Site icon Planeta Kapeluszy

Cztery pairingi, które faktycznie shippuję

Advertisements

Mówiłam o tym już kilka razy – nie należę do osób, które shippują cokolwiek w fandomie, do którego wchodzą… Chociaż zdarzyło się, że ktoś mi na tumblrze zarzucał shippowanie konkretnej pary bohaterów (bo lubiłam jedno z nich albo wyrażałam swoją niechęć do pary „konkurencyjnej”), dlatego właśnie od niedawna widnieje w moim opisie zwrot: „shipper of none”. Jednakże nie jest on do końca prawdziwy, gdyż są pairingi, które jednak shippuję i które wypełniają moje serce miłością. I to z różnych powodów.

Już od jakichś dwóch-trzech lat noszę się z zamiarem napisania niniejszej listy. Prawda jest taka, że w ciągu tak długiego czasu dużo się może zmienić w samym dziele macierzystym i w rezultacie wiele pairingów, które swego czasu shippowałam, już nie shippuję (jak, na przykład, Mon-Ela i Karę Denvers z Supergirl, czy Rosę Diaz i Adriana Pimento z Brooklyn 99). To, jak i fakt, że przyjęłam zasadę „jedna pozycja na fandom”, są naczelnymi powodami, dla których ta lista jest tak krótka.

Nie przedłużając, oto – specjalnie na Walentynki – pairingi, które faktycznie shippuję.

Miejsce czwarte: Emmett Brown i Klara Clayton (Powrót do przyszłości)

Wielokrotnie wspominałam o tym, że trzecia część Powrotu do przyszłości jest moją ulubioną i po obejrzeniu jej kilka razy, doszłam do wniosku, że wątek miłosny doktora Browna i nauczycielki, Klary Clayton, jest jednym z fajniejszych elementów tego filmu. Od samego początku, kiedy to doktor Brown ratuje Klarę przed śmiercią na dnie kanionu, ma się wrażenie, że ci dwoje są dla siebie stworzeni – oboje kochają Verne’a, naukę i dają sobie nawzajem siłę, aby dokonywać niesamowitych rzeczy. Najpiękniejsza scena między nimi w samym filmie, to moment, w którym oboje patrzą w niebo i Emmett Brown słucha uważnie wykładu Klary na temat gwiazd. Prawdopodobnie wie mniej więcej to, co ona mu opowiada, ale lubi słuchać jej głosu.

Niemniej jednak przez cały film obecny jest pewien problem – doktor Brown i Marty McFly szykują się na powrót do swoich czasów, a nad ich głowami wisi widmo śmierci z ręki Wściekłego Psa Tannena. Romans między doktorem Brownem i Klarą jest komplikacją, bo Emmett gotów jest zostać na zawsze w czasach Dzikiego Zachodu dla ukochanej. Marty proponuje, co prawda, aby Klara zabrała się z nimi do XX wieku, ale doktor Brown jest temu przeciwny (no bo jako kobieta z XIX wieku miałaby trudności z tym jak się odnaleźć w czasach, kiedy poczynione zostały tak wielkie zmiany). Wydaje się, że obojętnie jak na to spojrzeć, żadna z opcji nie jest dobra, dlatego, niestety, doktor Brown musi opuścić ukochaną i mówi jej nawet dlaczego… co nie kończy się zbyt dobrze (to jest najmniej lubiana przeze mnie część filmu). Mimo wszystko jednak w finałowej scenie godzą się i w rezultacie kiedy doktor Brown widzi się z Marty’m ponownie, przedstawia przyjacielowi swoją rodzinę.

Trochę żal, że nie było Klary w Back To The Future: The Game, ale poświęcono jej i jej małżeństwu z doktorem Brownem kilka komiksów ze stajni IDW (w tym The Tales From The Time Train). Dla mnie ten pairing jest piękny, bo od razu widać, że ci dwoje to bratnie dusze, które odnalazły się pomimo dzielących ich epok.

