Podręcznik fanfikowca

Podręcznik fanfikowca cz. 25 – Erotyka w fanfikach

Wybaczcie, w tej części Podręcznika fanfikowca nie ma żadnych przykładów. Wszystkie fiki proponowane przez Vampircię już dawno zniknęły z Internetu.

Słynna trzydziesta czwarta zasada Internetu głosi: „Jeśli coś istnieje, jest do tego pornografia.” Nigdzie nie widać tego tak bardzo, jak w wytworach fanowskich.

Dzisiejszy temat jest dla mnie trudny, z dwóch powodów: Po pierwsze – fanfiki erotyczne nie leżą w sferze moich zainteresowań. Ma to poniekąd związek z tym, że erotyka wiąże się z pairingami, za którymi raczej nie przepadam. Krótko mówiąc: nie szukam erotyki, nawet w wersji złagodzonej. Relacje ojcowsko-synowskie, braterskie, między dwójką przyjaciół, czasem gore albo crack – tego zwykle szukam w fikach. Po drugie – nie mam doświadczenia w pisaniu erotyki. W swoim życiu napisałam trzy fanfiki, w których pojawiał się seks i wszystkie trzy oceniane były raczej miernie (chociaż, jak mi mówiono, trzeci z nich, będący yaoi, „jak na pierwsze yaoi, wyszedł całkiem nieźle”). Dlatego właśnie zależało mi, aby przy omawianiu tego tematu pomogła mi Vampircia, która nie tylko lubi erotykę w fanfikach, ale i sporo jej w życiu napisała. Dlatego też w trakcie pisania tej części Podręcznika fanfikowca konsultowałam się z nią, a także z Miryoku.

Pisanie erotyki w ogóle jest bardzo trudne, z tej prostej przyczyny, że przy opisie aktów seksualnych można popaść w kilka skrajności: albo używając bardzo poetyckich i czasami wręcz śmiesznych metafor; albo posługując się wulgarnym językiem, który wzbudza w czytelniku obrzydzenie; albo wreszcie stosując słownictwo rodem z podręcznika anatomii przez co opis jest suchy i jakiś taki pozbawiony wyrazu. Należy więc próbować zachować pewną równowagę.

Pozostaje również sprawa tego, jak przedstawić coś, co nie jest tylko aktem erotycznym, ale na przykład: gwałtem, seksem między człowiekiem dorosłym a nieletnim, kazirodztwem itd. Te wszystkie kontrowersyjne kwestie, przy których podniecanie się może wprawić czytelnika w konsternację. Ja osobiście jestem zdania, że można te rzeczy zawrzeć w fanfikach (czy w fikcji w ogóle), jeśli przedstawi się to w odpowiedni sposób, tzn. – gwałt jako traumatyczne przeżycie, które zostawia ślady i z którego ofiara nie czerpie przyjemności; kazirodztwo, które jest wynikiem pewnej konkretnej sytuacji w rodzinie; nieromantyzowanie przemocy, zachowanie spójności psychologicznej postaci… No cóż, omawiałam już to wszystko poniekąd w części poświęconej pairingom.

Mając już za sobą te wszystkie kwestie, możemy przejść do tego, jak erotyka objawia się w fanfikach. No więc fanfiki erotyczne dzielimy ze względu na:

1.      Poziom ostrości treści erotycznych. W tej kategorii mamy: lemon (niekiedy nazywany także smutem), pod który podpada większość gatunków fików erotycznych, o których jeszcze będziemy mówić. Sam termin lemon(i poniekąd również smut) odnosi się do „ciężkiej” erotyki, w przeciwieństwie do lime,czyli erotyki w lżejszym wydaniu, trochę ugrzecznionej.

2.      Fabułę. Mamy PWP (porn without plot), czyli erotykę pozbawioną fabuły, której celem jest opis samego seksu między dwojgiem bohaterów (albo dwoma, kiedy obie postaci są tej samej płci). Erotyka może też grać drugorzędną rolę w fanfiku i pojawiać się sporadycznie. Zwykle jest ona tylko elementem fika o jakimś pairingu.

