Krótka notka

Krótka notka o „Resident Alien”

Jakiś czas temu natknęłam się na informację o tym, że kanał SyFy stworzył serial o kosmicie żyjącym w małym miasteczku i rozwiązującym zagadki kryminalne. Co więcej – okazało się, że jest to adaptacja komiksu ze stajni Dark Horse, a samego kosmitę miał zagrać Alan Tudyk, którego ja znałam, między innymi z roli szefa w Powerless i z roli Dangerboata w Kleszczu.

Zainteresowana samym konceptem pierwowzoru, postanowiłam więc zapoznać się z komiksami, a potem, ewentualnie, zobaczyć jak będzie wyglądać jego wersja serialowa.

I cóż, komiks mnie zafascynował – polubiłam głównego bohatera, przedstawiony tam świat i zagadki kryminalne. W Harry’m Vanderspeigle’u było naprawdę coś sympatycznego i uroczego, co wzbudziło moje zainteresowanie tą postacią (nie mówiąc już o tym, że przypominał on mojego własnego rezydującego na Ziemi kosmitę). Kiedy jednak przeczytałam o tym, co SyFy szykuje na serial i jakie zmiany w fabule wprowadzi, trochę się zaniepokoiłam. Niemniej jednak byłam gotowa dać serialowi szansę i zobaczyć jak się będzie sprawował.

Jak wyszedł pierwszy odcinek, zaraz się przekonacie.

Dawno temu na Ziemi rozbił się statek kosmiczny. Aby ukryć się wśród ludzi i wykonać swoją misję, jego pilot musiał przyjąć ludzką postać. Zabił więc niejakiego doktora Harry’ego Vanderspeigle’a i zamieszkał w jego domku, który stał nieopodal małego miasteczka Patience w Colorado. Przez prawie cztery miesiące „Harry” ukrywał się przed ludźmi z Patience, ucząc się ludzkiej mowy z seriali kryminalnych takich jak Prawo i porządek. Traf jednak chciał, że pewnego dnia do jego chatki przybywa dwoje policjantów. Tak się składa, że potrzebują oni wiedzy medycznej Harry’ego, albowiem jedyny lekarz w Patience, Sam Hughes, został zamordowany. Harry zgadza się, trochę nawet z ciekawości, i zostaje narażony na kontakt z ludzkością, co może zakłócić jego misję zniszczenia ludzkiej rasy.

Okładka z Harry’m wśród przyjaciół.

Zasadnicza różnica pomiędzy Harry’m z komiksów a Harrym z serialu jest taka, że w oryginale główny bohater był badaczem, który się rozbił i miał po prostu pecha – musiał czekać nie wiadomo jak długo na to, aż jego pobratymcy odbiorą jego wezwanie pomocy. Jego misja dotyczyła też zniszczenia pewnej sondy, aby ludzkość nie dostała jej w swoje ręce i nie odkryła obcej technologii. Będąc uwięzionym na naszej planecie, Harry postanowił przy okazji dowiedzieć się jak najwięcej o ludziach. Pokochał zwłaszcza seriale i książki sensacyjne i detektywistyczne. Kiedy został wciągnięty w śledztwo i wrobiony w tymczasowe zastępstwo w klinice, z czasem przywiązał się do mieszkańców i zaczął myśleć o Ziemi jak o swoim domu.

Tymczasem bohater serialowy od samego początku był pomyślany jako najeźdźca. Tak jak komiksowy pierwowzór, rozbił się na Ziemi, ale jego misją było zniszczenie ludzkości. Ba – zamiast stworzyć od nowa postać doktora Harry’ego Vanderspeigle’a, zabija istniejącego już Ziemianina i się pod niego podszywa. Wśród ludzi zachowuje się dziwnie, nie rozumiejąc pewnych rzeczy i też duży nacisk stawiany jest na jego nieprzystosowanie i zadziwienie ludzkością (w sumie skoro zatrudnia się do serialu Alana Tudyka, to pewne momenty komediowe muszą być, nie oszukujmy się). Co więcej – od razu wiadomo, że ciągnącym się wątkiem będzie to, jak Harry dojdzie do wniosku, że ludzkość warta jest ocalenia.

Niemniej jednak cieszę się, że pomimo tak fundamentalnej zmiany w scenariuszu, serial, jak na razie, jest w miarę wierny komiksowemu pierwowzorowi. Na przykład, jedna z najlepszych scen w komiksie – scena nad jeziorem, kiedy poznajemy głównego bohatera – została fantastycznie zaadaptowana. Poszczególne postaci też – choć lekko zmienione – okazują się całkiem sympatyczne i chcę wiedzieć o nich nieco więcej (jedyna zmiana, która mnie w tym zakresie lekko irytuje, to odmłodzony burmistrz; w komiksie wyglądał jak typowy, tylko udający miłego gościa polityk, ale ostatecznie okazał się bardzo porządnym człowiekiem; tutaj jest młokosem). Zastanawiam się jednak czy w przyszłości pojawi się, na przykład, ojciec Asty.

No właśnie, Asta – pielęgniarka i główny sprzymierzeniec Harry’ego. Nie zachowało się to, że jest gotką, ale zyskała za to tragiczną przeszłość. Pomimo tego że zachowanie Harry’ego nieco ją na początku wkurza (z wiadomych przyczyn – dla niego śmierć doktora Hughesa jest ciekawa i prawie jak wyjęta z jednego z jego ulubionych seriali, tymczasem dla Asty doktor był drugim ojcem), ale, na szczęście, nie każe nam się oglądać przez cały odcinek jak dwójka głównych bohaterów się ze sobą żre. W zasadzie dość szybko zawiązuje się między nimi ciekawa relacja (a nawet serial każe nam myśleć, że być może los ich w pewien sposób połączył). Niestety, martwię się, co się stanie, jak tajemnica Harry’ego wyjdzie na jaw.

W iście sensacyjnym stylu, pierwszy odcinek kończy się cliffhangerem, a nawet zostaje wyjawione coś zaskakującego na temat ofiary. I choć zmiana charakteru Harry’ego mi na początku nie przypasowała (a i pewna zmiana w sposobie, w jaki przyjął postać człowieka, nie ma za bardzo sensu na dłuższą metę), to jednak jestem skłonna oglądać Resident Alien dalej, chociażby po to, aby dowiedzieć się, jak potoczy się dalej fabuła. Jak dla mnie, ten serial ma potencjał, a kto wie – może potem ludzie sięgną po genialny komiksowy pierwowzór.

1 thoughts on “Krótka notka o „Resident Alien”

  1. Alan Tudyk <3 I nawet bez Alana (po którego obecności zwykle spodziewam się jakichś śmiechów) ten opis emanuje serialem komediowym.

Leave a Reply