Artykuł: Mizantrop, leń i wcielony Brytyjski Rząd, czyli rzecz o Mycrofcie Holmesie

Uwaga! Tekst zawiera spoilery do Sherlocka All-Consuming Fire.

Dawno, dawno temu napisałam artykuł porównujący postaci z Sherlocka z ich bardziej klasycznymi wersjami. Na sam koniec tegoż artykułu zostawiłam sobie mojego ulubionego bohatera, czyli granego przez Marka Gatissa starszego brata Sherlocka Holmesa, Mycrofta, i wyraziłam stwierdzenie, że mogłabym napisać o nim oddzielny artykuł. Jakieś dwa lata temu ułożyłam listę siedmiu ulubionych postaci pobocznych, na której umieściłam również Mycrofta, i powtórzyłam to stwierdzenie. Ponieważ finał czwartego sezonu Sherlocka sprawił, że zaczęłam się zastanawiać nad relacjami między Holmesami, dzisiaj, drodzy czytelnicy, opowiem Wam o starszym z nich.

Przypomnijmy to, co wiadomo o Mycrofcie Holmesie z książek Conan Doyle’a. Starszy o siedem lat brat słynnego detektywa miał być od niego o wiele genialniejszy… ale też o wiele bardziej leniwy, a do tego pozbawiony ambicji. Mycroft ma swoje małe przyzwyczajenia, nie przepada za ruchem, dlatego bierze się za pracę w terenie tylko wtedy, kiedy naprawdę musi. Nie lubi też ludzi, dlatego założył dżentelmeński Klub Diogenesa, którego członkowie siedzą całe dnie, czytając gazety i mają zakaz odzywania się do siebie. Mimo to starszemu Holmesowi udało się stworzyć sobie stanowisko w rządzie brytyjskim jako „ekspert od wszystkiego”. Mycroft potrafi bowiem połączyć ze sobą rzeczy, które z pozoru nie wydają się powiązane w żaden sposób, a mają istotne znaczenie dla Imperium. Z wyglądu opisywany jest jako korpulentny, masywny mężczyzna, podobny trochę z twarzy do swojego brata.

Mycroft Holmes z ilustracji
Sidneya Edwarda Pageta.

Sherlock Holmes już dawno wyrósł z prozy Conan Doyle’a i stał się bohaterem, o którym powstała masa filmów, seriali, komiksów i książek przedstawiających go w nieraz nietypowych scenariuszach. Wraz z detektywem adaptowane są w tych scenariuszach również postaci wspierające w przygodach detektywa. Nie inaczej jest również z jego starszym bratem.

Charles Gray jako Mycroft w serialu Granady.

Chciałabym skupić się na dwóch szczególnych interpretacjach Mycrofta – jednej związanej z pewną wizją jego młodości, a drugą – uwspółcześnioną, dobrze znaną niektórym z Was z serialu BBC (przy tym chciałabym poświęcić też trochę miejsca wydarzeniom z ostatniego odcinka, The Final Problem).

Wielu autorów podjęło się uczynić z Mycrofta Holmesa protagonistę swoich książek. Zrobili to między innymi: David Dickinson, Quinn Fawcett (piszący razem Chelsea Quinn Yarboro i Bill Fawcett) oraz Anna Waterhouse i Kareem Abdul-Jabbar. Ten ostatni wraz z pisarzem Reymondem Obstfieldem stworzyli komiks Mycroft Holmes and the Apocalypse Handbook.

Mycroft Holmes and the Apocalypse Handbook zasadza się na koncepcie, że Mycroft, jako student, był genialny i oczytany, ale również bezczelny i do pewnego stopnia złośliwy. Ponieważ przewidywalność wszystkich i wszystkiego go nudzi, szuka zatracenia w hazardzie i romansach z żonami swoich przyjaciół i wykładowców. Jego życie zmienia się, kiedy porywa go grupka zamaskowanych mężczyzn i wkrótce jeden z jego wykładowców werbuje go do tajnej misji. Okazuje się bowiem, że ktoś wykradł tajną broń Imperium Brytyjskiego i zabił większość pracujących nad nią naukowców. Jedyny naukowiec, który przeżył, spalił wcześniej większość planów, a jedyną kopię wysłał do znajomej w Ameryce. Mycroft zostaje więc wysłany, aby nie tylko odzyskać plany, ale też znaleźć wykradzioną broń. Po drodze spotyka łowcę nagród, niejaką Lark Adler, oraz braci Jesse’ego i Franka Jamesów.

