Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 3×22 „Dobro kontra zło”

Pamiętacie jak mówiłam, że Arena przypominała mi inny odcinek Oryginalnej Serii? Tym odcinkiem było właśnie Dobro kontra zło, i szczerze, po obejrzeniu go, odnoszę wrażenie, że jest nieco lepszy od Areny, po części dlatego, że nie ma tam Metronów udających, że są na wyższym stopniu rozwoju i brzydzą się przemocą, ale zmuszają „brutalne” rasy do walki na śmierć i życie. Tutaj ta walka ma o wiele bardziej sensowne wyjaśnienie i niesie za sobą ciekawe przesłanie.

No i hej, w tym odcinku pojawia się lewitujący w przestrzeni kosmicznej Abraham Lincoln!

Opis Fabuły:

Enterprise bada dziwną, pokrytą wrzącą lawą planetę, na której powietrze jest trujące, a mimo to sensory statku odnajdują tam odczyty życia. Nie mając jak zbadać istoty żywe i przekonawszy się, że nie są na wysokim poziomie cywilizacyjnym, Kirk decyduje się przejść do następnego zadania, kiedy nagle w przestrzeni kosmicznej pojawia się siedzący w fotelu Abraham Lincoln, który prosi o ugoszczenie. Skonfundowany, ale świadomy tego, że tajemniczy kosmita myśli, że jest Lincolnem, kapitan postanawia przyjąć go ze wszystkimi honorami. Ów kosmiczny Lincoln okazuje się miły i sympatyczny – taki jakiego go sobie wyobrażał Kirk – i niebawem stwierdza, że Kirk i Spock powinni przetransportować się na dziwną planetę, bo tam czeka na nich jeszcze ktoś. Po długich dywagacjach, Kirk postanawia się tam przetransportować, zwłaszcza że nagle znalazł się tam kawałek powierzchni zdatny do życia. Na miejscu zastają Suraka – wielkiego filozofa wulkańskiego oraz czwórkę postaci historycznych znanych ze swojego okrucieństwa – Czyngis Chana, pułkownika Greena z początku XXI wieku, naukowiec Zorę (która przeprowadzajła eksperymenty na plemionach na Tibulonie) oraz Kahlessa, bohatera Klingonów. Niejaki Yarnek, kamienna istota rodowita dla planety, oświadcza, że Kirk, Spock, Lincoln i Surak mają stoczyć walkę z Chanem, Greenem, Zorą i Kahlessem, aby udowodnić, co jest lepsze – dobro czy zło.

Co Z Tego Pamiętam:

Najbardziej to Lincolna – zarówno jego wielkie wejście, jak i przemowę o tym, że wojna nie ma w sobie nic dobrego, poza tym, że się kończy (chociaż pamiętałam tę przemowę nieco inaczej).

Ale i samą walkę dobra ze złem, gdzie Kirk, Spock, Lincoln i Surak muszą walczyć z Kahlessem, Chanem, Zorą i Greenem też pamiętam jako tako – zwłaszcza to, że pod koniec „dobra” strona musiała uciec się do taktyki „złej” strony. To jeden z tych odcinków, które pamiętałam bardzo dobrze i na których omówienie czekałam. Niemniej jednak myślałam, że w walce uczestniczył też jakiś Gorn (i to dlatego Dobro kontra zło kojarzyło mi się z Areną).

Wnioski Ogólne:

O naturze dobra i zła wiele powiedziano i wiele debatowano. Myśliciele z różnych zakątków świata rozważali te dwa pojęcia, co one znaczą, czym się charakteryzują i jakimi zasadami powinien kierować zarówno pojedynczy człowiek, jak i cała społeczność, jeśli chcą zyskać dobro, a uniknąć zła.

Jednocześnie kwestia dobra i zła nie jest taka łatwa – może się różnić w zależności od szerokości geograficznej, czasów i środowiska. Zupełnie inaczej patrzy się na moralność w czasach pokoju, a zupełnie inaczej w czasach wojny. Zupełnie inaczej postrzega pewne kwestie człowiek Zachodu, a zupełnie inaczej ktoś z innych zakątków świata. Nawet określone sytuacje życiowe sprawiają, że patrzy się na normy społeczne i prawo inaczej, bo choć powstały one, aby wprowadzić jakiś porządek i zapobiec jakimś praktykom, mogą zostać wykorzystane do złych rzeczy.

