Archetyp: Zawadzający Biurokrata (o diable nie wspominając)
Historia powstania:
Clive Staples Lewis powszechnie znany jest głównie z serii książek o Narnii, ale swego czasu publikował regularnie na łamach „Guardiana” Listy Screwtape’a, które potem zostały wydane zbiorowo i w Polsce znane są jako Listy starego diabła do młodego. Powodem tego, aby pokazać takiego diabła, a nie innego, była z jednej strony refleksja, że zło w jego czasach tak naprawdę najlepiej się miało w urzędach (Lewis zwrócił uwagę, że nawet obozy koncentracyjne i obozy pracy są owocem właśnie urzędniczego podejścia do ludzkiego życia); z drugiej strony – wnioski, do jakich doszedł twórca Narnii, rozmyślając nad tym, jak anioły, diabły i Piekło było przedstawiane w sztuce i literaturze, a w szczególności w diable faustowskim.
Lecz naprawdę zgubnym obrazem diabła jest Mefistofeles Goethego. To Faust, a nie on, manifestuje bezwzględne, czujne, pozbawione uśmiechu koncentrowanie się na samym sobie, co jest znamieniem Piekła. Pełen humoru, ucywilizowany, rozsądny, umiejący się dostosować do sytuacji Mefistofeles przyczynił się do umocnienia iluzji, jakoby zło miało wartość wyzwalającą.
Toteż wizją (czy też może symbolem, bo tak określa je sam autor) Piekła u Lewisa jest biuro z zapatrzonymi w siebie i podkładającymi sobie nawzajem świnię urzędnikami. Atmosfera tam jest duszna, panuje wszechobecna podejrzliwość. Listy starego diabła do młodego opisują jak jeden z urzędników Piekła, Krętacz, pisze list do swojego bratanka, Piołuna, dając mu rady, co do tego, jak ma wodzić na pokuszenie swojego „pacjenta”. Lewis wielokrotnie później był namawiany do tego, aby uzupełnić Listy, ale choć nawet o tym myślał, praca nad oryginałem wyczerpała go duchowo tak bardzo, że przez długi czas spoglądał na świat w ciemnych barwach. Mimo że same Listy nie zostały nigdy kontynuowane, Lewis napisał potem toast, który Krętacz mógłby wygłosić przed świeżo upieczonymi diabłami.
Historia postaci:
Krętacz nie ma swojej historii. Od czasu do czasu napomknie w listach o swoich doświadczeniach, jednak nic o tym, skąd się wziął, czy choćby jakie były jego pierwsze dni na stanowisku. Jesteśmy jakby wrzuceni w sam środek akcji.
Wnioski ogólne:
Listy starego diabła do młodego są jednostronne. Możemy się tylko domyślać, co napisał wcześniej stryjowi Piołun i co odczuwa „pacjent” Piołuna (aczkolwiek zarówno Listy starego diabła do młodego, jak i wspomniany właśnie toast, były adaptowane jako słuchowiska radiowe i sztuki teatralne, tam zaś nie tylko można przyjrzeć się siedzącemu przy biurku Krętaczowi, ale też zobaczyć punkt widzenia Piołuna). Niemniej jednak ze sposobu, w jaki Krętacz się wysławia i z rzeczy, które pisze, wyłania nam się konkretna wizja, tak Piekła w ogóle, jak i samego Krętacza.
Przypomnijmy – dotąd diabły postrzegane były jako duchy zbuntowane. Jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, że według angelologii Lucyfer powstał przeciwko Bogu wraz ze swoimi pobratymcami. Pod koniec XIX wieku i na początku XX, kiedy to święcił triumfy Nietzsche i różne koncepcje nadczłowieka, w pewnych kręgach zaczęto gloryfikować absolutną wolność, w tym – wolność od wartości. Z tego wszystkiego wyłoniło się przeświadczenie, że to, co do tej pory było postrzegane jako zło, teraz stało się wolnością, której nie można ograniczać. Ci, którzy ją ograniczają i którzy się tym ograniczeniom bezwolnie poddają, to pariasi, filistrowie i ogólnie rzecz biorąc ludzie słabi, żeby nie powiedzieć – podludzie. Toteż w sztuce tamtego okresu można było się doszukać sympatii dla Lucyfera i diabłów w ogóle (ba – Baudelaire napisał nawet Litanię do Szatana), a fakt, że przedstawiani byli jako kulturalni i eleganccy tylko pogłębiał tę sympatię. Taki wizerunek diabła obecny jest także i dzisiaj. Występuje niemalże równie często, jak wizerunek czerwonego diabła z rogami. Co więcej – wielu czarnych charakterów, nie będących demonami, przejawia podobne cechy, co Mefistofeles.

