Krótka notka · Wakacyjne Wyzwanie

Wakacyjne Wyzwanie – Ostatni Serb w Chorwacji

Ostatni Serb w Chorwacji - plakat

Czego się spodziewałam po tytule Ostatni Serb w Chorwacji? Jakiegoś dramatu albo komedii o Serbach i Chorwatach i ich wzajemnych relacjach, naznaczonych przez trudną przeszłość. Do pewnego stopnia te przypuszczenia okazały się prawdziwe…

Tyle, że jest to też postapokalipsa zombie z komentarzem społecznym w tle… a przynajmniej ja mam wrażenie, że ten film ma takowy komentarz, ale wciąż się zastanawiam, czy czasem nie wczytuję się w Ostatniego Serba w Chorwacji za bardzo.

Fabuła zarysowuje się tak: w niedalekiej przyszłości Chorwacja popadła w bankructwo, co doprowadziło do tego, że woda “jest cenniejsza niż ropa” i doszło do potężnych podziałów społecznych. Niejaki Mikić nie musi się martwić o pieniądze – kupuje ubrania i perfumy zagranicznych marek, jeździ kabrioletem, a do tego jest wielkim fanem filmów o superbohaterce Chwatce Chorwatce. Pewnego wieczoru jego partnerka zostaje ugryziona przez bezdomnego, a potem sama gryzie Mikicia podczas stosunku. Następnego dnia nasz bohater odkrywa, że Zagrzeb opanowały zombie i próbuje schronić się w szpitalu, gdzie spotyka neonazistę Maksa, tajemniczą Vesnę i aktorkę odtwarzającą rolę Chwatki Chorwatki, Frankę. Razem postanawiają skierować się w stronę Bośni, ale po drodze czyha na nich wiele niebezpieczeństw – nie tylko zombie, ale i nieufni mieszkańcy i żołnierze. Ponadto pozostaje do rozwiązania tajemnica dziwnego wirusa oraz tego, dlaczego Mikić wydaje się na niego odporny.

Ostatni Serb w Chorwacji jest to postapokaliksa zombie, która trzyma się pewnych określonych schematów. Już sam wątek postaci, która po ugryzieniu ma się dobrze, przeto może być kluczem do opracowania antidotum, jest dość sztampowy, nie mówiąc już o tym, że wielokrotnie ktoś do naszych bohaterów celuje, wewnątrz grupy pojawiają się podziały, a rząd (i społeczność międzynarodowa w ogóle) próbuje ogarnąć jakoś pandemię, przy okazji łamiąc kilka praw człowieka.

Jednakże Ostatni Serb w Chorwacji ma kilka unikalnych elementów, które sprawiają, że mimo wszystko jest to świeże spojrzenie na gatunek. Mikić jest odporny na wirusa, ale Maks, który zostaje pogryziony później, raz jest zombiakiem, raz wraca do świadomości i na początku nie wiadomo do końca dlaczego… do momentu, aż grupa nie natrafia na Serbów, z których jeden również nie został ugryziony i ma się dobrze. Z jakiegoś powodu czystej krwi Serbowie są odporni na tego wirusa i niby to załatwia sprawę antidotum… ale rodzą się z tego faktu dość ciekawe sytuacje, jak dumny Chorwat Maks odkrywający, że ma serbską krew albo szwedzcy naukowcy używający do eksperymentów krwi człowieka o nazwisku Serbović.

Jednocześnie mamy też jakiś międzynarodowy koncern, którego zarząd rezyduje w kosmosie i zamierza przejąć wodę w Chorwacji. I tak się po jakimś czasie zaczęłam zastanawiać, czy cała ta postapokalipsa zombie to nie jest metafora konfliktów Serbii i Chorwacji z przeszłości; tego jak sami Serbowie i Chorwaci są traktowani przez siebie nawzajem i społeczność międzynarodową; i tego, jak ciągłe stykanie się ze śmiercią i ludzie tracący swoje człowieczeństwo wpływa na psychikę. Zwłaszcza że kiedy już wydaje się, że antidotum jest gotowe, nagle okazuje się, że pojawia się nowe zagrożenie, którego wcześniej nikt się nie spodziewał.

