23 czerwca obchodzimy w Polsce Dzień Ojca, toteż jest to świetna okazja, aby poopowiadać sobie o Supermanie jako ojcu, i to zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym. Bo choć według, na przykład, All-Star Superman, Clark nie może mieć dzieci z ziemską kobietą, to to wcale nie przeszkadzało różnym twórcom na przestrzeni tych osiemdziesięciu lat dać mu biologiczne, przybrane, a czasem nawet wyimaginowane dzieci.
I też jako ojciec albo figura ojcowska Superman spisywał się… różnie. Przyjrzyjmy się jako relacjom z młodzieżą, którą się opiekował.

Zanim jednak przejdziemy do Supermana jako ojca, poświęćmy trochę miejsca jego ojcu… a właściwie ojcom, bo przecież miał nie tylko biologicznych, ale i adoptowanych rodziców. Tak więc najpierw mamy Jor-Ela, naukowca z Kryptonu, który przewidział zagładę swojej planety i widząc, że nie da się jej już zapobiec, wysłał jedyne dziecko w nieznane, aby przynajmniej ono miało jakąś przyszłość. W niektórych wersjach origin story Supermana, Jor-El zadbał również o to, aby kapsuła Kal-Ela dostarczała mu informacji o Ziemi. Przez dłuższy czas Clark Kent zastanawia się nad tym, skąd przybywa i kim jest. Pewnego dnia udaje mu się dostać do kapsuły, w której przybył, i wtedy właśnie hologram jego biologicznych rodziców poinformował go o tym. I w zasadzie w życiu syna Jor-El funkcjonuje głównie jako duch przeszłości – hologram w Fortecy Samotności, dostarczający wiedzy o dawno nieistniejącej planecie i jej wrogach. Clark, oczywiście, tęskni za rodzicami, tęskni za Kryptonem, chciałby wiedzieć jaki był jego dom i jacy byli jego matka i ojciec. Lecz niestety, musi się zadowolić duchami.

Z drugiej strony mamy Martę i Jonathana Kentów – bezdzietne małżeństwo, które było przy tym jak kapsuła Kal-Ela rozbiła się na Ziemi, i postanowiło przygarnąć dziwnego niemowlaka, który się w niej krył. I rola Kentów w życiu Supermana jest bardzo duża, no bo nie tylko dali mu szczęśliwy dom, lecz także wychowali go na takiego człowieka, który ma silny kompas moralny. A dodajmy do tego, że poza standardowymi problemami związanymi z wychowaniem dziecka, musieli się borykać również z jego mocami. Musieli pomóc Clarkowi je opanować i się z nimi oswoić; i musieli je ukrywać przed ciekawskimi oczami. I dlatego w wielu adaptacjach mamy Jonathana Kenta, który boi się, że jego syn może zostać potraktowany jak obiekt doświadczalny przez jakąś agencję rządową i każe Clarkowi ich nie używać. Ta protekcjonalność Jonathana jest różnie przedstawiana i, na przykład, wielu ludzi uważa, że Pa Kent w Człowieku ze Stali był obelgą dla tej postaci, bo zdawał się sugerować, że jego syn powinien nikomu nie pomagać; natomiast w Tajemnicach Smallville był gotów walczyć z człowiekiem, który chciał wyjawić sekret Clarka.
No i później, kiedy Clark Kent już staje się Supermanem, często zdarza mu się odwiedzać starych rodziców w domu, a nawet prosić ich o rady.