Lewis chciał stworzyć nową wizję diabła, wizję diabła innego niż charyzmatyczny Mefistofeles, czy tragiczne diabły Miltona. Diabeł Lewisa nie miał być nawet przerażający. Miał być śmieszny. A ponieważ Piekło w Listach to jedno wielkie biuro pełnie robiących sobie koło pióra urzędników, Krętacz, który jest jednym z pracowników średniego szczebla, przejawia powagę, profesjonalizm, powściągliwość i kompletny brak poczucia humoru. Co więcej – oryginalne ilustracje do Listów starego diabła do młodego przedstawiają go jako postać masywną, z rogami, ogonem i szpiczastymi uszami, charakterystycznymi dla tradycyjnego wyobrażenia diabłów; ale poza tym Krętacz ma zawsze okulary na nosie. Kiedy indziej rysuje się go jako szczupłego albo wychudłego diabła w garniturze.
Jeśli zaś chodzi o diabły pracujące w terenie (czyli między innymi Piołuna), są one zwykle niewidoczne dla śmiertelników. Zwykle siedzą gdzieś pod spodem i podszeptują „pacjentom” różne rzeczy i muszą składać raporty ze swojej pracy, jak na dobrego członka biurokracji przystało. Z listów dowiadujemy się też, że Krętacz ma sekretarkę, która zastąpiła go, kiedy ten pod wpływem emocji nagle zmienił się w wielką stonogę i nie mógł dokończyć listu do bratanka. Ponadto w innym liście jest jasno powiedziane, że Piołun doniósł do wyższych (czy też raczej niższych, bo w Piekle hierarchia jest odwrócona) stopni na to, że jego stryj napisał coś niezgodnego z piekielną doktryną. Perspektywa diabłów widoczna jest także w słownictwie, jakim określa Boga i Szatana Krętacz. Bóg jest więc w Piekle nazywany „Nieprzyjacielem”, a Szatan – „Ojcem w Otchłani” (tak jak Boga nazywa się często „Ojcem w Górze”, „Ojcem na Niebie”).
Co jeszcze? No cóż, diabły nie są zdolne do miłości, a więc podejrzewają, że ich Nieprzyjaciel nie kocha bezgranicznie i bezwarunkowo, tylko swoimi zachowaniami próbuje coś ugrać u ludzi. Same diabły żyją w jako-takiej zgodzie, ale nie przyjaźni. Nie szukają Zła dla samego Zła. Robią to co robią, bo po pierwsze boją się kary ze strony przełożonych, którzy zechcieliby zesłać ich do „domów poprawczych”, będących obozami do zadawania tortur (które są podobne do obozów w krajach totalitarnych); a po drugie – chcą zaspokoić głód. Lewis tak wyjaśnia na czym polega ten głód:
Nawet w życiu ludzkim spotyka się namiętność skierowaną na zdominowanie, prawie że na przetrawienie, drugiego człowieka; na dążenie do tego, by całe jego intelektualne i emocjonalne życie uczynić jedynie przedłużeniem własnego życia – po to, by uzewnętrznić własną nienawiść, żywić własne urazy, dawać upust własnemu egoizmowi poprzez tego drugiego człowieka, tak jak poprzez siebie. Jego własny mały zasób namiętności musi być wyrugowany, by zrobić miejsce naszym. (…)
Na Ziemi pożądanie to nazywa się często „miłością”. Wyobrażam sobie, że w Piekle znane to jest jako głód. Lecz tam głód jest bardziej drapieżny i możliwe jest pełniejsze jego zaspokojenie. Sugeruję, że tam duch mocniejszy – nie istnieje tam być może żadna forma ciała, która utrudniałaby tę operację – może rzeczywiście i ostatecznie wessać w siebie słabszego i permanentnie sycić własną osobowość tą drugą pogwałconą osobowością.
Diabły wodzą więc ludzi na pokuszenie, gdyż jest to droga do wchłonięcia w siebie ludzkich dusz. Szatan chce więc zatracić cała ludzkość w Piekle, aby najpierw pożreć wszystkich swoich pracowników i całą ludzkość. A po wchłonięciu wszystkich dusz diabłów i ludzi Szatanowi pozostanie tylko wchłonięcie zastępów niebieskich. Lewis stwierdza, że jest to parodia sposobu, w jaki Bóg pozwala przeżywać siebie człowiekowi, który pragnie odtąd połączyć się z Nim w ostatecznej, doskonałej miłości.