Ten młody, energiczny Mycroft odbiega od tego, co zostało o nim powiedziane w powieściach Conan Doyle’a. Z jednej strony mamy tę próbę ucieczki od nudy i przewidywalności w niezbyt chwalebne rozrywki, a także gburowatość i, wydawałoby się, brak troski o uczucia innych… Z drugiej jednak tu i tam daje nam się do zrozumienia, że ten bezczelny kobieciarz nie jest tak do końca nieczuły. Jest taka scena w trzecim zeszycie Mycroft Holmes and the Apocalypse Handbook, która przedstawia wspomnienie braci Holmes z ich dzieciństwa, kiedy to wybrali się na polowanie. Sherlock specjalnie wstał wcześnie rano oczekując, że znajdzie dobrą zdobycz. Towarzyszący mu Mycroft co rusz próbuje go odwieźć od łowów, mówiąc, że już poprzedniego dnia udało mu się upolować całkiem sporo zwierzyny, ale Sherlock go nie słucha. W pewnym momencie młodszy z braci zauważa dorodnego jelenia i przymierza się, aby go zastrzelić; starszy z kolei zwraca uwagę na to, że nieopodal pasie się rodzina jelenia, i pyta Sherlocka, czy nie uważa zastrzelenia zwierzęcia na oczach jego partnerki i dzieci za choć trochę nie w porządku. Sherlock odpowiada, że wszystkie zwierzęta, które dotąd jedli, miały jakąś rodzinę. Widząc, że nie przekona chłopca do swoich racji, Mycroft płoszy jelenie, zanim Sherlock zdążyłby strzelić.

Niespokojny młodzian, którego genialny mózg czyni wszystko nudnym. Wydaje się stosowne, że zaczyna swoją karierę, która w przyszłości uczyni go wcielonym Brytyjskim Rządem, od pracy w tajnych służbach, ale człowiek zaczyna się zastanawiać w jaki sposób ktoś taki stał się leniwy i tak aspołeczny, że stworzył Klub Diogenesa. Jedyne, co wizja Abdula-Jabbara ma wspólnego z tym Mycroftem, którego znamy z prozy Conan Doyle’a, to wielki intelekt i brak ambicji.

W książkach, serialach i filmach o Sherlocku Holmesie przeważa jednak interpretacja Mycrofta jako tego starszego, o wiele genialniejszego, lecz zwykle siedzącego z boku Holmesa, pomagającego bratu zza kulis. Ba – to właśnie u niego Sherlock znajduje schronienie po upozorowaniu własnej śmierci przy wodospadzie Reichenbach. A w Sherlocku kreacja Mycrofta jest o tyle ciekawa, że z jednej strony położony został silny nacisk na niechęć Mycrofta do przebywania między ludźmi; a z drugiej odchodzi się od bardziej przyjaznych stosunków między Holmesami na rzecz braterskiej rywalizacji z elementami jakichś dawnych, bliżej nieokreślonych uraz.

Jest pewien fanart na tumblrze, który przedstawia trzy pary fikcyjnych braci – Sama i Deana Winchesterów (Nie z tego świata) ściskających się nawzajem we łzach; Sherlocka i Mycrofta Holmesów spoglądających na siebie nawzajem z typowym sobie chłodem (Sherlock); oraz Thora wyciągającego ręce do Lokiego, który odchodzi, mówiąc: „Nie jesteś moim prawdziwym bratem i cię nienawidzę.” (Marvel Cinematic Universe). W pewnym sensie można te trzy obrazki uznać za skalę braterskich relacji w fikcji. Holmesowie z serialu BBC uplasowali się pośrodku tej skali, gdyż nie są specjalnie blisko, ale też nie chcą się nawzajem pozabijać. Do pewnego stopnia ich relacje są dość dziecinne, bo każda ich interakcja opiera się na kąśliwych uwagach i robieniu sobie nawzajem na złość.

Wyobraźcie sobie teraz taką scenę: Sherlock, Mycroft i doktor Watson uczestniczą w chorej grze szalonej siostry Holmesów, Eurus – grze, w której ludzie zmuszani są do sadystycznych wyborów i zabijani dla zabawy Eurus, znęcającej się psychicznie nad swoimi więźniami. I tak oto trzej bohaterowie trafiają do kolejnego pomieszczenia i przeciwniczka wyznacza detektywowi kolejne zadanie: ma zastrzelić albo Johna Watsona albo swojego brata.

