Maj z Batmanem · Miesiące z...

Maj z Batmanem – Lego Batman

W tym roku czeka nas kolejna gratka – film Lego DC: The Family Matters, który raz, że będzie dziać się tak mniej więcej po Rebirth (najnowszym reboocie uniwersum DC), a dwa – po raz pierwszy (przynajmniej jeśli chodzi o Lego-adaptacje) pokaże nam w pełnej krasie Bat-Familię (której członków mogliśmy widzieć tu i tam w poszczególnych filmach Lego).

Rok temu, kiedy omawiałam Supermana w Lego, wspominałam o tym, że DC uniwersum w wersji klocuszkowej zaczęło się tak naprawdę od gry Lego Batman 2: DC Superheroes i stworzonego z jej cutscenek filmu (z kilkoma bonusowymi scenami, rzecz jasna). Ponieważ fabułę poszczególnych filmów streściłam w czerwcu poprzedniego roku, w tym poście skupię się raczej na tym jak pokazywany jest tam Mroczny Rycerz.

Jak wspominałam Lego Batman: Moc Superbohaterów DC wykorzystuje cutscenki z gry, ale też dodaje coś niecoś od siebie. Do dziś też jestem pod wrażeniem polskiego dubbingu, w którym wykorzystano tych samych aktorów głosowych, którzy podkładali głosy postaciom zarówno w Batman: TAS, jak i w Superman: TAS. Szkoda, że polski dystrybutor nie zrobił czegoś takiego przy następnych produkcjach Lego/DC.

W każdym razie ten film jest o współpracy. Nie tylko mamy Luthora i Jokera łączących siły, ale też to, że Batman przez dłuższy czas odrzuca, zarówno pomoc Supermana, jak i sugestie Robina, aby o tą pomoc poprosić (samego Robina też trzyma na dystans i nieraz każe mu siedzieć z boku). Generalnie Bruce upiera się, że sam to wszystko ogarnie i nie ma potrzeby wplątywać w to Clarka, poniekąd również dlatego, że nie chce narażać przyjaciela na kryptonit. Ostatecznie jednak pęka, bo dwaj złoczyńcy wtargnęli do Bat-Jaskini, Batman pozwala Robinowi wezwać na pomoc Supermana. Od tej chwili Mroczny Rycerz i Człowiek ze Stali współpracują ze sobą, aby powstrzymać Jokera i Luthora, a w pewnym momencie Batman wzywa również posiłki w postaci Ligi Sprawiedliwych.

Niemniej jednak ten wątek Batmana twierdzącego, że pracuje sam pojawia się również w pierwszym z oficjalnych filmów o postaciach z DC w wersji Lego – Lego Batmanie: Lidze Sprawiedliwości. Jak wspominałam rok temu, pierwsze pięć filmów z tej serii ma tak jakby story arc o tym, jak rozwija się stosunek Batmana do Supermana, a także do Ligi w ogóle.

No więc Superman przybywa do Batmana i zaprasza go do dołączenia do niedawno uformowanej Ligi Sprawiedliwych. Mroczny Rycerz odmawia, uznając sam pomysł za niedorzeczny, a tak poza tym to podejrzewa, że Człowiek ze Stali coś knuje i kiedyś dokona inwazji na Ziemię. Zaraz po tym spotkaniu Superman znika w tajemniczych okolicznościach i Batman postanawia zbadać tę sprawę. W tym celu spotyka się z poszczególnymi członkami Ligi, którzy też znikają wkrótce bez śladu wraz z kilkoma ważnymi przedmiotami.

Cóż się jednak okazuje (uwaga spoiler!)? Otóż za porwaniami stał Bat-Mite, wszechmocny imp z Piątego Wymiaru, w dodatku wielki fan Batmana. Powodem, dla którego Bat-Mite zrobił to wszystko, było udowodnienie, że jego ulubieniec jest tak przezajebisty, że nie potrzebuje żadnej Ligi i gdyby chciał, mógłby ich wszystkich uratować. Batman, aby nie grać według zasad impa, postanawia nic nie robić i pozwolić Lidze samej się ocalić; a na końcu stwierdza nawet, że się do niej przyłączy, po części dlatego, że ten sojusz nie jest takim głupim pomysłem, a po części dlatego, że chce mieć oko na Supermana.

