Krótka notka

Krótka notka o „Pennyworthie”

Wreszcie miała miejsce premiera pierwszego odcinka serialu o Alfredzie Pennyworthie, wiernym lokaju Batmana, w jego młodzieńczych latach.

Jak pamiętacie, w maju zrobiłam filmik o tym jak widziałabym taki serial, zwłaszcza, że sam pomysł od początku mógł wydawać się nieco kuriozalny. Tak czy inaczej, ja byłam o wiele mniej sceptyczna względem tej produkcji i widziałam w niej pewien potencjał. Liczyłam się jednak z tym, że wiele z moich przewidywań może się nie ziścić.

Jakie więc są moje wrażenia po trwającym godzinę i jedenaście minut pilocie? Czy się zawiodłam, czy może byłam miło zaskoczona? I czy któryś z moich pomysłów zawartych w Okiem Fanfikowca pojawiło się w samym serialu?

Zaraz się przekonacie.

Pierwsze spotkanie naszych bohaterów.

Odcinek zaczyna się od tego, że niejaka Sikes porywa pewnego księgowego. Następnie przenosimy się do naszego bohatera – pięknego i młodego Alfreda Pennywortha, który jakiś czas temu powrócił do cywila po służbie w SASie i wraz z dwoma kamratami z oddziału bierze udział w pogrzebie innego z kolegi z wojska. Alfred ma plan na życie – zamierza założyć firmę ochroniarską i zdobyć fortunę. Na razie jednak pracuje jako bramkarz w nocnym klubie. Tam też poznaje Thomasa Wayne’a, który przyszedł odebrać swoją siostrę, Patricię, będącą już trochę pod wpływem alkoholu. Patricia niechcący przyprawia Alfreda o krwawiący nos, tak więc Thomas daje młodzieńcowi kontakt do siebie, jeśli ten chciałby, aby wypłacono mu odszkodowanie. Z kolei Alfred, węsząc okazję biznesową, daje Wayne’owi wizytówkę swojej firmy. Przez dłuższy czas panowie się nie widzą, Alfred zaczyna chodzić z niejaką Esme i jego życie toczy się we w miarę normalny sposób. Niestety, tak się składa, że Sikes pracuje dla tak zwanego Raven Society – tajnej organizacji chcącej wprowadzić w Zjednoczonym Królestwie rządy faszystowskie – a księgowy, którego porwała, pracował właśnie dla nich i niedawno zdradził ważne informacje osobie trzeciej. Po długim przesłuchaniu księgowy pęka i wyjawia, że tą osobą był Thomas Wayne. Przyszłemu ojcu Batmana udaje się zbiec z obławy, ale Sikes znajduje w jego pokoju wizytówkę Alfreda. Porywa więc Esme i każe Pennyworthowi przyprowadzić Thomasa Wayne’a, bo inaczej dziewczyna zginie.

Zacznijmy może od tego, że wiele rzeczy, które, że tak powiem, przepowiedziałam w powyższym filmiku, się sprawdziło. Tajne stowarzyszenie z faszystowskimi zapędami? Jest. Lord Harwood próbujący przekabacić Alfreda na swoją stronę? Jest. Thomas oferujący pracę Alfredowi? Jest, chociaż pod koniec odcinka.

Widać też trochę, że lojalność – zwłaszcza lojalność wobec kraju – odgrywa ważną rolę w tym odcinku, bo Alfred z jednej strony jest zdeterminowany, aby uratować Esme, ale z drugiej strony węszy podstęp ze strony Raven Society i nie jest też skłonny oddać im Thomasa Wayne’a. Raven Society uważa, że działa dla dobra Zjednoczonego Królestwa, zaś kamraci Alfreda – Dave Boy i Bazza – są gotowi skoczyć za nim w ogień.

Alfred Pennyworth po pogrzebie towarzysza broni.

W ogóle żołnierska przeszłość Alfreda Pennywortha i to, że teraz musi się jakoś przystosować do życia bez przemocy, zostały przedstawione całkiem interesująco. Już w swojej pierwszej scenie nasz protagonista budzi się z koszmaru będącego flashbackiem z pola bitwy, potem mamy ujęcie jego pleców z licznymi bliznami; a następnie pogrzeb jego dawnego kolegi z oddziału. No i po pogrzebie Alfred, Dave i Bazza rozmawiają o tym, że inny ich towarzysz broni niedawno popełnił samobójstwo, bo nie mógł już znieść poczucia winy i nawiedzających go koszmarów. Co więcej – jeden z flashbacków Pennywortha pokazuje kolejną śmierć jednego z jego kolegów z oddziału, a jest to śmierć w zasadzie bezsensowna i łatwa do uniknięcia.

I choć Alfred zdeterminowany jest, aby ułożyć sobie życie w cywilu – rozkręcić firmę, założyć rodzinę, skończyć z zabijaniem i ciągłą walką – zostaje wciągnięty w intrygę, która zmusza go, aby używał swoich zdolności zdobytych w SASie. Pokazuje nam się pewien dualizm Alfreda – z jednej strony jest to dobry człowiek; człowiek, który gani Dave’a strzelającego do jednego z jeńców i mówi: „Nie jesteśmy zwierzętami.”; z drugiej strony jest to ktoś cholernie efektywny w swoim działaniu i również zdolny do zabijania. Już przed premierą mówiono nam, że ten dualizm będzie jednym z głównych konfliktów serii – Alfred będzie miał problemy w pogodzeniu ze sobą tego, co robił na wojnie, ze swoimi skłonnościami do bycia dobrym.

