Meg ogląda Star Trek: TOS – 2×23 “Omega Cztery”

Dzisiejszy odcinek uważany jest za jeden z najgorszych w historii, ponieważ w drugim i trzecim akcie naprawdę wystawia na próbę zawieszenie niewiary widza w wielu kwestiach. Poza tym w pewnym momencie zmienia się w laurkę dla Stanów Zjednoczonych Ameryki. Zarówno fani, jak i sami aktorzy i twórcy spoglądają na Omegę Cztery z zażenowaniem, chociaż ostatnimi czasy można ten odcinek odczytywać na różne sposoby.

Zanim przejdziemy do omawiania Omegi Cztery, uczcijmy minutą ciszy porucznika Gallowaya, który najpierw został dźgnięty dzidą, a potem zdezintegrowany fazerem.

Opis Fabuły:

Enterprise natyka się na dryfujący w pobliżu statek Floty, Exeter. Ponieważ Exeter nie odpowiada na próby nawiązania komunikacji, Kirk, Spock, McCoy i porucznik Galloway transportują się na statek. Na miejscu zamiast załogi znajdują biały proszek wysypujący się z mundurów, a po analizie trikorderem okazuje się, że są to cząsteczki ludzkiego ciała, które pozbawiono wody. Ostatnie nagranie z dziennika pokładowego informuje zwiad z Enterprise, że skoro weszli już na Exetera, zostali zarażeni chorobą, która zdziesiątkowała załogę, i ich jedynym ratunkiem jest zejście na pobliską planetę, tak jak zrobił to kapitan Exetera, Ron Tracey. Na miejscu Kirk, Spock, McCoy i Galloway są świadkami osobliwej sceny – ubrani jak Mongołowie Azjaci chcą ściąć białego człowieka przebranego w skórę, podczas gdy jego towarzyszka próbuje się uwolnić. Przybycie nieznajomych zakłóca egzekucję, a potem pojawia się Tracey, który zabiera przybyszów na bok i informuje o tym, że planeta, na której się znajdują – Omega IV – składa się ze spokojnych Kohmów i dzikich Yangów; oraz zapewnia swoim mieszkańcom długowieczność i odporność na wszelkie choroby. Spock szybko odkrywa, że kapitan Exetera złamał Pierwszą Dyrektywę i zabił kilku Yangów z fazerów, dlatego musi zostać postawiony przed sądem. Zanim jednak Kirk jest w stanie połączyć się z Enterprise, Tracey zabija już rannego Gallowaya i bierze ich w niewolę. Chce, aby McCoy wyizolował serum, które zapewni osobom spoza Omega IV nieśmiertelność, a Kirka i Spocka wrzuca do więzienia wraz pojmanymi wcześniej Yangami. Tam Kirk odkrywa, że dziki Yang, z którym podobno nie wiadomo jak się porozumieć, zna słowo “wolność”.

Co Z Tego Pamiętam:

Głównie tę scenę, w której Kirk i Spock spekulują, że Yangowie i Khomowie mogliby być potomkami Jankesów i komunistów, którzy dawno temu wrócili do dawnych zwyczajów. No i pamiętam też niesławne recytowanie preambuły do Deklaracji Niepodległości i to, że w pewnym momencie Kirkowi kazano recytować “święte słowa” z Deklaracji, ale on nie był w stanie tego zrobić, bo przywódca Yangów źle wymawiał słowa.

Natomiast nie pamiętałam Rona Tracey’ego.

Wnioski Ogólne:

Są pewne przesłanki za tym, że Yangowie i Kohmowie to potomkowie Ziemian, którzy podczas wojny rozbili się na Omega IV. A że traktowali się nawzajem bronią biologiczną, ewolucja i dobór naturalny zrobiły swoje i zarówno kolejne pokolenia “Jankesów i komunistów”, jak i przyroda wokół nich, wypracowały własną odporność przeciwko chorobom. Owe przesłanki wynikają głównie ze spekulacji, którą snuje przez prawie cały odcinek Triumwirat, przyglądając się mieszkańcom Omega IV. Niestety scena, która powiedziałaby wprost, że tak właśnie jest, została ostatecznie usunięta, tak więc dziwne podobieństwo Yangów i Kohmów do odzianych w skóry ludzi, oraz to, że Yangowie recytują preambułę Deklaracji Niepodległości i mają amerykańską flagę, raczej jest traktowane jako jeden z tych przypadków, gdzie oddalona o kilka milionów lat świetlnych planeta jest podobna do Ziemi “bo tak”.

