Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 1×14 „Starcie”

W zeszłym tygodniu wspominałam o tym, że wiele odcinków Star Treka porusza temat wojny. Dzisiejszy odcinek ogląda się jak film wojenny (zwłaszcza film o potyczkach łodzi podwodnych), chociaż sama wojna nie ma miejsca. Prawda, jest wspominana historyczna wojna ziemsko-romulańska, zakończana traktatem; i jest perspektywa rozpętania kolejnej, ale oficjalnie Federacja i Romulus trzymają się swoich terytoriów i nie wchodzą sobie w drogę.

Starcie wprowadza do serii Romulan, ich relację z Federacją i to czym ta rasa się wyróżnia, tak pod kątem kulturowym, jak i technologicznym. Debiutancki odcinek Romulan jest szczególny również z innych względów, o których zaraz Wam opowiem.

Opis Fabuły:

Enterprise znajduje się w pobliżu tak zwanej Strefy Neutralnej, dzielącej przestrzeń Federacji i Romulusa i Remusa, która według ustanowionego przed laty traktatu została podzielona na strony ziemską i romulańską. Nagle uroczystość zaślubin dwojga załogantów zostaje przerwana przez wiadomość z jednego z ziemskich posterunków, który został zaatakowany przez dziwny statek. Załoga szybko odkrywa, że większość posterunków została zniszczona, a po krótkim przemyśleniu sprawy jeden ze sterników, Stiles, stwierdza, że atakującymi mogą być tylko Romulanie. Enterprise nie udaje się uratować zaatakowanego posterunku, ale jego dowódca przekazuje im nagranie ze statku obcych. Ponieważ nikt nigdy nie widział Romulan na oczy (wojna trwała bez abordażu i wizualnej komunikacji, a traktat negocjowany był przez radio), wielkim szokiem jest dla wszystkich to, że dowódca Romulan wygląda jak Wulkanin. Kirk podejmuje się ryzykownego posunięcia, aby ruszyć za przeciwnikiem i dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

Co Z Tego Pamiętam:

Głównie to, że byli tam Romulanie, że Kirk z nimi walczył, że według Spocka Romulanie przypominają wczesnych, agresywnych Wulkanów; no i to, że romulański kapitan przed śmiercią stwierdza, że on i Kirk są do siebie podobni i w innej rzeczywistości mogliby zostać przyjaciółmi.

Aha, i jeszcze pamiętam to, że w odcinku z rodzicami Spocka rozpoznałam w Sareku właśnie owego romulańskiego kapitana XD.

Ale to jest właśnie interesujące, że choć nigdy później nie widziałam Romulan w Oryginalnej Serii, oni zapadli mi w pamięć… chociaż przez lata myślałam o nich jako o takiej mieszance wulkańskiego stoicyzmu i wyglądu z klingońskim zamiłowaniem do wojny i poczuciem honoru.

Wnioski Ogólne:

No więc Romulanie…

Jak już mówiłam, w Oryginalnej Serii nie mieli zbyt wiele do roboty. Właściwie to nie wiem, czy poza Starciem się jeszcze w pierwszym Star Treku pojawiają. Natomiast później stają się o wiele bardziej istotni – począwszy od Następnego Pokolenia, w którym jednym z ciągnących się wątków jest konflikt między Romulanami a Federacją; poprzez sojusz z Romulusem w wojnie z Dominium w Deep Space Nine; a skończywszy na zniszczeniu Romulusa i Remusa i drodze Romulan i Reman do znalezienia nowego domu w Star Trek: Online (gdzie jedna z kampanii polega na tym, że jest się romulańskim albo remańskim kolonistą; przez dłuższy czas najlepiej mi się grało Romulanką). I wiele z rzeczy, które zostały ustalone w Starciu, potem są podtrzymywane – wzięta z armii rzymskiej hierarchia (centurion, Pretor), narzędzia maskujące statek, Strefa Neutralna, to że Romulanie są genetycznie podobni do Wulkanów – to wszystko zostanie wykorzystane później w serii. Nie ma jeszcze Tal Shiar (czyli romulańskiego KGB), nie ma Reman traktowanych jak niewolników, nie ma pikowanych mundurów. Za to jest wiele nawiązań do Cesarstwa Rzymskiego.

Romulanie w Starciu pragną wojny, dlatego zapuszczają się na ziemską część Strefy Neutralnej i wabią Enterprise na swoją część – chcą pretekstu do dalszych podbojów i do chwalebnych potyczek. Są w tym względzie podobni do Klingonów, ale tak naprawdę Star Trek ma mnóstwo kultur wojowników. Wystarczy chociażby wspomnieć bajronicznych Andorian, kochających polowania Hirogenów, plemiennych Kazonów, przebiegłych Cardassian, czy wreszcie genetycznie zmodyfikowanych do służenia Założycielom Jem’Hadar. Być może ten motyw jest tak popularny, bo Federacja dąży do pokoju, a jednocześnie krzewi tolerancję, tak więc przy zetknięciu z rasą wojowników musi albo wypracować jakiś kompromis z osobnikami, którzy kochają walczyć i traktują honor bardzo poważnie; albo pokonać przeciwnika, który od dziecka był zaprawiany w boju.

Z drugiej strony mamy sternika Stilesa, którego rodzina walczyła z Romulanami w wojnie ziemsko-romulańskiej; i kiedy wychodzi na jaw, że Romulanie przypominają Wulkanów, Stiles jest podejrzliwy wobec Spocka i rzuca nawet w jego stronę kilka niepochlebnych zdań. Temat uprzedzeń rasowych i podejścia „grzechy rodziców przechodzą na dzieci” jest wielokrotnie podejmowany przez Star Trek. Czasami jest to element większego problemu, z którym akurat borykają się bohaterowie na pewnej planecie; a czasem (jak w przypadku dzisiejszego odcinka) jest to pozostałość konfliktu, który miał miejsce jakiś czas temu i rany po nim wciąż się nie zabliźniły. Stiles, co prawda, pod koniec odcinka pozbywa się swoich uprzedzeń, ale zdarza się, że nie jest to wcale aż takie łatwe (co może zaświadczyć chociażby major Kira z DS9).

Jednocześnie Starcie jest pierwszym odcinkiem, w którym mamy bitwę między dwoma statkami kosmicznymi. Mało tego – mamy też wgląd w perspektywę drugiej strony i przeciwnik jest pokazany jako moralnie niejednoznaczny. Romulański dowódca chce dotrzeć do domu, a z drugiej strony ma obowiązek walczyć. W ciąg potyczki z Enterprise traci starego przyjaciela, traci załogę, a w końcu cały statek, gdyż postanawia popełnić honorowe samobójstwo. Jednocześnie jest dobrym strategiem i traktuje Kirka jak godnego przeciwnika. Star Trek pełen jest odcinków, gdzie nie tylko nacisk będzie postawiony na walkę i manewry taktyczne, lecz także gdzie będziemy mogli przyjrzeć się samym atakującym naszych bohaterów.

W następnym odcinku odejdziemy od tematu wojny i wybierzemy się na planetę, gdzie fantazje stają się rzeczywistością.

Leave a Reply