Miejsce trzecie: Moist von Lipwig i Adora Belle Dearheart (Świat Dysku)

Swego czasu wspominałam o tym, że jedną z rzeczy, za które uwielbiam Terry’ego Pratchetta, jest to, że kiedy on wprowadza wątek romansowy do powieści ze Świata Dysku, zwykle nie ma tam męczącej i nudnej dramy; że większość pairingów w tym uniwersum ma w sobie pewnego rodzaju niewinność. Gdyby nie nałożony przeze mnie limit, na tej liście pojawiliby się Błazen i Magrat, Mort i Isobell, być może nawet Babcia Weatherwax i Munstrum Ridcully. I też zastanawiałam się, który z dyskowych pairingów tutaj umieścić. Ponieważ już kiedyś omawiałam Sama Vimesa i Sybil Ramkin-Vimes, którzy są moją najukochańszą parą w tym uniwersum, nie mogłam mówić o nich. Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że moją drugą najukochańszą parą są Moist von Lipwig i Adora Belle Dearheart.

Z tym, że trzymam się tutaj głównie książek – nie tylko dlatego, że Adora ma tam o wiele mniejszy powód, aby nie lubić Moista (przypomnijmy, że w miniserialowej adaptacji Moist był winny tego, że ojciec panny Dearheart zbankrutował i popełnił samobójstwo; tymczasem w książkach Adora była pracownicą banku, który Moist oszukał), ale też w kolejnych powieściach z Moistem w roli głównej, Adora i jej fascynacja golemami pełnią ważną rolę, a i jej związek z Moistem nabiera rumieńców.

Ten pairing działa, ponieważ ta dwójka się nawzajem uzupełnia – Moist uwielbia życie na krawędzi, a Adora roztacza wokół siebie aurę niebezpieczeństwa i dominacji. Nic więc dziwnego, że kiedy Adora wyjeżdża na jakiś czas, Moist włamuje się do Urzędu Pocztowego, aby poczuć dreszczyk emocji. Ponadto oboje mają niefortunne imiona – nie tylko imię von Lipwiga można przetłumaczyć jako „wilgoć” (i jest ono powszechnie uważane za jedno z najmniej przyjemnie brzmiących słów w języku angielskim), ale też imiona i nazwisko Adory przywodzą na myśl osobę słodką i miłą, a trudno tak tę panią nazwać.

Tak czy inaczej, lubię tych dwoje za to, że się nawzajem uzupełniają i niewątpliwie jest to jeden z ciekawszych pairingów w Świecie Dysku.

Miejsce drugie: Izuku Midoriya i Ochaco Uraraka (My Hero Academia)

Zajęło mi trochę czasu zdanie sobie sprawy z tego, że jednym z powodów, dla których lubię My Hero Academia, jest to, że w tej mandze (i anime) nie ma za bardzo wątków romansowych. Więcej – pomijając, być może, Minetę i Kaminariego, chłopaki z klasy A-1 nie są specjalnie zainteresowani dziewczynami (nawet w seksualny sposób). Ma to pewien sens – większość panów albo jest zbyt wielkim dżentelmenami, albo ma inne rzeczy na głowie (jak zostanie superbohaterem).

Jedyny jako taki pairing, który pojawia się w My Hero Academia to wątek głównego bohatera, Izuku Midorii, oraz jego koleżanki z klasy, Ochaco Uraraki, przyszłej Uravity. Ich znajomość zaczęła się od egzaminu wstępnego do szkoły dla superbohaterów, Yuuei, gdzie Ochaco pomogła Izuku nie spaść na łeb na szyję, pogadała z nim trochę, a podczas samego egzaminu pomogli sobie nawzajem. Można powiedzieć, że Uraraka była jednym z pierwszych przyjaciół, jakich Midoriya miał w życiu i wielokrotnie potem byli niemal nierozłączni. Urarace imponuje determinacja, umysł i współczucie Midorii, a Midoriya ufa Urarace i zwykle, kiedy musi przyłączyć się do jakiejś drużyny, bierze do niej właśnie Urarakę.

Na razie jest to bardziej jednostronny pairiging, w sensie – Ochaco jest zauroczona Izuku, a on niespecjalnie zdaje sobie z tego sprawę. Co więcej – tuż po egzaminach na licencję, Ochaco postanowiła na razie skupić się na swoim celu: zostaniu superbohaterką. Niemniej jednak ci dwoje są tak uroczy razem, są tak przemiłymi ludźmi, że nie wyobrażam sobie, aby mogli być z kimkolwiek innym.

