Meg ogląda... · Merlin

Meg ogląda Merlina – 1×2 “Valiant”

Teraz, kiedy jesteśmy już po pilocie, mamy odcinek, którego fabuła ma charakterystyczną formułę Przygód Merlina.

To również odcinek, w którym poznajemy lepiej Artura. Dowiadujemy się co nieco o jego obowiązkach jako księcia Camelotu, o jego charakterze, a nawet o jego relacjach z ojcem.

Nie przedłużając, oto Valiant.

Opis Fabuły:

Rycerz Valiant kupuje od szemranego gościa niezwykłą tarczę – namalowane na nim trzy węże potrafią ożyć i zaatakować na rozkaz ich właściciela tego, z kim ów właściciel akurat walczy. Valiant zamierza wziąć udział w turnieju rycerskim w Camelocie i zdobyć główną nagrodę. Tymczasem Merlin wciąż próbuje odnaleźć się w swojej nowej roli sługi Artura, co nie jest łatwe, bo poza standardowymi obowiązkami (jak czyszczenie komnat, szykowania stroju itd.) musi pomagać księciu w przygotowaniach do turnieju i nauczyć się szybko ubierać swego pana w zbroję. Valiant w krótkim czasie pnie się w górę podczas turnieju, tak samo jak Artur, ale biorąc zbroję Artura ze zbrojowni Merlin zauważa, że tarcza Valianta mruga. Podczas następnej potyczki niejaki sir Evan zostaje ranny w walce z Valiantem, ale Gajusz odkrywa na jego szyi ślady po ukąszeniu. Merlin jest przekonany o tym, że Valiant używa magii i że Arturowi grozi niebezpieczeństwo.

Co Z Tego Pamiętam:

Głównie te węże na tarczy. To CGI nie jest jakoś szczególnie porywające, ale nie jest też szczególnie okropne. Te węże są jednak bardzo charakterystyczne (tak bardzo, że wiele scen z tego odcinka trafiło do czołówki).

Ponieważ jest to jeden z wielu – bardzo, bardzo wielu – odcinków o bojach między rycerzami, myślałam na początku, że pojawi się tu Czarny Rycerz… ale zapomniałam, że tam pojawiła się inna postać, której nam jeszcze w drugim odcinku nie przedstawiono (ale już niebawem).

Wnioski Ogólne:

Tak jak wspominałam we wstępie, ten odcinek ma formułę, która będzie się powtarzać przez te pięć sezonów, które nas czeka. Owa formuła wygląda tak:

Ktoś przybywa do Camelotu i ma jakiś związek z magią – albo nią włada, albo jest magiczną istotą, albo ma przy sobie coś magicznego i chce tego użyć (raczej w złym celu). Większość ludzi z dworu nie podejrzewa, że z obcym (który zazwyczaj jest jakimś starym znajomym króla Uthera albo jakimś znamienitym gościem… albo się za takową postać podszywa) coś jest nie tak, ale Merlin dostrzega w przybyszu coś dziwnego i szybko idzie z tym do Gajusza. Jako że stary medyk zna się na magii i ma w swoich zbiorach liczne księgi, może przybliżyć chłopakowi co się akurat odwala. Zwykle obcy zagraża jakoś Camelotowi, ale ponieważ Merlin jest tylko sługą i jego słowo nic nie znaczy, musi po cichu znaleźć sposób na to, jak pozbyć się zagrożenia. W tym celu prosi o pomoc Wielkiego Smoka, który czasem podda mu jakiś pomysł, a czasem gada zagadkami. W końcu jednak Merlinowi udaje się pokonać zagrożenie, z pomocą Gajusza, Gwen i ewentualnie Artura, Morgany i przypadkowego sojusznika.

A w między czasie on i Artur sobie nawzajem dogryzają.

Ta formuła będzie się trochę zmieniać, kiedy każdy sezon będzie miał głównego złoczyńcę, knującego przeciwko Utherowi i Arturowi (nawiasem mówiąc, taki złoczyńca niebawem się pojawi), nie mówiąc już o tym, że każdy odcinek rozwija jedną z głównych postaci, opowiadając o jej problemach, jej przeszłości i jej relacjach z innymi.

W tym odcinku, na przykład, poznajemy (razem z Merlinem) Artura. Najpierw mamy scenę, w której Artur zmusza Merlina do ćwiczeń walki mieczem, po czym nasz obolały tytułowy bohater skarży się Gajuszowi na swój los. Starzec odpowiada, że książę też ma swoje obowiązki, ponieważ jest następcą tronu. Merlin odpowiada na to kąśliwą uwagą, ale w trakcie turnieju przekonuje się, że Gajusz mówił prawdę. Po pierwsze Artur walczy w tym turnieju, aby dowieść, że jest dobrym i honorowym wojownikiem. Po drugie – Uther mówi synowi: “Mam nadzieję, że nie przyniesiesz mi wstydu.”, co niejako pokazuje, że ma wobec niego bardzo wysokie wymagania. Kiedy Merlin mówi swojemu panu o tym, co widział u Valianta (i nawet pokazuje mu uciętą głowę węża z tarczy), Artur mu wierzy – trzeba go przekonywać, ale wierzy Merlinowi, bo to, co mówi jego sługa, ma sens. Potem, kiedy Artur zwołuje cały dwór, aby przedstawić sprawę, ta wiara się na nim odbija, bo głównym dowodem przeciwko Vialiantowi jest sir Evan, którego jednak tuż przed rozprawą dobija drugi wąż (jeszcze do tego wrócę). Nagle Artur wychodzi na kłamcę i tchórza, który oskarża innego rycerza o oszustwo, co wygląda źle nie tylko w oczach całego dworu, lecz przede wszystkim Uthera. Oczywiście koniec jest taki, że wkurzony książę zwalnia swojego sługę… ale ostatecznie zatrudnia go z powrotem i nawet dziękuje mu po cichu.

