Prawdopodobnie nie znacie mnie jeszcze na tyle dobrze, aby się zastanawiać, jakie lubię filmy, niemniej jednak doszłam do wniosku, że moje urodziny to dobra okazja, aby wam o tym opowiedzieć. Generalnie ludzie zawsze mają różne trudności z ułożeniem listy dziesięciu filmów, które uważają za swoje ulubione, toteż ja postanowiłam przyjąć (między innymi) takie oto kryterium: jeśli przy przeglądaniu programu telewizyjnego albo oglądaniu reklam na jakimś kanale dowiaduję się, że jakiś określony film będzie niebawem puszczany w telewizji, i od razu dochodzę do wniosku, że muszę go (w miarę możliwości) obejrzeć, to jest to film, który mogę uznać za jeden z moich ulubionych. Będzie jeden wyjątek od tej reguły, ale powiem o tym później.
Pojawią się na tej liście filmy, które zapewne podobają się tylko mnie, a przez resztę ludzkości przeważnie uważane są za dzieła co najwyżej mierne. O innych może słyszeliście, a o innych na pewno. Jest tutaj kilka dramatów, kilka filmów przygodowych, kilka komedii, a nawet dwa filmy animowane. Nie zwlekajmy więc i przejdźmy do meritum.