Thomas Wayne nie jest tutaj, co prawda lekarzem, tylko robi coś związanego z finansami (a przynajmniej tak twierdzi, bo potem okazuje się, że jego firma ma powiązania z rządem amerykańskim), niemniej jednak już teraz wydaje się przede wszystkim człowiekiem rodzinnym (zależy mu na siostrze i na rodzicach). Nie jest wojownikiem – przeważnie siedzi z tyłu samochodu i rozmawia z Alfredem, Dave’m i Bazzą, przestrzegając ich przed tym, co Raven Society próbuje im zrobić. I też od kiedy Esme zostaje porwana, Alfred przez dłuższy czas traktuje Thomasa nieco oschle. Potem zaczynają rozmawiać w samochodzie, czekając na ludzi, którzy mają odebrać Thomasa, i nawiązuje się między nimi rozmowa, w której Thomas prosi, aby – w razie czego – Alfred powiedział jego rodzicom, że ich syn umarł z godnością. Alfred stwierdza wtedy, że rzeczywiście podczas całej tej afery Wayne zachowywał się honorowo. Myślę, że to początek pięknej przyjaźni.

Alfred i jego dziewczyna, Esme.

Dave Boy i Bazza są wyraziści, chociaż na razie Dave nieco bardziej od Bazzy. Dowiadujemy się, że ma problem alkoholowy i bywa, jak to mówią, „trigger happy”. Bazza ma być podobno Casanovą, ale na razie tego nie widać. Natomiast Esme – tancerka w nocnym klubie, która chce być aktorką – jest, jak na razie, przeciętnym love interestem. Prawda, poradziła sobie z Sikes i próbowała jakoś uciec, ale jednak na razie nie jest za bardzo interesująca. Zaskoczyli mnie za to bardzo rodzice Alfreda – nie dość, że pan Pennyworth jest lokajem i nawet poniekąd liczy na to, że jego syn również nim zostanie (prawdę mówiąc, myślałam, że ten wątek w ogóle się nie pojawi w serialu), to jeszcze on i jego żona mają okazję skopać tyłki tym złym i to porządnie.

No właśnie, antagoniści – jak oni wyszli? No więc jakiś czas jeszcze na początku odcinka, mamy scenę, w której premier Wielkiej Brytanii opowiada swojej kochance o dwóch frakcjach: Raven Society i No-Name League. Są to tajne stowarzyszenia, które chcą wprowadzić do polityki Zjednoczonego Królestwa pewne zmiany (Raven Society chce, aby Wielka Brytania była faszystowska, No-Name Society – socjalistyczna); i że rząd i tajne służby pozwalają im działać o ile nie robią zbyt wielkiego szumu. Lord Harwood wydaje się wierzyć w to, że działa dla dobra kraju i że w tym momencie Wielką Brytanię toczy zepsucie. Jest kulturalny, wystawia przyjęcia dla elity i uważa, że jego przeciwnicy po prostu nie rozumieją jego wizji. Czy jednak to Harwood pociąga za sznurki? A może robi to ktoś zupełnie inny?

Jego stowarzyszenie obrało sobie za symbol kruki – ptaki zamieszkujące Londyńską Tower, gdzie siedziało wielu przestępców… ale też koronowanych głów. W ogóle tak w materiałach promocyjnych, jak i w samym odcinku, tu i tam przemykają się nawiązania do tortur, katów i kary śmierci.

Paloma Faith jako Sikes.

Coś, co mnie osobiście się podobało, to to, że kiedy Esme była przetrzymywana przez Raven Society, jej oprawcy fizycznie nie robili jej nic złego. Tortury polegały na tym, że Sikes siedziała przy niej, nalewała jej herbaty i kazała ze sobą tańczyć, ale gdzieś tam była obietnica bólu, jeśli dziewczyna będzie się opierać. Tak samo, kiedy przyszedł do więźniarki inny człowiek od tortur – on tylko otworzył torbę i pokazał swoje narzędzia, ale poza związaniem jeńca, głównie siedział z boku i rozwiązywał krzyżówkę. Sikes jednak wydaje się być nie do końca zrównoważona i w pewnym momencie sama stwierdza, że potrafi być mściwa.

Ogólnie rzecz biorąc odcinek mi się podobał i zachęcił mnie do oglądania dalej. Jednakże była jedna rzecz, która bardzo psuła mi jego odbiór, mianowicie – angielskie akcenty i sposób wysławiania się co poniektórych bohaterów. Sikes rozumiałam coś piąte przez dziesiąte, podobnie zresztą jak Dave’a. W pewnym momencie chłopak wygłasza jakąś płomienną mowę, a ja ledwie rozumiem, co on mówi. Nie ma co – w przyszłości będę musiała czekać na napisy.

Tak czy inaczej, jak na tak kuriozalny pomysł, na razie Pennyworth wygląda całkiem nieźle. Teraz musimy tylko mieć nadzieję, że pozostałe dziewięć odcinków nie zostanie spapranych.

2 thoughts on “Krótka notka o „Pennyworthie”

  1. Nie mogłaś tak od razu, że chodzi o dziadka z Batmana XD Nie wiem, czy ten serial jest mi potrzebny do szczęścia tj. wydaje mi się, że świat mógłby istnieć i bez niego.

  2. \”Nie mogłaś tak od razu, że chodzi o dziadka z Batmana XD\”Jakbyś śledził Maj z Batmanem to byś wiedział XD.\”Nie wiem, czy ten serial jest mi potrzebny do szczęścia tj. wydaje mi się, że świat mógłby istnieć i bez niego.\”Wielu ludzi uważa, że to objaw desperacji, a jak dla mnie ma on pewien sens – w komiksach i poza nimi Alfred miał zawsze bardzo ciekawe życie przed Wayne'ami, tak więc można by było coś z tego poeksplorować. Zresztą, jeśli widziałeś mój filmik, to zrozumiesz o co mi chodzi.

Leave a Reply