Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 1×7 „Niezłomne kobiety”

No cóż, mieliśmy już kosmitów, dziwne wirusy i osobników z supermocami, tak więc kwestią czasu było, zanim Star Trek weźmie się za kolejny, klasyczny element science-fiction – roboty. I też biorąc pod uwagę to, co seria będzie robić z robotami i androidami w przyszłości, jest dość szczególny.

Trzeba jednak zaznaczyć, że polski tytuł jest mylący. Oryginalny – What Little Girls Are Made Of? – również nie jest tak do końca adekwatny – oba tytuły sugerują, że będzie tam więcej niż jeden żeński android, gdy tak naprawdę jest tylko Andrea.

Zanim przejdziemy dalej, uczcijmy minutą ciszy Mathiasa i Raybuna – dwóch funkcjonariuszy ochrony, od których rozpoczęła się niechlubna tradycja tragicznych i głupich śmierci Czerwonych Koszul.

Opis Fabuły:

Enterprise udało się odnaleźć zaginionego przed laty naukowca – specjalizującego się w medycynie archeologicznej doktora Rogera Korby’ego, który jest przy okazji również narzeczonym siostry Christine Chapel. Po nawiązaniu kontaktu doktor Korby zgłasza do kapitana niecodzienną prośbę – Kirk i Christine mają zejść na dół, aby doktor pokazał im odkrycie, jakiego przed laty dokonał. Na miejscu schodzą do podziemnych jaskiń i niebawem spotykają niejakiego Browna – pomocnika doktora Korby’ego – który dziwnie się zachowuje, ale prowadzi ich do swojego przełożonego. Tam okazuje się, że Roger Korby odkrył starożytną technologię budowania androidów. Chcąc przekonać kapitana do swoich racji, więzi go pod powierzchnią i tworzy mechanicznego sobowtóra Kirka.

Co Z Tego Pamiętam:

Niezłomne kobiety to kolejny odcinek Oryginalnej Serii, który jako tako kojarzę, jednakowoż zawsze miałam wrażenie, że jest on jednym z późniejszych odcinków. W dużej mierze pamiętam go jako odcinek o siostrze Chapel… chociaż siostra Chapel była tam tylko po to, aby być skonfliktowana z powodu narzeczonego, a tak to nie robiła zbyt wiele. Pamiętałam też, że Korby potem okazał się psycholem.

Niektóre rzeczy przypominały mi się w miarę oglądania, jak reakcja Christine Chapel na Andreę, kobietę-robota; czy fortel kapitana Kirka podczas tworzenia się jego mechanicznego sobowtóra.

Wnioski ogólne:

Przy omawianiu Męskiej słabości wspominałam o tym, że często powtarzającym się motywem w Star Treku jest dawny love interest jednej z postaci, z którym, niestety, dana postać się nie łączy w parę, i to z różnych powodów. Z kolei w recenzji Następnego Pokolenia pisałam Wam o tym, że powodem, dla którego nie przepadałam za odcinkami z doktor Crusher i doradczynią Troi, było to, że za wiele z nich było o tym jak panie zakochiwały się w jakimś przystojnym mężczyźnie, ale albo się okazywało, że miał on jakieś złe zamiary, albo był na dłuższą metę nieosiągalny.

I otóż mamy odcinek o tym jak Christine Chapel odnajduje swojego narzeczonego, który okazuje się mieć obsesję na punkcie androidów, dopuścił do tego, aby jeden z nich zabił sprowadzonych ze statku ochroniarzy (wspomniane wyżej Czerwone Koszule) i więzi kapitana Kirka, aby wymusić na nim pewne rzeczy. I tak naprawdę mamy tu jeszcze inny, powtarzający się motyw w Star Treku – naukowca, który jest tak bardzo przeświadczony o genialności swojego odkrycia/wynalazku, że chce je za wszelką cenę chronić i rozpropagować, posuwając się przy tym do zachowań nie do końca etycznych. Przy czym niekoniecznie można nazwać takie postacie szalonymi naukowcami. Przeważnie są to ludzie, którzy poświęcili danej dziedzinie albo projektowi całe swoje życie i dlatego są zdeterminowani, żeby dokończyć badania nawet kiedy pojawia się moralny powód, aby  je przerwać.

