Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 2×6 “Maszyna zagłady”

Dzisiaj mamy znów odcinek z bitwą kosmiczną, tylko tym razem Enterprise nie mierzy się z żadną obcą rasą, tylko z maszyną skonstruowaną do niszczenia planet.

Za powstaniem tego odcinka kryje się dość ciekawa historia. Pisarz Norman Spinrad napisał opowiadanie, w którym kapitan statku kosmicznego natyka się na maszynę zagłady i w wyniku tego spotkania ma obsesję na punkcie jej zniszczenia. Przez długi czas Spinrad nie mógł wydać tego opowiadania, bo kolejne wydawnictwa je odrzucały. W końcu udało mu się przekonać Gene’a Rodenberry’ego, aby wykorzystał jego pomysł w jednym z odcinków Star Treka. Roddenberry się zgodził i tak powstała Maszyna zagłady, która jest uważana za w miarę dobry odcinek, jednak nie na tak wysokim poziomie jak inne, bardziej legendarne przygody załogi Enterprise’a.

Zobaczmy więc jak wyszedł.

Opis Fabuły:

Enterprise bada tajemnicze zniknięcie kilku planet w pewnym systemie gwiezdnym, gdy nagle natyka się na zniszczony statek Constellation. Kirk, Scotty i dwóch członków ekipy naprawczej przenoszą się na Constellation, aby zbadać, co się stało. Zastają statek opustoszały, z wieloma uszkodzeniami, ale z nadal działającym systemem podtrzymywania życia. W końcu docierają do dowódcy statku, starego przyjaciela kapitana Kirka, komodora Matta Deckera. Decker jest w szoku i na pytania Kirka odpowiada bełkotem na temat jakiejś rzeczy, którą Constellation napotkał na swojej drodze. Dzięki dziennikowi kapitańskiemu, Decker jakoś dochodzi do siebie i opowiada całą historię: on i jego załoga natknęli się na dziwną maszynę, która niszczy całe planety, a ich resztki wykorzystuje jako paliwo. Decker próbował ją zniszczyć, ale maszyna poczyniła spore szkody w jego statku. Ostatecznie komodor postanowił ewakuować załogę na jedną z planet, ale została ona wkrótce zniszczona. Kirk każe zabrać Deckera na Enterprise, a sam wraz ze zwiadem zajmuje się reperowaniem Constellation. Wkrótce i oni napotykają na swojej drodze zabójcę planet (jak nazwał maszynę Decker), która zmierza w stronę kolonii Rigelu. Spock optuje za tym, aby poinformować dowództwo Floty o maszynie, komodor ma jednak inne plany – przejmuje dowodzenie nad Enterprise i jest zdeterminowany zniszczyć zabójcę planet.

Co Z Tego Pamiętam:

Przedtem widziałam ten odcinek tylko raz, ale pamiętałam, że istniał epizod o tym jak Enterprise natyka się na zniszczony statek, jego kapitan jest jedynym ocalałym i chce za wszelką cenę unicestwić to, co odebrało mu załogę. Tak, najbardziej z tego odcinka pamiętałam Matta Deckera.

Wnioski Ogólne:

Z chwilą, kiedy Kirk i Scotty zaczynają rozmawiać o tym, do czego tak naprawdę służyła tytułowa maszyna zagłady, zdamy sobie sprawę z tego, że jest to komentarz na temat Zimnej Wojny. Kirk wysuwa teorię, że tak potężna broń istniała nie tyle, aby podbijać obce ludy, co być formą ochrony przed agresją równie zajadłego przeciwnika – tak jak USA i Związek Radziecki grozili sobie nawzajem bombami atomowymi, aby trzymać się nawzajem w ryzach. Pamiętajmy, że w latach sześćdziesiątych trwał wyścig zbrojeń, tak więc Maszyna zagłady opowiadała poniekąd o tym, co by się stało, gdyby ktoś uruchomił jednak broń, której twórcy mieli nadzieję nigdy nie uruchamiać, a tylko traktować jak straszak.

Jednocześnie Spinrad twierdził, że inspirował się Moby Dickiem. Komodor Decker jest w pewnym sensie kapitanem Ahabem, który pała tak silną rządzą zemsty, że gotów jest narazić na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, ale i Enterprise. Właściwie jest on postacią tragiczną – ewakuował swoją załogę na jedną z planet, aby chronić swoich ludzi, ale niechcący zesłał na nich śmierć za sprawą zabójcy planet. Przez jakiś czas dryfował w zniszczonym statku, myśląc o tym, jakie błędy popełnił i o potworze, którego napotkał, i tak naprawdę pragnął już tylko wywrzeć na nim zemstę. W pewnym momencie stwierdza nawet, że od chwili, kiedy przyczynił się do śmierci swojej załogi, czuł, że powinien zginąć razem z nią.

Z drugiej strony nie kieruje nim tylko i wyłącznie żądza zemsty i pragnienie śmierci. Decker chce za wszelką cenę zniszczyć zabójcę planet po to, aby żadna inna planeta nie stała się jego ofiarą. W chwili, kiedy maszyna kieruje się na kolonie Rigelu, Decker chce ochronić kolonistów, niezależnie od tego, czy Enterprise jest w stanie pokonać zabójcę planet czy nie. Mimo tego, że jest niezrównoważony; mimo tego, że naraża ludzi na niebezpieczeństwo, nie ulega wątpliwości, że w dużej mierze komodor Matt Decker jest postacią heroiczną. A skoro jest bohaterem tragicznym, dokonuje bohaterskiego poświęcenia, które na początku wydaje się być na darmo. Potem jednak Kirk zdaje sobie sprawę, że nie jest to do końca zmarnowana śmierć, albowiem poddała mu ona pomysł na pokonanie zabójcy planet.

Sam Matt Decker stał się potem jednym z tych kapitanów w Star Treku, do których się tu i tam nawiązuje. Nie był on tak poważną personą jak Christopher Pike, niemniej jednak w Star Trek: Discovery jest wymieniany jako jeden z najbardziej udekorowanych dowódców Gwiezdnej Floty (tuż obok Pike’a), a w Star Trek: Voyager historia o tym jak Decker przejął dowodzenie Enterprise stała się precedensem, którego zastosowanie rozważa kapitan Janaway, aby przydzielić Doktorowi nowe funkcje. Są też powieści z uniwersum Star Trek, gdzie, na przykład, Jean-Luc Picard jako kadet musiał napisać pracę o Deckerze. Z kolei w pierwszej kinówce Star Treka mamy syna komodora, Williama Deckera, a w komiksie Starfleet Academy jednym z kolegów Noga ze Szwadronu Omega jest kolejny z potomków Deckera, Matt.

Jeśli chodzi o zabójcę planet to podobno pojawia się ponownie w którejś z misji w Star Trek: Online.

Za tydzień mamy lżejszy temat. Albowiem za tydzień zobaczymy pierwszy w historii halloweenowy odcinek Star Treka.

Leave a Reply