Fanfiction · Lipiec z Lucky Lukiem · Lucky Luke · Miesiące z...

[FF: Lucky Luke] Daltonowie rozdzieleni – cz. 2

Lucky Luke przejechał nieśpiesznie przez Cactus Junction, rozglądając się po ulicy. Nasłuchiwał uważnie czy z jakiegoś sklepiku nie dochodzą typowe odgłosy napadu z bronią w ręku. Jednak po kilku minutach bezowocnych poszukiwań i rozmów z mieszkańcami, wydawało się, że tym razem najsłynniejsza obywatelka tego spokojnego i sennego miasteczka postanowiła dzisiaj nie ruszać się ze swojego małego domku. Luke nie wiedział, czy był to po prostu kaprys staruszki i nie słyszała ona jeszcze najnowszych wieści, czy też przeciwnie – fakt, że nie wychodziła oznaczał, iż już wiedziała. A co za tym idzie – nie był pewien, czy powinien tu przychodzić.

– Może nie będzie aż tak źle? – powiedział nagle. – W końcu, podobno ten jej rewolwer jest zardzewiały i nienabity.

– Wciąż wierzysz, że to nieszkodliwa staruszka, kowboju? – zapytał Jolly Jumper. – To przecież kobieta, która wydała na świat Daltonów.

Continue reading „[FF: Lucky Luke] Daltonowie rozdzieleni – cz. 2”
Fanfiction · Lipiec z Lucky Lukiem · Lucky Luke · Miesiące z...

[FF: Lucky Luke] Daltonowie rozdzieleni – cz.1

Sędzia Archer oparł brodę na jednej ręce, a palcami drugiej zaczął postukiwać w stół. Spojrzał zrezygnowanym wzrokiem na ławę oskarżonych, którą zajmowała czwórka aż nazbyt dobrze znanych mu braci Dalton. Najstarszy z nich (o dziwo! – również najniższy), Joe, uśmiechnął się do starego sędziego tym złośliwym uśmieszkiem, którym zatwardziali przestępcy częstują uczciwych obywateli, obnażając tym samym swoją zwyrodniałą naturę. Po chwili jego bracia skopiowali jego wyraz twarzy.

Continue reading „[FF: Lucky Luke] Daltonowie rozdzieleni – cz.1”
Fanfiction · Lipiec z Lucky Lukiem · Lucky Luke · Miesiące z...

[FF: Lucky Luke] Gary Zajebisty

Luke siedział w barze w Nothing Gulch, popijając lemoniadę, kiedy nagle do środka wszedł ON. Był zabójczo przystojny – pod gustownym kowbojskim kapeluszem kryła się burza długich, czarnych, jedwabistych włosów, a jego lekki zarost dodawał jego młodej, delikatnej twarzy męskości. Nosił ciemne dżinsy i obcisłą, różową koszulę, która tylko uwydatniała jego ogromne mięśnie. Jego szyję ozdabiała zaś czerwona chusta. Jego kolty spały w kaburze, gotowe w każdym momencie wychynąć i zastrzelić głupca, który śmiał rzucić przystojniakowi wyzwanie.

Kiedy tylko wkroczył do baru, parę kobiet zaczęło mdleć, inne przyglądały mu się rozmarzonym wzrokiem, wodząc za nim, jak szedł powolnym, ale pewnym krokiem przez cały przybytek, aż zatrzymał się przy ladzie i głębokim, seksownym głosem powiedział do oniemiałego z powodu jego obecności barmana:

– Martini z wódką. Wstrząśnięte, nie mieszane.

Przez chwilę jeszcze barman stał jak posąg, oszołomiony urokiem, wdziękiem, aparycją i generalną zajebistością swojego gościa, ale w końcu ocknął się z tego oszołomienia, powiedział: „Tak jest.” i przygotował szybko napój. Po chwili położył szklankę z drinkiem przed zabójczo przystojnym kowbojem, który bez słowa odwrócił się nonszalancko i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z obecności Luke’a.

– Kogóż widzą moje piękne oczy? – powiedział, uśmiechając się. – Lucky Luke!

– Witaj, Gary Zajebisty – odparł Luke i rzucili się sobie w ramiona. Kiedy przerwali objęcia, Luke spoważniał i zapytał: – Co cię tutaj sprowadza?

– Ty dobrze wiesz, co – odrzekł równie poważnie Gary i spojrzał w pustą przestrzeń. – Zemsta.

Continue reading „[FF: Lucky Luke] Gary Zajebisty”
Fanfiction · Lipiec z Lucky Lukiem · Lucky Luke · Miesiące z...

[FF: Lucky Luke] Koniowatość

To wszystko zaczęło się dosyć niepozornie. Pewnego dnia nagle poczułem ból w lewej, przedniej nodze. Ponieważ był to ból dokuczliwy, ale znośny, i ponieważ ja i mój kowboj byliśmy wtedy na tropie kolejnego podrzędnego rzezimieszka, postanowiłem nie zdradzać się Luke’owi z tą dolegliwością. Pamiętam, że pomyślałem sobie wtedy: Czegóż to ja nie robię dla tego mojego kowboja – czekam pod oknem saloonu, aby w razie czego pomóc mu uciec; robię zakupy, rozwiązuję węzły, przybywam na gwizdnięcie… A on tylko poklepie mnie czasem po plecach w geście uznania moich zasług. Nie to, żeby mi to przeszkadzało, ale pamiętam, że wyraziłem wtedy głośno pewną myśl:

– Czasem chciałbym wiedzieć, ile mój kowboj jest w stanie zrobić dla mnie.

Continue reading „[FF: Lucky Luke] Koniowatość”