Z początku Mycroft naciska na Sherlocka, aby zabił Watsona, a nawet rzuca pod adresem brata i doktora kilka uwag, które są jak najbardziej zgodne z wyrachowanym i cynicznym charakterem starszego z Holmesów… Sherlock szybko jednak orientuje się, że Mycroft mówi te wszystkie rzeczy po to, aby młodszy brat zabił właśnie jego. Bo choć starszy Holmes jest osobnikiem nieprzepadającym za ludźmi i Moriarty nazywa go nawet Człowiekiem-Lodem, przez te cztery sezony uwspółcześnionych przygód najsłynniejszego fikcyjnego detektywa powtarzano nam, wciąż i wciąż, na różne sposoby, że Mycroft ma jedną słabość: Sherlocka; i że jest gotowy zrobić bardzo wiele, aby go chronić. Tak więc w tym momencie chce umrzeć, aby jego brat nie musiał tracić swojego najlepszego przyjaciela. A że detektyw nigdy nie krył się ze swoją niechęcią wobec Mycrofta, wybór wydaje się tym bardziej oczywisty.

Tak więc Sherlock celuje do Mycrofta i wygląda na to, że rzeczywiście przygotowuje się emocjonalnie do pociągnięcia za spust. Mycroft zaś jest pogodzony z losem, mówi o tym jakie kwiaty chce na pogrzebie i w którą część ciała Sherlock powinien strzelić. Na ekranie telewizora pojawia się Eurus, stwierdzając, że podczas jej pięciominutowej rozmowy z Moriarty’m, mężczyzna przewidział taki właśnie obrót zdarzeń. Kobieta puszcza nawet nagranie, na którym Moriarty wygłasza kwestię: „Holmes zabił Holmesa.”, co jest, oczywiście, parafrazą zdania: „Brat zabił brata.” W tym momencie Sherlock zaczyna się wahać, a Mycroft wyznaje, że zezwolił na tę pięciominutową rozmowę między Eurus i Moriarty’m, i że w związku z tym wszystko, co się do tej pory zdarzyło, wszystkie gierki Eurus, to jego wina. Wtedy detektyw z żalem stwierdza: „Wystarczyło pięć minut, aby to nam zrobili.” i postanawia raczej popełnić samobójstwo, niż strzelić do starszego brata.

Odcinek, w którym ta scena ma miejsce, nosi tytuł The Final Problem (w przeciwieństwie jednak do reszty odcinków Sherlocka nie jest uwspółcześnioną adaptacją żadnego z dzieł Conan Doyle’a) i pod względem relacji między oboma Holmesami jest o tyle interesujący, że Sherlock wydaje się być o wiele milszy wobec Mycrofta. Chwali jego rolę w szkolnym przedstawieniu, jest skłonny z nim współpracować, pod koniec całej zawieruchy prosi Lestrade’a, aby miał na Mycrofta oko i broni brata, kiedy rodzice konfrontują go w sprawie zamknięcia Eurus. W tym odcinku Sherlock dowiaduje się bardzo wielu dramatycznych rzeczy na temat swojej przeszłości – jego siostra nie tylko od dziecka przejawiała psychopatię i fiksację na jego punkcie; nie tylko porwała jego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa i nie powiedziała, gdzie jest, przez co pomoc nie dotarła do niego na czas, ale też całe to zdarzenie sprawiło, że umysł Sherlocka wyparł z pamięci to, że kiedykolwiek miał siostrę. Za to poświęcenie Mycrofta, aby Sherlock nie stracił kolejnego najlepszego przyjaciela, sprawiło, że w rezultacie detektyw musiał inaczej spojrzeć na swojego brata i na jego nadopiekuńczość. Co więcej – Eurus przeraża Mycrofta: jest od niego inteligentniejsza, umie manipulować ludźmi, a przy tym nie ma skrupułów. I właśnie dlatego Sherlock jest dla niego miły i przejawia o niego troskę – bo zobaczył zupełnie inną, bardziej ludzką stronę Mycrofta.

Mycroft w Znaku Trzech.