Wygląda więc to tak, że jeden diabeł konsumuje drugiego, słabszego, ale pewnego dnia może zostać skonsumowany przez innego diabła, czy nawet całą zgraję (to właśnie ma stać się z Piołunem, kiedy poniósł swoją spektakularną porażkę). Ostatecznie nie ma to większego znaczenia, bo Szatan zamierza pewnego dnia pochłonąć cały swój personel.
Gatunkowo rzecz biorąc, Listy są dziełem jednocześnie satyrycznym, filozoficznym i teologicznym. Kiedy Krętacz opisuje strategie, jakie Piołun powinien podjąć, aby jego „pacjent” zszedł na złą drogę, odwołuje się do pewnych ludzkich postaw. W zasadzie można spokojnie dojść do wniosku, że każdy z listów Krętacza porusza inny temat – pokory, modlitwy, wojny, lęku przed śmiercią, miłości, a nawet seksu.
Piołunowi trafił się bardzo trudny przypadek do kuszenia. Jego „pacjent” to bowiem nawrócony chrześcijanin, który co prawda przez jakiś czas przystawał z materialistami i dekadentami, szybko jednak powrócił do swojej wiary. Krętacz, mimo wszystko, nie upada na duchu i radzi bratankowi wykorzystywać ludzką naturę, aby „pacjent” znudził się religią albo wyciągnął z niej jakieś błędne wnioski, które w konsekwencji doprowadzą do tego, że nie będzie zważał na bliźniego, jednocześnie będąc przekonanym o swojej pobożności.
Jeszcze jedna różnica między diabłami Lewisa a diabłami Goethego – Krętacz odradza Piołunowi namawianie „pacjenta” do dokonywania wielkich zbrodni, a bardziej każe mu się skupić na małych uczynkach. Wynika to, po pierwsze, z faktu, że po popełnieniu wielkiego grzechu, takiego jak morderstwo, „pacjent” nagle może otrzeźwieć i zdać sobie sprawę z tego, co zrobił. A co za tym idzie, może zechcieć się poprawić. Po drugie – Krętacz chce, aby Piołun popracował nad mentalnością swojego „pacjenta”. „Pacjent” ma nieświadomie przyjmować pewne postawy, na przykład – ma odczuwać dumę ze swojej pokory, ma modlić się, ale myśląc w międzyczasie o czymś innym; chować urazy do matki i wcale się z nią nie rozmówić na ich temat. Kiedy wybucha wojna i Piołun przekazuje stryjowi informacje o tym, że jego „pacjent” przeżywa wewnętrzne niepokoje, Krętacz mówi, że muszą się obaj z bratankiem zdecydować, czy zrobić z niego zagorzałego patriotę, czy pacyfistę.
Człowiek w wizji Lewisa ostatecznie ma wolną wolę, jednakże diabeł podszeptuje mu różne rzeczy, wykorzystując jego uczucia, poglądy, przyzwyczajenia, relacje z innymi ludźmi… jednym słowem – sprowadza go na złą drogę poprzez sferę emocjonalną i psychologiczną. Żadnego ukazywania się przed delikwentem i proponowania mu złotego interesu w zamian za duszę. Po prostu siedzenie w cieniu i szeptanie.
Właśnie ta subtelność Piekła sprawia, że Listy starego diabła do młodego dają do myślenia. Choć sam Lewis zwraca uwagę na to, że słów Krętacza nie warto brać zbyt poważnie, bo ma on naturalną skłonność do kłamstwa, jego obserwacje na temat pewnych ludzkich zachowań są trafne albo chociaż prowokujące do głębszych przemyśleń.
Cóż dał nam Krętacz, jeśli chodzi o masową wyobraźnię? Zacznijmy od tego, że wizja Piekła jako wielkiego biura przeniosła się również na Czyściec i Niebo. W iluż to książkach, filmach i kreskówkach święty Piotr stojący u bram nieba zachowuje się jak urzędnik w okienku i bada całą kartotekę duszy, aby zdecydować, czy nadaje się ona do Nieba albo Piekła? A w ilu dochodzi w zaświatach do wielkiej pomyłki i ktoś, kto miał jeszcze pożyć, został duchem zbyt wcześnie albo trafił nie tam, gdzie miał trafić? Nie mówiąc już o procedurach, dzięki którym anioł miałby otrzymać skrzydła i stać się pełnoprawnym aniołem. Również Śmierć i Żniwiarze są często przedstawiani jako urzędnicy. Oto więc wkład Listów starego diabła do młodego w naszą kulturę. Trochę osobliwy, biorąc pod uwagę to, że Lewis specjalnie wybrał metaforę urzędników, bo nie znosił biurokracji.