Animacja · Artykuły popkulturowe

Artykuł: Pogadajmy o Wielkiej Czwórce

[UWAGA! Artykuł zawiera spoilery do filmów: Jak wytresować smoka?, Zaplątani, Merida Waleczna i Strażnicy Marzeń.]

Gdzieś tak na przełomie 2012 i 2013 roku na często oglądanym przeze mnie tumbrze Kitty Orleans zaczęły pojawiać się gify z tak zwaną Wielką Czwórką. Choć wielu osobom to określenie może przywodzić na myśl powieść kryminalno-szpiegowską Agathy Christie o tym samym tytule, owe gify z tumblra Kitty przedstawiały cztery postaci z czterech różnych filmów – Jacka Mroza ze Strażników Marzeń, Czkawkę z Jak wytresować smoka, Roszpunkę z Zaplątanych i tytułową bohaterkę Meridy Walecznej. Pierwotnie były to głównie obrazki z Jackiem Mrozem i spółką z nieco zmodyfikowanymi dialogami z Avengers (jak słynne słowa Tony’ego Starka do Lokiego: „Rozważ swoje szanse…”), ale potem nagle zaczęły pojawiać się gify, które (tak jak równie popularny Superwholock) miały opowiadać jakąś historię; miały przedstawiać sceny z jakiegoś nienapisanego (chociaż kto wie…) crossovera, gdzie Jack, Czkawka, Merida i Roszpunka łączą siły, aby powstrzymać jakieś większe zło (najczęściej Boogeymana ze Strażników marzeń) albo po prostu ze sobą rozmawiają (jak chociażby dialog między Czkawką i Meridą o tym jak matka Meridy, Elinor, spacyfikowała ojca Czkawki, Stoika, wzrokiem).

Nasi bohaterowie, jeśli ktoś nie kojarzy.

Wkrótce zaczęły powstawać fanarty i fanfiki z tym niesamowitym crossoverem (w tym całkiem sporo w dekoracjach Hogwartu) i doszło do tego, że po wpisaniu w wyszukiwarce deviantArta słów „big four”, większość rezultatów będzie zawierać właśnie te cztery postacie. Postanowiłam więc przyjrzeć się tym bohaterom bliżej i zastanowić się nad tym, dlaczego ta grupa cieszy się zainteresowaniem i czy taki jej skład ma jakiś sens.

Zacznijmy od samych filmów. Coś, co definitywnie działa na korzyść crossoverów Wielkiej Czwórki, jest to, że wszystkie cztery dzieła macierzyste to (w mniejszym lub większym stopniu) fantasy. Występuje tam magia i niezwykłe stworzenia, a zdolności samych bohaterów (wiedza Czkawki o smokach, umiejętności strzeleckie Meridy, uzdrawiające włosy Roszpunki, moce Jacka związane z lodem i śniegiem) działają lepiej w fantastyce, niż w jakimkolwiek innym gatunku. Tak więc wydaje się, że w sumie Wielka Czwórka pasuje do siebie.

Jednakże jest jeden problem, który nastręcza nam tworzenie crossovera na podstawie gatunku. O ile filmy z Meridą, Czkawką i Jackiem Mrozem dzieją się w naszym świecie, o tyle nie jest do końca pewne, czy Zaplątani również, czy też może jest to jakaś baśniowa kraina, oderwana od naszego świata. Logiczne zatem zdaje się przyjęcie założenia, że jednak kraj, w którym dzieje się akcja Zaplątanych, jest jakimś starym królestwem jak DunBroch.

Jednak to dopiero początek trudności, bowiem dochodzi nam jeszcze kwestia czasu i miejsca. Można przyjąć, że wioska Czkawki, gród Meridy, czy królestwo Roszpunki istniały w epoce wczesnego średniowiecza (przy czym biorąc pod uwagę stroje w tym ostatnim, byłoby to trochę trudne), jednak wiele szczegółów w Strażnikach Marzeń przemawia za tym, że Jack Mróz nie tylko został powołany do życia w epoce znacznie późniejszej, ale również był osadnikiem w Ameryce, zanim stał się Jackiem Mrozem. Poza tym akcja samego filmu dzieje się w czasach współczesnych. Tak więc, aby rozwiązać ten problem, albo należałoby przyjąć, że Jack zostałby przeniesiony w czasie do średniowiecza, albo Roszpunka, Czkawka i Merida zostaliby przeniesieni w XXI wiek, albo jakaś siła wyższa (na przykład Księżyc) zebrałaby ich razem w jednym miejscu. Albo można po prostu przyjąć, że rzeka, do której wpadł Jack, znajduje się jednak gdzie indziej, a sam Jack pojawił się dużo, dużo wcześniej (przecież ubranie ludzi z wioski, do której wszedł zaraz po przebudzeniu, równie dobrze mogłyby należeć do skandynawskich chłopów).

