Krótka notka · Miesiące z... · Październik z Agathą Christie

Październik z Agathą Christie – krótka notka o „Agatha Christie’s Great Detectives Poirot and Marple”

Poza tradycyjnymi filmowo-serialowymi ekranizacjami, proza Agathy Christie była adaptowana na różne, czasem zaskakujące media. Nieraz zaskakujące było to, że za adaptacje brali się ludzie z różnych zakątków świata. Powstał, na przykład, francuski serial komediowy Le Petits Muertres d’Agatha Chrsitie (Małe Morderstwa Agathy Christie), Tollywood (kino z Bengalu) brało się, między innymi za Zwierciadło pęka w odłamków stos i I nie było już nikogo (tak samo jak Rosjanie), a Japończycy zrobili swoją wersję Morderstwa w Orient Expressie i Zabójstwa Rogera Ackroyda.

Ale chyba sama Królowa Kryminału nie przeczuwała nawet, że jej bohaterowie pojawią się w animacji. Drodzy państwo, dzisiaj poopowiadamy sobie o anime na podstawie powieści i opowiadań Christie.

I tak, chodzi mi o to anime, o którym sześć lat temu pisałam, że nie mogłam się do niego przekonać z powodu głównej bohaterki, Maybelle. W tym roku jednak postanowiłam przemóc się z okazji setnych urodzin Poirota. Darowałam sobie tylko drugi odcinek, bo pamiętałam, że przez niego dwa razy kapitulowałam, i po pilocie od razu przeszłam do trzeciego odcinka. Moje stanowisko co do Maybelle się trochę zmieniło, ale i tak uważam niektóre chwyty związane z tym anime za durne i niepotrzebne. Ale cóż…

W każdym razie oto moja szczegółowa opinia o Agatha Christie’s Great Detectives Poirot and Marple.

Nastoletnia Maybelle West jest świadkiem tego jak Herkules Poirot rozwiązuje zagadkę zaginionych klejnotów w hotelu. Ponieważ ojciec dziewczyny, Raymond West, chce ją posłać do szkoły z internatem, Maybelle wpada na pomysł, że będzie pracować w Londynie jako asystentka Poirota. Po kilku perypetiach z mieszkaniem, udaje jej się zdobyć upragnioną posadę i odtąd pomaga małemu Belgowi w śledztwach. Od czasu do czasu przyjeżdża też do wioski St. Mary Mead, aby odwiedzić swoją ciotkę, pannę Jane Marple, która również rozwiązuje zagadki kryminalne w wolnym czasie.

To, co mnie odstręczało od tego anime i co sprawiło, że dwa razy skapitulowałam po drugim odcinku, było właśnie to skupienie na Maybelle West. No bo, kurde, jak oglądam anime o Poirocie i Marple, to spodziewam się, że fabuła będzie się skupiać na Poirocie i Marple, a tymczasem dwa pierwsze odcinki zdają się kreować Maybelle na główną bohaterkę. Do tego piosenka tytułowa i końcowa nadają się bardziej do romansu niż do kryminału na podstawie Christie.

Niemniej jednak po jakimś czasie Maybelle staje się bardziej postacią wspierającą i rzeczywiście oglądamy animowane adaptacje utworów z Poirotem i Marple. Maybelle gra rolę pomocnicy albo słuchaczki, czasem zwróci na coś uwagę, czasem coś znajdzie, czasem będzie – wraz z Hastingsem – szukać jakiejś osoby albo śladów, ale ostatecznie pierwsze skrzypce w historii będą grali detektywi. I cóż, powracający co jakiś czas wątek jej relacji z ojcem wydaje się naturalny, tak samo jak inne wątki z nią związane.

Nie znoszę tej kaczki.

To, co jednak uważam za durne i niepotrzebne w tym anime to Oliver – kaczuszka, którą Maybelle trzyma jako zwierzątko. Nie ulega wątpliwości, że miał to być comic relief i do tego urocza maskotka serialu, ale o wiele częściej ogląda się go z zażenowaniem, że ktoś postanowił go tam wsadzić. Anime na niczym by nie straciło, gdyby usunąć zeń Olivera.