3.      Bohaterów. Fanfiki tego typu dzielą się na Het, Slash i Femslash. Het to, oczywiście, fanfiki, gdzie para składa się z dwojga ludzi różnych płci, z kolei Slash to fanfiki, w których głównym pairingiem jest para mężczyzn, a fiki z oznaczeniem Femslash to fiki z parą złożoną z dwóch kobiet. Trafiają się również fanfiction, gdzie opisywany jest seks pomiędzy więcej niż dwojgiem ludzi. Mamy wtedy tak zwany Threesome (to angielskie określenie na „trójkącik” erotyczny) i Moresome (po prostu orgia).
I to tyle, jeśli chodzi o erotykę w fanfikach. Dziękuję Vampircii i Miryoku za pomoc, a Was zapraszam do następnej odsłony Podręcznika fanfikowca!
Podręcznik fanfikowca

Podręcznik fanfikowca cz. 24 – Realizm w fanfikach

Omawiany dzisiaj temat łączy się w pewnej mierze z poprzednim tematem interpretacji. Zwykle materiał źródłowy, do którego pisze się fanfiki, jest osadzony w świecie nie do końca rzeczywistym (nawet, gdy jest to nasz świat), tzn. niekoniecznie przedstawia wszystko w stu procentach realistycznie, zwłaszcza, gdy dużą rolę odgrywają w historii zjawiska paranormalne, superbohaterowie, magia albo fantastyczna technologia. A już jak weźmiemy pod uwagę kreskówki z tak zwanymi animkami, wtedy już realizm jest wyrzucony przez okno.

Jednak jakoś tak się złożyło, że fanfikowcy lubią od czasu do czasu wprowadzać realizm do fanfików. Dość często jest to związane z motywem Mroczniej i Ostrzej (Darker and Edgier), o którym już kiedyś napisałam, toteż wiele realistycznych fików to angst albo Hurt/Comfort, ale zdarzają się również realistyczne fiki, które są bardziej optymistyczne. Realizm jest o tyle interesującym narzędziem w fanfiction, że pozwala pokazać ciekawy punkt widzenia i dodatkową głębię postaci. Dlatego wydawało mi się istotne poruszyć ten temat wcześniej czy później.

Realizm jako narzędzie w fanfiction zawiera w sobie cztery kategorie:

1.      Zdrowie psychiczne i fizyczne postaci.Czasami podczas oglądania albo czytania dzieła macierzystego ten aspekt nie jest tak wyeksponowany, żebyśmy zwrócili na niego uwagę. Dopiero po dłuższym namyśle, zdajemy sobie sprawę z tego, że jakieś wydarzenie w materiale źródłowym może mieć takie a takie skutki na ciele i umyśle bohatera. I właśnie w wyniku takich rozmyślań pojawiają się fanfiki, w których postaci cierpią na pewne schorzenia (to AU do Przygód Merlina opowiada o tym, co by było, gdyby Artur nie przybył na czas, aby w dziewiątym odcinku drugiego sezonu ocalić Merlina przed torturami) albo mają problemy psychiczne (dość popularne w tym względzie są wstrząs pourazowy i stany lękowe; na długo przed trzecim Iron Manem fanfikowy Tony Stark miał napady PTSD spowodowane przez niewolę u Dziesięciu Pierścieni). Oczywiście warto się zawczasu przygotować i dowiedzieć jak najwięcej na temat objawów danej choroby czy obrażeń, bo jak już celujemy w realizm, warto zrobić to należycie. (Autorka Inertia do The Flash zrobiła research i to widać zarówno w rozdziale, w którym Iris myśli, że dziwne zachowanie Barry’ego powstało w skutek powikłań po uderzeniu w jej przyjaciela pioruna; jak i w tym jak Henry Allen próbuje się przystosować do życia po wyjściu z więzienia.)