Lego Batman: Liga Sprawiedliwości ma zresztą scenę, która idealnie podsumowuje podejście Batmana do współpracy. W Bat-Jaskini Alfred pyta swojego panicza, czy jednak nie byłoby lepiej przemyśleć dołączenie do Ligi Sprawiedliwych. Bruce, oczywiście, zaczyna swoją przemowę na temat tego, że on pracuje sam i nikogo nie potrzebuje… tymczasem nagle do Alfreda przyłączają się Nightwing i Batgirl. Niby prosta scena, a jaka wymowna!

Przejdźmy do Lego – Ligi Sprawiedliwych kontra Ligi Bizarro.

Tak jak wspominałam, to film głównie o Supermanie i o jego relacji z Bizarro. Sam Batman na początku zapożycza od Lexa Luthora pomysł z kryptonitem, dostaje swojego sobowtóra, Bat-Bizarro, Najgorszego Detektywa na Świecie; bada panującą na planecie Bizarro “radziwnację”, a przy okazji podejrzewa, że Superman i Darkseid są w zmowie.

Lego Liga Sprawiedliwych kontra Liga Bizarro stanowi przełom w relacjach Batmana i Supermana. Od początku filmu Batman jest nadal nieufny wobec Supermana, Superman tymczasem daje mu do zrozumienia, że chce się zaprzyjaźnić. Podczas finałowej potyczki z Darkseidem Batman ostatecznie przekonuje się, że Superman jest dobry.

I tak oto Lego – Liga Sprawiedliwości – Atak Legionu Zagłady pokazuje nam obu superbohaterów startujących na stanowisko przywódcy Ligi. Batman wygrywa dwoma głosami. Pozwala jednak Supermanowi rozmawiać z publicznością (bo Sups jest “towarzyski”). Kiedy zaś Liga zostaje wygnana w kosmos, plan Batmana zakłada zejście do Podziemi i tam wypracowania jakiejś strategii. Przed tym krokiem powstrzymuje go Superman, który chce, aby Liga postąpiła zgodnie z wolą ludu, na co Batman odpowiada: “Będę pamiętał o tym przejawie buntu.”

Ale tak naprawdę to film o Cyborgu, który ma poczucie, że Liga go nie lubi, bo robi za dużo amatorskich błędów. Batman, co prawda, jest na początku trochę zły na młodzika, jednak kiedy Liga ma okazję zaprezentować swoje nowe stroje (łudząco przypominające te z New 52), bo stare zostały zniszczone w wypadku spowodowanym przez chłopaka, wszyscy dają Cyborgowi do zrozumienia, że nie mają mu za złe jego wpadek. Co więcej, Batman jest jednym z tych, których Cyborg potem prosi o radę i radą Batmana jest… tłamszenie emocji. Taaa.

Jakaś bardziej skupiona na Batmanie akcja pojawia się w Lego Lidze Sprawiedliwości – Kosmicznym Starciu. Na samym początku Batman stwierdza, że przystąpienie do Ligi Sprawiedliwości było dobrym pomysłem, sami jej członkowie zaś to ciężko pracujący, szlachetni ludzie, walczący o sprawiedliwość… Z tym, że zaraz po przybyciu do siedziby Ligi Batman odkrywa, że jego współpracownicy bawią się w chowanego. Generalnie Mroczny Rycerz w tym filmie upiera się nazywać Ligę Sprawiedliwych kolegami z pracy, a Zielona Latarnia nawet ma mu za złe zarówno tę postawę, jak i to, że Batman spędza czas na planowaniu jak każdego z nich pokonać w razie, gdyby stali się źli.

