
Witajcie, przyjaciele!
Tym razem obsuwa ma związek ze świętami i różnymi naszymi zawirowaniami życiowymi. Przepraszamy.
W tym odcinku ludzie Owensa zabierają, zarówno Hoppera, jak i Willa, do laboratorium, aby ich zbadać. Podczas gdy szeryf wymiotuje, Will (który zaczął krzyczeć i zwijać się z bólu, kiedy naukowcy podpalili tunele) dziwnie się zachowuje. W laboratorium obecni są również Mike, Bob i Joyce. Tymczasem Lucas wreszcie dowiaduje się, że Dustin chciał się z nim skontaktować, i postanawia, że przekona Max o prawdziwości swojej historii, pokazując jej Darta. Steve postanawia zastawić na nowe zwierzątko Dustina pułapkę, przy okazji dając młodemu kilka rad, a z Jonathanem i Nancy też się coś dzieje, ale to nie jest nic ważnego.
Rozwaliłaś mnie końcówką ostatniego zdania. Ale popieram, bo im mniej Jonathana i Nancy, tym lepiej. Zwłaszcza jak zaczynają swoją grę pt: udajemy, że wcale nie chcemy się ze sobą ryćkać (a i tak jak przychodzi co do czego, to przegrywają w tym udawaniu).
Po raz kolejny, zanim przejdziemy do omawiania odcinka, mam do Ciebie, droga Miryoku, pytanie. Jak myślisz: czy zachowanie Billy’ego względem Lucasa można uznać za rasistowskie, czy też może chłopak jest dla niego szczególnie wredny, bo z nim najczęściej widzi swoją przybraną siostrę?
Powiem Ci, że do tej pory nie doszukiwałam się w tym rasizmu i zakładałam raczej ten drugi powód. Ale jak teraz o tym myślę – postawa rasistowska byłaby uzasadnieniem tej niechęci wobec nowych kolegów Max, dla których do tej pory uzasadnienia nie znajdowałam.
W scenie w samochodzie z drugiego odcinka Billy mówi, że są ludzie, z którym Max nie powinna się zadawać i jest niejako zasugerowane, że chodzi o Mike’a, Lucasa, Dustina i Willa. Ja też nie do końca byłam pewna, co on mógłby mieć przeciwko chłopakom i jedyne wytłumaczenie jakie znalazłam to fakt, że są nerdowaci. Ale mogło też chodzić o Lucasa w szczególności.
Dalej – doktor Owens udowadnia raz na zawsze, że jest całkowitym przeciwieństwem Brennera. W ogóle w tym sezonie laboratorium w Hawkins co rusz pokazuje, że zmieniła się warta i że tym razem pracują tam porządni ludzie.
Może w następnym sezonie będziemy mieć jakiegoś bardzo ważnego pozytywnego bohatera-naukowca i dlatego twórcy chcą ocieplić wizerunek laboratorium?
Ja jestem za tym, aby Owens dołączył do Drużyny. Chociażby jako konsultant.
Ach, scena w radiowozie, kiedy Hopper próbuje porozumieć się z Nastką… On jeszcze nie wie o tym, że ona uciekła znowu z domu i jest u matki. Od kiedy się ostatni raz widzieli, minęły tak mniej więcej dwa dni. Przez ten cały czas szeryf nie był w chatce, a w związku z tym – na ile mu wiadomo – Jedenastka była całkiem sama i mogła sobie pomyśleć różne rzeczy (zwłaszcza po tej pamiętnej kłótni).
Cała ta scena jest wspaniała, bo wszystko w Hopperze – od słów, które wypowiada, poprzez mowę ciała, a na ekspresji skończywszy – wskazuje jak bardzo mu przykro. On w tej scenie Nastkę przeprasza za swoje zachowanie i są to przeprosiny, na które niewątpliwie wielu ludzi czekało. Ja, jak ją obejrzałam, to pomyślałam sobie: „Oby Jedenastka to usłyszała. Nie wiem jak, ale niech to usłyszy.”
Zgadzam się, ta scena była super. Widać też po niej, jak Hopper troszczy się o Nastkę, ale tak naprawdę jak o własną córkę.
Trochę mi zaspoilerowano plot twista do tego odcinka, ale w sumie myślę, że nawet gdybym się na ten spoiler nie natknęła, domyśliłabym się, co zaszło. W końcu wszyscy byliśmy świadomi, że coś siedzi w Willu i właściwie naturalne byłoby założenie, że prędzej czy później to coś zechce przejąć nad chłopcem kontrolę. Trzeba jednak przyznać, że sposób, w jaki to opętanie rozegrano, jest interesujący. Szczególnie ta scena, kiedy Will budzi się i na pytania ludzi dookoła, czy ich poznaje, odpowiada albo zdawkowo („Mama”, „kolega”), albo: „Nie wiem”. No i jest jeszcze ten element, który kojarzy mi się z oklumencją w Harry’m Potterze – tak, Will może używać telepatycznej więzi z potworem w sobie, aby go szpiegować, ale to też działa w drugą stronę.
Podróż Steve’a ku zajebistości trwa nadal. W sumie facet nie ma czasu myśleć o swoim zawodzie miłosnym, skoro Dustin zwierza się z własnych rozterek. Muszę jednak przyznać, że rady Steve’a w kwestii podrywu mogą się sprawdzić u niektórych dziewczyn, ale nieraz są też nietrafione. Idąc za radą nastolatka, Dustin zachowuje się wobec Max jak buc.
E tam, od razu jak buc. W sumie dobrze jej powiedział, że jak im nie wierzy, to niech se idzie.
Przejdźmy do Lucasa i Max. Mamy tę scenę, jak siedzą na dachu i dziewczyna zwierza się ze swoich obaw. Właściwie w tym momencie mamy Max pozbawioną swoich zwykłych osłon i otwierającą się przed Lucasem. Już wcześniej pokazała, że nie jest taka twarda, jak się wydaje, ale tutaj mamy coś innego – nie lęk, tylko dobrowolne okazanie słabości, świadczące o tym, że Max ufa Lucasowi.
Na początku tego sezonu obawiałam się trochę, że chłopaki będą między sobą tak strasznie rywalizować o względy Max. Ale wyszło to całkiem spoko i naturalnie. Lucas się zaangażował bardziej, złapał z dziewczyną więź. Dustin był zajęty zwierzaczkiem i innymi rzeczami, więc w sumie odpuścił. Ten wątek pokazuje też, że twórcy bardzo ładnie i wiarygodnie budują relacje między postaciami.
No, prawda. Nic nie jest wymuszone w tej relacji.
To na razie tyle. Następny odcinek nosi tytuł Zaginiona siostra. Ciekawe o czym będzie?