2.      Realia. Ten aspekt jest szczególnie istotny w przypadku, kiedy miejscem akcji dzieła przedstawionego jest obcy kraj albo jakiś okres historyczny; albo gdy jedna z postaci jest jakiejś konkretnej narodowości (wszystkie trzy elementy pełnią sporą rolę w wielu fanfikach do Hetalii; jak już kiedyś wspomniałam, to fandom, którego bohaterami jest cała Ziemia, tak więc sporo fików do Hetalii porusza tematy związane z kulturą, historią i bieżącymi wydarzeniami.) Można też, opierając się na naszej historii, opisać sytuację dziejącą się nie w naszym świecie. (Iron America napisał serię fanfików, w których przedstawił swoją wizję smutnego dzieciństwa Yondu Udonty. Wiele z tego, co tam zawarł, oparł na raportach na temat zbrodni wojennych.)

3.      Nauki ścisłe. Wiedza z zakresu biologii, chemii, fizyki itd. daje spore pole do popisu, jeśli chodzi o fabułę, zwłaszcza gdy w grę wchodzi postać zainteresowana nauką, a nawet zajmująca się nią zawodowo; albo gdy ktoś posiada supermoce, które mimo wszystko także w jakiś sposób pozostają pod wpływem zjawisk przyrodniczych. (I znów Inertiajedna z jednoczęściówekpoświęcona jest… teorii względności Einsteina.)

4.      Procedury. Chodzi mi tu o procedury prawne, policyjne, dyplomatyczne, medyczne, wojskowe… wszystkie reguły, którymi rządzą się dane środowiska i zawody w jakichś konkretnych sytuacjach. (Wybaczcie, nie mogłam znaleźć dobrego przykładu.)

Trzymajcie się, ludzie, bo w dwudziestej piątej części Podręcznika fanfikowca powiemy sobie o erotyce w fanfikach. A że pewnie nie będę w stanie zrobić tego sama, wezmę na pomoc kogoś bardziej doświadczonego ode mnie.
Podręcznik fanfikowca

Podręcznik fanfikowca cz. 23 – Interpretacja

Rzecz, o której dzisiaj mówimy, jest właściwie jednym z istotnych elementów bycia fanem czegoś, co posiadała fabułę i postaci. Niezależnie od tego, czy czytamy, czy oglądamy coś; niezależnie od tego, czy jest to zamknięta historia, czy ciągnąca się seria, siłą rzeczy interpretujemy to. Czasami interpretacje dotyczą jakiejś sytuacji, czasami jakiejś postaci, a czasami relacji pomiędzy poszczególnymi bohaterami, dość często jednak w obrębie jednego fandomu panuje kilka interpretacji. I znajdują one odzwierciedlenie w pisanych przez fanów fanfikach.

Panuje opinia jakoby wszystkie interpretacje były równie prawdziwe. Każdy jest uprawniony do swojej opinii i głoszenia tej opinii. Problem w tym, że interpretację trzeba również umieć uzasadnić. A uzasadnienia interpretacji bywają tak pokręcone, że nie trzymają się kupy, są przerażające i stoją w sprzeczności z tym, co zostało ustalone w kanonie. Nie trzeba też mówić, że dwie różne interpretacje potrafią być zaczynem do (często ostrej) dyskusji w fandomie.

Tak czy inaczej, interpretacja w fandomie odnosi się do trzech rzeczy:

1.      Postaci. Obserwując jednego bohatera można wyrobić sobie o nim opinię negatywną i pozytywną. Fani wyrabiają sobie tą opinię na podstawie tego, co zobaczyli lub przeczytali w dziele macierzystym. Jeden bohater może być postrzegany jako dobry, szlachetny przywódca… i jako durny, przekonany o swojej wyższości moralnej harcerzyk (Superman, na przykład, często jest interpretowany na oba te sposoby); jako kompletny potwór i jako postać tragiczna (Ojej, od czego by tu zacząć? Od Lokiego z MCU? Od Rosji w Hetalii? W każdym fandomie jest przynajmniej jedna taka postać); jako najlepszy bohater w materiale źródłowym (obecnie w fandomie Arrow panuje kult Felicity) i jako ktoś, kogo równie dobrze mogłoby nie być. Niemniej jednak bywa tak, że fan ignoruje albo wyolbrzymia pewne fakty zawarte w dziele macierzystym na temat danej postaci – a to scenę, w której bohater wykazał się jakąś cechą; a to jakiś element z przeszłości, a to interakcje między nim a innym bohaterem (trochę już o tym mówiłam tutaj). Dodajmy też, że czasem uwielbienie do jednej postaci powoduje niechęć do innej, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi jakiś pairing… Ale o tym jeszcze powiem.

