Maj z Batmanem · Miesiące z...

Maj z Batmanem – Parodie i substytuty Batmana

Night Owl – nie-do-końca substytut Batmana w Strażnikach

Rok temu omawiałam parodie i substytuty Supermana, które pojawiły się na przestrzeni tych osiemdziesięciu lat. Wspominałam też, że każda następna seria, która chciała coś powiedzieć o superbohaterach, siłą rzeczy musiała mieć jakiegoś bohatera wzorowanego na Supermanie.

Jeśli chodzi o Mrocznego Rycerza, jest podobnie, jednakże tak się składa, że nie ma jednej konkretnej parodii Batmana. Jak wspomniał niejaki prokopetz, jest kilka sposobów na to, aby robić sobie jaja z Człowieka-Nietoperza. Jednocześnie – tak jak Superman – Batman stanowi ikoniczną postać, toteż – tak jak Superman – jest poddawany dekonstrukcji w fikcji.

Dlatego dzisiaj przyjrzymy się kilku z nich. Tak jak poprzednim razem, ograniczę się raczej do tych parodii i substytutów Batmana, które znam i o których mogę coś powiedzieć.

Ted Kord, drugi Błękitny Skarabeusz

Zacznijmy od tego, że o ile wkrótce po pojawieniu się Supermana zaczęły powstawać jego kopie i tylko Kapitan Marvel/Shazam wybił się na tle całej tej zbieraniny, o tyle jeśli chodzi o Batmana, to takie bardziej znane zrzynki, które stały się popularne, były dwie: Green Arrow i Błękitny Skarabeusz. O tym pierwszym wspominałam w artykule o Arrow, a ten drugi – tak jak zresztą komiksy o Billy’m Batsonie – wydawany był w niezależnym wydawnictwie, a potem stał się częścią DC. Zresztą Linkara niedawno zrobił całą retrospektywę na temat Błękitnego Skarabeusza.

Takie bardziej znane parodie i substytuty Batmana zaczęły się jednak pojawiać dużo, dużo później, głównie za sprawą sukcesu Burtona (jednakże można powiedzieć, że nawet serial z Adamem Westem był bardziej parodią, niż szczerą adaptacją). Burton sprawił, że Batman w mainstreamie był znów poważny… do pewnego stopnia zbyt poważny. Nolan również zrobił swoje i właściwie teraz najbardziej śmiejemy się z i dekonstruujemy mhroczność Mrocznego Rycerza.

Właśnie dlatego, kiedy przeciętny fan ogląda albo czyta Strażników Alana Moore’a, ma wrażenie, że Night Owl i Rorschach są substytutami Batmana. Przy Night Owlu jest to bardziej kwestia estetyki i tego, że bohater jest milionerem, ale to właśnie Rorschach jest – między innymi – substytutem Mrocznego Rycerza w uniwersum Strażników. Alan Moore stwierdził, że Rorschach jest Batmanem „bez wymówek” – bez zasady niezabijania, w dodatku przeświadczonym o tym, że jego czarno-biała moralność to najlepsza moralność. Już dawno stał się swoją maską (do tego stopnia, że kiedy mu ją zdjęto, zaczął krzyczeć: „Moja twarz! Moja twarz!”), jest też odludkiem i paranoikiem, ale i detektywem i na pewno potrafi dać sobie radę z przeciwnikami (pamiętacie jego odzywkę w więzieniu? „Nie jestem tutaj zamknięty z wami. To wy jesteście tutaj zamknięci ze mną!”).

Przejdźmy do lżejszych klimatów, a konkretnie – do Kleszcza. Rok temu powiedziałam, że Superman na dwa substytuty w Kleszczu. Co powiecie na to, że Batman ma ich trzech, po jednym na każdą adaptację? Najpierw mamy Nietoperza w serialu animowanym – pozera, tchórza i podrywacza, który wiecznie naśmiewa się z Jeża Kanalizacyjnego, drze koty z Amerykańską Pokojówką i ma o sobie wysokie mniemanie. Mimo wszystko jednak jest zawsze jedną z postaci, które zawsze stają ramię w ramię z Kleszczem i Arturem do walki z przestępcami.

W serialu z 2001 jest postać podobna do Nietoperza, ale inna (gdyż prawa do niego i do Amerykańskiej Pokojówki miała wytwórnia odpowiedzialna za kreskówkę) – Batmanuel, który – tak jak Nietoperz – jest pozerem, egoistą i podrywaczem, ale – także tak jak Nietoperz – ma też swoje dobre strony, na przykład, ciepły stosunek do Captain Liberty. Co jest jeszcze ciekawe aktor, który grał Batmanuela, Nestor Carbonell, grał potem burmistrza Gotham w trylogii Nolana.

