Site icon Planeta Kapeluszy

Krótka notka – Meg odkrywa kdramy!

Advertisements

Od początku tego miesiąca wciągnęłam się w koreańskie seriale na Netfliksie i, prawdę mówiąc, chciałam o nich trochę opowiedzieć na blogu już od pewnego czasu. A jakaż byłaby lepsza okazja do tego typu wpisu, niż Walentynki?

Zapewne teraz niektórzy z Was przewracają oczami, bo kdramy raz, że leżą baaaaaaaaaaaaardzo daleko od naszego kręgu kulturowego, a dwa – ludziom niewtajemniczonym kojarzą się głównie z romansami i dramatami. Sama też trochę tak myślałam przez pewien czas, ale ostatnio dałam się wciągnąć w wyjątkowy świat koreańskich seriali i chciałabym opowiedzieć Wam o tych, które wciągnęły mnie na te dwa tygodnie (a nawet wcześniej).

The School Nurse Files

Moja pierwsza kdrama (pomijając fragmenty Łowców niewolników na Tele5), którą obejrzałam sobie jeszcze w poprzednim roku. Zainteresował mnie w niej sam pomysł szkolnej pielęgniarki, która widzi duchy i walczy z nimi na codzień. Zresztą jest to serial na podstawie bestsellerowej książki fantasy niejakiej Chung Serang (chciałam znaleźć i przeczytać tę książkę, ale niestety, chyba nie ma angielskiego tłumaczenia).

Tak więc mamy szkolną pielęgniarkę Ahn Eun-young, która od dziecka widziała duchy i to było zawsze dla niej wielce kłopotliwe. W tym uniwersum większość duchów ma żelową konsystencję, pozostawia po sobie śluz i potrafi się rozpływać, gdy nadejdzie ich czas. Eun-young nauczyła się je egzorcyzmować za pomocą zabawkowego miecza wypełnionego specjalnymi kulkami i pistoletu na święconą wodę. Pewnego dnia z pomocą przychodzi jej nauczyciel, Hong In-pyo, który ma niezwykłą, ładującą magiczną energię aurę i razem od tej pory starają się pomagać uczniom, którzy mają – mniejszą lub większą – styczność z duchami.

The School Nurse Files opiera się bardzo na głównej bohaterce i też grająca ją Jung Yu-mi potrafi swoją grą aktorską sprawić, że Eun-young rzeczywiście wydaje się trochę dziwna, a nawet niepokojąca; rozumiemy, dlaczego wywołuje takie wrażenie, chociaż na codzień wygląda całkiem normalnie. Kolejna rzecz, która sprawiła, że ten serial mnie wciągnął, to relacje między nią a In-pyo – to partnerstwo, które powoli się formuje między nimi. Również duchy, które pojawiają się w szkole są bardzo pomysłowe.

I choć były momenty, w których zastanawiałam się, czy mi coś umyka z powodu nieznajomości koreańskiej kultury, to jednak, moim zdaniem, jako wstęp do kdram, The School Nurse Files jest całkiem dobre. Zwłaszcza że jako jedna z nielicznych produkcji z Korei ma na Netfliksie lektora.

Mam nadzieję, że wkrótce powstanie drugi sezon, mimo tego że kdramy zwykle zamykają się w jednym.

The Uncanny Counter

The Uncanny Counter jest trochę podobne do The School Nurse Files, w tym sensie, że tutaj też mamy ludzi wykonujących „zwykłe” zawody i walczących ze złymi duchami. Z tym, że tym razem jest to czwórka (a czasem piątka) ludzi pracujących w barze z makaronem; i jest tam silny, przeplatający się z elementami fantastycznymi wątek korupcji i morderstwa.

No i jeżeli przynajmniej raz nie ryczysz podczas odcinka The Uncanny Counter, jest to odcinek stracony.

