Listy top #

Osiem najlepszych (według mnie) odcinków Kaczych Opowieści 2017

Trzy tygodnie temu wyemitowano ostatni odcinek rebootu Kaczych Opowieści. Był to niewątpliwie jeden z najlepszych seriali animowanych Disneya ostatnich lat, nie mówiąc już o tym, że twórcy nie tylko odświeżyli kilka postaci z oryginalnych Kaczych Opowieści, ale też wprowadzili do serialu postaci znane z komiksów.

Od kiedy dowiedziałam się, że trzeci sezon rebootu będzie ostatnim, nosiłam się z zamiarem napisania listy jego najlepszych odcinków… z tym, że jest to lista podobna do tej o najlepszych odcinkach Gotham i Nowych przygód Lucky Luke’a – podszyta trochę moimi subiektywnymi odczuciami (zwłaszcza że większość ludzi pewnie i tak wstawiłaby do takiej listy Whatever Happened to Della Duck, a mnie ten odcinek mało interesował).

Zasada jest prosta: jeśli lubię wracać do danego odcinka, bo swego czasu mnie zachwycił fabułą bardziej od innych, trafia na tę listę. I od razu pewnie zdziwiło Was jednak, że jest tylko osiem pozycji. No cóż pierwotnie chciałam wstawić The Depths of Cousing Fethry! oraz finałowy odcinek serialu, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że pierwszy nie porwał mnie tak jak pozostałe, a drugi najlepiej oglądać jak ma się za sobą wszystkie trzy sezony (ja zaś chcę Was zainteresować kreskówką). Na tej liście nie ma też Last Christmas!, bo omawiałam je w grudniu.

Nie przedłużając, oto osiem najciekawszych (według mnie) odcinków rebootu Kaczych Opowieści!

Miejsce ósme: Astro B.O.Y.D.! (3×6)

Bodajże jedynym problemem, jaki mam z rebootem Kaczych Opowieści, jest to, jak został w nim przedstawiony mój ukochany bohater, Diodak. W zasadzie po swoim dość obiecującym debiutanckim odcinku naczelny wynalazca Kaczogrodu stał się wrednym szefem i stereotypowym aroganckim geniuszem. Fakt, że Cyfron Pisanka-Cabrera bardziej przypomina osobowością mojego ulubieńca, tym bardziej mnie dobijał, ale po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego, że po The Great Dime Chase! Diodak tak naprawdę miał mało czasu antenowego. Doszłam do wniosku, że potrzebuję odcinka, który byłby bardziej skoncentrowany na tej postaci, abym mogła ją polubić.

Astro B.O.Y.D.! jest właśnie takim odcinkiem.

Tytułowy Boyd – robot zachowujący się jak mały chłopiec – doświadcza ostatnio dziwnych awarii. Zaprzyjaźniony z nim Hyzio zabiera go do Diodaka, który na widok robota reaguje przerażeniem i wrogością. Niemniej jednak daje się w końcu przekonać, aby pomóc Boydowi. W tym celu Diodak, Boyd, Hyzio i Cyfron wyruszają do Japonii, gdzie Boyd został zbudowany i gdzie Diodak odbywał swego czasu staż u niejakiego doktora Akity. Na miejscu Hyzio odkrywa mroczny sekret wynalazcy.

Twórcy rebootu mieli pomysł na postać Diodaka, zakładający, że naczelny wynalazca Kaczogrodu będzie traktował wszystkie swoje wynalazki jak własne dzieci. Ta część jego osobowości została świetnie zarysowana w The Great Dime Chase!, ale w późniejszych występach Diodaka w serii ledwo się pojawiała. Astro B.O.Y.D.! wreszcie wraca do tej koncepcji i rozwija ją. Jednocześnie daje nam się do zrozumienia, że ten rebootowy Diodak kiedyś był taki jak w oryginalnym serialu i w komiksach, ale wydarzenie z jego przeszłości uczyniło go cynikiem.