W serialu Amazonu ta parodia Batmana nie jest taka oczywista jak przy poprzednikach, albowiem kryje się ona za kleszczowym połączeniem Zimowego Żołnierza, Deathstroke’a i Punishera. Dopiero przy bliższym poznaniu zauważymy, że Overkill jest też Batmanem, nie tylko dlatego, że jest mhroczny, ale też dlatego, że korzysta z przeróżnych gadżetów, ma silną wolę walki i jest zakochany w superprzestępczyni, Pani Lint. Ponadto ma jeszcze posiadającą sztuczną inteligencję łódź, Dangerboata, która ma ten sam stosunek do mhroczności swojego ludzkiego partnera, co Alfred Pennyworth do mhroczności batmanowej.

Idziemy dalej. W jednym z odcinków oryginalnych Kaczych Opowieści chcący polepszyć swoje notowania w prasie Sknerus McKwacz postanowił przebierać się w zamaskowanego mściciela (a jego strój łudząco przypominał strój Batka), a potem, po dokonaniu kilku heroicznych czynów, zdjąć maskę na oczach prasy. Niestety, jego plan nie idzie zbyt dobrze, bo wkrótce zostaje wrobiony w kradzież. Udaje mu się jednak oczyścić z zarzutów z pomocą Robokwaka i odtąd Sknerus zostawia bycie zamaskowanym superbohaterem innym.

Do pewnego stopnia Darkwing Duck ma w sobie coś z Batmana – jego teatralność, to, że czuje się bardziej Darkwing Duckiem, niż swoim cywilnym wcieleniem, Drakiem Mallardem; to, że adoptował sierotkę, której rodzina padła ofiarą przestępcy (nie mówiąc już o tym, że niektórzy jego przeciwnicy przypominają Galerię Łotrów Batmana)… Jest jednak zadufany w sobie, a jego kostium nawiązuje bardziej do Cienia, niż do Mrocznego Rycerza (z drugiej strony Cień był jedną z inspiracji dla Człowieka-Nietoperza). Najnowszy odcinek rebootu Kaczych Opowieści tym bardziej nawiązuje do Batmana, a konkretnie – do tego, że robi się go jak najmroczniejszego i się go psychologicznie egzaminuje, przez co bohater, z którym wyrosło wielu fanów, zupełnie siebie nie przypomina (wydaje się, że jest to przytyk do Snydera).

Batman – Ancient Greec Style.

Pozostańmy przy Disneyu i kreskówkach, których nikt w Polsce pewnie nie zna. Tak konkretnie to chodzi mi o serial animowany o disnejowskim Herkulesie w czasach szkolnych (moi stali czytelnicy mogą go kojarzyć, bo swego czasu pisałam doń fika pod tytułem Opowieści hermesowe). W jednym z odcinków do Akademii Prometeusza, gdzie uczy się nasz heros, przybywa nowy student – Tezeusz – a w nocy jakiś śmiejący się maniak zaczyna rozwalać świątynie w Atenach. Próbując w nocy nie dopuścić do kolejnej z takich rozwałek, Herkules natyka się na tajemniczą postać, niejakiego Mrocznego Mściciela, który sam sobie prowadzi narrację. Później okazuje się, że Mrocznym Mścicielem jest właśnie Tezeusz, który podążał za Minotaurem aż z Krety, i nagle dostajemy taki mały hołd dla The World’s Finest #94 – komiksu, w którym po raz pierwszy łączą siły Superman i Batman (ba! – dostajemy nawet scenę, w której obaj herosi się przebierają w swoje bohaterskie stroje). Wspólnie udaje im się pokonać Minotaura, Tezeusz dokonuje małej introspekcji, a w końcu obaj panowie postanawiają, że jakby co, to mogą liczyć na swoją pomoc (ale do ich ponownego team-upu nigdy nie doszło).

To teraz wyruszmy za ocean. Wyobraźcie sobie, że jest Batman w My Hero Academia. Co prawda, nie w głównej mandze, tylko w spin-offie Vigilante: My Hero Academia Illegals, ale jednak. Samo Vigilante opiera się na koncepcie, że pewne rzeczy umykają licencjonowanym superbohaterom i dlatego muszą się nimi zajmować raczej bohaterowie bez licencji. Jedną z głównych postaci jest tam niejaki Knuckle Duster. Na początku wydaje się być oszołomem, który lubi przywalić złoczyńcom, ale w pewnym momencie musi stanąć do walki z Eraserheadem, potrafiącym tymczasowo kasować moce przeciwników. I cóż się wtedy okazuje, ku zaskoczeniu zarówno Eraserheada, jak i czytelników? Otóż Knuckle Duster nie ma quirka; nie ma żadnej supermocy. Jego siła, zwinność i umiejętności walki pochodzą z wieloletnich treningów. Przez dłuższy czas Knucle Duster trenuje innego bohatera bez licencji – Crawlera – i wraz z chłopakiem i niejaką Pop Step dbają o porządek na ulicach. Przy okazji nasz japoński substytut Batmana nadaje działaniom swoich kompanów kierunek. W pewnym momencie znika, bo udało mu się załatwić pewną sprawę osobistą, ale ostatnio wrócił, akurat kiedy jego dawny uczeń zaczął rozrabiać.

