Uwaga! Tekst zawiera spoilery do wszystkich trzech sezonów Supergirl.

Słyszeliście może o czymś, co się nazywa klątwą trzeciej części? Jeśli dwie pierwsze części trylogii były dobre, istnieje spore ryzyko, że trzecia część będzie kiepska. Dotyczy to zwłaszcza filmów o superbohaterach – Spiderman 3, Mroczny Rycerz powstaje, Blade: Mroczna Trójca… żeby wymienić te najbardziej znane przypadki.
Zauważyłam pewną prawidłowość, jeśli chodzi o trzecie sezony superbohaterskich seriali CW, a mianowicie to, że są one w najlepszym razie nierówne, w najgorszym – zwiastują początek końca (jak to było, na przykład, z Arrow). Niewątpliwie można znaleźć tam kilka dobrych odcinków, a nawet wątki, które ratują całą resztę, jednak nie sprawiają one aż takiej frajdy jak dwa poprzednie sezony.
Jestem świeżo po trzeciej serii Supergirl i choć nie podzielam, na przykład, hejtu na Mon-Ela i na pragnienie Alex Denvers, aby mieć dzieci, to i tak żal mi trochę, że pewnych rzeczy już nie zobaczę. Szczególnie, że pierwszy sezon Supergirl miał w sobie pewnego rodzaju optymizm. Pierwszy sezon miał Karę, która dawała ludziom nadzieję; miał Cat Grant, która była fantastycznym mentorem; i miał fabuły wzięte prosto z komiksów o Supermanie. Prawda, było tam kilka rzeczy, których nie znosiłam (jak, na przykład, wątek romansowy między Karą a Jamesem Olsenem), ale i tak pokochałam ten serial, dzięki temu, jaki był. Drugi sezon również miał kilka fajnych rzeczy, ale stracił trochę tego optymizmu, a Cat Grant została zastąpiona Snapperem Carrem, który był w najlepszym razie miałki.
Trzeci sezon zaś… no cóż… co prawda, miał kilka fajnych odcinków, ale miał również kilka poważnych potknięć.
Oto moje ogólne wrażenia z trzeciego sezonu Supergirl.
Czytaj dalej „Czerwiec z Supermanem – Krótka notka o trzecim sezonie "Supergirl"”