Krótka notka o premierze trzeciego sezonu "Rick and Morty"

Uwaga! Tekst zawiera spoilery do drugiego sezonu Rick and Morty!

No więc wstaję rano i dowiaduję się z trendów na twitterze, że właśnie streamowany jest najnowszy odcinek Rick and Morty. Rzecz o tyle zaskakująca, że po pierwsze – oficjalna premiera serii trzeciej miała mieć miejsce w maju albo czerwcu; po drugie – w tym czasie w Ameryce trwał jeszcze Prima Aprilis, jednak wszyscy dziennikarze i fani zarzekali się, że nie jest do żart ze strony [adult swim] (chociaż podejrzewam, że jednak był to żart, bo ten odcinek puszczono zamiast Samuraja Jacka).
Toteż odczekałam kilka minut, aby na różnych stronach hostingowych udostępniono już cały odcinek, a potem, kiedy już go znalazłam, zasiadłam do oglądania.

W drugim sezonie zostawiliśmy Ricka w międzygalaktycznym więzieniu po tym jak sam się oddał w ręce Międzyplanetarnej Federacji, aby jego rodzina mogła powrócić na zdominowaną przez ową Federację Ziemię. Sezon trzeci otwiera, co prawda, scena, w której Rick siedzi wraz ze Smithami w dinerze i kończy opowiadać o tym jak udało mu się uciec, szybko jednak okazuje się, że to wszystko dzieje się w jego umyśle, a kosmiczne robale próbują wyciągnąć od niego plany międzywymiarowego pistoletu. Tymczasem na Ziemi życie Smithów pod rządami najeźdźców układa się całkiem nieźle, choć Beth straciła pracę (kosmiczne robale sprawiły, że końscy kardiolodzy przestali być potrzebni), a robot-lokaj wmusza w rodzinę pastylki. W końcu Summer postanawia znaleźć sposób na to, aby uratować dziadka i z jego pomocą pokonać kosmitów; Morty zaś rusza za nią, aby ją od tego odwieźć.
Jest takie zdanie, które Morty mówi w pilocie serialu do swojego dziadka: “Jesteś jak Hitler. Ale nawet Hitlerowi zależało na Niemczech, czy coś.” W drugim sezonie było nam żal Ricka i chcieliśmy, aby został jak najszybciej uratowany przez swoją rodzinę. Toteż dla mnie otwarcie trzeciego sezonu wydaje się takim kubłem ziemnej wody (a mówi to kobieta, która niedawno odkryła komiksy na podstawie Rick and Morty, które też nie wybielają Ricka); tak jakby Roiland i Harmon chcieli powiedzieć: “Na pewno chcesz, aby wrócił i robił to, co wcześniej? No bo wiesz, ten facet nie jest dobrym człowiekiem.”
Rick Sanchez jest niewątpliwie problematycznym bohaterem i pierwszy odcinek trzeciego sezonu nam o tym przypomina, nie tylko poprzez zachowanie samego Ricka, ale też poprzez to, co Morty pokazuje Summer, chcąc ją przekonać, że życie bez ich dziadka jest lepsze. Nawet jak trafiają się momenty, kiedy myślimy, że może nie jest taki zły; że może jest w nim jakaś milsza, cieplejsza strona, zaraz potem Rick wraca do bycia kompletnym dupkiem. Poza tym jest jeszcze kwestia małżeństwa Jerry’ego i Beth – czy powrót Ricka to naprawdę taka dobra rzecz, biorąc pod uwagę problemy emocjonalne jego córki i to, jak wiele upokorzeń musi znosić jego zięć?
Sam odcinek pełen jest typowej dla tego serialu zakręconej akcji, czarnej komedii i sci-fi. Jednakże koniec ma taki słodko-gorzki posmak i zapowiada nie tylko powrót pewnej postaci, ale też kilka interesujących konfliktów, które będą się ciągnąć przez cały sezon.
Pewnie będziemy musieli czekać na dalszy ciąg do lata, ale niewątpliwie ta niespodziewana premiera była niezłym ruchem marketingowym ze strony twórców serialu. Zapowiada się ciekawie.

Leave a Reply