Krótka notka · Wakacyjne Wyzwanie

Wakacyjne Wyzwanie – Penguin Highway

Penguin Highway plakat

Na drugą rundę obrałam wschodni kierunek i tak oto trafiło mi się Penguin Highway – animcowa adaptacja powieści niejakiego Tomihiko Morimi. O dziwo, Oscar zaproponował mi ten film, ponieważ czytał mangę Penguin Highway i przymierzał się od dawna do obejrzenia filmu.

Ja nie czytałam ani mangi, ani powieści i ogólnie nie słyszałam o tym filmie, dopóki Oscar mi go nie zadał. Tytuł był co najmniej dziwny i spodziewałam się, że fabuła będzie bardzo surrealistyczna. Do pewnego stopnia miałam rację.

Młody Aoyama jest małym naukowcem, kocha się w asystentce dentysty i nie może się doczekać, aż dorośnie. Pewnego dnia w jego rodzinnym miasteczku zaczynają pojawiać się pingwiny, tak więc chłopiec postanawia wraz ze swoim kolegą z klasy przeprowadzić badania pingwinów i dowiedzieć się, skąd się wzięły. Ponieważ wcześniej nastraszył szkolnego osiłka, zostaje potem przez niego przywiązany do automatu z napojami i w takim stanie zastaje go asystentka dentysty. To wtedy właśnie chłopiec jest świadkiem tego, jak rzucona przez nią puszka zamienia się w pingwina. A to jeszcze nie koniec osobliwych wydarzeń.

W dużej mierze jest to historia o dorastaniu. Zarówno wątek pingwinów, jak i pojawiającej się później wielkiej kuli wody nazywanej Oceanem, przeplatają się ze szkołą, szkolnymi łobuzami i pierwszymi miłościami, tak głównego bohatera, jak i dwóch postaci pobocznych. Ponadto mamy ponadprzeciętnie inteligentne dziecko, które podchodzi do wszystkiego metodycznie i naukowo, lubi grać w szachy i przeprowadzać eksperymenty… a jednocześnie jest zafascynowane piersiami starszej kobiety (ale nie w taki sprośny sposób). Podczas minionych Wakacyjnych Wyzwań mieliśmy kilka takich filmów, jak choćby Najlepsze najgorsze wakacje, Siedem minut po północy, czy Mów mi Vincent.

W moim odczuciu to, co jest najbardziej interesujące w Penguin Highway, to nie tyle same pingwiny i związana z nimi tajemnica, co właśnie Aoyama i jego przyjaciele badający to zjawisko metodami naukowymi. Aoyama śledzi pingwiny, robi o nich notatki, tworzy hipotezy, przeprowadza eksperymenty, aby dociec w jaki sposób jego znajoma zamienia przedmioty w nieloty i nie tylko. Potem chłopiec pomaga koleżance w jej badaniach Oceanu i nawet wysyła wewnątrz niego sondę zrobioną z termometru i klocków Lego. Nawet jeśli w innych filmach o dorastaniu pojawiają się mali naukowcy, którzy badają dziwne zjawiska, to nie jest to przedstawione z taką dokładnością jak tutaj i nie kładzie się na metodę naukową aż tak silnego nacisku.

Sam główny bohater zaczyna od chwalenia się swoją inteligencją i stwierdzenia, że na pewno zostanie wielkim człowiekiem i na pewno wiele kobiet będzie chciało się z nim ożenić, ale przez resztę fabuły nie bije od niego jakaś wielka arogancja. W zasadzie wygląda bardziej na wycofanego, spokojnego chłopca, którego interesują tylko jego własne badania i rozwiązanie tajemnicy asystentki dentysty. Zdarza mu się też przeprosić za niektóre swoje posunięcia, a pozostałe postaci zwracają bardziej uwagę na to, że Aoyama jest uparty i przez to pakuje się w kłopoty.

Obiekt jego westchnień wydaje się na początku po prostu kobietą, która lubi spędzać z nim czas i się z nim droczyć, ale z czasem zdajemy sobie sprawę z tego, że za jej pochodzeniem kryje się jakaś tajemnica. Ja, na przykład, w pewnym momencie zastanawiałam się, czy czasem w grę nie wchodzi podróż w czasie.

Koledzy z klasy Aoyamy wpadają w pewne utarte schematy. Jest nieco strachliwy kumpel głównego bohatera, Uchida, jest zauroczona Aoyamą dziewczynka, Hamamoto, jest nawet szkolny łobuz ze świtą, Suzuki. Film nie robi zbyt wiele, aby jakoś rozwinąć te postaci, ale przynajmniej Hamamoto prowadzi własne badania, a Suzuki ma momenty, kiedy nie jest tylko tępym mięśniakiem. Ta schematyczność nie była jednak dla mnie jakoś bardzo irytująca, wręcz przeciwnie – trochę się spodziewałam, że dziecięce postaci będą wpadać w pewne archetypy.

Sam film ma trochę taki klimat Studia Ghibli – pełno tam malowniczych krajobrazów (zwłaszcza wód, lasów i łąk), spokojnych scenek, służących wyciszeniu, oraz żywych sekwencji pościgów. Film robiło jednak Studio Colorido, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam.

Nie wiem, czy poleciłabym Penguin Highway Oscarowi, z tej prostej przyczyny, że nie wiem, jaki był literacki czy mangowy oryginał i czy czasem tam wydźwięk historii nie jest zupełnie inny. Wydaje mi się, że jako film jest to interesująca historia, ale w pewnym momencie zaczął mi się bardzo dłużyć i nie wywołał u mnie jakichś większych emocji.

Hmm, ciekawe jak Oscar radzi sobie w koreańskiej szkole?

Jedna myśl na temat “Wakacyjne Wyzwanie – Penguin Highway

  1. Książka nie jest dostępna w Polsce, jeśli się nie mylę. O studiu Colorido dowiedziałem się kilka lat wcześniej. Byli oni odpowiedzialni za bardzo ładnie wykonaną krótometrażówkę Pokémon: Twilight Wings. W opisach pojawiała się wzmianka na temat pingwinów i obiecałemmsobie wtedy, że obejrzę. I chyba moją jedyną przeszkodą było to, że przestałem oglądać anime. Kusi mnie ładny wygląd i zgodzę się, że przypomina Ghibli. Myślę, że najpierw sięgnę po mangę, którą widziałem niedawno w sklepie dla mangozjebów – ma tylko 3 tomy więcdam jej szansę w pierwszej kolejności.

Leave a Reply