Site icon Planeta Kapeluszy

Meg ogląda MCU – Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz

Advertisements

Przechodzimy do filmu, który swego czasu bardzo namieszał w Filmowym Uniwersum Marvela, i to na kilku płaszczyznach.

Drugi film w trylogii Kapitana Ameryki, z jednej strony pokazuje jak ten bohater radzi sobie w czasach współczesnych (zwłaszcza podczas współpracy z TARCZĄ), a z drugiej strony – pyta o to, czy bezpieczeństwo powinno zostać utrzymane za wszelką cenę.

Pod pewnym względami jest to film polityczny. Sam tytułowy Zimowy Żołnierz ma jednocześnie duży i mały wpływ na fabułę.

Opis Fabuły:

Steve Rogers próbuje zaaklimatyzować się do życia w XXI wieku. Po wydarzeniach z Nowego Jorku pracuje jako agent TARCZY, używając swoich niezwykłych zdolności w celu pokonania międzynarodowych zagrożeń. Niemniej jednak podczas kolejnej misji okazuje się, że Natasha Romanoff ma zupełnie inne rozkazy niż Kapitan Ameryka i niejaki Rumlow. Po konfrontacji z Nickiem Fury, dyrektor pokazuje Steve’owi Projekt Wizję – trzy unowocześnione helicarriery z siecią satelitów naprowadzających, umożliwiające usunięcie niemal każdego człowieka na Ziemi. Po rozmowie z Kapitanem i odkryciu, że dostęp do akt Projektu Wizja został mu ograniczony, Fury prosi o pomoc starego przyjaciela, senatora Alexandra Pierce’a, o zarządzenie podczas Rady Światowej głosowania o zawieszenie Projektu. Niebawem przeprowadzony zostaje zamach na Fury’ego, w którym to zamachu bierze udział tajemniczy Zimowy Żołnierz.

Wnioski Ogólne:

W tym filmie duży nacisk położony jest na to, że Steve Rogers niespecjalnie może się odnaleźć we współczesnym świecie – po części dlatego, że prawie wszystko, co znał, zostało w 1944, a po części dlatego, że trudniej mu jest zachować jego zwykły idealizm, zwłaszcza w TARCZY. Już w pierwszej scenie filmu widzimy, że Steve próbuje jakoś nadrobić stracony czas (słynny notatnik), potem mamy scenę w Muzeum Smithsonian, gdzie znajduje się wystawa o Kapitanie Ameryce; a wreszcie Steve odwiedza Peggy Carter w domu opieki. Jednocześnie wszyscy mówią mu, żeby szedł z duchem czasu: Natasha próbuje go swatać, Fury – uświadomić mu, że świat, w którym żyją, jest pełen niebezpieczeństw i zdrady, na które trzeba być gotowym; a Sam Wilson subtelnie zaprasza go na terapię.

Właściwie to w pewnym sensie Sam Wilson i Zimowy Żołnierz rozwijają ten wewnętrzny konflikt Kapitana Ameryki między przeszłością i przyszłością nieco bardziej.

Sam jest człowiekiem, którego Steve poznaje w nowej rzeczywistości i od razu nawiązuje się między nimi nić porozumienia, ponieważ obaj są weteranami. Sam nawet delikatnie, acz nie protekcjonalnie, zaprasza Steve’a na terapię grupową.

Sam Wilson jest też prawdopodobnie pierwszą osobą w MCU, która zdaje się brać pod uwagę to, że Kapitan Ameryka ma PTSD po tym, jak walczył w drugiej wojnie światowej, a potem obudził się siedemdziesiąt lat po swojej „śmierci” w obcym dla siebie świecie. Popatrzcie chociażby jak ten wątek był pokazany w Avengers – pokazano nam w pierwszej scenie Kapitana, że ma PTSD, ale wszyscy albo rozpływają się nad tym, że stoi przed nim żywa legenda (Coulson), albo traktują go uprzejmie, ale nie wnikają w jego przeszłość (Banner), albo sobie z niego żartują (Stark). Nie można powiedzieć, że był traktowany jakoś bardzo źle, ale nie można też powiedzieć, że inne postaci zdawały sobie sprawę z tego, co przeżył i jak się musi czuć. Prawda, mamy scenę, w której Steve mówi, że jest trochę staromodny w dzisiejszym świecie, a Coulson odpowiada, że być może takich staromodnych wartości temu światu potrzeba, ale to jeszcze nie oznacza, że zdaje on sobie sprawę z traumy Kapitana.