Trochę mi żal z powodu sposobu w jaki został potraktowany mój ulubieniec, zwłaszcza że nawet koncept wynalazcy, który widzi w wynalazkach swoje dzieci, nie został, moim zdaniem, w pełni wykorzystany (jakże fajnie by było zobaczyć scenki, w których Diodak jest ojcowski wobec Wolframika). Przyznam szczerze, że wobec samego Astro B.O.Y.D.! mam pewne mieszane uczucia, po części dlatego, że przypomniało mi jak wielką krzywdę zrobili mojemu Diodakowi twórcy serialu… ale przynajmniej w tym odcinku pogłębiono jego postać i nawet w ostateczności to jego wielki heroiczny gest ratuje całą sytuację.

Miejsce siódme: Quack Pack! (3×2)

Odcinek zaczyna się dość niepozornie – siostrzeńcy, ich matka Della, Donald, Sknerus, Śmigacz, Pani Dziobek i Tasia szykują się na przybycie fotografa, który ma zrobić im porządne, rodzinne zdjęcie. Jednak od samego początku widać, że coś jest nie tak. Po pierwsze – rodzina McKwacz/Kaczor ma na sobie stroje z oryginalnej kreskówki; po drugie – słychać śmiechy; po trzecie im dalej w las, tym bardziej fabuła przypomina sitcom z Disney Channel (z reklamami i banerami „A już zaraz…”). Co więcej – Hyzio jest tym, który pierwszy zauważa, że coś jest nie tak, a z każdym łamaniem czwartej ściany sitcom zaczyna coraz bardziej przypominać horror.

Cały rok (i jeszcze trochę) przed WandaVision, Disney zrobił fabułę o tym jak postać, która wiele wycierpiała, trafia do prostego świata sitcomów, uciekając przy okazji od swoich nadnaturalnych problemów. I tak jak WandaVision wgryzło się w psychikę Wandy Maximoff, tak Quack Pack! dało widowni większy wgląd w smutną sytuację tejże postaci. Tutaj jednak chodzi nie tyle o ucieczkę przed żałobą, bólem i winą, co o pragnienie normalności, kiedy rodzina często zmaga się z rzeczami nienormalnymi. W trzecim sezonie ogólnie jednym z ciągnących się wątków jest to, że przygody, które przeżywają i do których legną Sknerus i spółka, nie dla każdego mogą być pociągające i Quack Pack! świetnie się w ten wątek wpasowuje.

Poza tym pojawia się tutaj gość specjalny – Goofy! I do tego w polskim dubbingu głos podkłada mu Krzysztof Tyniec, a to się ceni.

Miejsce szóste: The Infernal Internship of Mark Beaks! (1×7)

Wśród przeciwników Sknerusa jest mnóstwo takich staromodnych przedsiębiorców, właścicieli fabryk, kopalń i międzynarodowych biznesów, rodem z rewolucji przemysłowej i początku XX wieku; natomiast dzisiejsi przedsiębiorcy wyglądają zupełnie inaczej – robią majątek na nowych technologiach i dbają o swoją „widoczność” w mediach społecznościowych. Dlatego twórcy rebootu doszli do wniosku, że muszą wprowadzić przedsiębiorcę podobnego do Billa Gatesa, Marka Zuckerberga i Steve’a Jobsa. I tak oto jedną z postaci, która została dodana do Kaczych Opowieści, był Mark Beaks (w polskiej wersji Mark Dziobs), właściciel firmy technologicznej Waddles. A The Infernal Intership of Mark Beaks! jest wprowadzeniem tej postaci do uniwersum.

W Klubie Miliarderów Kaczogrodu, czekając na koniec pojedynku na spojrzenia między Granitem Forsantem a Sknerusem, Hyzio i Dyzio spotykają Marka Dziobsa – młodego i genialnego milionera, którego zyski lada chwila osiągną magiczną sumę miliarda dolarów. A wszystko za sprawą tajemniczego Projektu Ta-Da. Obaj chłopcy są pod wrażeniem Dziobsa, a on proponuje im zostanie stażystami w jego niezwykle wyluzowanej firmie. Na miejscu okazuje się, że stanowisko dla stażysty jest tylko jedno i Hyzio i Dyzio muszą o nie rywalizować podczas dnia próbnego w Waddles. Tymczasem Sknerus i Forsant postanawiają pozbyć się rywala i Forsant pokazuje McKwaczowi jak się knuje spiski; a pewien szpieg przemysłowy próbuje wykraść Projekt Ta-Da.

