Krótka notka · Sylwester

Krótka notka – Sylwester 2021

I tak oto mija kolejny rok, a co za tym idzie spoglądam wstecz na swoje stare inspiracje i na postanowienia, które udało mi się mniej lub bardziej wypełnić.

Tak więc czas na noworoczny kolaż:

Szersze omówienie znajdziecie pod spodem.

Rozpoczęcie dwóch nowych serii Meg ogląda… sprawiło, że przypomniałam sobie za co uwielbiałam Przygody Merlina (i MCU, ale o tym potem). Swego czasu miałam na punkcie tego serialu obsesję, zwłaszcza, że wtedy miałam dostęp tylko do dwóch pierwszych sezonów. Omawiając poszczególne odcinki, przypomniałam sobie również jak bardzo niewinny to był okres w fandomie. To prawie tak jak w przypadku Harry’ego Pottera – pierwsze dwie książki były lekkie i przyjemne, a od trzeciej już zaczęło być mrocznie. W sumie nie mogę się doczekać, aż będę kontynuować retrospektywę w 2022 roku.

Odżyła również moja fascynacja Filmowym Uniwersum Marvela – nie tylko dlatego, że przygotowałam retrospektywę poszczególnych filmów, ale też dlatego, że Disney przez cały 2021 rok wypuszczał kolejne rzeczy związane z marką: seriale na Disney Plus i nowe filmy. Wiele z nich w zasadzie było czymś, na co fani czekali od lat – większe wgłębienie się w traumę Wandy Maximoff, opowiedzenie czegoś o przeszłości Czarnej Wdowy, historia poświęcona tylko Hawkeye’owi, film kung-fu od Marvela, który wygląda dobrze (w przeciwieństwie do Iron Fista)… Może dla niektórych było to stanowczo za późno, ale dla mnie to był powrót MCU w dobrym stylu. Najlepiej wspominam serial Loki, który nie tylko zafundował tytułowemu bohaterowi kubeł zimnej wody i miał interesującą estetykę, ale też wprowadził do MCU koncept multiwersum.

W okresie luty-marzec zmieniałam pracę i było to dla mnie bardzo stresujące przeżycie. Szukałam na Netfliksie jakiejś komedii, która odwróciłaby moją uwagę od nieprzyjemnych rzeczy i tchnęła we mnie nieco optymizmu. Padło na sitcom Jak poznałem waszą matkę i w sumie był to strzał w dziesiątkę – jakby nie było jest to serial o grupce dorosłych ludzi zaczynających pierwszą pracę, wchodzących w nowe związki itd. (nie mówiąc o tym, że robi fajne rzeczy z narracją). Po obejrzeniu wszystkich dziewięciu sezonów zaś zdałam sobie sprawę z tego, że najbardziej utożsamiam się z Marshallem Eriksenem (do tego z całej grupy jest on najmniej problematycznym bohaterem). Tak czy inaczej, Jak poznałem waszą matkę pozwoliło mi przetrwać ciężki okres w życiu.

Odkryłam również komiksy i serial Resident Alien. Choć uważam, że materiał źródłowy jest o wiele lepszy od serialu (chociażby dlatego, że jest bardziej oryginalny, a serial wpada w pewne klisze i olewa wątek kryminalny), to i tak serialowy Resident Alien ma kilka unikalnych rzeczy, które sprawiają, że dobrze się go ogląda (jak kilkuletnia Sahar, która miażdży system; czy sposób przedstawienia rdzennych Amerykanów).

W tym roku odkryłam też koreańskie seriale i to całe miesiące przed tym, jak świat zaczął się jarać Squid Game (które też oglądałam, tak a propos). Najcieplej ze wszystkich kdram, które w tym roku obejrzałam, wspominam Mystic Pop-Up Bar – jak mówiłam, podobali mi się główni bohaterowie i wizja zaświatów w serii (a i soundtrack napawa pozytywną energią). Trochę jednak szkoda, że nie będzie drugiego sezonu, bo chciałabym zobaczyć dalsze losy bohaterów.

Niejako podczas robienia Meg ogląda MCU, odkryłam na nowo Doktora Strange’a. Do tego stopnia, że przeczytałam pierwsze komiksy z nim oraz Doctor Strange: The Oath. W zasadzie to chciałam obejrzeć nowego Spidermana właśnie nie dlatego, że powracają tam Toby Muigire i Andrew Garfield, ale dlatego, że jest tam Doktor Strange (wygląda na to, że w tym roku już nie będę w stanie obejrzeć Bez Drogi Do Domu, ale w styczniu może się uda zrobić coś specjalnego).

W tym roku też przełamałam się i obejrzałam amerykańskie The Office. Pierwszy sezon był mordęgą, ale następne sprawiały, że zakochałam się w co poniektórych bohaterach, takich jak Pam, Jim i Andy.

No i w końcu odkryłam też przez przypadek serial Ghosts (i jego amerykańską wersję). Biorąc pod uwagę to, że nie jest to pierwszy serial, który potem miał inne wersje w poszczególnych krajach (a i niedawno mieliśmy premierę polskiego The Office), zastanawiałam się nawet jakie duchy straszyłyby w polskim dworze wzorowanym na Button House. Być może nawet kiedyś coś takiego napiszę.

