Artykuł: Back To The Future: The Game

Powrót do przyszłości dorobił się kilku gier, będących głównie adaptacjami filmów z trylogii (aczkolwiek znalazł się także specjalny mod do GTA: Vice City, dzięki któremu można jeździć Deloreanem). Niektóre z nich były lepsze lub gorsze pod względem fabuły i grywalności, no i jakoś trzymały poziom pod kątem grafiki (biorąc pod uwagę, że były wydane w latach osiemdziesiątych), jednak raczej nie wnosiły nic nowego do fandomu. Dlatego też wydana przez TellTale Back to The Future: The Game znacząco wyróżnia się na ich tle. Do tego stopnia, że są ludzie, którzy uznają ją za nieoficjalną czwartą część trylogii.

Od razu zaznaczam, że nie grałam w tę grę. Znam ją głównie z gameplayów, a pierwszy raz usłyszałam o niej w recenzji Angry Joe. Toteż ten artykuł będzie robiony głównie pod kątem fabuły i wkładu w fandom. A wkład ten jest bardzo duży, gdyż tak jak kreskówka dała nam charakterystyki Julesa i Verne’a (a nawet pozwoliła nam zobaczyć rodziców Klary), tak gra dała nam głębszy wgląd w przeszłość doktora Browna. Zacznijmy jednak od początku.

Back to the Future: The Game – jak już wspomniałam – została wydana przez TellTale, głównie jako gra do ściągnięcia – najpierw na PC i Maca, a potem na Play Station 3 i iPada. Do współpracy przy projekcie zaangażowano: Boba Gale’a, scenarzystę oryginalnej trylogii i kreskówki, Christophera Lloyda, który podłożył głos pod dorosłego Emmetta Browna, Claudię Wells, która grała Jennifer w pierwszym filmie trylogii (i która podłożyła głos pod alternatywną Jennifer) oraz Michaela J. Foxa, który jednak nie gra nastoletniego Marty’ego i pojawia się bardzo późno. Wszystkie pozostałe postacie grane są przez innych aktorów, w tym sam Marty McFly, którym porusza się gracz (aczkolwiek nawet Christopher Lloyd był pod wrażeniem tego jak dobrze A.J. LoCascio naśladuje Michaela J. Foxa). Gra zaś dzieli się na pięć odcinków i jest typem przygotówki „point and click” (kursorem myszki jest kompresor czasu, ha!).

Historia zaczyna się dokładnym odtworzeniem sceny w Centrum Samotnej Sosny, ale zaraz po tym jak Einstein przenosi się w czasie, wszystko dookoła nagle znika, łącznie z samym doktorem Brownem. Potem okazuje się, że to był tylko sen Marty’ego. Dowiadujemy się również, że od rozstania z doktorem minął rok i bank chce wyprzedać jego rzeczy na aukcji z powodu licznych długów uczonego. Jakiś czas po przetrząśnięciu przez Marty’ego domu Browna na podjeździe pojawia się Delorean z Einsteinem w środku i nagraną na dyktafonie prośbą o pomoc. Dzięki (wątpliwej) pomocy siostry wicedyrektora Stricklanda, Edny, udaje się Marty’emu ustalić, że doktor Brown utknął w roku 1931, został oskarżony o podpalenie starej meliny Irvinga „Kida” Tannena i zastrzelony przez gangstera. Tak więc Marty cofa się w czasie, aby uratować przyjaciela. Przy okazji spotyka swojego dziadka, Artura McFly’a, który jest księgowym Tannena; oraz młodszą Ednę Strickland.

Po rozmowie z Emmettem Brownem przez okno aresztu, ustalone zostaje, że Marty musi namówić odpowiednik doktora z 1931 do ukończenia pewnego wynalazku, który pomógłby Brownowi uciec z więzienia zanim zostanie zamordowany. A to nie jest takie proste… Przede wszystkim dlatego, że przyszły wynalazca Deloreana chce natychmiast zbyć Marty’ego.