Ten odcinek postawił sobie bardzo poważne zadanie i jego powodzenie zależało od tego, jak wyjdzie Mark Dziobs; jakim okaże się czarnym charakterem, zwłaszcza na tle Forsanta, Magiki i innych słynnych złoczyńców Kaczego Uniwersum. I cóż, Dziobs w swoim debiutanckim odcinku jest zupełnie innym złoczyńcą – przede wszystkim na pierwszy rzut oka wydaje się zabawowy, przyjacielski, nie traci też zimnej krwi, nawet kiedy zostaje zakładnikiem. Przez dłuższy czas rozumiemy, dlaczego Hyzio i Dyzio rywalizują o staż w Waddles, bo naprawdę wydaje się, że to firma, w której chce się pracować… Jednakże tu i tam jest nam zasygnalizowane, że za tą przyjacielską fasadą Marka Dziobsa kryje się ktoś nie do końca miły (czy nawet emocjonalnie stabilny), ale dopiero w następnych odcinkach Dziobs pokaże, że potrafi być naprawdę groźny. Na razie jest po prostu chytry. I cóż, ogląda się go z wielką przyjemnością.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje też Granit Forsant, który kradnie wątek poboczny, będąc wspaniale przesadzonym (jeszcze do tego wrócę, ale bardzo lubię rebootową wersję Forsanta).

Miejsce piąte: The First Adventure! (3×16)

W Last Christmas! mieliśmy wgląd w dzieciństwo Donalda i Delli, a także zostaliśmy zaszczyceni grunge’owym Donaldem. W The First Adventure! zaś dowiadujemy się jak doszło do tego, że Sknerus, Donald i Della w ogóle zaczęli przeżywać wspólnie przygody. Jest to o tyle znaczący odcinek, że już w pilocie Kaczych Opowieści zasugerowano nam, że Donald i Della przez całe lata przeżywali przygody z wujkiem Sknerusem, potem Della zaginęła, a Donald i Sknerus się pokłócili, i dopiero przybycie Hyzia, Dyzia i Zyzia obudziło na powrót w Sknerusie pragnienie przeżywania przygód.

Najpierw mamy scenę, w której widzimy początki powstawania FOWLu (czyli złowrogiej organizacji przestępczej, będącej głównym przeciwnikiem w sezonie trzecim). Następnie przechodzimy do Sknerusa, który zamierza poświęcić popołudnie interesom, ale napotyka przeszkodę: otóż jego siostra, Hortensja, zostawiła pod jego opieką swoje dzieci – bliźnięta Donalda i Dellę. Nie mając z kim ich zostawić, w końcu Sknerus postanawia zabrać je w podróż biznesową, mającą na celu odnaleźć zaginiony Papirus Obowiązku, na którym cokolwiek zostanie napisane, to się stanie (trzeba jednak uważać, bo Papirus traktuje napisane słowa bardzo dosłownie). Sknerus, Donald i Della nie wiedzą jednak, że podąża za nimi dwoje agentów FOWLu.

Niewątpliwie wielkim plusem tego odcinka jest to, że po raz drugi – po wspomnianym wyżej Last Christmas! – mamy okazję przyjrzeć się małym Donaldowi i Delli, a do tego pozostajemy z nimi nieco dłużej niż w epizodzie świątecznym. Grunge’owy Donald to w zasadzie czyste, komediowe złoto, zwłaszcza kiedy zaczyna układać na bieżąco antykapitalistyczną piosenkę o Sknerusie, ale wraz z Dellą tworzą genialny duet, który irytuje ich bogatego i zapracowanego wujka (w ogóle taka ciekawostka – list, który zostawia bratu Hortensja to nawiązanie do listu, który w oryginalnym komiksie zostawiła Donaldowi Della, kiedy prosiła, aby zaopiekował się Hyziem, Dyziem i Zyziem).