Następną sprawą są wspomniane wyżej umiejętności bohaterów i ciągłość fabularna. I znów problemem jest tutaj Roszpunka, bo w Zaplątanych Flint ściął jej magiczne włosy, aby uwolnić ją od wiedźmy Gothel. Zresztą nie chodzi tylko o zdolność uzdrawiania – Roszpunka używała swoich długich włosów na wiele różnych sposobów (chociażby jako więzów). Tak więc mielibyśmy latającego na smoku Czkawkę, władającego mocą Zimy Jacka Mroza, strzelającą z łuku Meridę i pozbawioną swojego największego atutu, średnio przydatną Roszpunkę. Można założyć, że crossover ma miejsce przed ścięciem włosów (w końcu większość fanartów z Wielką Czwórką przedstawia Roszpunkę z jej starą fryzurą), no ale nie byłoby w trakcie podróży Flinta i Roszpunki czasu na wydarzenia w crossoverze, nie mówiąc już o tym, że przedtem dziewczyna żyła w wieży, z dala od świata zewnętrznego. Rozwiązaniem tego problemu byłoby kolejne fanowskie założenie, że włosy Roszpunki, odrastając, odzyskały swoje pierwotne właściwości.

Co z resztą obsady? Co zrobić ze smoczymi trenerami z Berk, klanami z DunBroch, Flintem i resztą Strażników (Mikołajem, Zębową Wróżką, Zającem Wielkanocnym i Piaskowym Dziadkiem)? Czy mają przyjść w pakiecie z Wielką Czwórką? A może pojawić się dopiero, kiedy Wielka Czwórka będzie potrzebować pomocy? O ile sensowne i bardzo ciekawe byłoby wprowadzenie stosunków dyplomatycznych między królestwem Roszpunki, Berk i DunBroch (ach, Elinor pacyfikująca Stoika…), a Jack Mróz (przy wcześniejszym założeniu, że był już wtedy tym, kim jest teraz) na pewno odwiedzałby wszystkie trzy lokacje w okresie zimowym, o tyle nie jestem pewna, czy reszta Strażników byłaby tam na miejscu, zważywszy na to, że w okresie średniowiecza mogliby jeszcze nie istnieć (nie mówiąc już o tym, że Czkawka, jako Wiking, pewnie by w nich nie wierzył). Poza tym utrzymanie postaci pobocznych z wszystkich czterech fandomów w ryzach byłoby bardzo trudne. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się więc, aby ograniczyć ich liczbę (na przykład do rodziców Roszpunki, matki Meridy i ojca Czkawki) albo najpierw napisać prolog pokazujący środowiska, z których pochodzą główni bohaterowie, a potem ewentualnie przysłać kawalerię, kiedy walka z czarnym charakterem będzie się wydawała przegrana. Ale to tylko moje zdanie.

Zanim przejdziemy do dynamiki między Wielką Czwórką, mamy pewien problem, który się przy tej kwestii nasuwa. A mianowicie: Jack Mróz nie jest widziany przez ludzi, którzy w niego nie wierzą. Jednym z głównych wątków Strażników Marzeń dotyczył tego, że nikt w niego nie wierzy, zwłaszcza w pierwszych minutach filmu, kiedy właśnie urodził się na nowo i ludzie z wioski go nie widzą. Oczywiście możemy rozwiązać to w taki sposób jak rozwiązał to film – Jack używa swoim mocy i maluje na oknach różne obrazy, aby dać Czkawce, Meridzie i Roszpunce dowód na to, że istnieje i sprawić, że w niego uwierzą (co kazałoby czytelnikowi zapytać, dlaczego Jack w filmie nie zrobił tego dużo, dużo wcześniej); albo można założyć, że jednak w tamtych czasach wszyscy w niego wierzyli, więc był widoczny (co również byłoby nie do końca zgodne z filmem). Tak czy inaczej, trzeba to w jakiś sposób rozwiązać, aby fabuła mogła pójść do przodu i mieć sens.

