Site icon Planeta Kapeluszy

Wrzesień ze Star Trekiem – Meg i Oscar oglądają “Szał”

Advertisements

Tym razem coś z zupełnie innej beczki! Witaj, Oscar, i dziękuję za to, że zechciałeś wziąć udział w oglądaniu ze mną Star Treka.

Oscar: Dziękuję za zaproszenie do wspólnego oglądania.

Ponieważ okres halloweenowy zbliża się wielkimi krokami, a Star Trek ma mnóstwo odcinków, które nadają się na Halloween postanowiłam poprosić Oscara Readmore z O. G. coś tam napisał, aby obejrzał ze mną któryś z tych odcinków.

Padło na Szał, czyli piąty odcinek trzeciego sezonu Star Trek: Enterprise, w którym pojawią się (tak jakby) zombie.

Nie przedłużając przechodzimy do naszych wrażeń z Szału.

Odcinek otwiera scena, w której T’Pol – Wulkanka i oficer naukowy na Enterprise – trafia do ambulatorium, wykrzykując, że wszyscy chcą ją zabić. Następnie przechodzimy do wydarzeń wcześniejszych: przemierzająca niebezpieczne rejony kosmosu – Rubieże – załoga Enterprise ostatnio podupadła na morale. Nagle statek odbiera automatyczne wezwanie pomocy od załogi wulkańskiej jednostki naukowej Seleya, która wybrała się na Rubieże kilka miesięcy wcześniej. Kapitan Archer, T’Pol i oficer taktyczny Malcolm Reed przybywają na Seleyę z pomocą, ale napotykają pewien problem: załoga Saleyi zmieniła się w bezmyślne i krwiożercze stworzenia.

Powiedz mi, Oscar, co Cię skłoniło, aby wybrać ten właśnie odcinek? 

Oscar: Chyba cały mój komentarz będzie kręcił się wokół żywych trupów. Ostatnio na forum przewinął się temat filmów o zombie, co akurat zbiegło się z tym, że od pewnego czasu interesuję się tematem nieco mocniej – powtórzyłem sobie moje ulubione klasyki kina zombie „Powrót żywych trupów” oraz „Zombie – pożeracze mięsa”, rozważam też przeczytanie pewnego komiksu (nie wiem jednak czy nie jest on za mocny nawet dla mnie). Odpowiadając na twoje pytanie – ciekawi mnie temat, no i plus Wolkanie, czyli twoja ulubiona rasa kosmitów? Jeśli pamięć mnie nie myli.

Akurat Wulkanie nie są moją ulubioną rasą kosmitów. Ale Vampircia ich lubi, na przykład.

I co sądzisz o samym odcinku, zwłaszcza pod kątem filmów o zombie?

Oscar: Zombie są jedynymi kinowymi potworami, które łatwo i z powodzeniem można przekuć na różne koncepcje. Ich unikalność polega na nieoczywistym „rodowodzie”. Żywe trupy odnajdują się doskonale w różnych konceptach i tu przykładem jest odcinek Star Trek – pseudo-zombie w kosmosie. Odcinek spełnia dwa kryteria filmu o zombie – klaustrofobiczna przestrzeń i hordy potworów. Zdecydowanie najlepszą sceną było „przesłuchanie” zarażonego przez załogę, gdzie ten szarpie się i krzyczy. Przyznam się jednak, że odcinek kojarzył mi się z filmami o nie zombie – „Obcy przebudzenie” oraz „Pandorum” – ze względu na miejsce akcji. Nie wiem, może ma to znaczenie, że oglądałem jeden odcinek z serii, a nie jak ty całą serię i nie będąc przyzwyczajonym do historii umiejscowionej w kosmosie najwięcej mojej uwagi skradł właśnie statek kosmiczny.

No właśnie, zastanawiałam się, czy będziesz miał problemy ze zrozumieniem, co się dzieje. W przeciwieństwie do większości odcinków z listy, którą Ci przesłałam, ten akurat jest, tak jakby, częścią większej historii: statek Enterprise podróżuje na Rubieże, aby dotrzeć do rasy Xindi, która niedawno zaatakowała Ziemię, bo ktoś im powiedział, że Ziemianie są groźni i niebezpieczni; i przekonać ją, że Ziemia jednak tym zagrożeniem nie jest. To bardzo mroczna linia fabularna, bo Archer musi robić wiele moralnie złych rzeczy, aby przetrwać na Rubieżach, a i tak wisi nad nimi widmo śmierci i niepowodzenia. Na samym początku odcinka było zaznaczone, że na statku załoga podupada na duchu i Trip proponował noc filmową. Ale oglądając znów ten odcinek miałam wrażenie, że niekoniecznie trzeba wiedzieć, co się działo wcześniej – poza kilkoma wzmiankami na początku, Szał skupia się tylko na Seleyi i jej szczególnym położeniu.

