Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 3×7 “Podżegacz”

Tym razem trafia się kolejny odcinek, przy którym Oryginalna Seria wraca do formy. W dość ciekawy sposób korzysta z konceptu istoty, która żywi się negatywnymi emocjami, a ponadto daje nam możliwość przyjrzeć się znów Klingonom. W ogóle występuje to trzeci, po Korze i Kolocie Klingon z Oryginalnej Serii, który w Deep Space Nine brał wraz z Jadzią Dax udział w obławie na Albinosa.

Powiedziałabym: “Zanim przejdziemy do omawiania odcinka, uczcijmy minutą ciszy Johnsona i inne Czerwone Koszule dźgnięte bronią białą w walce z Klingonami.”, ale tak się składa, że chłopaki potem poczuli się lepiej, więc tym razem nie przeżywamy żałoby.

Opis Fabuły:

Enterprise przybywa na kolonię Federacji, która wysłała do niego sygnał SOS, ale na miejscu Kirk i reszta zwiadu znajdują tylko popiół. A że będący na mostku Spock informuje ich, że Enterprise natrafił właśnie na klingoński statek, Kirk od razu dochodzi do wniosków na temat tego, co się stało z kolonią. Niebawem Klingoni, pod wodzą kapitana Kanga, również schodzą na powierzchnię planety i konfrontują Kirka i jego ludzi – twierdzą, że statek Gwiezdnej Floty zaatakował ich statek, tym samym pogwałcając rozejm między Federacją a Imperium. Koniec końców, udaje się przenieść Klingonów na Enterprise jako jeńców wojennych, ale wkrótce zaczynają narastać wrogie nastroje obu załóg.

Co Z Tego Pamiętam:

No cóż, nic nie pamiętam, bo nie widziałam nigdy tego odcinka.

Dowiedziałam się jednak niedawno, że w Podżegaczu, w roli jednej z Czerwonych Koszul, występuje szef kaskaderów, który zajmował się takimi filmami, jak Szklana pułapka czy Pogromcy duchów.

Wnioski Ogólne:

Można powiedzieć, że to odcinek o wojnie i o konflikcie w ogóle. Jakiś energiczny byt żywi się negatywnymi emocjami nienawiści i agresji, i aby zaspokoić swój głód, właściwie generuje konflikt między załogami Kirka i Kanga. W tym celu, na przykład, tworzy kolonię, która potem zostaje zniszczona; jak również statek, który atakuje Klingonów. To, co jest jednak najbardziej ciekawe (i do pewnego stopnia przerażające), to fakt, że tytułowy podżegacz tworzy w umyśle Czechowa wspomnienie o bracie Piotrze, który zginął w obławie dokonanej przez Klingonów – jak dowiadujemy się potem od porucznika Sulu, zarówno obława nie miała miejsca, jak i Piotr nigdy nie istniał, albowiem Czechow jest jedynakiem.

Tak czy inaczej, członkowie Federacji i Klingoni coraz bardziej kipią do siebie wzajemną nienawiścią, pragną wywrzeć na wrogu pomstę i przejąć kontrolę nad Enterprise. Co ciekawe, w pewnym momencie byt posuwa się jeszcze dalej i sprawia, że również między sobą oficerowie Enterprise zaczynają wyrażać wobec siebie uprzedzenia rasowe – Spock mówi kilka niepochlebnych słów na temat Ziemian, a Kirk nazywa go (w sposób, który niewątpliwie miał zostać odebrany jako obelga) pół-człowiekiem. I właśnie wtedy Kirk zdaje sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak; że jakaś siła wzmaga ich wojownicze zapędy wobec Klingonów.

Ten konflikt jednak nie wyszedł z próżni. Mimo że między Federacją a Imperium Klingońskim jest od jakiegoś czasu rozejm, widzieliśmy przecież w poprzednich odcinkach, że obie frakcje za sobą nie przepadają i od czasu do czasu robią sobie koło pióra. Zwłaszcza Klingoni przedstawiani są jako rasa, która ciągle pragnie zagarnąć kolejne terytoria. Tutaj zaś – poprzez żonę Kanga, Marę – dowiadujemy się, że klingońska propaganda kreuje Gwiezdną Flotę na torturujące więźniów potwory. Widać w tym odbicie standardowych praktyk wojennych – nawet jeśli wróg stara się być humanitarny i przestrzegać konwencji genewskiej, propaganda odczłowiecza go i czyni z niego wcielone zło, które pozostawia za sobą zgliszcza. Tak więc zachodzi również pytanie o to, ile z tego, co słyszymy o Klingonach jest prawdą.

Bo też w tym odcinku dowiadujemy się kilku informacji na temat tej najsłynniejszej startrekowej rasy i tego jak ona myśli. Mara informuje potem Kirka o tym, że dla Klingonów wojaczka i podbój to również formy walki o przetrwanie. Dzięki Kangowi wiemy, że Klingoni przestają walczyć, kiedy służy to obcym celom; i że, na swój sposób, hołdują zasadzie “potrzeby innych są ważniejsze niż potrzeby nielicznych” (co widać w tym, jak Kang najpierw gani Kirka za to, że oddał cały statek, aby ocalić Czechowa przed torturami, a potem kiedy Kirk próbuje zmusić go do spotkania, grożąc Marze, on odpowiada: “Ona jest ofiarą wojny. Ona zrozumie.”). Jeszcze daleko nam do porucznika Worfa, prezentującego bardziej zniuansowaną klingońską kulturę, ale jednak już mamy coś bardziej rozwiniętego, niż to, co widzieliśmy na początku.

Co ciekawe, “podżegacz” chce, aby walki trwały w nieskończoność. Właśnie dlatego, uzbraja obie strony konfliktu w miecze, kordelasy i szpady, zamiast w bardziej zaawansowaną broń palną; i nie doprowadza do tego, aby jego zabawki zginęły. Przywraca systemy podtrzymywania życia, kiedy Kang je odciął, a potem uzdrawia rannych będących bliskimi śmierci. Poza tym odcina łączność Enterprise z resztą Gwiezdnej Floty oraz transportuje statek na krawędź galaktyki.

Ostatecznie jednak Kirkowi i Marze udaje się przekonać Kanga do tego, aby dał rozkaz zaprzestania walk i obaj dowódcy pokonują “podżegacza”, śmiejąc mu się w nieistniejącą twarz. Jest to jeden z małych sojuszów, które zwiastują to, co mamy w Następnym Pokoleniu – Federację i Imperium Klingońskie we wcale niezłych stosunkach.

W następnym odcinku McCoy będzie umierający, a Enterprise natknie się na zaludnioną asteroidę.

Leave a Reply