No więc siedzę sobie w pracy (podczas zarazy, wiem), kiedy nagle dochodzi do mnie wiadomość, że zmarł Alberto Uderzo, jeden z ojców Asteriksa.
Zmarł w łóżku, ze starości, po długotrwałym osłabieniu. Miał 92 lata.
Wielokrotnie zastanawiałam się, jak to będzie, kiedy Uderzo umrze; co będę wtedy czuła, zwłaszcza, że inni twórcy komiksu francusko-belgijskiego, którzy niejako wpłynęli na moje dzieciństwo – Goscinny, Morris i Tabary – już dawno odeszli. I cóż, przede wszystkim mam wrażenie, że nastał koniec pewnej epoki – zarówno dla świata, jak i dla mnie. Zwłaszcza że Asteriks ma dla mnie bardzo osobiste znaczenie.
Znacie, być może, ten cytat Stana Lee:
Każdy komiks był czyimś pierwszym.
Widzicie, moim pierwszym komiksem – komiksem, który przeczytałam samodzielnie od początku do końca, a nie tylko patrzyłam na obrazki – był Asteriks i Złoty Sierp. Komiks ów był prostą, zabawną historyjką; ot kolejna przygoda Asteriksa i Obeliksa. Dotąd znałam tych dwóch głównie z nagranych na kasecie filmów – Asteriksa i Kleopatry oraz Dwunastu prac Asteriksa – które puszczaliśmy sobie z bratem niemal w kółko. Asteriks był częścią mojego dzieciństwa, a potem odkrywałam go na nowo, wciąż i wciąż.
Mam wrażenie, że jest to jedno z tych dzieł kultury, które poznaje się jako dziecko, ale żeby zrozumieć i docenić w pełni pewne jego elementy, trzeba dorosnąć. W przypadku Asteriksa były to żarty historyczne, liczne nawiązania kulturowe (nawet nie popkulturowe, ale właśnie kulturowe – związane z historią, sztuką i literaturą). oraz to, że wiele opowieści o Małym Galu jest o pewnym aspekcie tamtych czasów. Ponadto sami bohaterowie są kolorowi i interesujący, a i pewne elementy wizualne są genialnie przedstawione.
Weźmy, na przykład, ten kadr z albumu Niezgoda:

Przedstawiony tutaj Rzymianin to Tulliusz Destrukcjusz – szpieg potrafiący wzbudzić niezgodę nawet w najbliższych przyjaciołach. Cezar wysłał go właśnie statkiem, aby przybył do Galii i namieszał we wiosce Asteriksa. Kiedy zobaczyłam ten obrazek po raz pierwszy, byłam pod wrażeniem dzieła Uderzo. Wiecie dlaczego? Bo zrelaksowana postura i uśmiechnięta twarz Tulliusza Destrucjusza, podczas gdy wokół niego rozgrywa się kłótnia, zdawały się mówić jedną rzecz: dla tego człowieka krzyki niezgody brzmią jak muzyka.
Kiedy indziej dowiedziałam się, że kiedy trwały prace nad Asteriksem u Belgów, zmarł Rene Goscinny. Aby wyrazić swój żal i smutek po stracie przyjaciela, Uderzo w pewnym momencie wprowadził do historii ulewny deszcz, który utrzymuje się niemal przez resztę fabuły. Jest ciężki, ponury i prawie że odczuwalny.
Dla mnie w dużej mierze Asteriks jest historią o przyjaźni. Nie tylko tej między Małym Galem a Obeliksem, lecz przede wszystkim o Rene Goscinnym i Albercie Uderzo – o dwóch facetach, którzy lubili rozśmieszać ludzi i stworzyli taki piękny, pełen niesamowitych postaci świat, a przy tym świetnie się dogadywali. Dlatego, być może, pocieszające jest to, że po tylu latach się znów spotkają.
Na koniec pozwolę sobie na małą prywatę – oto fragment mojego wiersza Do Goscinny’ego. Przedostatni wers wydaje mi się bardzo na miejscu w dzisiejszym dniu:
Twoje pióro i ołówek Uderzo
Wybudowały wioskę, w której
Mieszkali Asteriks i Obeliks.
Imperium Rzymskie nie znało przeciwników
Bardziej cwanych,
Bardziej walecznych,
I bardziej zżytych,
Niż mały Gal i jego przyjaciel, dostawca menhirów.
Oszuści, spiskowcy, piraci –
A nawet sam Cezar! –
Nic nie mogli przeciw tej małej wiosce,
W której Ahigieniks sprzedawał nieświeże ryby,
Dobramina zabierała Asparanoiksowi tarczę,
Kakofoniks fałszował ballady,
A Panoramiks ze spokojem warzył magiczny napój.