Meg ogląda... · Star Trek

Meg ogląda Star Trek: TOS – 2×17 „Lata dwudzieste”

Omawiany dzisiaj odcinek należy do tych bardziej odjechanych. Co więcej – jest on zwykle wymieniany jako przykład motywu Planety Kapeluszy (Planet of Hats), nie tylko dlatego, że w najbardziej jaskrawy sposób przedstawia jak wyglądałaby planeta, której kultura oparta jest na chicagowskich gangach z Ameryki lat dwudziestych XX wieku; ale też dlatego, że poszczególne gangi odróżniają się od siebie dosłownie nosząc inne kapelusze.

Nie przedłużajmy już wstępu do tego jakże spóźnionego posta i przejdźmy do samego odcinka.

Opis Fabuły:

Enterprise odebrał sygnał przesłany drogą radiową przez statek Horizon z planety Sigma Iotia II. Ponieważ sygnał przesłano jakieś sto lat temu, a Iotianie są rasą skłonną do imitacji, Kirk i jego załoga mają za zadanie zbadać jak bardzo iotiańska kultura uległa kontaminacji po spotkaniu z ludźmi Federacji. Kiedy nawiązują kontakt z planetą, poznają niejakiego Belę Oxmyxa, który twierdzi, że jest „szefem”. Kapitan aranżuje więc spotkanie na powierzchni planety i teleportuje się wraz ze Spockiem i McCoyem w wyznaczone miejsce… po czym wszyscy trzej zostają pojmani przez osobników wyglądających jak gangsterzy z amerykańskich filmów.

Co Z Tego Pamiętam:

Głównie to, że Iotianie znaleźli książkę o gangach w Chicago i zaczęli wzorować na nich swoją kulturę, a samą książkę traktują jak świętą księgę.

No i to, że w którymś momencie Kirk i Spock ubierają się w garnitury i fedory.

Wnioski Ogólne:

Są trzy grupy przestępcze, które na przestrzeni kilku stuleci trochę zostały przez kulturę popularną spopularyzowane (jeśli nie do pewnego stopnia zromantyzowane): piraci na przełomie XVII i XVIII wieku, bandyci na Dzikim Zachodzie oraz gangsterzy z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Opowieści o nich budziły ludzką wyobraźnię, zwłaszcza, że niektórzy bohaterowie tychże opowieści byli przedstawiani jako postacie bardziej pozytywne, walczące ze skorumpowanymi rządami i pomagające zwykłemu szarakowi niczym Robin Hood. A nawet jeśli nie przedstawiano ich w tak jasnym świetle, to pomysł podróżowania po spienionych morzach czy przez prerię miał w sobie pewien powab, zwłaszcza kiedy jest się owianym niesamowitą legendą. Nie bez powodu wielu małych chłopców marzy o tym, aby zostać piratami albo kowbojami.

Gangsterzy – niezależnie czy są z cosa nostry, yakuzy, triady czy z jakiejś innej mafii – mają to do siebie, że są zorganizowani. Ich grupy działają według własnego porządku i rządzą się pewnymi prawami. Muszą, aby z sukcesem przeprowadzać skomplikowane operacje na skalę całego miasta, czy nawet kraju. Kierują się też pewnymi wartościami, takimi jak lojalność, odwaga, czy kamractwo. Okazjonalnie mogą też robić coś dla społeczności (zwłaszcza jeśli jest to mniejszość, do której należą również członkowie grupy przestępczej, a która jest w jakiś sposób ignorowana albo uciskana przez oficjalny rząd).

Jeśli weźmie się pod uwagę te aspekty gangsterów z okresu prohibicji, można zrozumieć, dlaczego mieszkańcy Sigma Iotia II postanowili wzorować swój system polityczny na zorganizowanej przestępczości. Jednak oni poszli o krok dalej – wzorowali całą swoją kulturę na Chicago lat dwudziestych! Już wcześniej mówi się nam, że ta rasa ma skłonność do naśladownictwa. Jednak to naśladownictwo jest wyjęte z szerszego, historycznego kontekstu. Na Sigma Iotia II są gangsterzy, są miasta, ale nie ma rządu… a przynajmniej nie ma rządu w takiej postaci, jaką my ją znamy.

Niemniej jednak książka Gangi w Chicago lat dwudziestych dała Iotianom jakieś pojęcie o rządzie amerykańskim i policji, bo przez cały pobyt załogi Enterprise na orbicie Sigma Iotii, tubylcy nazywają jej członków „Feds”, czyli „Federalnymi” (co ma trochę sensu, wszak Kirk przedstawił się jako przedstawiciel Federacji). Tak jak gangsterzy w Chicago postępowali z policją, tak i gangsterzy iotiańscy próbują Kirka i spółkę przekupić i zastraszyć, aby coś dla nich zrobili.

Jednak zapewne jeden z powodów, dla których ten odcinek w ogóle powstał, był raczej przyziemny: twórcy serialu chcieli Kirka, Spocka i McCoya w dekoracjach opowieści gangsterskiej; chcieli pobawić się trochę gatunkami. Kirk gra tutaj rolę detektywa, który trafił na trop gangsterskich porachunków i próbuje z jednej strony wyjść cało z opałów, a z drugiej – doprowadzić do tego, aby zapanowały rządy prawa. Blefuje, zwodzi, obiecuje, atakuje, zastrasza byle tylko doprowadzić do tego, aby Oxmyx i jego rywale pogodzili się i utworzyli własny rząd. (Spock i McCoy również sobie radzą, chociaż w mniejszym zakresie i po jakimś czasie Bones zostaje odsunięty od całej akcji.)

Od czasu do czasu Star Trek wrzuca swoich bohaterów w inny gatunek filmowy lub literacki, aby spróbować czegoś innego. Sama Oryginalna Seria zrobi to jeszcze kilka razy (Porwanie było wszak gotyckim horrorem, a czeka nas jeszcze, na przykład, odegranie strzelaniny w O. K. Corral), z kolei osadzony dużo wcześniej Star Trek: Enterprise trafił na planetę, na której potomkowie porwanych z Ziemi ludzi stworzyli osadę rodem z Dzikiego Zachodu… jednakże Następne Pokolenie, Deep Space Nine i Voyager, zamiast napotykać planety, których mieszkańcy wzorują swoją kulturę na pewnym ziemskim okresie historycznym, częściej korzystali z dobrodziejstw holokabiny. Dzięki niej Picard, od czasu do czasu, przebierał się za detektywa z powieści noir, Dixona Hilla, Data zostawał Sherlockiem Holmesem, bohaterowie DS9 wykonali skok rodem z heist movies, aby ratować kasyno Vica Fontaine’a i rozegrali mecz baseballa z Wulkanami; kapitan Janaway znalazła się w wiktoriańskiej powieści, a Tom Paris i Harry Kim bawili się w Kapitana Protona – opowieści science-fiction z lat trzydziestych.

Te mish-mashe różnie wychodziły, ale niektóre z nich stawały się potem klasykami Star Treka. Lata dwudzieste są jednym z takich właśnie klasyków, lubianym, między innymi, dlatego, że pozwolił nam ujrzeć Kirka i Spocka w garniturach i fedorach.

W następnym odcinku wracamy do poważniejszych tematów, albowiem pewna istota będzie pożerać planety.

Leave a Reply