Site icon Planeta Kapeluszy

Krótka notka o 2017

Advertisements

Tak więc ten rok minął mi pod znakiem licznych zmian życiowych (czasem na lepsze, czasem na gorsze), ale też powrotu do dawnych obsesji (o czym też zaraz opowiem). Byłam w Anglii, znalazłam pracę, zapisałam się na kurs kreatywnego pisania i jestem znów w stałym związku. Tyle jeśli chodzi o moje życie osobiste.

Nie zwlekając, oto rok 2017 w fandomach, w których byłam.

Pominęłam fandomy, w których jestem od lat (MCU, Arrowverse…), i te, które śledzę od poprzedniego roku (Mob Psycho 100My Hero Academia, Rick i Morty…) i skupiłam się na tych, które albo odkryłam, albo powróciłam doń po sporej (nieraz wieloletniej) przerwie.

I w istocie trzy z tych powrotów zaowocowały u mnie ponownym pojawieniem się u mnie obsesji na punkcie ukochanych bohaterów. Zaczęło się od Mycrofta Holmesa w styczniowym, czwartym już, sezonie Sherlocka i potrwało aż do maja, kiedy to zakochałam się znów w Yondu Udoncie ze Strażników Galaktyki (w uśmierzeniu mojej obsesji nie pomogło to, że w sequelu Yondu miał całkiem sporo do roboty). W końcu w sierpniu premiera rebootu Kaczych Opowieści sprawiła, że zainteresowałam się na nowo Kaczym Uniwersum, a co za tym idzie – zapałałam na nowo miłością do Diodaka. Ale do tego pochodu starych obsesji dołączyła niedawno nowa, a konkretnie – szeryf Hopper, którego w pierwszym sezonie Stranger Things lubiłam, ale w w drugim sezonie pokochałam.

Jeśli chodzi o inne fandomy, do których powróciłam, ale które nie wzbudziły we mnie żadnych obsesji, to odkryłam komiksy osadzone w uniwersum Powrotu do przyszłości (które są naprawdę dobre, chociażby przez to, że rozwijają owe uniwersum i odpowiadają na wiele pytań, które przeciętny fan trylogii mógłby sobie zadawać); postanowiłam obejrzeć Orsona i Olivię, którą to kreskówkę pamiętałam mgliście z czasów młodości (powiem szczerze – to jest jedna z tych animacji, która niby jest dla dzieci, ale jest zaskakująco dojrzała), a w końcu serial Netflixa przypomniał mi, za co uwielbiałam Serię Niefortunnych Zdarzeń.

Natomiast w kwestii nowych odkryć, to tutaj święcą triumfy seriale komediowe. Chyba długo jeszcze będę ubolewać nad tym, że Fox ściągnąć z anteny Powerless, bo było to coś nowego na tle seriali o superbohaterach. Tymczasem udało mi się wciągnąć w Brooklyn 99, który jest świetnym, niebanalnym sitcomem o policjantach; i Fresh Off the Boat, które opowiada historię chińskiej rodziny w Ameryce lat 90-tych.

I tylko Dawno, dawno temu wyłamuje się z tej gromady, gdyż jest serialem fantasy, w którym mamy zabawę baśniowymi (i nie tylko baśniowymi) postaciami.

Jeśli chodzi o działalność blogową, to działo się niezbyt wiele, poza tym, że obchodziliśmy piątą rocznicę Planety Kapeluszy, od czasu do czasu trafiła się jakaś krótka notka, recenzja albo artykuł, znów próbowałam swoich sił z produkcją wideo, i zaczęłam pisać kolaboracyjne teksty z Miryoku na temat drugiego sezonu Stranger Things. Ale tak poza tym to praca, kursy i wyjazd zagranicę, sprawiły, że nie byłam tak aktywna jak dotychczas. I prawdę mówiąc, w listopadzie miałam mały kryzys związany z tym, czy jest sens nadal pisać bloga, skoro po pięciu latach nadal aktywność użytkowników jest taka, a nie inna, więc czy kogokolwiek będzie obchodzić, że Planeta ma już pięć lat? I choć nadal czasem mnie to drażni, to od czasu do czasu przyjaciele podnoszą mnie na duchu.

Jak zwykle pod koniec roku mam nadzieję, że przyszły będzie lepszy. Tak po prawdzie, to mam już przygotowane kilka celów, które chcę osiągnąć w 2018. Wy zapewne również takie macie, dlatego życzę Wam spełnienia zamierzeń i szczęścia w nadchodzącym roku.

Exit mobile version