2.      Sytuacji. Jakaś scena (zwłaszcza w filmie albo serialu, gdzie widać także pracę aktorów) może być odczytywana na wiele różnych sposobów. Czasami jest to wyraźną intencją twórcy, a czasami nie. Przy interpretacji fan bierze pod uwagę całość dzieła macierzystego (szczególnie jeśli chodzi o stan psychiczny postaci), prawdopodobny symbolizm, przebieg dialogu (jeżeli, oczywiście, ma miejsce jakiś dialog) i słowa wypowiedziane przez postaci; a także gestykulację i mowę ciała. (Ja, na przykład, jestem przekonana, że po wydarzeniach z odcinka Things You Can’t Outrun, Henry Allen wie, że jego syn jest Flashem.) Duży wpływ na interpretację ma to, na czym fan się skupia, bo dość często szukamy czegoś konkretnego, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą jakieś relacje między dwiema postaciami.

3.      Pairingów. Teoretycznie jest tak, że są pairingi kanoniczne, znajdujące potwierdzenie w dziele macierzystym; i pairingi niekanoniczne, będące wymysłem fanów… Jednak zdarza się, że fan uparcie twierdzi, że jakiś pairing niekanoniczny jest właśnie elementem kanonu. Jest to szczególnie widoczne, gdy jeden z bohaterów ma kilka potencjalnych love interestów i łączy go z wieloma osobami silna więź albo nawet antagonizm. (Weźmy, na przykład, Tony’ego Starka i Steve’a Rogersa. Obecnie Iron Man „parowany” jest z: Pepper Potts, Bruce’m Bannerem, Steve’m Rogersem i Lokim. Z kolei Kapitan Ameryka znajduje swoją prawdziwą miłość w osobach: Peggy Carter, Bucky’ego Barnesa, a nawet młodego Howarda Starka.) Wspominałam, że uwielbienie dla jednej postaci skutkuje nieraz niechęcią do innej i że jest to szczególnie widoczne przy pairingach. Bywa, że fan aprobujący jeden pairing nie poprzestaje na tym, że nie przepada za pairingiem konkurencyjnym, ale wręcz pała nienawiścią do rywala swojego faworyta do serca danej postaci. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, i to zarówno jeśli chodzi o pary heteroseksualne, jak i homoseksualne (samo w sobie jest to dość niepokojące; w końcu zrzuca się pomyje na postać kobiecą nie dlatego, że jest jaka jest, tylko dlatego, że stoi na przeszkodzie do Jedynego Prawdziwego Pairingu). Co więcej – jeżeli preferowany pairing nie jest kanoniczny i (co gorsza) para kanoniczna jest już szczęśliwym małżeństwem z dziećmi, autorzy fanfików posuwają się do zabicia rywala tylko po to, aby ich ukochana para zawsze była razem. (Podobno dość często ofiarą takiego zabiegu pada żona Sama Vimesa, Sybil, ponieważ ludzie shippują komendanta z Patrycjuszem Vetinarim. Jeżeli czytaliście serię Pratchetta o Straży Miejskiej i wiecie, kim jest Sybil, zwłaszcza dla Vimesa, rozumiecie zapewne, dlaczego wielu fanów buntuje się przeciwko takim praktykom.)