So Mun stracił w wypadku samochodowym rodziców i doznał poważnej rany na nodze. Jako osiemnastolatek ma dwoje wiernych przyjaciół, jednak jeden z nich pada regularnie ofiarą prześladowań ze strony szkolnych łobuzów, z których jeden jest synem obecnego burmistrza, Shina Myung-hwi. Pewnego dnia w Muna wchodzi nagle duch, który umożliwia wybranym ludziom stawanie się tak zwanymi Kontrastami – osobami, które walczą ze złymi duchami. O ile jednak zwykle Kontraści rekrutowani są wśród ludzi w śpiączce (zyskujących przy okazji drugie życie), o tyle Mun w śpiączce był tylko kilka dni po wypadku, tak więc jego sytuacja jest bardzo dziwna. Niemniej jednak chłopak poznaje w końcu pozostałą czwórkę Kontrastów (z czego tylko trójka aktywnie działa w terenie) i po dłuższym namyśle postanawia się do nich przyłączyć pod warunkiem, że duchy umożliwią mu ponowne spotkanie z rodzicami. Tymczasem jeden z Kontrastów, mający amnezję Ga Mo-tek, odkrywa, że przed śpiączką był detektywem i pracował nad pewną sprawą, która miała związek z ojcem Muna, również policjantem.

Mogłabym się rozwodzić nad tą kdramą w nieskończoność, gdyż jest ona naprawdę bardzo dobra. Co prawda, można by było rozwinąć nieco duchy, które pomagają Kontrastom i dają im ich moce (na chwilę obecną robią miejscami trochę świętoszkowate i bucowate wrażenie); a główny bohater czasami ociera się o Gary’ego Stu, ale całkiem nieźle serial łączy ze sobą dramat, fantastykę i kryminał.

Widzicie, w tym serialu złe duchy znajdują sobie żywiciela pałającego żądzą mordu i opętują go, skłaniając do popełniania kolejnych przestępstw i pochłaniając dusze jego ofiar. Kontraści muszą więc je pokonywać, nie tylko aby złe duchy spotkała kara, ale też, aby można było uwolnić pochłonięte dusze, a nie można tego zrobić, kiedy żywiciel umrze wraz z duchem (mamy więc bardziej sensowne wyjaśnienie, dlaczego główni bohaterowie po prostu nie zabiją tych wszystkich bydlaków raz na zawsze). Z jednej strony więc mamy te wątki urban fantasy, gdzie poznajemy Kontrastów i prawa działające Zaświatami; a z drugiej wątki kryminalne, gdzie Kontraści muszą znaleźć mordercę i doprowadzić do jego osądzenia, w tym albo na tamtym świecie. I po części te historie ofiar złych duchów, a także samych Kontrastów, sprawiały, że nie było odcinka The Uncanny Counter, przy którym bym nie płakała, czy to ze wzruszenia, czy to ze smutku. Jedną ze scen, która zapadła mi w pamięć i zaorała mnie emocjonalnie, była ta, w której dusza zamordowanego pracownika rozpacza nad swoim losem, bo była młodym mężczyzną, który bardzo chciał dostać pracę i miał plany na życie, a skończyło się na tym, że zginął w zasadzie bez powodu.

Przy okazji mamy ciągnący się wątek korupcji i morderstwa sprzed lat, oraz tego, co łączy Muna i Mo-teka. Ga Mo-tek jest zresztą moją ulubioną postacią i jego wątek był, moim zdaniem, zdecydowanie najciekawszy z całej czwórki.

Męska rozgrywka

Tym razem odchodzimy na razie od klimatów fantasy i skupiamy się na komediodramacie szpiegowskim.

Kim Seol-woo jest tak zwanym agentem duchem – szpiegiem do zadań specjalnych, który pojawia się, wykonuje zadanie pod przykrywką, a potem znika, nie zostawiając śladów. Jego najnowsza misja polega na byciu ochroniarzem kapryśnej gwiazdy kina akcji, Yeo Woon-gwanga, aby zdobyć jedną z trzech figurek potrzebnych do otwarcia tajnego skarbca zmarłego biznesmena. Traf chce, że figurek poszukuje również wnuk owego biznesmena, mający duże wpływy Mo Seung-jae, a jego żona, Song Mi-eun, była swego czasu narzeczoną Woon-gwanga. Sam „ochroniarz Kim” z czasem zaczyna czuć coś do menedżerki pana Yeo, Cha Do-hy, którą wcześniej, na potrzeby misji, tylko uwodził.