Ale jednocześnie cały czas myślę sobie, że nie znam historii krajów byłej Jugosławii na tyle dobrze, aby być pewną, że o to właśnie chodziło. Kojarzę coś piąte przez dziesiąte wojnę Kosowie i że Chorwaci i Serbowie się nienawidzą do tego stopnia, że wielokrotnie dokonywali na sobie rzezi, tak więc może dorabiam sobie jakieś dodatkowe wyjaśnienie do komedii o zombie i sprowadzam bogatą kulturę tego regionu do stereotypów. Tak po prawdzie to zastanawiałam się nawet miejscami, czy nie umykają mi jakieś kulturowe niuanse, jak choćby właśnie będąca parodią jakiejś superbohaterki Chwatka Chorwatka (nie wierzę, że chodzi tylko o Wonder Woman).

Przejdźmy teraz do postaci. Mikić zaczyna trochę jako… nie tyle buc, co ktoś nie do końca rozumiejący sytuację i myślący, że jego pieniądze wszystko załatwią, ale z czasem pokazuje, że jak chce może szybko myśleć i miewa bardziej ludzkie odruchy. W pewnym momencie to on płaci za wszystkich, aby mieli gdzie spać i pociesza Maksa. Jednocześnie wcześniej potrąca małą dziewczynkę, ale kiedy przychodzi z nią do szpitala, nie widać, aby był jakoś bardzo zaniepokojony stanem dziecka, tak więc nie byłam pewna, czy rzeczywiście chce je uratować, czy może liczy, że dzięki temu weźmie ludzi na litość i szybciej znajdzie schronienie.

Neonazista Maks też jest mało interesujący przez dłuższy czas. Dopiero jak zamienia się w zombiaka, a potem nagle okazuje się, że odzyskał świadomość, zaczyna się z nim dziać coś ciekawego. Bohaterowie chcą go uratować, po części dlatego, że jest im go żal, kiedy dowiaduje się o sobie kilku prawd; a po części dlatego, że przez przypadek odkrywają dzięki niemu antidotum. Facet robi wrażenie trochę takiego mało rozgarniętego chłopaka.

Vesna w swojej pierwszej scenie robi bardziej wrażenie kobiety, która jest chłodna tylko z pozoru, ale daje bezdomnemu wody, tak więc może potem rzuci w stronę Mikicia kilka niemiłych słów, aby otworzyć mu oczy na nierówności społeczne? Ale nie – szybko okazuje się, że ma ona pewien plan i to o wiele bardziej zagmatwany, niż się wydaje.

Moim zdaniem jednak o wiele ciekawiej wypadła Franka, która ciągle jest mylona ze swoją postacią – patetyczną i wyrzucającą z siebie patriotyczne frazesy superbohaterką. Są takie momenty, kiedy ma już tego dość, ale kiedy indziej wykorzystuje (z różnym skutkiem) swoją rozpoznawalność, aby grupa mogła iść dalej. Jest też jedna scena, w której zrobiło mi się miło na serduszku, kiedy Franka udaje Chwatkę Chorwatkę przed ludźmi, którzy stracili już nadzieję.

Ostatecznie Ostatni Serb w Chorwacji mi się bardzo podobał i – tak jak w przypadku Miasteczka z Pleasantville z zeszłego roku – mam ochotę obejrzeć go jeszcze raz, tym razem doczytać kilka rzeczy i napisać jakiś dłuższy tekst o tym filmie. Tak więc jakby co, Oscar, bardzo Ci ten film polecam.

A ciekawe jak spodoba Ci się Irlandia?

3 myśli na temat “Wakacyjne Wyzwanie – Ostatni Serb w Chorwacji

  1. Nie sądziłam, że można się w ten film wczytać tak głęboko. Jestem mile zaskoczona, że aż tak Ci się podobał.

  2. Ubawiłem się przednio. A teren cóż- niełatwy. Serbowie, Chorwaci, Bośniacy. Prawosławie, Islam, Rzymski-katolicyzm . Zaszłości wielowiekowe. Fatalne relacje podczas II W.św. Niby raj za Tity. A potem brato/rodzino/sąsiadobójcza wojna. Mam nadzieję, że takie filmy dają trochę oddechu, śmiechu i spuszczają pary z nacjonalistycznych nastrojów.

  3. Twój opis przypomniał mi inny film “Delicatessen”, który był w wyzwaniu dawno, dawno temu. Masz z pewnością unikalne spojrzenie na ten film. Przyznam się, że sam tytuł od dawna we mnie siedzi i bezwzględu czy podobałby ci się, czy też nie chcę go obejrzeć. Ej, a jak będziesz oglądała go drugi raz to może razem obejrzymy!

Leave a Reply