W przypadku Rogera Korby’ego mamy sytuację, w której jest on przeświadczony o wyższości robotów nad ludzkością. Dawno, dawno temu odkrył starożytną technologię budowania androidów i obudził nawet jedną z takich starożytnych maszyn – Ruka – aby mu służyła. Co więcej, przez doktora Korby’ego przebrzmiewa również transhumanizm – pogląd, że kiedyś będziemy w stanie przenieść ludzką świadomość do mechanicznego ciała i w ten sposób staniemy się nieśmiertelni/doskonalsi. Według Korby’ego doskonałość robotów polega na tym, że nie czują emocji, zwłaszcza tych negatywnych. To byty czysto logiczne, chociaż podobne do ludzi.

Ten odcinek i sposób, w jaki przedstawiono w nim androidy, jest szczególnie interesujący (a zarazem kłopotliwy), jeśli weźmie się pod uwagę późniejsze serie Star Treka, a zwłaszcza Następne Pokolenie. W tym ostatnim przecież pojawia się komandor porucznik Data i w uniwersum Star Treka jest on uważany za najbardziej wyrafinowanego pod względem technologicznym androida we wszechświecie. Pod względem technologicznym nie ma drugiego takiego robota jak Data (pomijając, oczywiście Lore’a, ale on jest łajzą). Data przypomina człowieka, ale jego skóra i oczy mają nienaturalne odcienie. Data jest supersilny, superszybki, a jego mózg potrafi robić kilka różnych rzeczy jednocześnie. Z drugiej strony Data jest zafascynowany człowieczeństwem i chce być człowiekiem, a wiele z odcinków jemu poświęconych porusza temat jego praw jako jednostki oraz jego dążeń do zrozumienia ludzkości.

I porównując Datę do androidów stworzonych przez Korby’ego przy pomocy starożytnej technologii, to na pierwszy rzut oka porucznik komandor wychodzi na ich tle blado. Pamiętajmy, że twórca Daty i Lore’a, doktor Soong, chciał stworzyć mechaniczną istotę jak najbardziej podobną do człowieka, a tymczasem kilkaset lat przed nim jakaś dawna cywilizacja potrafiła stworzyć androidy ze skórą przypominającą ludzką, z pulsem i odpowiednią temperaturą ciała. Co więcej, mogą nawet przejąć wspomnienia, wiedzę i elementy osobowości ludzi, na których są wzorowane i w tym względzie przypominają hologramy, takie jak Doktor ze Star Trek: Voyager, który nie tylko posiada wiedzę wielu naukowców i lekarzy, ale też przypomina swojego twórcę, doktora Zimermanna.

Z tym, że zarówno Data, jak i Doktor ewoluują. Androidy z Niezłomnych kobiet również ewoluowały – Ruk i jego pobratymcy dawno temu przeciwstawili się swoim twórcom, a stworzona przez Korby’ego Andrea zakochała się w nim… jednakże na dzisiejsze standardy ta ewolucja wydaje się nieco sztampowa. Data i Doktor wykształcają w sobie zainteresowania i osobowości; tworzą różnorodne relacje z innymi członkami załogi. W pewnym momencie Data zaczyna śnić, w pewnym momencie Doktor sam uczy inną istotę – Siedem z Dziewięciu – podstaw życia w społeczeństwie.

A skoro już jesteśmy przy Siedem z Dziewięciu, ją też warto by porównać do androidów z Niezłomnych kobiet. Widzicie, Siedem z Dziewięciu jest jedną z pierwszych osób, które były kiedyś zasymilowane przez Kolektyw Borg i się od nich uwolniły. Borg zaś dążą do doskonałości – pochłaniają jednostki, zdobywają ich wiedzę i wspomnienia, robią z nich drony, adaptują się pod kątem przeciwności i przechwytują nową technologię. Siedem z Dziewięciu od szóstego roku życia była dronem, a kiedy znów stała się jednostką, jej sposób mówienia i osobowość miały naleciałości Borg – kobieta skupiona była na wydajności i wiele z zachowań ludzkich uważała za bezsensowne i bezproduktywne. Androidy z dzisiejszego odcinka uważają, że ludzkość jest słaba, bo musi jeść, podlega rozchwianiu emocjonalnemu i zachowuje się nielogicznie.

Trochę jednak żal, że siostra Chapel nie gra tam większej roli, aczkolwiek dowiadujemy się o niej pewnej szczególnej rzeczy – zanim trafiła na Enterprise, miała możliwość robienia kariery naukowej, ale zrezygnowała z niej dla pracy na statku. Mam nadzieję, że w przyszłości siostra Chapel nie będzie tylko pielęgniarką, ale również naukowcem.

W każdym razie to pewnie nie będzie ostatni odcinek Oryginalnej Serii poświęcony sztucznej inteligencji i problemom jakie ona niesie. A za tydzień czeka nas przygoda na planecie, gdzie dzieci za szybko się starzeją.

Leave a Reply