Męska rozgrywka to pełen zwrotów akcji serial szpiegowski z dającą się lubić obsadą. Trójka głównych bohaterów jest bardzo sympatyczna i całkiem miło ogląda się więź, która się miedzy nimi buduje (do tego stopnia, że ja chcę drugi sezon tego serialu, jak oni pracują razem nad kolejną misją), ale i inne postaci są niesamowite. Z jednej strony mamy zadziornego i miażdżącego system prokuratora Lee Dong-hyuna, który nie daje się zastraszyć byle bandziorom z wpływami; oraz pana Janga, który stara się nie zatracić honoru w walce z korupcją i dojść do tego, kto zdradził jego człowieka; a z drugiej mamy jeszcze kilku innych agentów duchów, którzy mają swoje własne plany i powody do działania w taki, a nie inny sposób. W dodatku muszę przyznać, że Yeon Jung-hoon, który gra Mo Seung-jae, ma do tej roli odpowiednią twarz – jego powierzchowność zdaje się dziecięca i delikatna, ale jest podszyta pewnego rodzaju łajdactwem.

Mystic Pop-up Bar

I wracamy na koniec do klimatów urban fantasy – tym razem mamy przenośny bar, w którym pewna kobieta odbywa swoją pokutę.

Córka szamanki, Weol-ju, z powodu śmierci matki, podłych plotek i zdrady ukochanego, powiesiła się na Świętym Drzewie, sprowadzając nieszczęście na 100 000 ludzi. Dlatego przez kolejne 500 lat musi pomóc takiej właśnie liczbie osób, aby odpokutować swoje winy i uzyskać możliwość ponownej reinkarnacji. W tym celu Weol-ju prowadzi bar i wchodzi do snów swoich klientów, aby rozwiązywać ich problemy. Ma do pomocy byłego detektywa z Policji Zaświatów, ale wkrótce w jej progi przybywa Han Kang-bae – młodzieniec, którego dotyk sprawia, że ludzie czują potrzebę być brutalnie szczerzy i zwierzać się ze swoich zmartwień. W zamian za możliwość zamknięcia swojego trzeciego oka, Kang-jae zgadza się pomóc Weol-ju w pomocy ostatnim 10 osobom.

Ta kdrama urzekła mnie swoim humorem, ale też sposobem, w jakim przedstawione tam były Zaświaty (tu się zwłaszcza kłania odcinek, w którym duchy rywalizują o możliwość pokazania potomkom zwycięskich numerów w loterii; tam też pojawia się dom dziecka dla dusz dzieci, które zmarły przedwcześnie i teraz czekają na rodziców), jednak najbardziej lubię tutaj główny wątek miłosny. To, co w zachodnich mediach by mnie wkurzało, tutaj zostało przedstawione w taki sposób, że od kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, coraz bardziej kibicowałam głównej parze. To była też kwestia tego, że stawką było szczęście i odkupienie ukochanej osoby i oboje byli gotowi na to, żeby poświęcić własne dusze dla dobra bliskich (choć przez dłuższy czas było to bardziej jednostronne). Zarówno dlatego, jak i dla poszczególnych historii klientów tytułowego Mistycznego Baru, polecam ten serial na Walentynki.

I to było na razie tyle, jeśli chodzi o kdramy, które obejrzałam. Pewnie niedługo wezmę się za kolejne, a na razie (jak zwykle) mam nadzieję, że zainteresowałam Was chociaż jedną pozycją. Zawsze jest to wgląd w inną kulturę, nie?

Exit mobile version