Niemniej jednak poza wprowadzeniem do historii Maybelle i Olivera, są to dość wierne adaptacje. Może Poirotowi brakuje jego standardowego przechwalania się, aby uśpić czujność przestępcy, a zamiast tego ma trochę sztampowe powiedzonko („Nie ma nierozwiązywalnych zagadek! Prawda uśmiecha się nade mną!”), ale cała reszta jest w miarę taka sama, jak w książkowych oryginałach.

Zwłaszcza panna Marple jest bardzo In Character. Robi wrażenie miłej, interesującej się głównie swoim ogródkiem staruszki, ale wielokrotnie wykorzystuje swoją znajomość ludzkiej natury oraz nie budzącą podejrzeń powierzchowność do tego, aby dojść do tego, co się stało. Anime adaptuje też jej zwyczaj posiłkowania się historiami z życia St. Mary Mead, aby zwrócić uwagę na pewne wzorce zachowania albo podobieństwa opisanych sytuacji do zagadki. Pod tym względem jest to bardzo ortodoksyjna adaptacja panny Marple.

Fani książek i serialu z Suchetem prawdopodobnie nie będą zachwyceni tym, że rola Hastingsa została drastycznie zredukowana – nie uświadczymy tutaj słynnych błyskotliwych wymian zdań między Poirotem a jego Watsonem, a i sam kapitan nie ma zbyt wiele do roboty. Podobnież panna Lemon, która w serialu ITV była sympatyczną i charakterystyczną postacią, tutaj sprowadza się głównie do bycia osobą, która daje Maybelle dach nad głową i uczy ją gotowania.

Projekt postaci – jak to bywa przy animcach – jest bardzo ładny, jednak przy niektórych miejscach postaci, które miały być brzydkie, niepozorne lub stare, wyglądają na młodszych i bardziej atrakcyjnych. W niektórych momentach zaś przystojni młodzieńcy i szykowne kobiety zlewają się widzowi w jedno, co być może nie jest dobrym znakiem. Jednak na plus tej adaptacji wychodzi na pewno fakt, że choć jest to seria kryminałów, gdzie zwykle wszystko toczy się wokół morderstwa, to anime nie jest brutalne ani specjalnie krwawe. To sprawia, że ma się wrażenie oglądania kryminału w starym stylu.

Zwykle na adaptację opowiadania przeznaczony jest jeden odcinek, a na adaptację powieści – od dwóch do czterech. Co prawda, nie doświadczymy tam animcowej wersji Morderstwa w Orient Expressie, ale będziemy mieć tam takie klasyki jak 4.50 do Paddington, Śmierć w chmurach, Uśpione morderstwo, czy ABC. Niektórych z adaptowanych utworów nigdy wcześniej nie znałam, tak więc tym bardziej oglądało mi się je z wypiekami na twarzy; a kiedy indziej ciekawie było obejrzeć animowaną wersję danej opowieści, którą znałam wcześniej z książek i seriali z Suchetem i Julie McKenzie.

Trochę żal, że nie powstało ich więcej – więcej odcinków Agatha Christie’s Great Detectives Poirot and Marple, ale też więcej anime i filmów animowanych na postawie Christie w ogóle. Po części jest to zrozumiałe – wszak animacja kojarzy się z fabułami przeznaczonymi dla dzieci… ale z drugiej strony, w tym momencie pojawiają się animacje dla dorosłych i coraz bardziej społeczeństwo przekonuje się, że coś takiego jak animacje dla dorosłych ma rację bytu. Niemniej jednak mi marzą się adaptacje Christie, na przykład, w stylu Batman: The Animated Series, czyli stonowana, dojrzała animacja z estetyką art deco.

To anime udowodniło, że Christie w wersji animowanej sprawuje się całkiem nieźle. Może kiedyś ktoś jeszcze podejmie się adaptowania Królowej Kryminału, zwłaszcza że są lżejsze rzeczy Christie, które by się akurat na to nadawały (Śledztwo na cztery ręce, na przykład). Tak czy inaczej, jak ktoś jest ciekaw, może sprawdzić Agatha Christie’s Great Detectives Poirot and Marple.

Leave a Reply