Wspomniałam wyżej, że gra dała nam wgląd w przeszłość doktora Browna. Tak więc jaki jawi nam się nastoletni Emmett Brown? Pierwszy raz spotykamy go, kiedy wychodzi z budynku sądu i wpada na Marty’ego. Wcześniej dowiadujemy się, że pracuje jako kancelista. Ma zieloną wełnianą kamizelkę i muszkę, i najwyraźniej się gdzieś śpieszy. Kiedy Marty do niego zagaduje, przyszły doktor Brown cały czas wyrzuca z siebie frazesy na temat podniosłej roli prawa, a na zdanie: „Słyszałem, że pracujesz nad nowym wynalazkiem…”, reaguje zarzekaniem się, że nie zajmuje się wynalazkami ani naukami ścisłymi w ogóle. Po rozmowie ze starszym doktorem Brownem, dowiadujemy się, że jego ojciec nie aprobował jego zainteresowania nauką i chciał, aby jego syn został prawnikiem. Dlatego Emmett musiał kryć się ze swoimi wynalazkami przed własnym ojcem. Emmett Brown wręcz boi się Erhardta Browna, i tak jest nawet podczas ich ostatecznej konfrontacji na Naukowym Expo w Hill Valley. Aczkolwiek jesteśmy również świadkami tego jak nastolatek przeciwstawia się ojcu wcześniej i stwierdza, że dawno już powinien to zrobić.

W ciągu całej rozgrywki młody doktor przeżywa rozterki i załamania, trzeba go również kilka razy naprowadzić na właściwe tory. Doktor Brown wspomina nam o dwóch ważnych momentach w swoim życiu, do których gracz musi doprowadzić, w ten czy inny sposób. Pierwszym wydarzeniem jest wypad do kina na Frankensteina i scena z błyskawicą, która posłużyła doktorowi za inspirację do zajęcia się poważną nauką (nie wiadomo jednak jaka myśl przeszła przez głowę Emmetta Browna w tamtym momencie). Drugie wydarzenie to prezentacja wynalazku podczas wspomnianego wyżej Naukowego Expo, która – choć zakończona porażką – otworzyła doktorowi drogę do świata nauki. Pierwszy moment nie zostaje wprowadzony w życie pod koniec drugiego odcinka, co niejako skutkuje całkowitą zmianą Hill Valley w miasto rządzone przez Wielkiego Brata.

I tutaj pojawia się alternatywna wersja doktora Browna – Obywatel Brown. Człowiek, który nie tylko odniósł sukces na Expo, ale którego wynalazki zostały wykorzystane do tego, aby wprowadzić „porządek” w Hill Valley. Większa część trzeciego odcinka to próba przedostania się do niego i przekonania do swoich racji. Kiedy wreszcie, po wykonaniu wielu, wielu zadań docieramy do Obywatela Browna, okazuje się, że jest święcie przekonany, że obywatele Hill Valley są zadowoleni z miejsca, w którym żyją. Nie jest jednak fanatykiem – widzimy, że to miły i sympatyczny staruszek, tyle tylko, że marionetka swojej żony, Edny Strickland (o niej później). Gracz musi więc zdobyć dowód na to, że Obywatel Brown został oszukany, ale kiedy już znajduje taki dowód i próbuje go dostarczyć, następuje trzymający napięciu koniec odcinka.

Ważne jest to, że nawet kiedy Obywatel Brown przechodzi na naszą stronę i przenosi się wraz z Marty’m  w czasie, aby nie doprowadzić do zejścia się nastoletniego Emmetta i Edny, wciąż czuje coś do swojej żony. Do tego stopnia, że w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że to nie ona jest winna alternatywnej wersji Hill Valley, tylko nauka, i przez pół piątego odcinka dąży do uniemożliwienia nastoletniemu sobie występu na Expo.

Tutaj warto byłoby wspomnieć o tym, że Marty postawiony jest w bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Aby uratować, najpierw doktora, a potem przyszłość całego miasta, zmuszony jest do robienia rzeczy, które wydają się co najmniej moralnie dwuznaczne, jeśli nie po prostu złe. Nie pomaga też fakt, że robi to głównie swojemu najlepszemu przyjacielowi. W pierwszym odcinku podtrzymuje kłamstwo, że jest z biura patentowego, przez co młody Emmett pracuje jak szalony w nadziei na to, że będzie to początek jego wielkiej naukowej kariery. Potem – w odcinku czwartym – Marty musi doprowadzić do tego, że kobieta, którą Emmett darzy uczuciem, z nim zerwie. Najbardziej ekstremalna jest jednak scena z odcinka piątego, kiedy to nastoletni Emmett znajduje się w batyskafie, a Obywatel Brown, przebrany za Jacquesa Douteux, odmawia wypuszczenia go, aby mógł przeprowadzić swoją prezentację. Wtedy Marty staje nogą na wężu dostarczającym tlen do maszyny i trzyma ją tak długo, aż Obywatel Brown nie ulegnie.