No więc pojawia się Brainiac i przy drugim starciu z Ligą udaje mu się przenieść Wonder Woman, Zieloną Latarnię i Supermana do trzech różnych okresów czasowych. Batman z pomocą Flasha wyrusza we wszystkie te miejsca i mamy taką luźną adaptację Powrotu Bruce’a Wayne’a. Z tym, że o ile tam mieliśmy zagubionego w czasie Batmana z amnezją, o tyle tutaj to inni członkowie Ligi są zagubieni i nie wiedzą kim są (a przynajmniej Wonder Woman i Zielona Latarnia nie wiedzą). Na Batmanie spoczywa więc obowiązek przypomnienia im, kim są i sprowadzenia ich do domu. Przy okazji Batman powoli, powoli dochodzi do tego, że Liga Sprawiedliwych to nie są tylko jego koledzy po fachu, ale też przyjaciele. Człowiek-Nietoperz używa więc Lassa Prawdy, aby przywrócić pamięć Wonder Woman i motywuje Hala Jordana do działania, mówiąc przy tym: “Nie wiesz o tym, ale jesteś najdzielniejszym człowiekiem na Ziemi.”

Największym wyzwaniem jest jednak zagubiony w opanowanej przez Brainiaca przyszłości Superman, który ma cybernetyczne implanty mające na celu go kontrolować. Wydaje się, że Batman jednak będzie musiał skorzystać z kryptonitu i zabić przyjaciela, ale Człowiek-Nietoperz ma inny plan. Najpierw sprowadza Supermana do zrujnowanej Bat-Jaskini, potem ukrywa się przed nim, aby zyskać trochę czasu (przy okazji najlepszy tekst w całym tym filmie to odpowiedź Batmana na stwierdzenie Supermana, że Clark jest mistrzem w grze w chowanego: “Zapomniałeś o jednym: ze mną w chowanego się nie bawiłeś.”), a w końcu doprowadza do przeładowania implantów Brainiaca, uwalniając przy tym Supermana.

Kosmiczne Starcie kończy się tym, że Brainiac zostaje pokonany, a Batman przyznaje, że Liga Sprawiedliwych to jego przyjaciele, a nie tylko współpracownicy.

Następna część – Lego Liga Sprawiedliwych: Na ratunek Gotham – również poświęcona jest Batmanowi. Mroczny Rycerz ma urodziny, a w związku z tym Nightwing i Batgirl postanowili zabrać go w podróż po wszystkich miejscach, gdzie trenował do bycia Batmanem, zaczynając od dojo Madame Mantis; tymczasem Superman został w Gotham, aby przypilnować tamtejszych złoczyńców.

Na pewno w Na ratunek Gotham Batman ukazany jest w bardziej sympatyczny sposób niż dotychczas. Dotąd był on raczej służbistą, trochę paranoikiem, ale przede wszystkim kimś zamkniętym w sobie i mającym trudność w wyrażaniu uczuć. Tutaj zaś widzimy go w towarzystwie bliskich współpracowników, widzimy jego relację z byłą mistrzynią i kolegą z klasy, a w końcu mamy również retrospekcję, w której Batman wspomina o swojej przysiędze o niezabijaniu. Twórcy pokazują też jego silną wolę, zdolności dedukcji oraz gotowość na każdą ewentualność (ta ostatnia przejawia się w tym, że Batman w więzieniu ma przy sobie… separator klocków Lego).

Ponadto Superman myśli, że poradzi sobie ze specyficznym elementem przestępczym Gotham bez pomocy Robina (BTW – według Wikipedii to Damian Wayne; wcześniej raczej obstawiałam Tima Drake’a, bo dzieciak w Na ratunek Gotham jest stanowczo za miły na Damiana), ale szybko przekonują się, że Joker i reszta może i nie wydają się aż tak niebezpieczni jak Brainiac, ale mogą dać w kość bohaterom, którzy nie mają z nimi do czynienia na codzień.

Następny w kolejce film to Lego DC Superheroes: Flash. Tam Batman jest tym, który najbardziej złości się na brak punktualności ze strony Barry’ego Allena… ale jest też tym, który pierwszy zdaje sobie sprawę z tego, że Flash w pewnym momencie wpadł w pętle czasową spowodowaną przez Reverse-Flasha; i jest jedną z trzech osób dających Flashowi rady, które potem okażą się mu pomocne w Strefie Speed Force (a konkretnie: aby Barry miał plan, a nie biegł wszędzie na ślepo).

