Meg ogląda... · Star Trek

Meg oglada Star Trek: TOS – 2×5 “Jabłko”

Dzisiejszy odcinek jest dość osobliwy i przeszedł do historii jako jeden z dziwniejszych epizodów Oryginalnej Serii. Jest to też kolejny raz, kiedy Kirk łamie Pierwszą Dyrektywę, bo uważa, że kultura, którą odwiedza, się nie rozwija.

Zanim zaczniemy omawiać ten odcinek, jak zwykle uczcijmy minutą ciszy poległe w nim Czerwone Koszule – Handorffa zaatakowanego przez trującą roślinę, Mallory’ego, który stanął na wybuchającym kamieniu, i Marple’a zabitego przez jednego z Ludzi Vaala – które zginęły tragicznie, wykonując swe obowiązki wobec Floty.

Opis Fabuły:

Enterprise ma za zadanie zbadać dziwną planetę o nazwie Gamma Trianguli VI. Na powierzchnię planety przetransportowują się Kirk, Spock, McCoy, Czechow i cztery Czerwone Koszule. Na początku wydaje się, że wszystko jest pięknie – Gamma Trianguli jest bogata w roślinność, panuje tam ładna pogoda i w ogóle planeta wygląda jak raj. Szybko jednak zwiad zdaje sobie sprawę z tego, że Gamma Trianguli pełna jest niebezpieczeństw. Niebawem odkrywają humanoida Akutę, który twierdzi, że jest głosem i oczami Vaala. Akuta zaprasza Kirka i resztę do swojej wioski, gdzie nie ma w ogóle dzieci, a dorośli o określonej godzinie oddają Vaalowi owoce. Kirk, Spock i McCoy orientują się, że Vaal jest maszyną, a Ludzie Vaala w zamian za karmienie go otrzymują żywność, ochronę i piękną pogodę oraz zatrzymanie procesów starzenia się.

Co Z Tego Pamiętam:

Przez dłuższy czas myślałam, że nie miałam okazji obejrzeć tego odcinka, jednak kiedy Kirk zapytał Ludzi Vaala o to, gdzie są ich dzieci, a oni nie wiedzieli o co kaman, przypomniałam sobie, że widziałam coś podobnego w Star Treku i że wtedy kojarzyło mi się z klasycznym Wehikułem czasu (no bo wiecie – tam byli Morlokowie, którzy codziennie zabijali wybranych ludzi i dzięki temu w społeczności nie było żadnych starców).

Wnioski Ogólne:

W jednym z odcinków Star Trek: Voyager Chakotay i Siedem z Dziewięciu trafiają do świata, gdzie istnieje pewne plemię. Ponieważ Chakotay jest zapalonym antropologiem, bada ich kulturę. Siedem z Dziewięciu również powoli zaczyna ją doceniać. Z czasem jednak oboje zauważają, że tubylcy zaczynają ich naśladować; ich kultura jest “skażona”, tak więc Chakotay i Siedem muszą nie tylko jak najszybciej odejść, ale też potem uniemożliwić innym, bardziej zaawansowanym kosmitom zniszczenie stylu życia plemienia.

Mówię o tym dlatego, że zarówno tamto plemię, jak i Ludzie Vaala mają pomarańczową skórę, a przez to te dwa podejścia – ludzi z Voyagera i ludzi z Enterprise – są porównywane. Chakotay i Siedem z Dziewięciu traktowali poważnie Pierwszą Dyrektywę i nie chcieli, aby unikalna kultura ludu, który napotkali, została zniszczona przez postęp i zetknięcie z obcymi. Tymczasem Kirk uważał, że Ludzie Vaala się nie rozwijają – nie starzeją się, ale też nie mają dzieci, nie pracują, nie wiedzą nic o stosunkach damsko-męskich ani nic nie budują. Muszą tylko dawać Vaalowi owoce, a Vaal dba o to, aby mieli wszystkiego pod dostatkiem. Właśnie dlatego Kirk niszczy Vaala i mówi jego Ludziom, że teraz mogą zacząć kształtować swoją cywilizację.

Spock od samego początku był sceptyczny wobec planu Kirka. W pewnym momencie porównuje Ludzi Vaala do Adama i Ewy, a swojego kapitana – do węża, który przyczynił się do upadku pierwszych ludzi. W końcu teraz plemię z Gamma Trianguli, które przez stulecia nie musiało się martwić o przetrwanie, będzie narażone na wybuchające kamienie, kwiaty strzelające jadem oraz mnóstwo innych niebezpieczeństw, których pewnie zwiad i widz nie zdążyli poznać. Spock gani też to, że zarówno jego kapitan, jak i doktor McCoy oceniają zastaną kulturę podług własnych, ludzkich norm.

Jakby się nad tym głębiej zastanowić Pierwsza Dyrektywa istnieje po to, aby zapobiec kulturowemu imperializmowi jednej rasy nad drugą – aby czasem pewne “prymitywne” kultury nie zostały unicestwione albo stłamszone przez inne, bardziej “rozwojowe”. Cywilizacje powinny rozwijać się we własnym tempie i dopiero od pewnego momentu nawiązywać kontakty z innymi, międzygwiezdnymi rasami. Pierwsza Dyrektywa zakazuje też wpływać na politykę danej planety.

Z drugiej strony wielokrotnie – zwłaszcza w czasach Oryginalnej Serii – startrekowe załogi spotykały się z planetami, na których miała miejsce jakaś niesprawiedliwość albo których ustrój oparty był na jakichś absurdalnych zasadach, i wtedy Kirk albo Picard wtrącali się z wewnętrznego poczucia sprawiedliwości albo z chęci chronienia członków załogi. Z tego też powodu, jednym z powtarzających się krytyk wobec Star Trek: Voyager było to, że Janaway trzymała się kurczowo Pierwszej Dyrektywy, nieraz narażając swoją załogę na niebezpieczeństwo i skazując napotkane społeczności na tyranię. W Star Trek: Enterprise z kolei jednym z najgorszych odcinków w historii Star Treka są Listy (w oryginale Dear Doctor), które w założeniu miały właśnie być takim argumentem za tym, że powinno istnieć coś takiego jak Pierwsza Dyrektywa (pamiętajmy – Star Trek: Enterprise dzieje się kilka lat przed powstaniem Federacji). Właśnie ze względu na tę krytykę wobec poprzedników Star Trek: Discovery zaczęło się od sceny, w której kapitan Georgiou i Michael Burnham dyskretnie pomagają pewnej niezbyt zaawansowanej rasie, pokazując, że rozumieją Pierwszą Dyrektywę trochę inaczej.

Jabłko jest kolejnym odcinkiem, po którym należy dyskutować o naturze Pierwszej Dyrektywy i czy w tym konkretnym przypadku zachowanie lub złamanie jej jest moralne albo właściwie.

Na koniec powiem jeszcze, że mnie trochę śmieszył gest przywitania Ludzi Vaala. Nie żeby wyglądał jakoś absurdalnie, po prostu moja ukochana rasa Ferengich ma podobny.

A za tydzień Kirk i spółka stanie oko w oko z Maszyną Zagłady.

Leave a Reply