Niby wszystkie te rzeczy mają na celu większe dobro i zmierzają do ocalenia Emmetta Browna jakiego znamy (nie mówiąc już o całym Hill Valley), jednak widząc nędze swojego przyjaciela tuż po zerwaniu z Edną, Marty ma wyrzuty sumienia. No, a potem, pod koniec czwartego odcinka, najpierw Emmett popada w marazm, a później, wścieka się na Marty’ego i obwinia o wprowadzenie chaosu w jego dotąd uporządkowane życie. Przed spotkaniem z Marty’m miał przecież zagwarantowaną posadę i w miarę spokojną przyszłość. Być może daleką od marzeń, ale jednak nie musiał martwić się swoim złamanym sercem i tym, co powinien robić dalej.

Jest również inny problem, na który wskazuje zarówno Obywatel Brown, jak i TVTropes – Edna Strickland w alternatywnym roku 1986 ma się o niebo lepiej, niż w roku 1986 znanym Marty’emu. Spotykamy ją wszak jako staruszkę, która mieszka samotnie, ma mieszkanie zawalone starymi gazetami, które są jej „archiwum”, podgląda sąsiadów i co chwila krzyczy na ludzi przechodzących ulicą. W odcinku trzecim nie tylko jest mężatką, ale ma władzę i satysfakcję z tego, co robi.

Jak wszyscy Stricklandzi (minus syn szeryfa), których dotąd mieliśmy okazję oglądać, Edna jest zwolenniczką dyscypliny i porządku. W przeciwieństwie jednak do swojego brata – wicedyrektora Stricklanda – nie poprzestaje na zwykłej naganie, ale idzie znacznie, znacznie dalej, jak mamy się okazję przekonać wielokrotnie podczas rozgrywki. Dwa razy zdarza się, że kiedy władze (jej zdaniem) nie robią tego, co do niej należy, ona bierze sprawy w swoje ręce. Jest kimś w rodzaju Frolla z Dzwonnika z Notre Dame – uważa się za strażniczkę prawa i moralności. Nawet kiedy w piątym odcinku nagle zdaje sobie sprawę z tego, że zrobiła coś złego i stała się tym, czym gardziła, zaraz potem zrzuca winę na Marty’ego i doktora Browna. Edna jest o wiele lepiej skonstruowanym czarnym charakterem, niż Irving „Kid” Tannen, który jest typowym gangsterem z czasów prohibicji. Już choćby to, że przez pierwsze dwa odcinki nie wydaje się wcale groźna (jedynie trochę zbyt sztywna, pochopna w ocenie i lekko zwariowana), świadczy o tym, że jest o wiele groźniejsza niż wszyscy Tannenowie razem wzięci.

Przejdźmy teraz do Kida Tannena (najwyraźniej ojca Biffa). Jak już wspomniałam jest gangsterem, a dokładniej – przywódcą gangu. Nie jest to jednak Buford „Wściekły Pies” Tannen, który chodzi po Hill Valley, wymusza posłuszeństwo i wprowadza terror na oczach organów ścigania. O nie. Ma swoje brudne interesy, w tym sprzedaż alkoholu i prowadzenie nielegalnego kasyna, ale wszystko to robi pod przykrywką porządnego obywatela (jego nowa melina kryje się w miejscu, w którym daje się biednym zupę). Aczkolwiek każdy, kto się z nim zetknął, od razu wie, że to zły człowiek (ach, ten unikalny urok Tannenów…), potrzebne są tylko dowody jego przestępstw.

Problem polega na tym, że Marty niechcący uniemożliwia zatrzymanie Kida, pojawiając się nagle w Deloreanie przed oficerem Parkerem (dziadkiem Jennifer), który miał dokonać aresztowania; a potem wyprowadzając z miasta Artura McFly’a, który zaświadczył przeciwko Kidowi i miał namówić do tego Trixie Trotter. Głównym zadaniem w drugim odcinku jest właśnie doprowadzenie Kida za kratki. Jest to o tyle trudne, że Marty musi przekonać Trixie Trotter do dostarczenia Parkerowi ksiąg rachunkowych Kida, a samego Parkera – do zerwania umowy z Kidem i ujęcia gangstera. Kiedy w końcu udaje ci się go przymknąć, do wielkiego finału piątego odcinka pozostaje w więzieniu.

Przy okazji udaje nam się poznać czterech pracowników Tannena, którzy – w przeciwieństwie do pomagierów Biffa, Griffa, czy choćby Wściekłego Psa – mają do powiedzenia nieco więcej. Pierwszym z brzegu jest Cue Ball, okrągły mężczyzna, zwykle pracujący w lipnej jadłodajni, w której wytwarza się alkohol. Potem widzimy go przy pianinie w kasynie Kida, a w czwartym odcinku – już jako człowieka pracującego po stronie prawa, po tym jak świadczył przeciwko szefowi. Drugim pomocnikiem Kida jest niejaki Zane, który do jadłodajni dostarcza „specjalną zupę”, a w kasynie pracuje przy barze. Do tego para się rysowaniem karykatur ludzi, których kazał zlikwidować Kid.

