
Dzisiejszy odcinek ma za sobą bardzo interesujący koncept i bardzo dobrze go wykorzystuje. Mamy tutaj okazję przyjrzeć się jak załoga Enterprise – a zwłaszcza Spock i McCoy – zareagowałaby na śmierć swojego kapitana. A dodajmy do tego jeszcze wpływ interprzestrzeni z innego wymiaru na załogę, a mamy naprawdę dramatyczny i pełen napięcia odcinek.
Opis Fabuły:
Enterprise odbiera sygnał SOS ze statku Federacji, Defianta. Po przybyciu na miejsce Defiant nie tylko zdaje się emitować zieloną poświatę, ale też wygląda na to, że na jego pokładzie doszło do walki miedzy członkami załogi. Nagle McCoy odkrywa, że statek powoli zaczyna zanikać, toteż zwiad postanawia się powoli zbierać do wyjścia. Niestety, Scotty informuje ich, że z powodu wywoływanych przez Defianta zakłóceń nie może przesłać wszystkich członków zwiadu na raz, toteż Kirk proponuje, aby Spock, McCoy i Czechow poszli pierwsi, a on jeszcze poczeka. Tak też się dzieje, ale kiedy Scotty już ma przesłać kapitana, Defiant znika zupełnie. Na domiar złego Tolianie uznali, że Enterprise bezprawnie wtargnęło w ich przestrzeń kosmiczną i po jakimś czasie zaczynają pleść wokół statku swoją sieć; a kolejni członkowie załogi wpadają w szał podobny do tego, na który zapadła załoga Defianta.
Co Z Tego Pamiętam:
Raczej nic, ale widziałam kilka nawiązań do tego odcinka w późniejszych zakątkach uniwersum.
Wnioski Ogólne:
Wielokrotnie rozwodziliśmy się nad tym jak nietuzinkowym kapitanem jest James T. Kirk. W zasadzie na nim stoi Oryginalna Seria (a kto wie czy nawet nie cały Star Trek). To człowiek, który potrafi wyjść cało z opresji, a przy okazji wyciągnąć z niej swoją załogę i statek; humanista, który wierzy w porozumienie między rasami i nie boi się podejmować decyzji, które uważa za moralnie słuszne; ale przede wszystkim jest to dowódca oddany swojemu statkowi i podziwiany przez swoją załogę. To człowiek, który “nie wierzy w scenariusz bez wyjścia”, tak więc zawsze myślący nieszablonowo, zwłaszcza w kryzysowej sytuacji.
Tak więc w tym odcinku w pewnym momencie ten niezwykły kapitan znika w tajemniczych okolicznościach. Stery przejmuje Spock i jego pierwszą decyzją jest pozostanie w miejscu, aby uratować kapitana (w końcu sam Kirk zapewne też próbowałby pomóc każdemu członkowi swojej załogi, jeśli byłaby szansa na to, że można go ocalić), jednak nagle pojawiają się Tolianie, którzy uważają pobyt Enterprise za bezprawne wtargnięcie. Zgadzają się na to, aby poczekać aż Defiant znowu się pojawi i będzie można przechwycić wiązką transportera Kirka, jednakże przybycie Tolian naruszyło interprzestrzeń, tak więc wydaje się, że Enterprise straciło swoją szansę. Wygląda na to, że doszło do sytuacji kryzysowej – nie tylko załoga coraz bardziej zaczyna wariować, lecz także Tolianie zaczynają budować wokół Enterprise tytułową sieć. Spock ma przed sobą cholernie trudne zadanie, a na domiar złego McCoy ciągle ma do niego o coś pretensje.
W istocie cała załoga jest pogrążona w żałobie po kapitanie, ale najbardziej strata Jamesa T. Kirka uderza jego dwóch najlepszych przyjaciół. Spock robi co może, aby podejmować jak najlepsze, zgodne z logiką decyzje, a McCoy jest ciągle poirytowany i doszukuje się w zachowaniu Spocka jakiejś nieczystej gry (stwierdza w pewnym momencie – zresztą nie pierwszy raz w tej serii – że Spock tak naprawdę czyhał na stanowisko kapitańskie). Niemniej jednak owa drażliwość i wręcz irracjonalne oskarżenia Bonesa można jeszcze wytłumaczyć tym, że ma on styczność z interprzestrzenią i ona też na niego działa, w mniejszym lub większym stopniu. Zresztą na początku jego obiekcje wobec decyzji Spocka podyktowane są zdrowiem załogi.
Ostatecznie McCoy wymusza na Spocku obejrzenie wiadomości, którą zostawił dla nich kapitan na wypadek swojej śmierci. W owej wiadomości Kirk daje kilka rad Spockowi jako swojemu następcy i każe McCoyowi słuchać i szanować swojego pierwszego oficera, tak jak obaj panowie słuchali i szanowali kapitana; a jednocześnie zachęca Spocka do tego, aby korzystał z rad Bonesa w chwilach kryzysowych. Ta scena to świadectwo tego, jak wysoko Kirk ceni pozostałych członków Triumwiratu, zarówno jako przyjaciół, jak i jako oficerów Floty. I też słowa kapitana wystarczą, aby McCoy przejrzał na oczy i obaj panowie działali razem, aby wyciągnąć statek z kłopotów.
A jeszcze po jakimś czasie Uhura widzi w lustrze dryfującego Kirka i choć na początku nikt jej nie wierzy, z czasem McCoy, Spock i Scotty przekonują się, że oficer do spraw łączności nie miała zwidów. To utwierdza ich w przekonaniu, że kapitana można jeszcze uratować.
Wspominałam o tym, że widziałam nawiązania do Toliańskiej Sieci. Pierwszym z nich była misja w Star Trek: Online, w kampanii TOSa, gdzie gracz musiał się przenieść na statek Tolian i udaremnić pewien zamach na linię czasową. Drugim było dwuodcinkowe W ciemnym zwierciadle ze Star Trek: Enteprise, gdzie Defiant trafił do Lustrzanego Uniwersum, a do tego przeniósł się w czasie, toteż lustrzane wersje załogi Archera skorzystały z bazy danych statku, aby dowiedzieć się czegoś na temat swoich “głównych” odpowiedników. Sama nazwa Defiant zyskała nowe życie, albowiem w Star Trek: Deep Space Nine komandor Sisko został dowódcą właśnie statku ochrzczonego Defiant.
Następny odcinek jest dla mnie wyjątkowy, albowiem opowiada on o społeczności planety Platon, czerpiącej wzorce ze starożytnej Grecji.