Dotąd Mycroft był dla Sherlocka z jednej strony utrapieniem, z drugiej – kimś w rodzaju autorytetu. W trzech odcinkach mamy większy wgląd w proces myślowy Sherlocka: Znaku trzechJego ostatniej przysiędze i Upiornej pannie młodej; i w każdym z nich pojawia się Mycroft, pełniąc pewną określoną rolę. W Znaku trzech, kiedy to podczas wygłaszania toastu na weselu Watsona Sherlock zaczyna się zastanawiać kim jest Człowiek-Jętka, wyobraża sobie, że stoi w sali brytyjskiego parlamentu. W pewnym momencie na miejscu pośrodku pojawia się Mycroft i mówi bratu, co ma robić, aby znaleźć mordercę pośród  weselnych gości. W Jego ostatniej przysiędze, kiedy Sherlock zostaje postrzelony i jego umysł próbuje go ratować, Mycroft najpierw przypomina mu (w bardzo złośliwy i pełen wyzwisk sposób) o ważnych szczegółach zaistniałej sytuacji, a potem – kiedy Sherlock wpada we wstrząs – radzi bratu, aby znalazł w Pałacu Pamięci coś, co uspokoi jego umysł. W końcu w Upiornej pannie młodej, podczas rozmyślań Sherlocka nad sprawą sprzed dwóch stuleci (w której detektyw wyobraża sobie siebie i wszystkich swoich znajomych w wiktoriańskich wcieleniach), Mycroft nie tylko przypomina swój literacki pierwowzór (zakładający się przy tym, kiedy umrze na atak serca), ale przede wszystkim ciągle zwraca detektywowi uwagę na to, że coś jest nie tak. Czy tego chce czy nie, jego starszy brat jest dla Sherlocka uosobieniem chłodnej kalkulacji i inteligencji… co z kolei mówi nam dużo o dzieciństwie Holmesów. Mycroft był niewątpliwie genialnym dzieckiem i nie ukrywał się z tym, tak więc Sherlock nabawił się kompleksów, a potem żalu do brata. Ten żal i kompleksy widoczne są we wszystkich trzech przytoczonych przypadkach, gdyż Mycroft w umyśle Sherlocka wielokrotnie nazywa go głupcem albo ślepcem, bo nie dostrzegł czegoś, co wydaje się oczywiste, a raz nawet Sherlock staje przed nim jako mały chłopiec.

Tak więc Mycroft – ten wcielony Brytyjski Rząd, ten Człowiek-Lód, ten geniusz, który zawsze wie lepiej, zawsze czuwa, zawsze ma wszystko pod kontrolą – jest przerażony możliwością, że Eurus wyszła na wolność, wzdraga się przed pociągnięciem za spust i zabiciem człowieka i jest gotowy na ostateczne poświęcenie, aby Sherlock nie tracił kolejnego bliskiego przyjaciela. To wszystko – wraz z poznaniem całej prawdy o Eurus – musiało sprawić, że Sherlock zobaczył w Mycrofcie kogoś, kto jest zmuszony podejmować trudne decyzje; i po raz pierwszy zdaje sobie sprawę z tego jak daleko jest w stanie się posunąć, aby chronić młodszego brata.

Fotografia widoczna w filmie Przygody najsprytniejszego
z braci Holmes
. Od lewej do prawej:
Mycroft, Sherlock i Sigerson.

Sama scena, w której Sherlock przygotowuje się do strzelenia do Mycrofta jest interesująca z pewnego szczególnego powodu. Trzeba tu zaznaczyć, że choć Conan Doyle stworzył swojemu bohaterowi tylko jednego brata, różni twórcy na przestrzeni wieków dodawali mu rodzeństwa. Była seria książek o młodszej siostrze obu Holmesów, Enoli, która próbowała swoich sił jako detektyw; i był film komediowy z Gene’m Wilderem pod tytułem Przygody najsprytniejszego z braci Holmes, opowiadający o tym jak najmłodszy Holmes, Sigerson, musi mierzyć się z Moriarty’m. Wśród Sherlockian popularna jest również teoria, że Mycroft nie jest jedynym bratem Sherlocka Holmesa. William S. Baring-Gould, autor biografii detektywa, argumentował, że Sherlock wspomniał, że pochodzi z rodziny wiejskich squire’ów, a co za tym idzie – najstarszy syn jego rodziców musi pozostać w gospodarstwie i nim zarządzać. Skoro tak, to musi być jakiś inny, starszy od Mycrofta brat. Baring-Gould zaproponował nawet imię dla tego brata – Sherrinford (jedno z pierwotnych imion dla samego detektywa, zanim Conan Doyle zdecydował się na Sherlocka). Sherrinford jako postać pojawia się w przynajmniej jednej książce, jednym komiksie i jednej grze związanych w ten czy inny sposób z Sherlockiem Holmesem.

Sherrinford gra szczególną rolę w powieści osadzonej w uniwersum Doktora Who – All-Consuming Fire. Fabuła zasadza się na tym, że z tajnej Biblioteki Świętego Jana Ściętego zostają wykradzione księgi umożliwiające utworzenie portalu do innych światów. Śledztwo w tej sprawie zostaje powierzone Sherlockowi Holmesowi i doktorowi Watsonowi. Przemierzając podziemia Londynu natykają się na Szóstego Doktora i postanawiają razem z nim odnaleźć skradzione księgi. Śledztwo prowadzi ich do sekty czczącej telepatycznego kosmitę, który przemienia swoich wyznawców w insekty; zaś przywódcą sekty jest brat detektywa, Sherrinford Holmes. Co więcej, w pewnym momencie Sherlock Holmes musi zastrzelić Sherrinforda, aby ratować doktora Watsona. Być może sadystyczny wybór między Mycroftem a Johnem w The Final Problem został zainspirowany przez All-Consuming Fire (w końcu jednym z producentów Sherlocka jest Steven Moffat).