Ważniejsza jest jednak pozostała dwójka pracowników Tannena – Artur McFly i Trixie Trotter. Artur przypomina swojego syna, George’a, zarówno pod względem wyglądu (ich design jest identyczny, tylko ubrania są inne), jak i charakteru (choć jest to charakter George’a przed pamiętnym ciosem w szczękę Biffa). Obaj są pasywni, obaj są pomiatani przez Tannenów i obaj wykonują za nich papierkową robotę. Z tym, że George postawił się Biffowi, a Artur Kidowi nie. Artur do końca nie ma odwagi mu się przeciwstawić, jak również trudno mu się przeciwstawić Ednie Strickland. Zresztą przy jednej z pierwszych rozmów z George’m dowiadujemy się, że dziadek Marty’ego nie potrafił stanąć w obronie swoich najbliższych (przynajmniej w rozumieniu swojego syna). Aczkolwiek nie był całkiem do niczego, bo uczył Trixie Trotter sztuki i literatury, jak również księgowości. Właściwie to tylko dzięki niemu zauważyła, że w rachunkach Kida coś się nie zgadza.

Trixie Trotter zaś wydaje się przy pierwszym kontakcie słodką idiotką. Przypomina wszystkie te szansonistki w filmach noir, które są delikatne, trochę naiwne, a przy tym uwikłane w nieszczęśliwe związki z gangsterami. Nawet ma taki trochę dziecinny głos. Trzyma się Kida tylko dlatego, że wie, co się może stać, jeśli od niego odejdzie, nie mając żadnego zabezpieczenia. Takie zabezpieczenie ma, ale oficer Parker przymyka oko na przestępczą działalność Tannena.

Z drugiej strony w odcinku czwartym gracz potrzebuje jej pomocy przy odegraniu przedstawienia przed Edną Strickland. Ponieważ wcześniej Edna przyczyniła się do utraty przez Trixie pracy konferansjerki na Expo, kobieta się zgadza, pod warunkiem, że Marty dostarczy jej odpowiednie rekwizyty. Kiedy już ma wszystko, co trzeba, bardzo przekonywująco odgrywa kobietę porzuconą przez bogatego mężczyznę.

Ostatnią postacią, którą chciałabym omówić, jest Erhardt Brown, ojciec doktora Browna. W pierwszym odcinku nie widzimy go, co najwyżej słyszymy jego kłótnię z synem. Potem, w odcinku trzecim, Marty widzi wiszący w gabinecie Obywatela Browna (cokolwiek niepokojący) portret Erhardta trzymającego rękę na ramieniu młodego (w zasadzie kilkuletniego) Emmetta, ale nadal jego twarz jest w cieniu i widać tylko okulary, w których odbija się światło. Ostatecznie sędzia Brown pojawia się na Naukowym Expo, aby odwieść swojego syna od prezentacji wynalazku, i dopiero wtedy możemy się przekonać jak naprawdę wygląda. Również rozmowa, jaką on i Emmett przeprowadzają, daje nam pewien wgląd w jego charakter.

Tak więc jaki jest sędzia Erhardt Brown? Na początku robi wrażenie despoty, który chce, aby jego syn poszedł w jego ślady i zrobił karierę w prawie. Nie aprobuje zajmowania się nauką głównie dlatego, że nie wierzy, aby Emmettowi się udało. Na Expo przychodzi od razu z przeświadczeniem, że chłopak zrobi z siebie pośmiewisko na oczach całego miasta. Z drugiej strony – tak jak każdy kompetentny sędzia – otwarty jest na racjonalne argumenty. Niejako podczas całej tej rozmowy wychodzi na jaw, że sędzia Brown wbrew woli ojca przyjechał do Ameryki jedynie z dwoma dolarami i zerową znajomością języka (zresztą po tylu latach wciąż mówi z silnym niemieckim akcentem). Wiemy, że musiał ciężko pracować, bo nie tylko zrobił karierę jako sędzia, ale również dorobił się sporej fortuny. Biorąc pod uwagę wszystkie te rzeczy, o których nam nie wspomniano (specyficzny, anglosaski system prawny common law, język angielski prawniczy, amerykańska jurysprudencja, no i powód, dla którego Erhardt zmienił nazwisko z „von Braun” na „Brown”), możemy się domyśleć, że jego droga do obecnego statusu nie była usłana różami. Tak więc jest to człowiek twardy, ciężko pracujący, przekonany o sile sprawiedliwości (wszystkie te tyrady o prawie, które powtarza każdego dnia synowi), oraz surowy.

