Site icon Planeta Kapeluszy

Wakacyjne Wyzwanie – Yu-Gi-Oh GX

Reklamy

Olimpiada skończyła się tydzień temu, a nam w czwartej, ostatniej już rundzie, przypadło hasło biegu przełajowego. Oscar zaproponował mi zapoznanie się z pierwszymi odcinkami anime Yu-Gi-Oh GX.

Moja znajomość Yu-Gi-Oh jako franczyzy ogranicza się głównie do Yu-Gi-Oh: Abridged (które ma też wersję polską), tak więc miałam jakąś szczątkową wiedzę na temat tego uniwersum. Czy wystarczyło mi to, aby zrozumieć co się dzieje?

I czy będę chciała oglądać dalej?

Niejaki Jaden Yuki pragnie dostać się do prestiżowej akademii dla graczy Duel Masters, jednak jest już mocno spóźniony na rozmowę kwalifikacyjną (czytaj: pojedynek, który ma ocenić jego umiejętności). Biegnąc na łeb na szyję, spotyka po drodze tajemniczego człowieka z fioletowo-żółtymi włosami, który daje mu kartę ze Skrzydlatym Małym Karibo. Już na samych kwalifikacjach, Jaden zaprzyjaźnia się z małym okularnikiem Syrusem, ale wydaje się, że z powodu spóźnienia nie będzie mógł brać udziału w pojedynku. Niemniej jednak nauczyciel, który chce go oblać, dostaje tajemniczy telefon, który zmusza go do dania spóźnialskiemu kandydatowi szansy. Dlatego staje naprzeciw Jadena osobiście.

Śledzenie tego, co się dzieje w Yu-Gi-Oh GX było w pewnych aspektach łatwe, a w innych – trudne. Z Yu-Gi-Oh: Abridged wiedziałam, że seria opowiada o „grach karcianych dla dzieci”, które mają jakieś mistyczne właściwości, związane ze Starożytnym Egiptem; że podczas pojedynków, za sprawą odpowiedniego sprzętu, postaci z kart wracają do życia i że często ważą się losy świata. Ponadto na bieżąco dowiadujemy się, co dana karta robi i co z tego wynika dla obu graczy – albo sami uczestnicy pojedynku, albo osoby go oglądające, tłumaczą innym bohaterom (i widowni) tego typu szczegóły.

Jednocześnie miejscami miałam wrażenie, że miesza mi się terminologia, w miarę jak otrzymuję kolejne informacje, co do tego, co się dzieje; i że ekspozycja przebiega jak dla mnie trochę za szybko (przypomina mi się, jak grałam w Magic: The Gathering). Zastanawiałam się też, czy znajomość oryginalnego Yu-Gi-Oh była mi bardzo potrzebna, aby zrozumieć ten serial. Oczywiście wiedziałam, że osobnik, na którego natknął się Jaden, to protagonista pierwszego anime, ale zastanawiałam się, jak doszło do tego, że jest cała akademia poświęcona „grze karcianej dla dzieci” (chociaż ja to widzę jako ichnią Akademię Wychowania Fizycznego).

Jako że najkrótsza z moich polecanek dla Oscara ma trochę ponad czterdzieści minut, uznałam, że nie powinnam poprzestać na pierwszym odcinku Yu-Gi-Oh GX i obejrzeć chociaż drugi. Prawdę mówiąc, najciekawszy element tego anime to sama akademia – ze swoim podziałem na klasy niebieską, żółtą i czerwoną; ze swoimi zasadami dotyczącymi pojedynków, a także ze swoją kadrą nauczycielską oraz poszczególnymi uczniami, którzy mają ambicje zostać najlepszymi. Poznajemy ten świat wraz z Jadenem i pewnie przez pierwsze kilka odcinków będziemy oglądać jak on i Syrus chodzą na lekcje i przyzwyczajają się do szkolnego życia.

Powiem szczerze, że jako bohater shonenowy, Jaden Yuki wyróżnia się głównie tym, że kiedy tylko jego przeciwnik wyciąga jakieś potężne karty i może go z łatwością pokonać, Jaden zaczyna się śmiać. Dzieciak robi wrażenie kogoś, kto lubi wyzwania, lubi jak jest ciężko, a jednocześnie dużo improwizuje. Ma być przeciwstawiony wszystkim tym geniuszom, którzy układają strategię działania.

Jeśli chodzi o pozostałe postaci, to wszyscy ci wyżej wspomniani geniusze wydawali mi się robieni trochę na jedno kopyto (tylko jeden jest wredny i arogancki, a drugi całkiem spoko) i zapewne jakieś niuanse pojawiłyby się w kolejnych epizodach. Jest jednak jedna postać, która mnie zainteresowała, a mianowicie: nauczyciel, z którym Jaden się pojedynkował na samym początku – niejaki Crawler. Facet ma design, który przypominał pajaca, jakich wielu w animcach. Jest arogancki, a do tego snobistyczny i elitarystyczny – chce, aby do jego akademii nie przyjmowano byle kogo (dlatego też przeciwko Jadenowi użył kart, które są daleko bardziej zaawansowane; od samego początku chciał dzieciaka oblać). Ale sam fakt, że jest to nauczyciel, sprawił, że zapragnęłam, aby facet jakoś się zrehabilitował.

(Podobało mi się też to, że Syrus w pewnym momencie mówi, że to los sprowadził go do tego samego dormitorium, co Jadena, i że może są reinkarnacjami faraona i jego strażnika… po czym Jaden stwierdza, że nie, to jest głupie.)

To nie jest pierwsze anime, które Oscar zadał mi na Wakacyjne Wyzwanie (wystarczy wspomnieć Another, Tower of God i Penguin Highway), ale pierwsze będące częścią większej franczyzy. Nie wiem, czy wybrał Yu-Gi-Oh GX, bo uważał, że będzie bardziej przystępne od oryginału, czy może wręcz przeciwnie – zależało mu na tym, abym obejrzała kontynuację franczyzy (dodam, że drugą propozycją było Pokemon Horizons) i jakoś się do niej odniosła. Tak czy inaczej, w moim odczuciu Yu-Gi-Oh GX na razie zapowiada się całkiem nieźle, ale nie pali mi się, aby je obejrzeć.

Teraz czekam już tylko na ostatni wpis od Oscara i za tydzień szykuję podsumowanie tegorocznego Wakacyjnego Wyzwania.

Exit mobile version