
Pierwotnie w rundzie trzeciej miałam obejrzeć dramat Aż do śmierci z 2017 roku, ale że mogłam go znaleźć po polsku ja i Oscar postanowiliśmy jednak wybrać dla mnie coś innego. Oscar zaproponował mi dwie pozycje: thriller Men z 2022 oraz film sci-fi Cherry model 2000 z 1987. Ten drugi zainteresował mnie bardziej.
Tytuł, plakat i niektóre kadry kazały mi myśleć, że jest to historia o samochodzie, który zyskuje samoświadowość, ale już pierwszy znaleziony w internecie opis fabuły uświadomił mi, że to zupełnie coś innego. Można powiedzieć, że to trochę takie połączenie Mad Maxa, Stalkera i mitu o Orfeuszu i Eurydyce.
Sam Treadwell jest biznesmenem zakochanym bez reszty w swoim sexbocie Cherry 2000. Niestety, podczas upojnego wieczoru w kuchni dochodzi do usterki, a że Cherry to model robota sprzed siedemnastu lat, jedyny sposób, aby ją przywrócić do życia, to znaleźć podobny model i wgrać mu dysk pamięci; a modele Cherry można znaleźć tylko w pełnej bezprawia Strefie Siódmej. Sam postanawia więc wynająć do tego zadania tropiciela i wkrótce zatrudnia niejaką Edith Johnson. Razem przemierzą Strefę Siódmą w poszukiwaniu cmentarzyska robotów.
Pierwsza rzecz, która wychodzi w tym filmie zdecydowanie na plus, to budowanie świata przedstawionego. Na początku mamy scenę małżeńską i dopiero podczas rozmowy Sama i Cherry zdajemy sobie sprawę, że oglądamy film science-fiction. Następnie dowiadujemy się, że istnieją w tym świecie humanoidalne roboty, ale ekonomia jest na tak niskim poziomie, że promowany jest recykling złomu; jednocześnie koledzy Sama z pracy namawiają go do wyjścia do klubu dla dorosłych, gdzie panie negocjują z klientami przebieg nocy w obecności prawników. Wreszcie kiedy główny bohater postanawia wynająć tropiciela, dowiadujemy się, że poza obszarami miejskimi panuje Dziki Zachód. Mamy pustynne krajobrazy, ludzi, którzy na tej pustyni ułożyli sobie życie samotnie (jak Sześciopalcy Jake czy Snappy Tom), ale są też tacy, którzy zbudowali wokół siebie społeczność i rządzą nią żelazną ręką (jak główny antagonista Lester). W tym względzie ten film przypomina Mad Maxa, natomiast radzieckiego Stalkera widać w tym, że niebezpieczny obszar, do którego trzeba pójść z przewodnikiem, nazywa się strefą.
Generalnie mam wrażenie, że Cherry model 2000 chce coś powiedzieć na temat związków międzypłciowych. Sam Treadwell ze swoim podejściem do Cherry wydaje się romantykiem, zwłaszcza w porównaniu z jego kolegami z pracy, którzy szukają jednorazowych przygód za pieniądze. Jednakże związek Sama z sexbotem wydaje się też do pewnego stopnia powierzchowny – łatwo można dojść do wniosku, że protagonista ułożył sobie życie z Cherry, bo jest ona nie aż tak skomplikowana jak “prawdziwe” kobiety, które nie zostały zaprogramowane, aby być mu posłuszne i go zadowalać. Później, już w samej Strefie Siódmej, widzimy Ginger, która właściwie została przekabacona przez Lestera, dołączyła do jego sekty i teraz jest oderwana od rzeczywistości. Z kolei dziewczyna starego Snappy Toma jest od niego o kilka dekad młodsza i ciągnie ją do Lestera.
W tym zestawieniu Edith Johnson wydaje się najbardziej normalna i “prawdziwa”. Wpasowuje się w schemat niezależnej, umiejącej o siebie zadbać babki, ale jednocześnie jedynym mężczyzną w jej życiu do tej pory był Sześciopalcy Jake, który nie jest jej kochankiem, tylko kimś w rodzaju przybranego wujka. Jest też profesjonalistką, która bierze każdą robotę i robi wszystko, aby ją wykonać, nawet gdy potem pojawiają się pewne komplikacje natury osobistej. Z jej rozmowy z Jakiem o relacjach damsko-męskich w mieście możemy dowiedzieć się, że ona szuka w partnerze czegoś więcej – nie chce powierzchownej relacji tylko czegoś prawdziwego.
(Swoją drogą, co jest ostatnio z Wakacyjnymi Wyzwaniami, że doszukuję się w nich jakiejś głębi?)
Oczywiście, ona i Sam się w sobie zakochują w przeciągu swojej podróży. Ich relacja nie jest jakoś superodkrywcza, ale też nie ma czegoś takiego, że dwoje głównych bohaterów przez całą wyprawę drze koty o głupie rzeczy, więc tyle dobrego. Natomiast im dalej w las, tym bardziej się człowiek zastanawia, co będzie z samą Cherry, kiedy wreszcie Sam i Edith do niej dotrą i Sam dojdzie do wniosku, że woli Edith – czy wezmą ją ze sobą, czy zostanie tak po prostu porzucona, czy może stanie się coś jeszcze innego. Bo też zaczynamy traktować Cherry jako osobę, już choćby po to, że ma czip pamięci i jakoś ukształtowaną osobowość.
Czy polecam Cherry model 2000 Oscarowi? Wydaje mi się, że historia sama w sobie nie jest zbyt porywająca, ale film nadrabia kilkoma postaciami i światem przedstawionym. Myślę, że jest to film na jeden, może dwa seanse.
Hmm, ciekawe jak Oscar patrzy na koreańskie spiski?
To pozycja z wyzwania, o której wiem najmniej. Także twój opis i doszukiwanie się głębi (robisz to zawsze, a nie tylko teraz xd) czytałem z zapartym tchem. Kilka tygodni wcześniej wpadłem na artykuł o zapomnianych/niedocenionych filmach o sztucznej inteligencji i ten tytułwtdał mi się dość ciekawy, aby przetestować go na tobie. Bez wcześniejszego seansu trudno mi się wymądrzać na jego temat, ale jako taką myśl od siebie dodam – fajnie, że temat robotów i tego jak wpływają na nasze życie emocjonalne był obecny w kinie już dekady wcześniej. Obejrzę w niedalekiej przyszłości.