Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 6

– Dwa bilety do Belvazy – powiedział Cedrick do kasjerki na stacji kolejowej.

Winifred stała tuż za nim. Kasjerka spojrzała na nią ze zdziwieniem.

– Och, ta pani jest ze mną – oświadczył Cedrick, a kasjerka podała mu bilety.

– W takim razie pan do dwunastki, a pani do trzynastki.

– A które to wagony? – zapytał płacąc (jeździł pociągami tak często, że znał cenę biletów kolejowych).

– Tamte dwa.

Wskazała jeden całkiem normalny, pasażerski, przedostatni, i drugi (ostatni) – wyglądający na typowy wagon towarowy, ale z jednym jedynym oknem naprzeciw drzwi. Teraz ten wagon był otwarty na oścież, a w środku siedziało już kilka znudzonych elfów.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 6”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 5

Po kilku dniach wspólnej podróży Cedrick i Winifred nareszcie znaleźli się w Lesie Dolmit. Był on bardzo gęsty, ale poprzez liście niewiarygodnie wysokich drzew dochodziły jeszcze promienie słońca. Cedrick szedł niepewnie za Winifred, która prowadziła go przez pokrytą starymi liśćmi, korą, a czasem nawet kamieniami, niewidzialną dla zwykłego przechodnia drogę. W ręce trzymał swój bagaż, a jego twarz wyglądała o niebo lepiej – siniaki od tamtego czasu już zrobiły się trochę mniej widoczne, a wargi się zagoiły.

Cedrick coraz bardziej obawiał się spotkania z rabusiami z Lasu Dolmit. A jeśli protekcja Winifred nie wystarczy i zostanie przez nich okradziony? Sama myśl o tym, że są – bądź co bądź – złodziejami, napawała go zrozumiałym niepokojem, a nawet obrzydzeniem.

Nagle z drzewa przed nimi zeskoczył na ziemię jakiś ogr w odrapanym i brudnym ubraniu. Jego wychudła twarz była pokryta jakby sadzą. Najpierw uśmiechnął się z rozochoceniem (na co Cedrick puścił swój bagaż i w pogotowiu chwycił za rękojeść szpady), ale ujrzawszy Winifred, przez chwilę przyglądał się jej uważnie, a potem, kiedy już doszło do niego kto przed nim stoi, uśmiechnął się i uścisnął ją mocno. Zdziwiony, a jednocześnie uspokojony tym widokiem, Cedrick puścił szpadę i podniósł bagaż.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 5”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 4

Pochyliła głowę, weszła do środka i, rozejrzała się po pomieszczeniu. Dojrzawszy stół operacyjny, natychmiast podeszła do niego na klęczkach, położyła tam Cedricka i ułożyła jeszcze na stole. Następnie z powodu rozmiarów domu usiadła na podłodze.

Wciąż stojący koło drzwi Markus przyglądał się jej z zaciekawieniem, dopóki nie skończyła układać Cedricka. Wtedy podszedł do niego i zaczął badać. Na jego twarzy malowało się napięcie. Sprawdził puls.

– Dzięki Mądrości – wyrzucił z siebie z ulgą.

Ściągnął przyjacielowi okulary, kubrak i koszulę. Nacisnął lekko na tors Cedricka. Winifred przyglądała się temu w napięciu, aż w końcu spytała:

– Co mu jest?

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 4”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 3

– No i jesteśmy – powiedział Markus, otworzywszy drzwi swojego domu, a jednocześnie miejsca pracy.

Pierwsze pomieszczenie było całkiem nieźle wyposażonym gabinetem lekarskim. Pośrodku znajdował się wielki stół, na którym można było zarówno być zbadanym, jak i zoperowanym. Przy ścianie po lewej od drzwi stało biurko z dwoma fotelami po obu stronach, na biurku z kolei stał telefon (typu świeczka). Przy ścianie po prawej stronie znajdował się parawan. Sufit był niski, przystosowany do niziołków.

Naprzeciwko wejścia były drzwi, które Markus otworzył przed Cedrickiem. Tam znajdowała się mała izba z łóżkiem (przy lewej ścianie od wejścia), szafą (tuż obok łóżka), stołem (naprzeciw wejścia), dwoma krzesłami, wanną i kranem (przy ścianie, naprzeciw drzwi wejściowych) oraz lustro (nad kranem). Na stole stała mała lampa. Ściany pokryte były starą, różową tapetą w kwiatki o nieokreślonej barwie i gatunku.

Jednak nie był to ostatni pokój w domu Markusa. Kolejne drzwi znajdowały się między kranem a wanną, a kiedy Cedrick rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegł jeszcze jedne naprzeciw łóżka.