(Do pewnego stopnia Izuku Midoriya przypomina Batmana. Już w pierwszym rozdziale mangi i pierwszym odcinku anime widzimy, że robi notatki na temat poszczególnych quirków i tego jakie są ich słabe i mocne strony. Jest też zdeterminowany, do tego stopnia, że potrafi połamać sobie ręce. Niemniej jednak dużo bliżej mu do Kapitana Ameryki i Spidermana, niż do Mrocznego Rycerza.)

Główny rywal DC, Marvel, ma kilka postaci, które siłą rzeczy porównuje się do Batmana. Pierwszy przychodzi nam do głowy Iron Man, z tej prostej przyczyny, że jest to również geniusz i miliarder, który używa gadżetów do tego, aby walczyć z przestępczością (a do tego jest jeszcze wątek zabójstwa Wayne’ów i podejrzanego wypadku Starków). Jednakże Tony Stark ma zupełnie różny charakter od Bruce’a Wayne’a, jego decyzja o walce z przestępcami nastąpiła o wiele później i powiedzmy sobie szczerze, gdyby mieli stanąć do walki, wiadomo kto by wygrał.

Następną postacią marvelowską porównywaną do Batmana (zwłaszcza od 2014 roku) jest Daredevil. Pomijając jego superzmysły, Matt Murdock jest zwykłym człowiekiem, który polega na swoim treningu. Poza tym próbuje pomóc swojemu miastu, zarówno jako vigilante, jak i prawnik; chce wzbudzać strach w przestępcach, a jednocześnie ma zasadę niezabijania; często prowadzi śledztwo w sprawie przestępczości zorganizowanej, korzystając z zasobów swojej firmy; określany jest przydomkiem, przywodzącym na myśl mrok, ale tak naprawdę stoi po stronie dobra; a jego krucjata jest dla niego destrukcyjna. W końcu jest jeszcze kwestia Jacka Murdocka, który ginie z ręki przestępcy, tak samo jak państwo Wayne, i trudno się dziwić, że są ludzie, którzy nazywają Daredevila marvelowskim Batmanem.

Ale takim najbardziej oczywistym odpowiednikiem Mrocznego Rycerza w Marvelu (przynajmniej dla ludzi, którzy wiedzą, gdzie szukać) jest niejaki Moon Knight. Najemnik Marc Spector pojechał do Egiptu, gdzie pracując z niejakim Raoulem Bushmanem odkrywa zaginioną świątynię boga księżyca, Khonshu. Próbując powstrzymać Bushmana przed obrabowaniem znaleziska, Spector odnosi ciężkie rany i jest umierający. Wtedy właśnie w przedśmiertnej wizji ukazuje mu się Khonshu i proponuje mu wskrzeszenie z martwych, pod warunkiem, że Spector stanie się awatarem boga księżyca na Ziemi. Spector zgadza się i tak oto staje się Moon Knightem. Po powrocie do Ameryki wraz ze swoim przyjacielem, Frenchiem, i córką odkrywcy świątyni, Marlene Alraune, Spector postanawia walczyć z przestępczością. Do tego celu tworzy sobie srebrny kostium Moon Knighta oraz nową tożsamość – przedsiębiorcy Stevena Granta, jak również taksówkarza Jake’a Lockey’a (która pełni podobną rolę, co Matches Malone – alias, którym posługuje się Batman, aby infiltrować przestępców). Jako Moon Knight, Spector jest typowym zamaskowanym mścicielem, który obija mordy złoczyńcom i nie waha się ich nawet zabić. W pewnym momencie Spector traci poczucie własnej tożsamości.

Batman ze swoim idolem – Szarym Duchem.

Tak jak przy Supermanie, o parodiach i substytutach Batmana można by mówić w nieskończoność. Ba! – nawet w Batman: The Animated Series jest substytut Batmana, a konkretnie – Szary Duch, bohater starego serialu, którego wielkim fanem był mały Bruce Wayne. Co więcej – aktorowi, który grał Szarego Ducha, głosu podkładał sam Adam West! Albowiem Szary Duch miał być hołdem zarówno dla serialu z lat sześćdziesiątych, jak i dla pulpowych bohaterów, na których Batman był niejako wzorowany. Bo widzicie, sam Batman był swego czasu naśladowcą trendów popularnych w latach trzydziestych – w szczególności Cienia i Doca Savage’a – nie mówiąc już o tym, że miał coś w sobie z Zorro i ze Szkarłatnego Kwiatu, aby potem stać się tym fenomenem, którym jest teraz.

Powinniśmy Batmana dekonstruować, powinniśmy czasem się z niego śmiać (zwłaszcza, że ludzie traktują go czasem zbyt poważnie), a przy tym doceniać jego dziedzictwo.

Tak jak robimy to z Supermanem i innymi ikonicznymi postaciami.

Leave a Reply