A poza tym wszystkim mieliśmy w tym roku na Planecie Kapeluszy Wrzesień ze Star Trekiem, który był bardzo owocny. Przypomniałam sobie za co kocham tę serię i być może zainteresowałam nią innych. Cieszę się też, że w tym roku miałam sposobność napisać kolejną analizę American Horror Story.

Przejdźmy teraz do zeszłorocznych postanowień noworocznych i tego, czy udało mi się je wypełnić.

Po pierwsze – ponieważ Klinika doktora Marcha jest już skończona, w przeciągu tego roku zamierzam ją wydać – tradycyjnie bądź w self-publishingu (nadal rozważam za i przeciw obu sposobów publikacji). W międzyczasie, oczywiście, będę dodawać liczne poprawki, zapewne też dam Klinikę do przeczytania profesjonalnemu korektorowi oraz stworzę plan promocji książki. W każdym razie chciałabym na przyszłe święta albo na urodziny za rok dostać w prezencie oprawiony i wydany egzemplarz Kliniki. Jednocześnie będę też pracować nad innym projektem, który zaczęłam pisać już w 2020 i postanowiłam, że poświęcę mu więcej uwagi i sił twórczych, kiedy już Klinika będzie skończona.

No cóż, nie udało mi się wydać Kliniki doktora Marcha, ale wprowadziłam do niej poprawki, wysłałam ją do 36 wydawnictw i zasięgnęłam profesjonalnej opinii na temat tego, co robię źle. Na razie czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale już i tak widać pewien postęp. Nie wspominałam o tym wcześniej, ale Człowiek, który wynalazł Boże Narodzenie trochę mnie zainspirował, aby się nie poddawać.

Co zaś się tyczy tego drugiego projektu, to też nad nim trochę siedzę, chociaż na razie nie mam do niego zbyt dużo pomysłów. Tak po prawdzie, to od czasu do czasu nachodzi mnie chęć, aby napisać coś dla dzieci.

Po drugie – jednocześnie chciałabym się rozwijać zawodowo, między innymi, pogłębiając wiedzę z zakresu mojej obecnej profesji, co będzie potem procentować.

Tu poszło nieco lepiej – miałam możliwość rozwijać się jako copywriter i nie tylko (okazjonalnie piszę dla pewnego serwisu poświęconego kosmosowi).

Po trzecie – zamierzam zdobyć na Duolingo osiągnięcie Conqueror, czyli wejść na pierwszy poziom wszystkich umiejętności w kursie francuskiego. Przy okazji będę też pracować nad francuskim w ogóle, korzystając z podręcznika kupionego dawno temu oraz oglądając francuskie produkcje (na Netfliksie wciąż czekają napoczęte Nowe przygody Lucky Luke’a z oryginalną ścieżką dźwiękową).

Okej, nie udało mi się zdobyć osiągnięcia Conqueror, bo kiedy już weszłam na pierwszy poziom wszystkich umiejętności, nagle okazało się, że trzeba wejść też na drugi (a nie miałam na to już czasu ani ochoty), ale to nie zmienia faktu, że przeszłam przez wszystkie lekcje francuskiego w Duolingo i mogę się pochwalić tym:

Po czwarte – drugi sezon Mandaloriana nawiązywał bardzo do Wojen Klonów, Rebeliantów i Ruchu Oporu, toteż postanowiłam, że w tym roku podejmę się Gwiezdnowojnowego Wyzwania – do końca 2021 roku obejrzę wszystkie kreskówki do Gwiezdnych Wojen, a być może nawet powtórzę sobie to wszystko, co kiedyś oglądałam. Wszystko po to, aby nie tylko wiedzieć o co kaman z Bo-Katan i spółką, ale też zbliżyć się bardziej do tego uniwersum (skoro Din i Grogu już mnie do niego wciągnęli).

Zaczęłam oglądać Wojny Klonów i nawet doszłam do trzeciego sezonu, ale w pewnym momencie mnie ten serial trochę znudził i odłożyłam go na później. Chyba będzie tak jak z Następnym Pokoleniem – będę wracać do tego serialu, a w końcu go skończę po jakichś dwóch latach… a potem wezmę się za Rebeliantów i Ruch Oporu i je ogarnę w kilka tygodni.

Po piąte – to już taka bardziej osobista sprawa, ale zamierzam pogłębić moją wiarę, między innymi, czytając różne utwory religijne, które zalegają mi od dłuższego czasu (jak, na przykład, Ćwiczenia duchowe Ignacego Loyoli).

Chociaż Ćwiczenia duchowe nadal czekają na czytanie, to i tak postanowienie zostało spełnione – również dlatego, że natrafiłam na kanał, biblisty omawiającego Stary Testament i jego powiązania ze starożytnym Babilonem. Teraz zaś jestem w trakcie czytania Podziału Ostatecznego C. S. Lewisa.

O dziwo, spodziewałam się, że większość postanowień będzie niewypełnionych, a ja tu widzę, że jest tak poł na pół. Całkiem nieźle.

Pozostaje mi życzyć Wam Szczęśliwego Nowego Roku! A na 2022 szykuję kilka rzeczy, o których powiem Wam jutro.

Leave a Reply