Kończę tę część podręcznika pewną piosenką, związaną z ostatnim punktem. A tymczasem w następnej części opowiem Wam o zastosowaniu realizmu w fanfikach.
Podręcznik fanfikowca

Podręcznik fanfikowca cz. 22 – Prompty, memy i kink memy

Co prawda, obiecałam Wam rozdział o realizmie w fanfikach, ale ponieważ nadal nie wyczerpaliśmy tematu fandomu, doszłam do wniosku, że właściwym byłoby napisanie coś na temat promptów i memów i kink memów, które są nierozerwalnie związane z fanami i fanowskimi pracami. Niektóre punkty łączą się w ten czy inny sposób z innymi częściami tego podręcznika, jednak jeden punkt dotyczy tematu, którego jeszcze nie omawialiśmy, a który chciałabym zostawić sobie na kiedy indziej (zwłaszcza, że nie mam w nim zbyt wielkiego doświadczenia).

Generalnie wszystko, o czym będziemy dzisiaj mówić, to sugestie rzucane przez społeczność fanów, albo na różnych forach, albo między pojedynczymi ludźmi, albo po prostu krążące po sieci. Zazwyczaj jest to forma zabawy, czy też raczej – spełnianie marzeń poszczególnych fanów odnośnie fanfików i fanartów (jeżeli, oczywiście, nie chce im się iść za radą: „Chcesz takiego fanfika/fanarta, zrób go sobie sam.”). Tak czy inaczej…

1.      Prompty to najbardziej podstawowa forma tego rodzaju twórczości. Prompt (od angielskiego słowa „podpowiedź”) oznacza sugestie związane z fabułą do zazwyczaj krótkiego one-shota. Takie fanfiki mogą być pojedynczymi fikami, ale zwykle są zebrane w jednym zbiorze one-shotów. W takim wypadku to działa tak, że autor sam prosi czytelników o podsuwanie mu pomysłów (choć, z wiadomych przyczyn, nie zawsze jest w stanie wyrobić się z ich pisaniem). Takie zbiory mogą być połączone ze sobą jednym pomysłem (It Seemed Like A Good Idea At The Time – Tony Stark i Clint Burton budzą się w dziwnych okolicznościach po nocnej popijawie i próbują dociec, co się stało.) albo być luźnymi historyjkami, osadzonymi w jednym fandomie (Inertia– fanfik do The Flash; BTW – w obu podanych przykładach jedno z opowiadań oparte jest na moim prompcie). Czasem prompty mają charakter wyzwania (challenge), czyli kilka osób w społeczności forumowej albo deviantArtowej podejmuje się napisania/narysowania danego fanfika/fanarta w określonym czasie i prace są ze sobą porównywane.

2.      Słowo meme dawno już straciło swoje pejoratywne znaczenie (podejrzewam nawet, że mało kto wie, skąd się ono wzięło i na czym w ogóle polega koncepcja memetyki). Tak czy inaczej, jeśli chodzi o prace fanowskie, pod „memami” rozumiemy dwie rzeczy. Po pierwsze – wszelkiego rodzaju hermetyczne żarty związane ściśle z danym fandomem (na przykład: „Nadchodzi zima.” z Gry o Tron), o których opowiadałam po trosze w części Podręcznika… poświęconej humorowi. Po drugie – zabawy literackie albo artystyczne. Owe zabawy polegają zazwyczaj na tym, że mamy listę zadań i musimy ją wypełnić odpowiednim tekstem albo rysunkiem. (Tutaj macie zarówno wzory takich memów, jak i niektóre ich przykłady). Oddzielny gatunek stanowią…

3.      Kink meme, czyli prompty ściśle związane z pairingami. Siłą rzeczy w ten skład wchodzi wszelkiego rodzaju smut i lemon (czyli fanfiki i fanarty pornograficzne; to są te tematy, o których powiemy sobie kiedy indziej), ale także fluff, Hurt/Comfort i tak dalej. Polega to na tym, że ktoś na jakimś forum rzuca prompt, w którym dwie postaci przedstawione są w jakiejś określonej sytuacji, i ktoś pisze do niego one-shota. (Tutaj mamy kink meme do oryginalnego Star Treka.)