Teraz co do samej dynamiki między bohaterami – dobrze rozeznany w sytuacjach wszystkich czterech postaci autor miałby spore pole do popisu. Jack Mróz w tamtym okresie nie pamiętałby jeszcze nic z tego, że był kiedyś człowiekiem i że miał rodzinę, więc gdyby reszta zaczęła opowiadać o swoich rodzicach (a w przypadku Meridy – także o rodzeństwie), można by napisać, że był smutny, ale nie wiedział za bardzo dlaczego. Roszpunka była trzymana przez większość swego życia w wieży, więc na pewno byłaby ciekawa kultury szkockiej i kultury Wikingów, a także byłaby zafascynowana mocami Jacka i Szczerbatkiem. Czkawka i Merida mają dwie skrajnie różne osobowości i zainteresowania (on jest spokojnym molem książkowym, zafascynowanym smokami, ona jest żywiołowa i woli spędzać czas na aktywności fizycznej), ale mogliby się dogadać, zważywszy na to, że Merida jest córką przywódcy klanów, a Czkawka – synem wodza Wikingów, i od obojga wymaga się pewnych zachowań, nieraz niezgodnych z ich charakterami.

Poza tym (tak jak wspominanym wyżej Avengers) dochodzą różnice osobowościowe. Właśnie dlatego, w fanfikach i fanartach, w których Wielka Czwórka znajduje się w Hogwarcie, każde z nich jest w innym domu (chociaż konfiguracje  naprawdę różne). Jack jest samotnikiem i niezbyt lubi pracę w grupie, Roszpunka potrafi być szalona, ale ma pozytywne podejście do życia; Czkawka ma dusze naukowca i do wszystkiego podchodzi zdroworozsądkowo, a Merida jest popędliwa, czasem nawet samolubna. Niedawno usłyszałam opinię o tym, że Merida – właśnie ze względu na to samolubstwo – średnio pasuje do reszty bohaterów, którzy byli gotowi poświęcić dla innych swoją wolność (Roszpunka), kończynę (Czkawka), a nawet życie (Jack Mróz). Ale nie bez powodu nawiązałam wcześniej do Avengers, gdyż tam również mieliśmy grupkę zupełnie różnych bohaterów, o zupełnie różnych motywacjach i osobowościach, i samemu filmowi nie tylko to nie zaszkodziło, ale również było jednym z jego największych atutów. Tak też jest z Wielką Czwórką – każde z bohaterów nauczyło się w swoim dziele macierzystym czegoś innego i miało inne doświadczenia, ale gdyby to wszystko połączyć i dać im czarnego charaktera, który stanowiłby odpowiednio duże zagrożenie, moglibyśmy oglądać ich drogę do wzajemnego porozumienia i odłożenia na bok dzielących ich różnic. Bo przecież Jack potrafi pracować zespołowo, jeśli tylko chce; Czkawkę stać na spontaniczność, Roszpunka nie jest tak naiwna, jak mogłoby się wydawać, a Merida jest w stanie przejrzeć na oczy i odłożyć na bok swoje samolubstwo. Dajcie im tylko trochę czasu na rozwój relacji i monumentalną walkę, aby się mogli wykazać.

Jakby się nad tym głebiej zastanowić, to trudno znaleźć cokolwiek, co byłoby wspólne im wszystkim, bo zawsze okaże się, że jedno z Wielkiej Czwórki jednak drastycznie odstaje w tym konkretnym względzie od reszty (jak już zauważyliśmy wcześniej). Toteż długo zastanawiałam się, co takiego pociągającego jest w tej crossoverowej załodze i dlaczego fani uważają, że mógłby działać, mimo nieraz kolosalnych różnic między fandomami i uniwersami. Jak zauważyliśmy wyżej, aby Wielka Czwórka działała w jako taki sensowny i wewnętrznie niesprzeczny sposób, trzeba przyjąć pewne założenia albo wprowadzić jakieś narzędzie fabularne, które zebrałoby ich w jednym miejscu i czasie. Dlaczego więc Wielka Czwórka jest tak nośnym fanowskim crossoverem? Wydaje mi się, że przyczyna tego leży w designie bohaterów. Bo tak naprawdę projekty każdego z nich (jak również postaci pobocznych) nie odstają od siebie aż tak bardzo. Style, w jakich narysowane są ich twarze, nie wydają się różnić w skrajny, nie dający się pogodzić sposób. Co więcej, gdyby wrzucono jedno z nich do innego uniwersum, nie miałby zachwianych w stosunku do pozostałych postaci proporcji.