Samych Yangów, którzy zdziczeli przez pokolenia i nie rozumieli w pełni słów w Deklaracji Niepodległości, można potraktować jako metaforę cywilizacji, która zatraciła swoją drogę i powróciła do mentalności plemiennej. Zwłaszcza, że u Yangów “święte słowa” mogą być wypowiadane tylko przez wodza i jego potomków. Ich niechęć do Kohmów wynika z przeświadczenia, że są oni ich przedwiecznymi wrogami… ale też stąd, że Kohmowie swego czasu zajęli ich ziemię.

Właśnie dlatego scena, w której Kirk wygłasza mowę na temat słów zawartych w preambule, miała przypomnieć Yangom o tym, że te słowa odnoszą się do wszystkich i prawa, które przysługują Yangom “muszą przysługiwać też Kohmom albo nie będą przysługiwać nikomu”.

Niemniej jednak jest ona odbierana bardziej jako kiczowaty wyraz dumy narodowej Gene’a Roddenberry’ego, której nie podzielali pozostali twórcy. Zarówno aktorzy (zwłaszcza pochodzący z Kanady William Shatner), jak i scenarzyści raczej wstydzili się Omega Cztery i uważali go za jeden z najgorszych odcinków Oryginalnej Serii (jeśli nie Star Treka w ogóle). A to że wcześniej widzimy biednych białych dzikusów, których chcą ściąć Azjaci, tylko to wrażenie potęguje.

W ogóle Kohmowie – chociaż przedstawieni są jako trochę bardziej cywilizowani, a do tego nękani ciągłymi atakami Yangów – są tacy jacyś nijacy. Ich głównym grzechem (pomijając rzekomą kradzież ziemi i to, że w swojej pierwszej scenie próbowali ściąć jednego z Yangów) jest to, że stali się posłuszni Tracey’emu, który zrobił z nich trochę służących, a trochę taką prywatną armię. Sam Tracey najpierw opisuje ich jako lud przyjazny i gościnny, przeciwstawiając ich dzikim Yangom, ale jakiś czas potem wyjawia, co tak naprawdę zafascynowało go w Khomach: ich długowieczność i odporność na choroby.

Tracey jest tak pochłonięty obsesją odkrycia źródła wiecznej młodości Khomów, że nie tylko łamie Pierwszą Dyrektywę; nie tylko więzi Kirka, Spocka i McCoya na Omega IV; nie tylko próbuje wyłudzić z Enterprise dodatkowe fazery, lecz także zabija rannego porucznika Gallowaya, aby wymusić na Triumwiracie posłuszeństwo i powstrzymać ich przed powiadomieniem Floty o poczynaniach kapitana Exetera. Do pewnego stopnia ten obłęd można też uzasadnić tym, że Ron Tracey nieopatrznie dopuścił do śmierci swojej załogi i miał nadzieję się odkupić za sprawą serum, a tu się nagle okazało, że nawet te zbrodnie, które popełnił w imię większego celu, były tak naprawdę na marne.

Kiedy McCoy informuje go, że nie ma żadnego źródła wiecznej młodości; że odporność i długowieczność Yangów i Khomów są wynikiem ewolucji i owej odporności tubylców nie da wszczepić osobom spoza Omega IV, Tracey popada w obłęd i próbuje sabotować próby Triumwiratu w porozumieniu się z Yangami. Oskarża Kirka o kłamstwo i złą wolę, i rzuca podejrzenia na Spocka o to, że jest diabłem. Ostatecznie, dzięki szybkiemu myśleniu Kirka udaje się wyjść z tej sytuacji poprzez próbę walki (no bo bogowie na pewno nie pozwolą przegrać temu, kto ma racje, nie?).

Trochę też żal, że tajemnicza choroba z początku nie gra tutaj zbyt wielkiej roli. Właściwie ten wątek nadaje się na inny, pełnoprawny odcinek, który koncentrowałby się głównie na tej niezwykłej chorobie.

W następnym odcinku czeka nas supergenialny komputer, który będzie sprawiać wiele problemów.

Leave a Reply