Za tydzień zajmiemy się prawdopodobnie interpretacjami w fandomach.
Podręcznik fanfikowca

Podręcznik fanfikowca cz. 21 – Fanfiki bożonarodzeniowe

Jak wiemy, istnieje coś takiego jak Christmas Special. Czasem jest to film dziejący się w okresie bożonarodzeniowym, a czasem odcinek serialu (albo specjalny numer komiksu) tematycznie związany jakoś ze świętami, niemniej jednak premiery i powtórki takich filmów i odcinków można uznać za pewnik, zwłaszcza dwudziestego czwartego, dwudziestego piątego i dwudziestego szóstego grudnia.

Nie inaczej jest z fanfikami – kiedy tylko rozpoczyna się grudzień pojawiają się fiki, których fabuła związana jest ze świętami Bożego Narodzenia. Przy czym trzeba jednak zaznaczyć, że fanfiki bożonarodzeniowe stosują podobne schematy, co zwykłe Christmas Specials, ale to niekoniecznie źle. W końcu wiele z tych schematów, jeśli poprowadzi się je dobrze, mają do zaoferowania całkiem dużo pod kątem historii, którą opowiadają. Dzisiaj – w związku z tym, że mamy Mikołajki – przedstawię Wam rodzaje fanfików bożonarodzeniowych.

Tak więc bożonarodzeniowe fanfiki można podzielić na sześć rodzajów:

1.      Opowieść Wigilijna – jak sama nazwa wskazuje, fiki tego typu nawiązują w swojej budowie do powieści Dickensa o Ebenezerze Scrooge’u. To działa tak – każdej postaci z fandomu przypada jakaś rola z Opowieści wigilijnej. Bohater najbardziej poważny i cyniczny jest „Scrooge’m”, bohater najbardziej optymistyczny „Cratchitem” itd. (przy czym najczęściej postacie są sobą, a nie dosłownie Scrooge’m, Cratchitem itd.). Przy obsadzaniu ról trzeba wziąć pod uwagę relacje między poszczególnymi bohaterami z fandomu. Dalej – najpierw jest, oczywiście, przedstawienie „Scrooge’a”, jego braku świątecznego ducha, a także tego, że pozostałe postacie cieszą się na nadchodzące Boże Narodzenie. Potem pojawia się odpowiednik Jacoba Marleya – najczęściej jest to jakiś nieżywy przyjaciel naszego „Scrooge’a” – który ostrzega go, że mają go odwiedzić trzy duchy. Oczywiście, owe trzy duchy – Duch Świąt Przeszłych, Tegorocznych i Przyszłych – też są nieprzypadkowe. Duch Świąt Przeszłych musi być spokojny, Tegorocznych – radosny, a Przyszłych – milczący. Można też zrobić tak, że każdy duch to postać związana z przeszłością, teraźniejszością bądź przyszłością bohatera fika. Dalej, jak zapewne się domyślacie, poszczególne duchy pokazują „Scrooge’owi” jego przeszłość, teraźniejszość, w której „Scrooge” może dowiedzieć się, co sądzą o nim inni i jaka jest ich sytuacja; a w końcu smutną przyszłość, która czeka go, jeśli nie zmieni postępowania. Pokazanie przeszłości pozwala zbadać skąd wzięło się takie, a nie inne podejście do życia „Scrooge’a”; pokazanie teraźniejszości – wpływ jaki „Scrooge” ma na innych, a pokazanie przyszłości – jakie będą konsekwencje jego działania dla niego i dla reszty obsady. Tak czy inaczej, możemy pójść w stronę powagi, albo w stronę parodii, i „Scrooge” może zarówno dać się przekonać duchom (tak jak w powieści Dickensa), jak i olać je zupełnie. (Oto więc macie parodię Opowieści wigilijnej z Czarodziejką z Ben 10 w roli głównej.)

