Krótka notka

Krótka notka rocznicowa – Miłość van Hoovena po latach

I znów nadeszła kolejna rocznica bloga! Planeta Kapeluszy ma już jedenaście lat! W tym roku akurat skupiłam się na wydaniu książki (którą można już kupić i w Empiku, i na Amazonie), tak więc pomyślałam, że spojrzę wstecz na inną powieść, którą swego czasu chciałam wydać. Mówię tutaj o romansie fantasy ze Społecznym KomentarzemTM , czyli Miłości van Hoovena.

Przez całe lata miałam co do tego tekstu mieszane uczucia. Wielokrotnie przerabiałam go na różne sposoby i zmieniałam co chwila koncepty. W końcu porzuciłam go na rzecz innych projektów. Niedawno jednak miałam okazję przeczytać go znowu. Jak więc zapatruję się na niego po latach?

Continue reading „Krótka notka rocznicowa – Miłość van Hoovena po latach”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 10 (ostatni)

W swoim własnym salonie Cedrick nie potrafił uwierzyć, że wyzwał Guldena na pojedynek. Teraz, kiedy ochłonął, ten akt brawury wydał mu się naprawdę nierozsądny. Z drugiej strony Cedrick miał wrażenie, że postąpił właściwie. Wszak nie bronił tylko swojego dobrego imienia, ale również Winifred. Te wszystkie rzeczy, które Gulden o niej opowiadał – to było zbyt wiele, aby Cedrick mógł to puścić mimo uszu. I gdyby się teraz wycofał, zapewne Winifred by mu tego nie darowała. On sam by sobie tego nie darował. Powinien stawić czoła Guldenowi i kazać mu zapłacić za to, co powiedział.

Ale to nie zmieniało faktu, że Cedrick był pewien swojej przegranej. Gdyby to był inny przeciwnik… Gdyby to tylko nie był Daniel Gulden…

– Ale ja byłem głupi! – biadolił. – Mogłem siedzieć cicho i puścić to co mówił mimo uszu!

Gilbert nic nie mówił na temat wyzwania, jakie rzucił Guldenowi jego pan, lecz Winifred była zachwycona tym, że Cedrick to zrobił, a Markus od razu zaofiarował się na sekundanta. W przeciwieństwie do samego Cedricka byli pewni, że zwycięży.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 10 (ostatni)”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 9

Stanęli u wrót wielkiej posiadłości należącej do Guldenów. Winifred ubrana była w wiśniową sukienkę z białym kołnierzem, a Cedrick – w czarny surdut. Miał też na nosie nowe okulary.

Brakowało mu odwagi. Z tym ogromnym domem z fasadą kolumn, które podtrzymywały balkon rozciągający się nad całą frontową ścianą, wiązały się zbyt bolesne wspomnienia, aby zechciał tam wejść. Poza tym bał się szyderczych i oceniających spojrzeń reszty gości. Obecność Winifred trochę mu pomagała. Elfka cały czas powtarzała, że będzie z nim i będzie go bronić przed kpinami. Jednak Cedrick wolał tam nie iść także dla niej. Oni mogli ją zjeść żywcem za to, że była elfką, która śmiała pojawić się na przyjęciu wyższych sfer.

Jednakże Winifred była niewzruszona.

Wrota były otwarte, więc oboje przeszli powoli przez nie i po drodze pokrytej kostką skierowali się do domu przed sobą. Po ich prawej i lewej stronie rozciągała się wielka, zielona przestrzeń. Gdzieniegdzie jedynie można było dostrzec kilka drzew. W końcu Cedrick i Winifred stanęli na ganku i zadzwonili. Po chwili czekania otworzył im szczupły krasnolud o poważnej twarzy.

– Witam, panie van Hooven – przywitał gościa oficjalnym tonem, po czym zwrócił się do Winifred: – Panią również. Państwo Gulden czekają już w salonie.

– Dziękujemy – odparł z uprzejmym, acz wymuszonym uśmiechem Cedrick.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 9”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 8

– Kto? Kiedy?! – wykrzyknął Cedrick.

Markus zamknął oczy i westchnął, po czym popatrzył na Cedricka i odpowiedział:

– Chyba Moon – Spuścił wzrok i zaczął opowiadać: – Następnego wieczoru po waszym odejściu, kiedy wracałem od pierwszego od wielu dni pacjenta, zauważyłem, że w mojej dzielnicy coś się pali. Dopiero kiedy pobiegłem tam, zrozumiałem, że to mój dom. Życzliwi sąsiedzi próbowali go gasić, ale i tak po mojej praktyce pozostały tylko zgliszcza.

Zakrył twarz dłońmi. Szlochał. Cedrick podał jego marynarkę Gilbertowi, a sam uścisnął przyjaciela.

– Pięć lat! – załkał Markus. – Pięć lat oszczędzania, aby ją wybudować! A w ciągu jednej nocy obróciła się w proch!

– To wszystko moja wina – powiedział smutno Cedrick.

– Nie, ty akurat nic złego nie zrobiłeś – odparł Markus. Przez chwilę na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, ale zaraz doktor dodał nieco smutniej: – Nie mam już nic, oprócz podstawowych przyrządów medycznych i rewolweru. Przyjechałem pociągiem do ciebie za ostatnie pieniądze. Proszę cię, przygarnij mnie na jakiś czas.

– Zostań jak długo chcesz – oświadczył Cedrick i spojrzał na doktora przyjaźnie. – Musi ci być zimno. Gilbercie… – zwrócił się do służącego, który wyprzedził jego prośbę:

– Zaraz przygotuję panu Wilmutowi trochę zupy.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 8”
Bez kategorii

Miłość van Hoovena – Rozdział 7

Dom Cedricka był inny, niż go sobie wyobrażała. Dwupiętrowy budynek z białego marmuru był do tego tak duży, że w życiu nie pomyślałaby, że mieszka w nim niziołek. Dom był ogrodzony i znajdował się w najmniej zatłoczonej części Belvazy, w dzielnicy gdzie było sporo takich domów.

Weszli przez bramę do środka (Cedrick użył klucza) i stanęli na ganku. Pan domu zapukał i czekał. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły i stanął w nich starszy od Cedricka o kilka dekad krasnolud z czarną, posiwiałą na koniuszkach brodą i w czarnym kubraku, wskazującym na to, że krasnolud pełni rolę lokaja. Na widok Cedricka rozpromienił się, ale kiedy tylko spojrzał na towarzyszącą mu elfkę, na jego twarzy zaczął się malować niepokój.

– To jest Winifred, Gilbercie – wyjaśnił na wstępie Cedrick. – Będzie moim gościem na jakiś czas.

Gilbert wyprostował się i odsunął od drzwi, aby mogli wejść.

– Niech państwo nie stoją tak. Muszą być państwo wyczerpani.

Continue reading „Miłość van Hoovena – Rozdział 7”