A przy tym, kiedy on i Emmett przekonują się, że więcej ich łączy niż dzieli, ich stosunki się poprawiają. Przede wszystkim Erhardt nie tylko pozwala synowi zaprezentować swój wynalazek, ale również na tym pokazie zostaje, aby wesprzeć Emmetta w jednym z najważniejszych momentów jego życia. Słowo „papa” (właśnie, dlaczego nie mówi do niego „Vatti”, tylko „papa”?) wypowiadane dotąd przez nastoletniego Browna z trwogą, teraz niesie z sobą czułość, a nawet radość.

Jak już wspomniałam na początku tego artykułu, fabułę gry współtworzył Bob Gale, wypadałoby więc powiedzieć coś niecoś o tym jak gra ma się do trylogii. Poza oczywistymi rzeczami, takimi jak Delorean, miejsce akcji, czy główni bohaterowie, mamy też pewne małe (jak również i te większe) odniesienia do samych filmów. Przede wszystkim znajdziemy tutaj gagi znane z trylogii, takie jak Tannen wpadający do baru i krzyczący: „Hey, McFly!”, wędrówka Marty’ego po głównym placu Hill Valley zaraz po cofnięciu się w czasie, pozycja w jakiej chłopak śpi, czy choćby rola, jaką pełnią w historii zdjęcia i nagłówki gazet. Poza tym mamy wszystkie te małe smaczki, które nawiązują do zdarzeń z filmów, jak również do rzeczy mniej znanych. Na ścianie w mieszkaniu Edny Strickland wisi portret jej przodka, szeryfa federalnego Jamesa Stricklanda. Edna wspomina, że mężczyzna został zastrzelony przez Wściekłego Psa, a Marty stwierdza, że nie tak to pamięta. To dlatego, że scena śmierci szeryfa została wycięta podczas montażu trzeciej części (ale samo zdarzenie miało miejsce w książkowej adaptacji).

Do tego dochodzą różne pojedyncze kwestie, wypowiadane przez postacie, które są albo powtórzeniem zdań znanych z trylogii, albo nawiązują do opisanej w nich zdarzeń. Choćby w domu doktora Browna wciąż stoi model Głównego Placu Hill Valley, wykonany w latach pięćdziesiątych, kiedy czterdziestokilkuletni doktor musiał wysłać chłopaka z powrotem w przyszłość.

I choć postacie wyglądają nieco kreskówkowo (nie mówiąc już o tym, że czasem ich ruchy nie są zbyt płynne), to w miarę dobrze zostało oddane podobieństwo do oryginalnej obsady. Doktor Brown wygląda jak Christopher Lloyd z lat osiemdziesiątych (a Obywatel Brown podobny jest do dzisiejszego, łysiejącego Lloyda z okularami), Lorraine McFly jak Lea Thompson, Biff i inni Tannenowie jak Thomas Wilson. W tle zaś gra znajoma melodia z trylogii, grana w różnych konfiguracjach w zależności od nastroju.

Same zadania bywają bardzo ekscytujące i sprytnie zrobione. Na przykład, kiedy Emmett kłóci się z ojcem w drugim pokoju, Marty ma wykonywać konkretne czynności, aby wytworzyć paliwo do wynalazku. Żeby wiedzieć, co kiedy zrobić, musi wsłuchać się dobrze w słowa, które wypowiada Emmett podczas kłótni. Problem w tym, że mamrotania sędziego Browna po jakimś czasie stają się coraz wyraźniejsze i łatwo wtedy zrobić coś źle.

W każdym razie oglądając gameplay Back to the Future: The Game, miałam wrażenie, że oglądam kolejny film z serii. I mimo że na wikipedii poświęconej Powrotowi do przyszłości fakty, które zawarto w grze, są oznaczone jako niekanoniczne (albo przynajmniej dyskusyjne), to i tak przedstawione tam wydarzenia są uznawane za ważną część kanonu. Wystarczy spojrzeć na fanfiction.net. Jest tam kilka fanfików, które odnoszą się do zdarzeń z gry. (Niestety gra dała nam też jedyny slashowy pairing w całym fandomie, czyli młody!EmmettxMarty. Być może ma on pewien sens, ale ja go nie widzę). Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć wam tę część fandomu Powrotu do przyszłości.

Leave a Reply