2.      To wspaniałe życie. Film It’s a wonderful life nigdy nie był puszczany w Polsce, jednak Polacy znają różne odcinki wzorowane na nim w ten, czy inny sposób. Mimo że jest to świąteczny klasyk, odcinki wykorzystujące jego schemat niekoniecznie muszą dziać się w Boże Narodzenie. Tak czy inaczej, schemat jest taki: jedna osoba wygłasza głośno stwierdzenie, że byłoby lepiej gdyby nigdy się nie urodziła (ewentualnie: żeby jakieś inne wydarzenie nie miało nigdy miejsca), po czym pojawia się anioł, dżin albo inna siła wyższa, która przenosi danego bohatera do alternatywnego świata, w którym ten nigdy się nie urodził (albo nie doszło do innego wydarzenia). Wędrując po tym alternatywnym świecie, bohater spotyka poszczególne postaci, z którymi ma styczność na co dzień, i widzi jak potoczyło się ich życie w świecie, gdzie go nigdy nie spotkali. I znów – można rozegrać to poważnie i pokazać, że życie każdej z postaci jest, jeśli nie żałosne, to przynajmniej o wiele uboższe; a można odwrócić schemat i pokazać, że wszystkim bez tej jednej osoby jest o niebo lepiej. Zdarza się też, że dana postać próbuje przywrócić stary ład, niemniej jednak zawsze wraca do własnej rzeczywistości. (Tutaj mamy fanfik, w którym Skipper odwiedza rzeczywistość, w której Pingwiny z Madagaskaru nigdy nie zostały uformowane.)

3.      Przeróbki kolęd i wierszyków – bierzemy kolędę albo świąteczny wierszyk (Amerykanie zwykle biorą na warsztat Twas the Night before Christmas, którą zwykle dziadkowie czytają dzieciom w święta) i przerabia się ją w zabawny sposób, wrzucając postaci i sytuacje z fandomu. (I tak oto przedstawiam Wam Jingle Bells ze Świata Dysku z magiem Rincewindem w roli głównej.)

4.      Świąteczne przygotowania – jak sama nazwa wskazuje, fabuła fanfika opiera się na tym, że postaci z danego fandomu szykują się do świąt – wykopują z piwnicy bożonarodzeniowe dekoracje, wieszają lampki na domach, robią zakupy, a może nawet przebierają się za świętego Mikołaja. A wielką kulminacją takiego fika jest Wigilia w gronie rodziny i przyjaciół, z prezentami, kolędami i świątecznymi życzeniami. Tak czy inaczej, fanfiki o przygotowaniach do świąt  zwykle są raczej pogodne, zawierają fluff (Father’s First Christmas – pierwsze Boże Narodzenie Splintera z Żółwiami Ninja), a nieraz nawet crack (I znów Żółwie Ninja – tym razem Rafael dostał bardzo osobliwy prezent). Jeżeli jakaś postać jest narodowości innej niż reszta bohaterów, może to być bardzo ładny sposób na pokazanie jej jakichś narodowych tradycji związanych z Bożym Narodzeniem (Buona Natale opowiada o tym jak hetaliowy Włochy szykuje się do świąt).

5.      Mikołaj – aby dzieci nie zatraciły wiary w świętego Mikołaja (być może zachwianą przez starsze rodzeństwo), ktoś starszy musi przyjąć tę rolę i przebrać się za Mikołaja. (I znów – małe Żółwie Ninja, święta, Splinter szukający prezentów i Michelangelo chcący udowodnić, że Mikołaj istnieje naprawdę.) Może się też okazać, że Mikołaj jednak nie jest tak fikcyjny, jak się wszystkim zdaje…

6.      W poszukiwaniu idealnego prezentu dotyczy także fików urodzinowych. Jedna postaci musi sprawić prezent drugiej, ale nie może znaleźć właściwego. Oczywiście, kieruje się tym, co wie o danym bohaterze i w końcu znajduje idealny prezent. Zresztą, to nie musi być nic materialnego, to może być jakiś gest. (Był fantastyczny fanfik do Sherlocka, w którym John Watson sprezentował swojemu współlokatorowi wielopoziomową zagadkę z wierszami i zadaniami. Szkoda, że nie mogłam znaleźć tego fika.)

I tyle, jeśli chodzi o bożonarodzeniowe fanfiki. Mam nadzieję, że podobał Wam się mój mikołajkowy prezent.