Oscar: Nie miałem problemów z wejściem w historię. Gdybyś nie wspomniała teraz, że jest on częścią jakiejś większej fabuły to nie wpadłbym na to. No dobra, może wpadłbym ze względu na początek i wspomnienie o załodze i ich stanie, ale… Star Trek jest jednym z tych seriali (i nie ma w tym nic złego), który w każdym odcinku skupia się na innej historii. Mam takie wrażenie, że seriale z lat 90-tych i 2000 częściej skupiały się na epizodach niż długich sagach jak dzisiejsze seriale. I to fajne, bo możesz “wygodnie” obejrzeć jakichś odcinek bez znajomości całego uniwersum i nic nie tracisz. Jak już o początku mowa to warto też wspomnieć o końcówce – klasyka horroru z przebudzeniem się z koszmaru. Jestem ciekawy kiedy zaczęła się sekwencja snu – od kina, czy wcześniej.

Szał porusza też temat, o którym często późniejsze serie zapominają, czyli fakt, że Wulkanie jak najbardziej mają uczucia, więcej – swego czasu byli nawet dość brutalną rasą; tylko teraz te uczucia tłumią właśnie, żeby nie wracać do tamtych mrocznych czasów. Zauważyłeś może, że te wulkańskie zombie są całkiem rozsądne w swoim szale? W tym sensie, że, na przykład, blokują Archerowi i spółce drogę do włazu, po prostu stojąc prosto. Zauważ też, że – w przeciwieństwie do tradycyjnych filmów o zombie – przez dłuższy czas Archer i spółka nie chcą zabijać zarażonych Wulkanów, chociaż jeden z pomniejszych załogantów twierdzi, że to jedyny sposób, aby ich powstrzymać, skoro ogłuszanie nie działa.

Oscar: Nie zabijanie zombie jest rozsądne w momencie, w którym nie mają pojęcia, co i dlaczego się stało. Kilkakrotnie podkreśla się, że jest to misja ratunkowa. Nie porównywałbym tego do klasycznych filmów o zombie, bo sytuacja jest zbyt różna. W filmach Romero często jesteśmy wrzuceni w środek akcji i doskonale wiemy, kto jest tym złym oraz co się dzieje, a jeśli nie wiemy… Meg, zorientowałabyś się bardzo szybko. Tu sytuacja jest o tyle inna, że mamy obcą rasę, inny czas i miejsce akcji oraz milion naukowych i moralnych przesłanek, a co za tym idzie nikt nie myśli o żywych trupach. Trudno jest wskazywać jakieś za czy przeciw w takiej sytuacji. Z jednej strony starasz się uratować czyjeś życie, ale musisz też pamiętać o swoim. A ty co byś zrobiła?

Ha, dobrze podsumowane.

A co uważasz o T’Pol w tym odcinku? Ona tutaj gra z jednej strony rolę “zarażonej” ofiary, która niebawem może stać się jedną z zombie, a z drugiej strony – rolę paranoicznego członka załogi, który powoli, powoli zaczyna węszyć spiski. Dodam ze swej strony, że T’Pol przeważnie jest raczej racjonalną postacią (wiadomo, jest Wulkanką, która musi się użerać z nielogiczną ludzkością; i to raczej inni – zwłaszcza w pierwszym sezonie – doszukują się w jej zachowaniu jakiejś nieczystej gry), a tutaj widzimy ją właśnie jako bardziej emocjonalną i skłonną do paranoi.

Oscar: T’Pol była dobrze sportretowana. Sytuacja dla niej jest wyjątkowo trudna, a w końcu i w nią uderza “szał”. Na pewno nie oceniałbym jej surowo, bo w pewnym sensie wydarzenia ze “statku zombie” wytrąciły ją z jej strefy bezpieczeństwa. Nikt nie chce zmienić się w potwora, a gdy czujesz, że ten moment nadchodzi – pojawia złość, czy wspomniana paranoia.

I ostatnie pytanie: Czy poleciłbyś Szał innym fanom filmów o zombie (czy też horroru w ogóle)?

Oscar: Będę się powtarzał, ale kino zombie jest bardzo zróżnicowane. Nie wiem, czego szuka w filmach o zombie “przeciętny fan gatunku”, ale “Szał” bardzo odbiegał od tego co proponuje Romero. Poleciłbym go osobom, które szukają oryginalniejszych spojrzeń na tematykę zombie, a przy tym nie długich form jak np. antologie.

Wielkie dzięki, że zechciałeś ze mną podyskutować o tym filmie. A Was zapraszam do zapoznania się z blogiem Oscara, zwłaszcza że jest on pełen różnych smaczków o horrorach.

Oscar: Dzięki, Meg, za zaproszenie.

Exit mobile version