Tymczasem Sam oferuje Steve’owi rzeczywistą pomoc w powrocie do normalności i pogodzenia się z nowym światem. W przeciwieństwie do Natashy i Fury’ego Sam wie, że przystosowanie się do cywilnego życia zajmuje ogromną ilość czasu i wysiłku. Kapitan Ameryka nie potrzebuje randki ani przemów o tym, że świat jest zły i okrutny; on potrzebuje psychologa, ponieważ jeśli ma iść dalej ze swoim życiem (tak ja wszyscy, łącznie z Peggy, mu mówią, aby zrobił), najpierw musi uporać się z traumą.

Po przeciwnej stronie mamy starego przyjaciela Steve’a – Jamesa „Backy’ego” Barnesa – który został poddany praniu mózgu i stał się owianym legendą zabójcą, Zimowym Żołnierzem. Przez dłuższy czas widzimy go w masce i robi wrażenie beznamiętnej maszyny do zabijania, która nie cofnie się przed niczym, aby zlikwidować cel. A potem maska spada i następuje najsłynniejsza scena w filmie (która, nawiasem mówiąc, jest wyrwana prosto z kart komiksu) – Kapitan spogląda na napastnika z szokiem wypisanym na twarzy i mówi: „Backy?” Z kolei Zimowy Żołnierz, nawet nie zmieniając wyrazu twarzy, odpowiada: „Kim do cholery jest Backy?”

Przyjaciel z dzieciństwa, człowiek, z którym Steve Rogers przeżył większość swojego życia; który walczył u jego boku i którego Steve opłakiwał, nagle ożył, ale jakby nie w pełni. Kapitan będzie próbował go uratować; będzie miał nadzieję, że da się go uratować. Nie będzie w tym do końca racjonalny, ale czyż trudno mu się dziwić? Nie tylko chodzi tutaj o jego najlepszego przyjaciela, lecz także o to, że Backy jest czymś znajomym; jakąś częścią tego świata, który Steve zostawił lądując samolotem Hydry w lodowcu; a która to część jakimś cudem się ostała. Steve ma też poczucie winy z powodu tego, że nawet po swojej „śmierci” Backy dostał się znów do niewoli Hydry i został zamieniony w morderczego superżołnierza.

Jednocześnie spotkanie ze Steve’m, który twierdzi, że go zna i że byli kiedyś przyjaciółmi, nie zostanie bez wpływu na samego Zimowego Żołnierza – Backy będzie się zastanawiał nad dziwnym zachowaniem Kapitana Ameryki i przypominał sobie pewne szczegóły ze swojego życia, aż w końcu uratuje Steve’a przed zatonięciem. Zimowy Żołnierz jest zarazem widmem przeszłości, ale jest też pozbawiony swojej własnej przeszłości i związanej z nią tożsamości. Przypomnienie sobie, kim był jako Backy, będzie dla niego oznaczać wyzwolenie.

(Niestety, zawsze już będę ubolewać nad tym, że w Kapitanie Ameryce: Zimowym Żołnierzu, nie ma za wiele Zimowego Żołnierza.)

Poprzedni film o Kapitanie Ameryce był pulpem. Ten to thriller polityczny – nie tylko za sprawą Projektu Wizja, który ma na celowniku osobników, których TARCZA uważa za niebezpiecznych (w tym – Bruce’a Bannera i doktora Stephena Strange’a), lecz także dlatego, że w pewnym momencie okazuje, że w samej TARCZY dzieje się coś niedobrego. Już w Avengersach Rada Światowa, której podlega Fury, wykazała się bezwzględnością, wysyłając na Nowy Jork atomówkę, a tutaj widzimy, że choć ochoczo chcą reaktywować Projekt Wizja, jest człowiek jeszcze bardziej bezwzględny w „budowaniu nowego świata” niż oni.