Pierwszym “dzieckiem” Supermana (choć jest to też do pewnego stopnia naciągnięcie) był Jimmy Olsen. Fotograf (a w późniejszych wersjach również kamerzysta) “Daily Planet” dopiero zaczynał swoją karierę jako reporter, dlatego traktował Clarka Kenta, Lois Lane i Perry’ego White’a jak wzory do naśladowania, a oni nieraz dawali mu rady dotyczące dziennikarstwa. Jednocześnie Jimmy Olsen w większość mediów jest mały i ma piegi, więc wydaje się być nastolatkiem (nie mówiąc już o tym, że często wpada w kłopoty, z których Superman musi go ratować).
Jest historia o tym jak Superman adoptuje Jimmy’ego Olsena (który jest sierotą, więc nie może brać udziału w Piknikach Ojców i Synów) i przez jakiś czas Jimmy jest bardzo szczęśliwy z tego powodu… potem jednak Superman okazuje się być okrutnym opiekunem – niszczy prezent, który Jimmy dla niego zrobił; krzyczy na chłopca i robi mu awanturę o to, że zostawił otwarte drzwi do pokoju, do którego nie ma wstępu. Po tym wszystkim Jimmy prosi sędziego, aby unieważnił papiery adopcyjne i wtedy okazuje się, że Superman specjalnie był dla chłopaka okrutny, bo tuż po adopcji chłopaka jeden z komputerów Supermana przewidział, że Człowiek ze Stali zniszczy przybranego syna. Jimmy od razu zdaje sobie sprawę z tego, że komputer miał na myśli słonce, a nie syna; i tak się akurat składa, że jest gwiazda nazwana na cześć Supermana, która zaraz się zapadnie. Człowiek ze Stali ją ratuje, ale sędzia odmawia odwołania wyroku, tak więc Superman i Jimmy Olsen pozostają przyjaciółmi, a nie rodziną.
Jest też historia o tym, jak Superman dowiaduje się, że Kapitan Marvel/Shazam to tak naprawdę Billy Batson… I jest wściekły na czarodzieja Shazama za to, że obarczył małego chłopca tak wielką odpowiedzialnością. Człowiek ze Stali nawet konfrontuje maga w tej sprawie, starzec zaś odpowiada, że tak, Billy jest małym chłopcem i dlatego potrzebuje przewodnika. Toteż później Clark odwiedza Billy’ego w jego domu i odkrywa przed nim, że jest Supermanem.

Nieco bliżej do dziecka Supermana było Superboyowi – klonowi, którego stworzył Lex Luthor z połączenia DNA własnego i Supermana; i który pojawił się jakiś czas po śmierci Człowieka ze Stali. Kiedy Superman powrócił z martwych, nadał Superboyowi imię – Kon-El – sygnalizując tym samym, że uznaje go za członka swojej rodziny. Kon-El zamieszkał zresztą z państwem Kent i przyjął tajną tożsamość – Connera Kenta, kuzyna Clarka. Rzecz jasna, był w różnych młodocianych drużynach superbohaterskich – Młodych Tytanach, Lidze Młodych, Legionie Superbohaterów… Niestety, zginął podczas Infinite Crisis z ręki Superboya-Prime (Superboya z naszej Ziemi) i w zasadzie umarł w ramionach Supermana. W końcu jednak wrócił do życia w roku trzytysięcznym i wtedy właśnie dołączył do Legionu Superbohaterów.
Co ciekawe, Superboy/Conner pojawia się również w animowanym Young Justice i tam jego relacje z Supermanem są… kiepskie. W tym sensie, że Superman czuje się nieswojo będąc w pobliżu swojego klona i nie za bardzo chce się z nim porozumieć, Conner z kolei ciągle próbuje. W pewnym momencie następuje pięcioletnia przerwa w historii i nieco starszy Superboy ma lepsze stosunki z Supermanem, który uważa Connera za swojego młodszego brata.

W For a Man Who Has Everything – komiksie, w którym Superman zostaje wystawiony na działanie Black Mercy i śni o życiu na Kryptonie, wraz z utraconą rodziną – Kal-El ma syna, Vana. Samo kryptoniańskie społeczeństwo nie jest znowu tak idylliczne, jak mogłoby się wydawać, a Jor-El w tym scenariuszu zostaje zdyskredytowany jako naukowiec, pokłócił się z bratem (ojcem Kary) i jego rodziną, a nawet miał zapędy faszystowskie. Niemniej jednak na tym Kryptonie Kal-El założył własną rodzinę i ma syna… i znakiem tego, że Superman budzi się ze snu jest to, że Van powoli zaczyna znikać. Kal musi się z nim pożegnać i powrócić do świata, gdzie Krypton i cała rodzina Człowieka ze Stali nie istnieje.

W końcu mamy prawdziwego, biologicznego syna Clarka i Lois Kentów – Jonathana Samuela Kenta, nazywanego Jonem. Jon ma wszystkie moce swojego ojca i zmaga się z podobnymi problemami, co on. Ma również od 2017 roku własny komiks… który dzieli z Damianem Wayne’m, synem Batmana i obecnym Robinem. Clark i Bruce zresztą pozwalają chłopcom się bawić, bo Damien przez lata żył w Lidze Cieni i nie ma za bardzo przyjaciół, a Jon czuje się zwykle nieco osamotniony, jako syn superbohatera.
Jak widzicie, Supermanowi rodzicielstwo wychodziło różnie. Poza opowieścią o Jimmy’m i wersją Supermana z Young Justice, jest on jednak całkiem niezłą figurą ojcowską (chociaż nie oszukujmy się, w uniwersum DC to Batman ma najwięcej doświadczenia w tym względzie). Życzmy więc tak jemu, jak i naszym ojcom, wszystkiego najlepszego.