Miesiące z... · Wrzesień ze Star Trekiem

Wrzesień ze Star Trekiem – Język klingoński i jego znaczenie dla popkultury

Star Trek pełen jest różnych ciekawych kultur – może nawet opartych trochę na ziemskich kulturach, ale jednak mających swoje własne unikalne elementy – własną religię, filozofię, rytuały, opowieści, historię…

I cóż, jedną z najbardziej popularnych ras w Star Treku są Klingoni, którzy zaczynali w Oryginalnej Serii jako przeciwnicy Federacji, ale wraz z nastaniem Następnego Pokolenia zyskali nieco niuansu za sprawą odcinków poświęconych komandorowi Worfowi. W rzeczy samej, kultura klingońska w ujęciu Worfa – kultura, w której ceni się honor i odwagę w boju – była tak fascynująca, że trudno się było w niej nie zakochać.

Nic więc dziwnego, że kiedy na potrzeby startrekowych filmów został rozwinięty język klingoński, znaleźli się ludzie, którzy zapragnęli się go nauczyć. Jednak zasługi języka klingońskiego dla popkultury wykraczają poza fandom Star Treka. Bo to właśnie dzięki niemu w ogóle pewne produkcje filmowe i telewizyjne podejmują wysiłek tworzenia fikcyjnym rasom oddzielnych języków.

Klingoński nie jest pierwszym językiem fikcyjnej rasy stworzonym od podstaw. Wystarczy wspomnieć o tym, że ojciec fantastyki, John R. R. Tolkien, stworzył wewnątrz Śródziemia kilka języków, w tym – staroelficke Quenya i sindariński. I w zasadzie trudno się dziwić, że Tolkien – z zawodu filolog i znawca literatury staroangielskiej – postanowił nadać swoim fikcyjnym ludom ich własną mowę.

Wróćmy jednak do klingońskiego. Po raz pierwszy wspomina się o nim w Kłopotach z Tribblami, ale tak naprawdę pierwsze słowa w tym języku padły w Star Trek: The Motion Picture z ust klingońskiego kapitana granego przez Marka Lenarda (od 1:22 w tym fragmencie). Te kilka komend po klingońsku zostało wymyślone przez producenta filmu Jona Povilla i aktora Jamesa Doohana, który nawet przygotował Lenardowi nagranie kwestii kapitana. Jednak dopiero przy produkcji trzeciego startrekowego filmu – W poszukiwaniu Spocka – pojawiła się potrzeba, aby ten język bardziej rozwinąć.

Marc Okrand tłumaczący strukturę klingońskiego.

I tak się złożyło, że podczas pracy nad wcześniejszym Gniewem Khana, producenci zatrudnili językoznawcę Marca Okrana do opracowania kilku kwestii po wulkańsku, które padają między Spockiem a Saavik. Teraz zaś Okrand miał skonstruować język klingoński w oparciu o nagranie Doohana, przygotował więc leksykon i opracował gramatykę klingońską. Opierał się przy tym o języki rdzennych Amerykanów i języki z Azji Południowo-Wschodniej, między innymi: turecki, japoński, Mohawk, hinduski, arabski, Tlingit i jidysz. Ponieważ miał to być język wojowników, brzmiał twardo, miał mnóstwo gardłowych dźwięków, a w jego słowniku nie było miejsca na uprzejmości (stąd odpowiednik klingońskiego powitania w wolnym tłumaczeniu można przełożyć na: „Czego chcesz?”).

Klingonśki słownik stworzony przed Marca Okranda.

Okrand chciał też, aby klingoński brzmiał jak najbardziej obco i żeby trudno go było porównać do języków naturalnych, które mamy tu na Ziemi. W tym celu również nadał klingońskim zdaniom unikalną strukturę: nie ma w tym języku podziału na czas przeszły, teraźniejszy i przyszły, niektóre litery – niezależnie od ich położenia w zdaniu i słowie – zawsze są małe albo duże, a podmiot i orzeczenie są oznaczane przedrostkami. Po latach, w 1985 roku, Okrand wydał oficjalny Słownik klingoński, w którym wyjaśnił zasady gramatyczne i przygotował listę najpopularniejszych słów i zwrotów używanych przez Klingonów. Z powodu swojej zagmatwanej gramatyki i wymowy, klingoński jest bardzo trudnym językiem do nauczenia się – lingwistka Arika Okrent szacuje, że ludzi, którzy faktycznie potrafią płynnie posługiwać się klingońskim jest zaledwie 20 czy 30. Reszta po prostu pomija zasady gramatyczne i na podstawie listy słów formułuje sobie potrzebne im zdania (np. tutaj mamy klingońką wersję Gangam Style).

