Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 3×8 „Zabłąkana asteroida”

Pamiętacie może jak na samym początku tej serii, stwierdziłam, że McCoy potrzebuje jakiegoś odcinka, który byłby mu poświęcony? I pamiętacie jak stwierdziłam, że Dziecko pokoju jest prawie takim odcinkiem? No więc w końcu dostaliśmy odcinek, w którym to Bones jest głównym bohaterem. I cóż, całkiem nieźle sprawdza się w tej roli, nie mówiąc już o tym, że jego historia miłosna kończy się o wiele bardziej optymistycznie, niż większość miłości Kirka czy Spocka.

Żal tylko polskiego tytułu. Nie jest tak poetycki i oryginalny jak For the World is Hollow and I Have Touched The Sky. Prawdę mówiąc, jest nawet nudny.

Opis Fabuły:

Enterprise natrafia na przestarzałe torpedy, które lecą w jego kierunku. Udaje je się z łatwością zniszczyć, niemniej jednak budzą zrozumiałą ciekawość kapitana i oficera naukowego. Nagle Kirk zostaje wezwany do ambulatorium przez siostrę Chapel – okazuje się, że doktor McCoy cierpi na nieuleczalną chorobę, która pozostawia mu tylko rok życia. Bones jakoś się trzyma, ale prosi Kirka o to, aby nie mówił o całej sytuacji reszcie załogi. Niebawem udaje się namierzyć pochodzenie tajemniczych torped. Z pozoru jest to zwykła asteroida, ale szybki skan wyjawia, że jest wydrążona wewnątrz i że jest na niej tlen. Ponadto jest na kursie kolizyjnym z zamieszkałą planetą. Kirk, Spock oraz McCoy schodzą na dół, aby zbadać sytuację i od razu zostają pojmani przez mieszkańców asteroidy i zabrani przed oblicze Wyroczni sprawującej władzę. Dowiadują się szybko, że statek, wewnątrz asteroidy nazywa się Yonada; że Wyrocznia spogląda krzywo na mówienie, że jest coś ponad Yonadę i że głównej kapłance, Natirze, McCoy wpadł w oko.

Co Z Tego Pamiętam:

Chyba tylko sam pomysł, że jest sobie społeczeństwo żyjące na asteroidzie.

Wnioski Ogólne:

Yonada jest czymś, co widzieliśmy w Star Treku już kilka razy – ot, zamknięta społeczność od wielu (czasem nawet od tysięcy) lat żyje według tego, co zbudowana przez ich przodków technologia dla nich zaplanowała. Widzieliśmy to już przy Landru, przy Jabłku, ba, nawet przy Mózgu Spocka. To, że Wyrocznia zakazuje ludności dostępu do pewnej wiedzy (pod zarzutem świętokradztwa) czy nawet myśli o tym, co może być poza znajomym im środowiskiem, również nie jest niczym specjalnie nowym w tym uniwersum, a już kapłanka mówiąca regularnie z systemem przodków, pojawiała się już nieraz. Tutaj najbardziej oryginalnym elementem historii jest fakt, że Yonada to statek kosmiczny wewnątrz asteroidy; że Wyrocznia kontroluje populację poprzez „przyrząd posłuszeństwa” wszczepiane do skroni i że kiedy McCoy chce dołączyć do społeczności, o dziwo, Wyrocznia nalega na to, aby najpierw był świadom tego, z czym to się wiąże i wtedy dopiero podjął decyzję.

Wiadomo, że status quo jest wszystkim, tak więc raczej wątpliwe było, aby jeden z członków Triumwiratu umarł; a już Oryginalna Seria nie miała jeszcze zwyczaju serii następnych, aby pewne wątki ciągnęły się przez kilka odcinków jednego sezonu (czy nawet wielu sezonów), a i nie każda większa postać na Enterprise ma swój arc. Prawda, od czasu do czasu pierwszy Star Trek podejmuje kwestię mieszanego dziedzictwa Spocka albo samotności Kirka jako kapitana, ale poza tym nie dzieje się nic, co można nazwać arkiem jakiejś postaci. Zapewne gdyby McCoy był bohaterem późniejszych serii (chociażby Następnego Pokolenia), jego śmiertelna choroba byłaby wątkiem ciągnącym się przez kilka odcinków, sprawiając, że coraz bardziej upadałby na zdrowiu, i a wszyscy wokoło jakoś musieliby sobie radzić z tym, że ich oficer medyczny umiera.