Co jednak jest interesujące, to fakt, że przed spotkaniem siostrzeńca i siostrzenicy Sknerus skoncentrowany był na zdobywaniu pieniędzy. Nawet kiedy wyruszał na poszukiwanie jakiegoś magicznego artefaktu, miało to służyć budowaniu jego finansowego imperium. W pewnym sensie był to ten klasyczny Sknerus McKwacz, którego znamy z komiksów, i dopiero pierwszy wspólny wypad z Donaldem i Dellą sprawił, że zasmakował on w dreszczyku emocji, który daje przygoda, i stał się tym Sknerusem, którego znamy z rebootu. Już choćby przez tę przemianę i relacje Sknerusa z dziećmi warto obejrzeć ten odcinek.

Miejsce czwarte: The Ballad of Duke Baloney! (2×3)

Tym razem mamy odcinek o Granicie Forsancie – o tym, co go definiuje, o jego rywalizacji ze Sknerusem i o tym, jak prawie ułożył sobie życie.

Po wydarzeniach z finału pierwszego sezonu Granit Frosant traci pamięć i staje się Dukem Baloney’em – rybakiem z kaczogrodzkiego portu. W takim stanie spotykają go Tasia i Zyzio, i o ile Tasia skłonna jest uwierzyć w to, że Duke Baloney jest dobry i odnalazł wewnętrzny spokój, o tyle znający się na oszustwach Zyzio spodziewa się, że prędzej czy później Forsant wróci do starych sztuczek. Sam Duke Baloney wydaje się szczęśliwy w swoim położeniu, a nawet jest całkiem sympatycznym jegomościem, ale jego podświadomość wydaje się mu coś mówić.

Jak wspominałam, uwielbiam Granita Frosanta w reboocie Kaczych Opowieści. Jego monologi, „rzucie scenerii” i ogólnie przerysowanie, sprawiają, że ogląda mi się go lepiej w tym serialu, niż w komiksach. A poświęcony mu odcinek jest po prostu cudowny. Z jednej strony dostajemy starą jak świat historię o tym, że pozbawiony tego, co napędzało go do złego złoczyńca jest szczęśliwy, wiodąc proste i nie oparte o rywalizację z protagonistą życie; a z drugiej strony mamy też wgląd w Forsanta jako postać – dowiadujemy się o tym jak narodziła się jego obsesja na punkcie Sknerusa (i w sumie scenę, w której pokazane jest pierwsze spotkanie obu panów, można odczytywać na różne sposoby), większy nacisk postawiony jest na wysoki próg bólu Forsanta i jego tendencję do przekombinowania swoich planów; a także mamy bardzo odjechany sen Forsanta, który jest po prostu piękny w swojej dziwaczności. Nawet jeśli nie interesuje Was Granit Forsant, to warto obejrzeć ten odcinek dla tego mózgotrzepa.

Miejsce trzecie: The Secrets of Castle McDuck! (1×21)

Jedną z rzeczy, które dał nam reboot Kaczych Opowieści, było przedstawienie ludziom nieczytającym komiksów ogromnej galerii postaci wspierających Kaczora Donalda i jego rodzinę. Na przykład, w The Secrets of Castle McDuck! mieliśmy okazję zobaczyć rodziców Sknerusa.

Sknerus zabiera siostrzeńców i Tasię do rodzinnego Zamku McKwaczów. Tak się składa, że dawno temu niechcący sprowadził na zamek i jego rezydentów – swoich rodziców, Fergusa i Downy – klątwę, przez którą zamczysko pojawia się raz na pięć lat, a państwo McKwacz są nieśmiertelni. Dzieci szybko odkrywają, że Sknerusa i Fergusa łączą napięte relacje, niemniej jednak Sknerus zamierza odnaleźć zaginiony skarb swojego przodka znajdujący się na terenie zamku, dlatego postanowił skorzystać z okazji i odwiedzić rodziców. Tymczasem Dyzio próbuje w tajemnicy przed braćmi odkryć prawdę o matce, ale wkrótce natyka się z braćmi na pewien ślad, a nieświadomi Hyzio i Zyzio postanawiają ów ślad rozwiązać.