Tak po prawdzie to w czwartym sezonie serialu BBC próbowano nas przekonać, że Sherrinford się pojawi. Widzieliśmy chociażby zapis w notatniku Mycrofta, w którym pojawia się słowo „Sherrinford” i sam doktor Watson obstawiał, że musi być jakiś trzeci brat. Okazuje się jednak, że Sherlock i Mycroft nie mają brata, tylko siostrę, a Sherrinford to więzienie na wyspie, w którym jest ona przetrzymywana.

Na koniec chciałabym trochę miejsca poświęcić Klubowi Diogenesa. Jako filozofowi, nazwa tego stowarzyszenia wydaje mi się bardzo intrygująca. I choć historia zna wielu różnych Diogenesów (w tym presokratyka Diogenesa z Apollonii i historyka Diogenesa Laertiosa), niewątpliwie założony przez Mycrofta Holmesa klub nawiązuje do najsłynniejszego przedstawiciela filozofii cynickiej, Diogenesa z Synopy. Cynicyzm był jedną ze szkół, która wyrosła z nauk Sokratesa, i zakładał samowolne ograniczanie własnych potrzeb, gdyż jedyną rzeczą, która powinna interesować ludzi, to cnota. Toteż wielu cyników mieszkało na ulicy, publicznie załatwiało swoje potrzeby fizjologicznie i ogólnie zachowywało się w taki sposób, że nazywano ich psimi filozofami (kynos znaczy pies po grecku). Przede wszystkim jednak odrzucali ateńskie społeczeństwo jako takie, uważając je za zepsute, zbyt skupione na przyjemności, bogactwie i zaszczytach. Sam Diogenes z Synopy znany był ze swojego ciętego języka i stanowi bohatera wielu anegdot (Mycroft przytacza nawet jedną z nich w Mycroft Holmes and the Apocalypse Handbook, kiedy mówi do Franka Jamesa: „Przypominasz mi Diogenesa. Greckiego jegomościa, biegającego z latarnią po ulicach w poszukiwaniu uczciwego człowieka.”).

Klub Diogenesa nie podziela raczej poglądu o ograniczeniu własnych potrzeb, bo jednak jego członkowie mogą jeść, co chcą, i siedzą całe dnie w wygodnych fotelach, czytając gazety, jednak został on stworzony z myślą o dżentelmenach, którzy (z powodu nieśmiałości albo mizantropii) preferują samotność i brak konwersacji. Jedynym miejscem w Klubie Diogenesa, w którym można rozmawiać bez obawy o wyrzucenie za drzwi, to tak zwany Pokój Obcych. I tam też przeważnie Sherlock Holmes i doktor Watson zastają Mycrofta. Co więcej, w materiale źródłowym Watson jest zawczasu informowany o zasadach panujących w Klubie Diogenesa, ale w uwspółcześnionej adaptacji doktor o nich nie wie i będąc umówionym na spotkanie ze starszym Holmesem pyta o niego członków klubu, wprawiając ich tym w oburzenie. Kiedy indziej, w serii książek Kima Newmana Anno Dracula (gdzie słynny wampir nie został powstrzymany przez van Helsinga i Jonathana Harkera, przez co Dracula doprowadził do dominacji wampirów w brytyjskim społeczeństwie) i w zbiorze opowiadań poświęconej głównie Klubowi, Klub Diogenesa jest przykrywką dla tajnego stowarzyszenia zajmującego się walką z nadnaturalnymi istotami. W gruncie rzeczy pewne powiązania Klubu z rządem brytyjskim są nieraz sugerowane w różnych utworach powiązanych z Sherlockiem Holmesem.

Mycroft Holmes, choć pojawia się tylko w dwóch opowiadaniach, a w innych jest tylko wspominany, fascynuje wielu ludzi. Jest jedną z tych postaci pobocznych, którą fani chcą rozwinąć (i też wielu twórców podjęło się tego zadania w swoich utworach). Moim ulubionym Mycroftem pozostanie na zawsze Mark Gatiss, niemniej jednak chciałabym mieć dostęp do książek, w których starszy z Holmesów jest właściwym protagonistą (a nie tylko postacią poboczną). Bo któż nie chciałby poczytać o genialnym agencie służb specjalnych w wiktoriańskiej Anglii?

Leave a Reply