Z drugiej strony rosnąca popularność Valianta i to, że cieszy się on względami Morgany i Uthera, wywołuje w Arturze zazdrość (i biorąc pod uwagę to jak król zachowuje się wobec obcego rycerza, a jak traktuje własnego syna, można się doszukać takiego podtekstu, że Uther chciałby, aby Artur był taki jak Valiant).

Sam Merlin, który uczy się bycia sługą (i cichym ochroniarzem) Artura, w przeciągu tego odcinka zaczyna się przekonywać do księcia i nawet kibicuje mu podczas turnieju z daleka. Wydaje mi się, że to dlatego, że wciągnął się trochę w turniej rycerski i zaczął podziwiać to, jaki Artur jest podczas walki – że jest skupiony na potyczce, że szanuje przeciwnika i świetnie włada mieczem. I to jest pierwszy krok w stronę tego, jak stosunek Merlina do Artura wyewoluuje w przyszłości.

Jednocześnie dowiadujemy się też co nieco o Ginewrze, a mianowicie – że jej ojciec jest kowalem. Dlatego jest ona tą, która uczy Merlina poszczególnych części zbroi i co się z nimi robi. W przyszłości okaże się, że Gwen całkiem nieźle włada bronią, wie jak ją naostrzyć, a nawet umie trochę w kowalstwo. Jej relacje z ojcem również będą grać pewną rolę w przyszłych wydarzeniach.

To też pierwszy odcinek, w którym Merlin używa zaklęć, zamiast instynktownie przesuwać przedmioty z jednego miejsca na drugie. Ogólnie rzecz biorąc, podoba mi się to, że w tym serialu językiem magii jest staroangielski (a przynajmniej, że ten język jest wzorowany na staroangielskim) – to jest bardzo ciekawy szczegół i sprawia, że magia jest tam w pewien sposób unikalna. Merlinowi trochę się dostaje na początku od Gajusza za jej lekkomyślne wykorzystywanie (między innymi do wykonania miliarda prac zleconych mu przez Artura), ale potem spędza całą noc na ćwiczeniu zaklęcia, które pomoże mu zdemaskować Valianta podczas pojedynku z Arturem.

Jeśli chodzi o samego Valianta, to jako złoczyńca jest trochę sztampowy. Już w swojej pierwszej scenie zabija kupca, od którego kupił tarczę i w zasadzie można się było tego spodziewać (“Teraz słuchają tylko ciebie.”, “I mogę im rozkazać wszystko?”, “Wszystko.”; no ciekawe co się teraz stanie…). Chce wygrać turniej za wszelką cenę, ale jego jedyna motywacja to kasa. Jest też mało wyrazisty, zwłaszcza w porównaniu z innym złoczyńcami, których będziemy widzieli w przyszłości. Podobno jednak jego imię jest nawiązaniem do serii komiksów, osadzonych w czasach króla Artura i przez wiele lat bardzo popularnych (doczekały się nawet kilku filmowych i serialowych adaptacji).

Wróćmy jeszcze do tego magicznego węża, który ukąsił sir Evana, ponieważ “sprawa” (z braku lepszego słowa) Merlina i Gajusza przeciwko Valiantowi opiera się na tym, że Evan (bądź co bądź rycerz, a więc ktoś dość wysoko postawiony, aby zostać wysłuchanym) zezna przed Utherem co się stało podczas jego pojedynku z Valiantem. To jest ich jedyny dowód, bo podobno nikt im nie uwierzy, nawet jeśli pokażą królowi głowę węża, który nie występuje w okolicach Camelotu. I ja rozumiem, że Merlin jest ino zwykłym pachołkiem ze wsi, ale Gajusz jest akurat nadwornym medykiem. Mało tego – jest wieloletnim przyjacielem i doradcą króla Uthera. Przecież mógłby pokazać Utherowi tę ranę po ukąszeniu na szyi sir Evana i powiedzieć: “Wasza Wysokość, tutaj się dzieje coś dziwnego. Rycerz ma objawy zatrucia jadem, chociaż jedyne węże jakie były w jego pobliżu, to te na tarczy sir Valianta. Nic nie mówię, ale może byśmy tak przerwali turniej i zbadali sprawę?”

Tak więc nie kupuję tego: “Uther nie uwierzy ani tobie, ani mnie, Merlinie.” Wymyśl lepszą wymówkę, Gajuszu.

Wspomniałam, że niebawem pojawi się złoczyńca, który będzie knuł przez resztę pierwszego sezonu przeciwko Arturowi i Utherowi. Otóż w następnym odcinku pojawi się Nimue.

Jedna myśl na temat “Meg ogląda Merlina – 1×2 “Valiant”

  1. Ja nie mam problemu z tym, że Uther nie uwierzył wtedy słowom Gajusza. W kolejnych odcinkach, przy podobnych historiach Uther również nie wierzył staremu przyjacielowi, bo mimo wszytko Gajusz miał jakieś związki z magią, której król szczerze nienawidził i tępił wszelkimi sposobami, oraz jak widać w całym odcinku nade wszytko cenił honor i bez twardych dowodów nie dopuszczał do siebie myśli, że rycerz mógłby postąpić niehonorowo.

    A z tego odcinka pochodzi mój ulubiony kawałek muzyczny będący tłem do rozpoczynającego się pojedynku między Arturem i Valiantem.

Leave a Reply