Zapytał doktora, gdzie będzie spał. Ostatecznie miejsce do spania było tylko jedno. Markus otworzył drzwi – te blisko łóżka – i oczom Cedricka ukazała się jeszcze mniejsza izba, wyposażona jedynie w łóżko i szafkę z lampą. Ściany były pokryte tą samą tapetą, co poprzedni pokój.

– Wybudowałem to z pieniędzy, które zapracowałem przez pięć lat w tutejszym szpitalu dla niziołków. To cud, że przy moim sposobie życia, uzbierałem dość choć na to.

– A gdzie załatwiasz potrzeby fizjologiczne? – zapytał nagle Cedrick.

Markus bez słowa wyprowadził Cedricka z jego tymczasowej sypialni i otworzył drugie drzwi. Był to najmniejszy pokój ze wszystkich i znajdowała się tam tylko jedna rzecz – toaleta. Kiedy tylko jego przyjaciel się napatrzył, doktor zamknął drzwi i zaczął się rozbierać.

Zdjął marynarkę i rzucił ją na łóżko. Przy pasie nosił kaburę z pistoletem, którą również ściągnął i zawiesił na jednym z rogów łóżka. Rozluźniwszy aksamitkę, usiadł przy stole i westchnął, jakby przed chwilą wykonał jakąś ciężką pracę i teraz chciał już tylko odpoczywać. Kiedy tylko zorientował się, że Cedrick stoi, nie śmiejąc nawet ruszyć się z miejsca, zaproponował mu, aby się przysiadł, co kupiec zrobił od razu.

– Całkiem miły dom – wyraził opinię. – Ale czy ja ci nie będę przeszkadzał w pracy?

– Gdzie tam! – odparł Markus, ale zaraz na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. Spojrzał na Cedricka i po chwili milczenia wyznał: – Ostatnio w ogóle nie mam pracy. Od ponad tygodnia nie pojawił się tutaj żaden pacjent.

– Dlaczego? – zapytał Cedrick.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 3”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 2

Nie mogła uwierzyć, że ten ogr śmiał wpuścić do jej pokoju jeszcze jedną osobę. Nie chciała go z nikim dzielić. Lubiła swoją prywatność. Poza tym…

– To przecież pokój dla jednej osoby! – argumentowała. – Chyba nie chcesz, aby pan… erm… – spojrzała w stronę Cedricka pytająco.

– Cedrick van Hooven – przedstawił się jej jeszcze raz.

– …aby pan van Hooven spał na ziemi? – dokończyła.

– Ten pokój jest dość duży, aby pomieściły się tam dwa łóżka – odparł barman. – Przed chwilą dodałem tam jedno.

– Ta sytuacja może doprowadzić do nieprzyjemnych plotek. Naprawdę nie masz nic innego? – zapytał Cedrick.

– Nie – odrzekł z uśmiechem ogr. – Wszystkie inne pokoje nie wchodzą w grę. Masz więc do wyboru ten pokój i spanie na dworze – pochylił się ku Cedrickowi i szepnął: – Zastanów się dobrze, niziołku. To może być najlepsza noc w twoim życiu.

– Proszę niczego nie insynuować – oburzył się, ale także szeptem Cedrick, po czym powiedział głośniej: – Skoro tak stawiasz sprawę, ogrze, daj mi mój bagaż i jakiś namiot, jeśli łaska.

Oberżysta wyciągnął spod lady bagaż Cedricka, podał go mu i na chwilę wyszedł tylnym wyjściem z gospody. Winifred spojrzała na Cedricka, który trzymał oburącz swoją walizkę i przyglądał się podłodze w zamyśleniu. Wydawał się przygnębiony, a ona znów poczuła wyrzuty sumienia, bo znów powiedziała coś, co pewnie sprawiło mu ból. Nie, nie mogła kazać mu spać na dworze. Nie po tym, czego się od niego dowiedziała.

Dlatego, kiedy tylko barman przyszedł, trzymając w rękach kilka żerdzi owiniętych tkaniną, i wyciągnął rękę, aby podać je Cedrickowi, Winifred nagle odepchnęła ją i oświadczyła stanowczo:

– Pan van Hooven namyślił się. Będzie u mnie spał, więc spadaj z tym namiotem.

Cedrick spojrzał na nią ze zdumieniem.

– Ależ, panno Winifred… co sobie pomyślą?

Ona zaś odpowiedziała mu uśmiechem i pochyliła się bardziej ku niemu:

– Nie martw się o to. Nikt tutaj nie dojdzie do żadnych niepożądanych wniosków. – Nagle spoważniała. – A ja nie mogę pozwolić, abyś spał na dworze.

Cedrick zawstydził się na moment, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Dziękuję, panno Winifred. Postaram się nie robić kłopotu.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 2”