Ostatni (przynajmniej do sierpnia) film z serii Lego/DC to Lego Liga Sprawiedliwości: Aquaman: Przebudzenie Atlantydy. Ponieważ film jest o tym jak Aquaman jest niedoceniany tak przez fanów, jak i przez Ligę, spędzając więcej czasu z Władcą Atlantydy, Batman musi co chwila uzupełniać informacje na jego temat, bo ciągle dowiaduje się nowych rzeczy na temat swojego kolegi z drużyny. Batman jest też tym, który na początku próbuje ostrzec Aquamana o tym, że jezioro koło bazy wojskowej, którą zaatakował Lobo, dawno wyschło, ale nie zostaje wysłuchany (zresztą w poprzednim filmie Flash też nie słuchał ostrzeżeń Batmana i potem tego żałował). Kiedy zaś Jessica Cruz stwierdza, że pas Batmana jest przeuroczy “z tymi małymi kieszonkami”, przez resztę filmu (nawet gdy Jessiki nie ma w pobliżu), Mroczny Rycerz będzie pokazywał, że jego pas to ważny element jego ekwipunku i w żadnym razie nie jest słodki.

W końcu przechodzimy do gwoździa programu – Batmana z serii kinowych filmów Lego. Batman został wprowadzony w Lego Przygodzie, gdzie ustalona zostaje jego charakterystyka, ale dopiero w swoim własnym filmie – Lego Batman: Film – mogliśmy mu się przyjrzeć tak naprawdę.

Lego Batman: Film jest taką parodią, która wiele rzeczy na temat Mrocznego Rycerza sprowadza do ich podstawowej istoty. Lęk Bruce’a Wayne’a przed utratą nowej rodziny i to, że ciągle nosi maskę Batmana (sygnalizując jakże znaną prawdę, że jego prawdziwą tożsamością jest właśnie Batman, a nie Bruce Wayne); Alfred traktujący zachowanie swojego panicza jak rodzic, który trochę jest zmęczony “gotycką” fazą swojego nastolatka, ale na nią pozwala; a przy okazji martwi się jego niezdrowym stylem życia; obsesja Jokera na punkcie swojego przeciwnika ocierająca się wręcz o zakochanie…

Batman jest tam traktowany jako całkowicie świadomy swojej zajebistości, a przy tym niedojrzały typek, mający jakąś jednostronną rywalizację z Supermanem (pamiętajmy, że – tak jak w przypadku Lego Przygody – Lego Batman: Film prawdopodobnie jest tak naprawdę zabawą małego chłopca klockami Lego). Z jednej strony potrafi być zadufany w sobie i ranić bliskich, a z drugiej nie jest też pozbawiony współczucia. Na końcu też wydaje się, że jest na dobrej drodze do tego, aby być szczęśliwym…

Szkoda więc, że w Lego Przygodzie 2 Batman znów jest w punkcie wyjścia – tylko z Alfredem u boku. Zasugerowane jest nam, że to dlatego, że fani lubią angstującego, samotnego Batmana. W ogóle Batman w drugiej Lego Przygodzie jest w bardzo smutnym położeniu – zarówno jego “kanoniczne” związki (Vicky Vale, Selina Kyle etc.), jak i te z filmów Lego (Żyleta i Barbara Gordon) nie przetrwały, z różnych powodów. Do pewnego stopnia jest to komentarz na temat wydawców DC i fanów, upierających się, że dopóki Bruce Wayne jest Batmanem, nie może być szczęśliwy, a kiedy już zacznie być szczęśliwy, to się robi nudny, więc trzeba zrzucić na niego jakąś tragedię.

Tak po prawdzie, to Batman w uniwersum Lego Przygody jest w dużej mierze Batmanem widzianym przez pryzmat fanów. Jaki jest jednak Lego Batman w ogóle? Na pewno przez obie jego wersje przebrzmiewa współczesna interpretacja Mrocznego Rycerza jako superpoważnego pracoholika, który “pracuje sam”, a przy tym jest w każdym względzie niesamowity. W obu wersjach też jego współpraca z innymi, przyjmowanie pomocy od innych i tworzenie nowych relacji są uważane za rozwój postaci; za coś, co Mroczny Rycerz powinien robić częściej. Jest to też, do pewnego stopnia, krytyka tego, jak co poniektórzy hardkorowi fani myślą o swoim ulubieńcu.

A podobno w produkcji jest już Lego Batman: Film 2. Ciekawe jak tam potoczą się dalsze losy klocuszkowego Batmana?

Leave a Reply