Oczywiście klingoński występuje nagminnie w różnych seriach Star Treka. W Następnym Pokoleniu, w ramach wymiany oficerów między Imperium Klingońskim a Zjednoczoną Federacją Planet, komandor Riker trafia na klingoński statek, gdzie członkowie załogi mówią przy nim w swoim języku (więcej – nie ma nawet napisów, które tłumaczyłyby o czym mówią), dopóki ich kapitan nie każe im posługiwać się angielskim. Komandor Worf często słucha klingońskiej opery, śpiewa pieśni bitewne i bierze udział w klingońskich rytuałach, ale też za każdym razem, kiedy widzimy innych Klingonów, możemy usłyszeć przynajmniej jakieś zwroty i słowa w tym języku, nawet jeśli sami Klingoni korzystają z uniwersalnego tłumacza. W nowszych odsłonach serii mamy konwersację porucznik Uhury z Klingonami w filmie W Ciemność. Star Trek; a w pierwszym sezonie Star Trek: Discovery są całe sceny z Klingonami wygłaszającymi przemowy do swoich pobratymców (ba – na Netfliksie można nawet obejrzeć Discovery z klingońskimi napisami).

Co ciekawe, nie tylko w różnych innych filmach i serialach – od Teorii wielkiego podrywu po Simpsonów – można zobaczyć postaci mówiące po klingońsku, lecz także powstały klingońskie tłumaczenia ziemskiej literatury, jak: Epos o Gilgameszu, Mały Książę, Sztuka wojny, czy sztuki Szekspira (co sprawia, że zdanie generała Garkona: „Nie doświadczyłeś Szekspira, dopóki nie przeczytałeś go w oryginalnym klingońskim.” nabiera nowego znaczenia). Co więcej – istnieje placówka badawcza Klingon Language Institute zajmująca promowaniem klingońskiego języka i kultury.

Bo też język jest zawsze ściśle zwarty z kulturą, która nim się posługuje. Nawet obce naleciałości świadczą o historii narodu i wpływach jakie miały na niego inne narody. W kontekście klingońskiego bardzo fajnie obrazuje to, na przykład, ta reklama. (Pamiętam, że kiedy próbowałam uczyć się klingońskiego na Duolingo, jedną z wielu rzeczy, które utrudniały mi naukę, były nazwy zwierząt i przedmiotów, o których nic nie wiedziałam.)

Ale wspominałam o tym, że dzięki klingońskiemu inne filmy i seriale postanowiły również tworzyć własne języki dla swoich fikcyjnych ras kosmitów. Federico Gobbo z Uniwersytetu w Amsterdamie, nazwał język klingoński „łaciną języków hollywoodzkich”, gdyż wszystkie następne fikcyjne języki – jak Dothraki czy Na’Vi – trochę czerpią z klingońskiego, ale też nie mogą być do niego za bardzo podobne. Tworząc nowe języki, brano pod uwagę również to, czemu klingoński miał służyć; dlatego fikcyjne języki brzmią obco, ale jednocześnie pokazują coś o kulturze, do której należą.

Co więcej – klingoński nie jest jedynym językiem Star Treka, którego można się nauczyć. Oto wygodna lista linków do informacji o językach różnych ras w tym uniwersum, w tym: cardassiańskiego, romulańskiego, wulkańskiego i andoriańskiego.

Na koniec przedstawiam Wam kilka przykładów z kursu klingońskiego na Duolingo (przy czym większość z nich jest już bardzo stara).

3 thoughts on “Wrzesień ze Star Trekiem – Język klingoński i jego znaczenie dla popkultury

  1. Ja tego artykułu nie przeczytałam. Ja go pochłonęłam. To chyba najbardziej fascynujący dla mnie tekst z twojego bloga. Tworzenie fikcyjnych języków z taką dbałością o szczegóły uważam za coś niesamowitego. Sama kiedyś myślałam o stworzeniu jakiegoś, ale doszłam do wniosku, że mnie to przerasta. Jednak jakieś pojedyncze słowa czy wypowiedzi czasem wymyślam. Fajnie było dowiedzieć się o genezie klingońskiego. Zaskoczyłaś mnie, że na Netflixie można obejrzeć Discovery z napisami w tym języku. I podziwiam Cię, że próbowałaś się tego języka uczyć. Czekam na więcej podobnych artykułów. Ten czytało się bardzo lekko.

  2. Przeczytałam artykuł z ciekawością, bo choć fandomem się nie interesuję, to sam temat jest ciekawy. Czytało się bardzo przyjemnie, nie sądziłam, że klingoński miał aż taki wpływ na serialowe językotwórstwo.

  3. Cudny artykuł, widać, że zrobiłaś research ale też masz sporą wiedzę o temacie. Zastanawiam się, co mogą poczuć kosmici, kiedy zbadaliby nasz gatunek i dowiedzieli się, że… wymyśliliśmy język i kulturę dla ludu z innej planety:D ach, ci ludzie, nie przestaną zadziwiać.

Leave a Reply