Niemniej jednak to, co dostajemy w Zabłąkanej asteroidzie też nie jest złe. Najpierw McCoy nie chce rozmawiać o tym, że jest umierający i właściwie jest zmuszony to zrobić, kiedy siostra Chapel wzywa do ambulatorium kapitana. Potem Bones prosi Kirka o to, aby nie informował reszty załogi, ale kiedy choroba sprawia, że jest nieprzytomny o wiele dłużej po porażeniu przez Wyrocznię, Kirk łamie słowo i wyjaśnia wszystko Spockowi; po przebudzeniu doktora zaś Wulkanin kładzie rękę na ramieniu McCoya. W ogóle jest w tym odcinku kilka scen, które pokazują, jak Kirk i Spock martwią się o niego. Tak jak w wielu innych przypadkach kiedy kapitan lub oficer naukowy są w niebezpieczeństwie albo nie wiadomo co się z nimi dzieje, tak i teraz pozostali członkowie Triumwiratu martwią się o oficera medycznego; i tak jak McCoy wielokrotnie okazywał Spockowi współczucie albo pocieszał go, odrzucając swoją zwykłą zgryźliwość wobec niego, tak i Spock, w obliczu śmiertelnej choroby doktora, okazuje współczucie McCoyowi, zamiast się z nim droczyć.

Sam McCoy udaje, że jego choroba to nic wielkiego i chce, jakby nigdy nic, wyruszyć z Kirkiem i Spockiem na zwiad, ale co rusz daje też do zrozumienia, że świadomość krótkiego życia, jakie mu zostało, trochę go przytłacza. Teraz, kiedy wie, że został mu tylko rok, McCoy chciałby go dobrze wykorzystać. Zapewne więc przez dłuższy czas zastanawia się jak mógłby to zrobić. Kiedy nawiązuje znajomość z Natirą i ona opowiada mu o tym, że Wyrocznia obiecała im, iż dotrą wkrótce do krainy szczęśliwości (z tym, że to „wkrótce” nie jest jakoś specjalnie uszczegółowione), Bones mówi: „Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym mieć teraz przyszłość.”

Można powiedzieć, że miłość między McCoyem a Natirą to miłość od pierwszego wejrzenia, bo choć spotykają się, kiedy zwiad zostaje zaatakowany przez mieszkańców Yonady, Bones natychmiast wpada Natirze w oko, a kiedy się lepiej poznają, on też zaczyna pałać do kapłanki uczuciem. Do tego stopnia, że pragnie resztę życia spędzić u jej boku z „przyrządem posłuszeństwa” w skroni.

Jednocześnie chce też zapobiec kolizji asteroidy z planetą, toteż używa swoich wpływów u Natiry, aby wypuściła jego przyjaciół, kiedy ci popełniają „świętokradztwo” i grozi im śmierć; a potem kontaktuje się z Enterprise w sprawie księgi, którą widział, a która może zawierać instrukcję pilotowania asteroidą. To ostatnie kosztuje go utratę przytomności, ale udaje się usunąć „przyrząd posłuszeństwa” i przekonać Natirę, że dzieje się coś więcej, niż myślą ona i jej pobratymcy.

Ostatecznie Wyrocznia zostaje zneutralizowana, a właściwy kurs asteroidy przywrócony. Ponadto dzięki bazie danych Fabrinich – cywilizacji, która zbudowała Yonadę, aby uciec z ginącej planety – choroba McCoya zostaje wyleczona.

Na tym jednak nie kończy się szczęśliwe zakończenie Zabłąkanej asteroidy, o nie! Podczas gdy Kirk i Spock musieliby na zawsze pożegnać się z kobietami, które zdążyli pokochać w ciągu jednego odcinka (czy to dlatego, że owe kobiety są martwe, czy to dlatego, że obowiązek wzywa, a panie muszą zostać u siebie), dla McCoya istnieje nadzieja, że kiedy już asteroida dotrze na wybraną planetę, będzie mógł spotkać się znów z Natirą, a nawet po przejściu w stan spoczynku, zamieszkać razem z nią.

Jest to w sumie zrozumiałe – w dużej mierze to, jak skonstruowani są Kirk i Spock, opiera się na angście. Kirk nie może się ustatkować, bo zawsze będzie najpierw kapitanem, a potem mężczyzną. Spock nie może się ustatkować, bo ma problemy z wyrażaniem uczuć i z żadną kobietą nie byłby szczęśliwy (oczywiście fani mają swoje wyjaśnienie, dlaczego ci dwaj nie są w stanie być w stałym związku z kobietą). Oni muszą być sami. McCoy nie musi, a wręcz wydaje się, że, jako uczuciowa część Triumwiratu, powinien się ustatkować. Tak też się staje i w materiałach opowiadających o tym jak załodze Enterprise mija życie po Oryginalnej Serii, jest powiedziane wprost, że McCoy wrócił do Natiry.

Tak czy inaczej, McCoy ma okazję w tym odcinku przeżyć wielką miłość, być obiektem zmartwień Kirka i Spocka, przeżywać rozterki związane ze swoim położeniem, a nawet zostać bohaterem! W sumie trochę szkoda, że nie mieliśmy więcej odcinków skupiających się na McCoyu.

A w następnym odcinku zniknie statek Defiant, a Kirk zostanie uznany za zmarłego.

Leave a Reply