Jest to odcinek, który z jednej strony dotyka kwestii wielowiekowej historii rodu McKwaczów, a z drugiej opowiada o relacjach rodzinnych jego potomków. Po pierwsze – mamy relacje Sknerusa z wiecznie niezadowolonym ojcem (przy czym, jak łatwo się domyślić, za tą krytyką wobec syna kryje się coś głębszego). Po drugie – mamy zafascynowaną przeszłością McKwaczów Tasię. Po trzecie wreszcie – mamy tajemnicę, którą odkrywają siostrzeńcy; tajemnicę, która nie jest tym, czego się spodziewali i która wystawia na próbę ich relacje.

W dodatku The Secrets of Castle McDuck! ma mnóstwo smaczków nawiązujących do Życia i Czasów Sknerusa McKwacza, zwłaszcza rozdziałów opowiadających o jego życiu w Szkocji i o samym zamku. W pewnym momencie, na przykład, widzimy duchy, które mieszkają w rodowej siedzibie McKwaczy, a także mamy adaptację jednego z najbardziej uroczych wątków z wyżej wymienionego komiksu Dona Rosy (przy czym tutaj ten wątek ma taki słodko-gorzki posmak).

Jest to też jeden z odcinków, które otrzymały „sequel”, albowiem w trzecim sezonie Sknerus i dzieci wracają do Zamku McKwacz i spotykają się z dawno niewidzianą siostrą Sknerusa, Matyldą.

Miejsce drugie: The Duck Knight Returns! (2×16)

A skoro już jesteśmy przy odcinkach, które są częścią większej sagi, rozpościerającej się na różne sezony, to opowiedzmy sobie teraz o Agencie Kuprze, czyli Darkwing Ducku. Już w pierwszym sezonie dowiedzieliśmy się, że w tym uniwersum Darkwing Duck to serial, namiętnie oglądany przez Śmigacza, jednak im dalej z fabułą serii, tym bardziej Agent Kuper staje się postacią prawdziwą, a The Duck Knight Returns! jest w tym względzie odcinkiem przełomowym… będąc też przy okazji satyrą na adaptacje opowieści o superbohaterach.

Jim Stirling, odtwórca roli Agenta Kupra, dowiaduje się, że Sknerus McKwacz robi film, będący remakiem jego serialu. Postanawia więc – z pomocą swojego wielkiego fana, Śmigacza – wkręcić się do produkcji albo ją udaremnić, uważając, że bez jego udziału jego bohater może zostać wypaczony. Tymczasem wizja reżysera na mroczny film o Agencie Kuprze staje pod znakiem zapytania, gdyż Sknerus zatrudnia jako konsultanta nadpobudliwego Dyzia.

Nawet jeśli nie wie się nic o Darkwing Ducku, warto obejrzeć ten odcinek już choćby dla wyżej wspomnianej satyry na adaptacje opowieści o superbohaterach. Zwłaszcza że – jak już kiedyś mówiłam – Darkwing Duck wzorowany był trochę na Batmanie i można zauważyć w The Duck Knight Returns! pewne paralele pomiędzy tym odcinkiem a różnymi adaptacjami Mrocznego Rycerza. Oglądany przez Śmigacza serial o Agencie Kuprze przypomina Batmana z Adamem Westem oraz Batman: The Animated Series, z kolei mroczny, „głęboki psychologicznie” film kojarzy się z Batmanem Zacka Snydera. Reżyser ma swoją mroczną wizję artystyczną, ale zdaje się nie rozumieć, dlaczego Agent Kuper cieszy się popularnością wśród fanów. Jednocześnie decyzja Sknerusa, aby zrobić z Dyzia konsultanta, bo „to grupa docelowa” filmu, może być metaforą producentów, którzy również nie rozumieją materiału źródłowego, ale jednocześnie chcą, aby filmy przemawiały do określonej grupy z widowni. W końcu fakt, że Jim Stirling – aktor, który uczynił Agenta Kupra popularnym – dowiedział się o filmie od osób trzecich, to nawiązanie do sytuacji, z którą borykają się różni twórcy. I w tym całym rozgardiaszu promykiem nadziei jest aktor grający Agenta Kupra, który kocha tę postać i chce ją godnie zagrać.