Dobro kontra zło ma w sumie proste założenia: kosmici, którzy nie mają koncepcji dobra i zła, chcą dowiedzieć się, która „filozofia” jest lepsza i która wygra. Yarnek traktuje postawienie przeciwko sobie „tych dobrych” i „tych złych” jak eksperyment… ale też jako spektakl (stąd zapewne oryginalna nazwa odcinka – The Savage Curtain; Dzika Kurtyna). Obie drużyny mogą wykorzystać wszystkie dostępne na planecie środki, aby wygrać. Yarnek zapewne chce zobaczyć, jak drużyna „dobra” będzie używać pokojowych i „dobrych” metod, aby przekonać do siebie drużynę „złą”. Tego kosmita się spodziewa, mając w sumie czarno-białe pojęcie o dobru i złu i nie rozumiejąc pewnych niuansów.

Bo od razu wiadomo, że drużyna „zła” będzie próbowała przemocy, aby zdobyć przewagę nad przeciwnikami. Kirk, Spock, Lincoln i Surak też są zaznajomieni z przemocą, choć Surak optuje za rozwiązaniami pokojowymi ze względu na swoje przekonania i nawet rusza do „złej” drużyny, aby z nimi negocjować. Do próby negocjacji dochodzi zresztą wcześniej i podejmuje się jej – o dziwo! – pułkownik Green, argumentując, że obie drużyny powinny połączyć siły i walczyć z Yarnekiem… szybko jednak okazuje się, że był to podstęp, aby odwrócić uwagę „dobrej” drużyny i ją zaatakować (i Kirk nawet przytacza, jeszcze w trakcie rozmowy z pułkownikiem, fakt, że Green miał zwyczaj atakować negocjatorów).

Prawda jest taka, że sytuacja nie sprzyja zastosowaniu „dobrych” metod. Yarnek od razu stawia drużyny w opozycji do siebie; od razu każe im ze sobą walczyć, a Green, Czyngis Chan, Zora i Kahless są na tyle bezwzględni i skoncentrowani na tym, co mogą w tej walce zyskać, że Kirk, Spock i Lincoln muszą walczyć, chociażby po to, aby się bronić (nie wspominając o tym, że Yarnek grozi Enterprise, aby zmotywować Kirka do działania).

Przez całą Oryginalną Serię widzieliśmy, że Kirk i Spock starają się postępować słusznie i nieobca jest im dyplomacja. Kapitan również nieraz wygłasza przemowy na tematy moralne i etyczne do kosmitów i ludzi, którzy robią złe rzeczy, często nawet nie rozumiejąc, że są złe. Ogólnie rzecz biorąc, choć można mieć pewne zastrzeżenia do niektórych działań Kirka i spółki, są oni postrzegani jako ci dobrzy, a sam James T. Kirk wykazuje się nie tylko siłą i odwagą, ale i współczuciem. Ale tutaj nie ma możliwości wykazać się tym współczuciem, bo sytuacja na to nie pozwala. „Zła” drużyna chce zniszczyć „dobrą” i nie cofnie się przed niczym. To wojna. Kiedy wreszcie udaje się pokonać „złą” drużynę, Yarnek jest rozczarowany, że Kirk nie próbował „dobrych” metod, ale faktem jest, że nie rozumie on odcieni szarości.

Brzmi to trochę, jak „cel uświęca środki” i nawet Lincoln ostatecznie rozgrzesza Kirka, mówiąc, że kapitan walczył nie aby zniszczyć przeciwników, ale aby chronić innych, tak więc jego działania były uzasadnione. Star Trek – nawet przed tym, jak w Deep Space Nine porzucono utopijną wizję ludzkości kreowaną przez Roddenberry’ego – podejmował temat niejednoznaczności moralnej i tego, że problemy etyczne nie są proste. Temat tego, czy cel uświęca środki, też jest wielokrotnie podejmowany w serii.

Pomijając kwestie etyczne, ten odcinek jest bardzo ważny dla serii z jednego powodu. Otóż w tym odcinku pojawiają się po raz pierwszy Surak i Kahless – osobistości, które wywarły wpływ na kulturę Wulkanów i Klingonów. Surak był filozofem, który nauczył Wulkanów, aby kierowali się logiką, a nie emocjami, i zakończył wieloletnie, bratobójcze walki. Z kolei Kahless był legendarnym wojownikiem, który zjednoczył Klingonów i wpoił im ich oparty na honorze kodeks. Obaj pojawili się jeszcze później i zyskali dodatkową charakterystykę – Worf jest świadkiem ponownego przyjścia Kahlessa i w Następnym Pokoleniu Kahless okazuje się bardziej pozytywną postacią; z kolei Suraka spotyka kapitan Archer ze Star Trek: Enteprise, kiedy to kothra filozofa zostaje przeniesiona do umysłu Archera i okazuje się, że jego nauki zostały nieco spaczone przez te wszystkie lata trwania Wulkana.

W następnym odcinku Kirk, Spock i McCoy przybywają do starożytnej biblioteki i odbywają podróże w czasie.

Leave a Reply