Poza tym sam pomysł, aby Czkawka, Roszpunka, Merida i Jack walczyli ramię w ramię i się spotkali, jest bardzo obiecujący po prostu dlatego, że brzmi kozacko.

7 thoughts on “Artykuł: Pogadajmy o Wielkiej Czwórce

  1. Wreszcie coś znalazłam na ten temat 😀 Szukałam dość długo o tym informacji, bo zainteresowało mnie to ostatnio, ponieważ coraz więcej rysunków, filmów itp. z \”wielką czwórką\”. Myślę, że można by nawet wykorzystać samych bohaterów i ominąć to co działo się w filmie. W wielu filmach są właśnie konflikty między głównymi bohaterami, czasami nawet są z początku wrogami. Potem można to wykorzystać i stworzyć bardzo ciekawą historię 😀

  2. Oczywiście, można napisać AU, gdzie spotykają się w oderwaniu od swoich środowisk (vide: rysunki z Wielką Czwórką w Hogwarcie), albo zebrać ich w jednym miejscu w innym wymiarze przez siłę wyższą (kurde, ten Księżyc ze \”Strażników…\” nadaje się idealnie), jednakże chyba fani wolą jakiś naturalny crossover.Tak ogólnie to ten artykuł można potraktować jako taki aneks do (jeszcze nie napisanego) rozdziału \”Podręcznika fanfikowca\” o crossoverach. Widać na przykładzie Wielkiej Czwórki, ile założeń trzeba czasem przyjąć, aby crossover mógł działać.Ja sama rozważam napisanie fika z Meridą i Czkwaką (ten pomysł ze stosunkami dyplomatycznymi między Berk a DunBroch nie chce mnie opuścić.)

  3. Rozumiem :3Ja od jakiegoś czasu cały czas rysuję z nimi rysunki. Studiuję ich wygląd i nie tylko. Wciągnęło mnie to niesamowicie, ale sama nie wiem czemu. Zapowiedzi tego filmu jest bardzo dużo, a dość często się różnią. Nawet same pary się przemieniają, bo raz widzę Meridę i Jack'a, Roszpunkę z Czkawką, a innym znów razem Jack jest z Roszpunką, a Czkawka z Meridą. Ja sama nie mogę się zdecydować, którą parę wybrać.Jako, że pisarka ze mnie średnia, gdyż mój język jest prosty i często pozostawia wiele do życzenia, myślałam o rysowaniu krótkich komiksów, które przedstawiałyby jakieś historie i przygody Wielkiej Czwórki. Może później wyszłoby z tego coś większego. Póki co, planuję jednak luźno opierać się na filmach i może rysować jakieś ilustracje. Też chcę mieć w tym swój jakiś udział :)Co do księżyca, to jest to jedna z tych rzeczy, jaką można genialnie wykorzystać i stworzyć całą barwną historię na ten temat. Pięknie wyglądałoby to jako legenda.

  4. Jak dla mnie nie ma sensu parować z kimkolwiek Roszpunki i Czkawki, bo oni mają kanoniczne sympatie (Roszpunka nawet bardziej niż Czkawka). Co do filmów – na razie widziałam jeden, w którym Wielka Czwórka była czwórką duchów Pór Roku.Legenda rzeczywiście byłaby fajnym pomysłem. A Księżyc… Księżyc nadaje się idealnie jako siła sprawcza.A można spytać o fabułę komiksu?

  5. Jeszcze nie mam dokładnie zgranej fabuły, bo znając życie komiksu prawdopodobnie nie ujrzy nikt poza mną i może jakimiś kilkoma osobami z mojego otoczenia, ale póki co to tylko \”gdybania\” i w mojej głowie toczą się przeróżne pomysły, które być może wykorzystam. Co do par… Z jednej strony tak, chociaż gdyby odrzucić filmy, a zostawić samych bohaterów mogłoby się udać. A \”parowanie\” tych bohaterów to głównie rozrywka dla osób takich jak ja. Cóż… Roszpunka wzięła ślub (ukazany był w odcinku specjalnym).

  6. Wiem, wiem, ale trudno to spamiętać XD.Właśnie ja się spotkałam z tym bardziej w formie gifsetów i fanartów. Fanfiki też widziałam, ale raczej między dwoma fandomami (takie ma ograniczenia fanfiction.net).

Leave a Reply