Miejsce pierwsze: Overkill i Dot Everest (Kleszcz)

Często jak wgłębiam się w fandom do tego stopnia, że oglądam/czytam jeszcze raz materiały źródłowe i ich adaptacje, po jakimś czasie zakochuję się w postaci pobocznej, na którą wcześniej bym nie spojrzała. Tak było chociażby w przypadku Overkilla, postaci wprowadzonej do Kleszcza w wykonaniu Amazonu, który to Overkill był taką parodią antybohatera z lat dziewięćdziesiątych – wymachującego bronią, ubierającego się na czarno i lubującego się w walce mhrocznego gościa z równie mhroczną przeszłością, podobnego do Punishera czy Deathstroke’a. Z jednej strony Overkill ma smutne backstory – jest jedynym ocalałym z mordu Flagowej Piątki, jakiego dokonał Terror i w zasadzie teraz napędzany jest głównie pragnieniem zemsty (właściwie to po jakimś czasie zdajemy sobie sprawę z tego, że gdyby mógł, zabiłby Terrora w samobójczym ataku). Z drugiej strony mieszka z samoświadomą łodzią, Dangerboatem, która gani jego styl życia; bywa niezręczny towarzysko i nieśmiały, a poza tym ma swoje różne dziwactwa.

W pewnym momencie w pierwszym sezonie Kleszcza nasza czwórka (piątka jeśli liczyć Dangerboata) bohaterów dzieli się na dwie grupy – podczas gdy Kleszcz i Artur szukają sposobu na to, jak powstrzymać Terrora przed zabiciem Superiana, Overkill i siostra Artura, Dot, wyruszają załatwić Panią Lint. Overkill jest tym, który nie ignoruje tropów, które odkryła Dot, i uczy ją nawet tego i owego na temat posługiwania się bronią palną; Dot z kolei jest pierwszą od bardzo dawna kobietą, której Overkill ufa i w pewnym momencie ratuje mu nawet życie. W przeciągu kilku odcinków stają się partnerami i przyjaciółmi i w drugim sezonie to się nawet bardziej pogłębia.

Overkill chodził kiedyś z Panią Lint i do pewnego stopnia ich relacje przypominają te między Batmanem i Catwoman… z tym, że ich romans skutkował potem największą życiową tragedią Overkilla, mimo to jednak widać, że nadal coś do Pani Lint czuje. Mamy więc sytuację, którą TvTropes określa jako Betty and Veronica – bohater musi wybierać między „dobrym” love interestem a „złym” love interestem. Dot jest „dobrą” dziewczyną – chce pomagać innym, pracuje jako ratowniczka i opiekuje się młodszym bratem – ale jednocześnie nie daje sobie w kaszę dmuchać i mhroczność Overkilla nie robi na niej żadnego wrażenia. Można powiedzieć, że tak jak Artur pomaga osadzić w rzeczywistości Kleszcza, tak jego siostra pomaga osadzić w rzeczywistości Overkilla.

Ta dwójka tworzy wspaniałą parę, ponieważ traktują się na równi, genialnie im się współpracuje i stronią od durnego schematu, gdzie romans między mhrocznym chłopcem a dobrą dziewczyną oparty jest w pewnej mierze na przemocy i na tym, że dziewczyna chce chłopaka zmienić. Z drugiej strony Dot nie jest też typem „silnej” kobiety, która musi co jakiś czas przyładować facetowi za byle co.

Wszystkie cztery omawiane na tej liście pairingi łączy to, że nie wchodzą w durną dramę (no może czasem, ale to i tak nie jest jakoś szczególnie widoczne), za to oparte są na czymś, co można uznać za urocze. Poza tym każda z tych postaci jest ciekawa i chce się jej kibicować, w ten czy inny sposób. I serio, według mnie, gdyby więcej twórców korzystało z tych wzorców, być może powstałoby więcej wątków miłosnych, które faktycznie chciałabym śledzić, a nie w najlepszym razie tolerować.

Z tą konkluzją zostawiam Was w te Walentynki.

Exit mobile version