Miejsce pierwsze: McMystery at McDuck McManor! (1×13)

Tym razem mamy odcinek w stylu starego kryminału. Do tego jest on skoncentrowany na Hyziu i wprowadza do serialu genialną postać.

Zbliżają się urodziny Sknerusa i Donald, Tasia i Pani Dziobek umykają z domu, wiedząc, że to bardzo drażliwy temat dla starego kaczora. Jednak Hyzio postanawia, że z pomocą braci zorganizuje wujkowi niesamowite przyjęcie urodzinowe, a fakt, że zmarły lokaj Sknerusa, Cezar, podobno urządzał wspaniałe przyjęcia, tym bardziej motywuje najstarszego z siostrzeńców do działania. Na samej imprezie solenizant jest nie w sosie, a do tego okazało się, że goście składają się z jego zaprzysiężonych wrogów. W pewnym momencie, podczas pokazu magii, Sknerus znika i Hyzio musi dowiedzieć się, co się stało z jego wujkiem i który z gości przyczynił się do jego zniknięcia.

To zdecydowanie jeden z moich ulubionych odcinków i dość często do niego wracam. Rozgrywa się jak klasyczny kryminał: mamy zbrodnię w bogatym domu i zamknięte grono podejrzanych, z których każdy miał motyw, aby odegrać się na ofierze. Hyzio jest detektywem, który wraz z Dyziem i Zyziem przesłuchuje owych podejrzanych i próbuje dociec, jak doszło do zniknięcia Sknerusa i gdzie on się teraz znajduje. I jak można się było tego spodziewać, wielkie rozwiązanie jest zaskakujące.

I to były najlepsze (według mnie) odcinki Kaczych Opowieści z 2017 roku. Mam nadzieję, że tych z Was, którzy jeszcze tej kreskówki nie widzieli, zainteresowałam na tyle, że dacie jej szansę. A tych, którzy już ją obejrzeli zapraszam do dzielenia się swoimi typami na najlepsze odcinki.

3 myśli na temat “Osiem najlepszych (według mnie) odcinków Kaczych Opowieści 2017

  1. Ja mam problem z Forsantem z nowych Kaczych Opowieści, że uczynili go zbyt tępym przez co jakoś nie do końca kupuję, że byłby godnym przeciwnikiem dla Skerusa ale na plus jest zabawny i odcinek z jego przeszłością też jest w mojej topce 🙂

    1. Wydaje mi się, że to, czy wersje postaci z Kaczych Opowieści 20017 się podobają czy nie, wynika w dużej mierze z tego, jak bardzo podobały się komuś stare wersje. Jak widzisz mnie nie przypadło do gustu to, co zrobili z Diodakiem, bo to też był mój pierwszy fikcyjny crush, ale wielu osobom to nie przeszkadzało. Natomiast Forsant w większości komiksów mnie w najlepszym razie ani ziębił, ani grzał (chociaż, np. u Dona Rosy był rzeczywiście creepy… a jego występy w “Życiu i Czasach” były mocne).

      Ale “The Ballad of Duke Baloney” jest niesamowity w swoim mózgotrzepstwie XD.

      1. Jest komiks pt. “Ostatina przygoda” wydany w jednym gigantów gdzie wszystkie złole łączą moce i Granit Forsant i Kwakerfeller przejmują własność skarbca Sknerusa. Strasznie fajna (i bardzo długa historia) co nie tylko fajnie różne postacie zgłębia, ale podoba mi się w niej, że im dłużej Kwakerfeller przebywa z Forsantem tym bardziej jest creep-out przez jego podłość i coraz bardziej się robi “Um, nie wiem czy chcę się w to tak bawić”

Leave a Reply