Ciągnącym się wątkiem jest tutaj zaufanie. Steve ma Fury’emu za złe, że nie powiedział mu o rozkazach Natashy. Potem Fury opowiada mu o swoim dziadku windziarzu, który z czasem zaczął nosić przy sobie magnum, bo nie ufał niektórym ludziom, że nie okradną go z napiwków. Tu i tam jest wspominane, że wszędzie są podsłuchy (nawet w mieszkaniu Steve’a, a jego sąsiadka to agentka TARCZY). Wreszcie, kiedy dochodzi do zamachu na Fury’ego i dyrektor odwiedza apartament Steve’a, każąc mu nie ufać innym, Kapitan Ameryka ciągle zadaje sobie pytanie, komu może ufać w sytuacji, kiedy w TARCZY znajdują się zdrajcy (w pewnym momencie film rzuca podejrzenia na Natashę, a nawet sugeruje, że Fury sprzedawał tajne informacje agencji). Jednocześnie TARCZA przestaje ufać Kapitanowi, bo ostatni rozmawiał z Fury’m przed „śmiercią” i nie chce powiedzieć o czym – to z kolei rzuca na niego pewne podejrzenia (ale też kiedy Steve wyjaśnia potem kto tak naprawdę stoi za tym wszystkim, wielu agentów decyduje się stanąć po jego stronie, również dlatego, że jest to Kapitan Ameryka).

Ostatecznie Steve postanawia zaufać Natashy i Samowi. Natashy, bo wie coś na temat Zimowego Żołnierza i chce pomóc Steve’owi go odnaleźć; a Samowi, bo już przy ich poprzednich spotkaniach Sam okazał się człowiekiem godnym zaufania.

Gadaliśmy już o Samie, to pogadajmy o Natashy. Tak po prawdzie to ten film ustanawia coś, co w przyszłych filmach będzie mniej lub bardziej rozwijane – przyjaźń między Kapitanem Ameryką i Czarną Wdową. Przyjaźń, która zrodziła się ze współpracy w Avengers i w TARCZY, a wkrótce stała się czymś głębszym. Natasha często żartuje i droczy się ze Steve’m, ale droczy się z nim inaczej niż większość ludzi. Żarty w jej wykonaniu mają na celu sprawić, że Steve otworzy się i nie będzie myślał jak żołnierz. W krótkim czasie Natasha staje się jedną z najbliższych sojuszników Kapitana. Najlepsze jest to, że kiedy się ich ogląda, nie ma wątpliwości, że to tylko (czy nawet aż) przyjaciele, bo to jest właśnie ten szczególny rodzaj chemii. Jednocześnie Natasha pokazuje Steve’owi jak ukryć się w tłumie i prowadzi wraz z nim śledztwo w sprawie tego, co się odwala w TARCZY.

I tak oto gdzieś tak w połowie filmu wreszcie dowiadujemy się, co się odwala w TARCZY. Opowiada nam o tym Arnim Zola (który w pierwszym filmie wydawał się być głównie pionkiem w grze Schmidta; pionkiem, który robił, to co robił, aby przeżyć i może coś ugrać; a tutaj okazuje się być wiernym agentem Hydry). Oto dowiadujemy się, że Hydra nie tylko przetrwała drugą wojnę światową i śmierć swojego przywódcy, ale też ma się całkiem dobrze pod płaszczykiem TARCZY; że z cienia kierowała wydarzeniami w uniwersum (takimi jak śmierć Starków), sprawiając, że ludzie – w odpowiedzi na liczne zagrożenia na świecie – sami oddawali swoją wolność w zamian z bezpieczeństwo. To oczywiście jest trochę nawiązanie do sytuacji USA po 11 września i pokazuje jak terroryści mogą wygrać, wymuszając na ofiarach coraz większe środki ostrożności i jak rządy wykorzystują lęk obywateli do swoich celów.

Niemniej jednak – tak jak swego czasu bitwa o Nowy Jork – i wydarzenia z tego filmu wstrząsnęły uniwersum i wywróciły je do góry nogami. Najbardziej, oczywiście, w serialu Agenci TARCZY, gdzie dotąd TARCZA przedstawiana była jako organizacja o dobrych intencjach. Teraz zaś okazuje się, że w jej szeregach znajdują się naziści i trzeba ją budować od nowa. Sama Natasha Romanoff ma w tym filmie monolog o tym, jak wstąpiła do TARCZY, aby zapłacić za swoje dawne przewiny, a teraz, po odkryciu tak niewiarygodnego i potwornego sekretu musi się znów odnaleźć. Ostatecznie Natasha decyduje się na desperacki krok – wstawia do sieci tajne akta Hydry, demaskując nie tylko agencję, ale i własne dawne zbrodnie.

To tyle jeśli chodzi o Kapitana Amerykę: Zimowego Żołnierza. Przed nami film, który swego czasu podbił serca fanów swoim klimatem i postaciami. W dodatku jest to pierwszy film w Drugiej Fazie, w którym pojawiają się całkiem nowi główni bohaterowie.

Exit mobile version