Meg ogląda Star Trek: TOS – 3×4 “Opętane dzieci”

Ten odcinek jest powszechnie uważany za jeden z tych gorszych, a także za jeden z powodów, dla których finałowy sezon Oryginalnej Serii był kiepski. Nie był on też specjalnie miło wspominany przez Leonarda Nimoya (który uważał go za gorszą powtórkę z Miri), Walter Koenig (aktor grający Czechowa) krytykował osadzenie w roli głównego złego prawnika Melvina Belli, a reżyser często wyrażał zażenowanie pracą nad Opętanymi dziećmi.

To zapewne miał być jeden z tych bardziej horrorowych odcinków Star Treka, wykorzystujący motyw upiornych dzieci i jakiejś dziwnej siły wydobywającej na wierzch największe lęki załogi Enterprise. Niestety, odcinek nie wykorzystał w pełni potencjału swoich założeń.

Zanim przejdziemy do omawiania odcinka, uczcijmy minutą ciszy dwie Czerwone Koszule, które trafiły w nicość bezkresnego kosmosu (przy okazji są to pierwsze ofiary w Czerwonych Koszulach w tym sezonie!).

Opis Fabuły:

Enterprise odebrał sygnał z kolonii na Triacusie, zamieszkałej przez naukowców i ich dzieci. Na miejscu zwiad zastaje tylko martwe ciała badaczy, a po bliższym zbadaniu ciał wygląda na to, że popełnili oni masowe samobójstwo. Co jeszcze dziwniejsze, z pobliskiej jaskini wybiegają nagle dzieci kolonistów, które nic sobie nie robią z tego, że ich rodzice nie żyją. Doktor McCoy stwierdza, że dziwne zachowanie młodzieży może być formą żałoby albo represji niemiłych wspomnień, i zaleca nie pytanie ich na razie o to, co się stało z ich rodzicami. Niemniej jednak kiedy Kirk i Spock wchodzą do jaskini, aby ją zbadać, Kirk odczuwa wyraźne zdenerwowanie. Postanawia wziąć dzieci na pokład statku i dowiedzieć się co zaszło. A tak się składa, że dzieci i ich nowy przyjaciel mają inne plany.

Co Z Tego Pamiętam:

To był kolejny odcinek, który pamiętam bardzo dobrze, chociaż pierwszy raz widziałam go, bodajże, kiedy odkrywałam Oryginalną Serię na Wizji 1. To, co pamiętam z niej najbardziej, to dziwny rytuał dzieciaków, ten gest potrząsania pięścią, kiedy wywoływały halucynację u załogi Enterprise; no i finałową konfrontację, która zmusiła dzieci do tego, aby spojrzały prawdzie w oczy.

Wnioski Ogólne:

Upiorne dzieci to wątek niesłychanie popularny. Może chodzi o jakieś zło obleczone w dziecięcą niewinność. Może chodzi o dziwne, nieprzystające do sytuacji zachowanie. Może chodzi o to, że dzieci niekoniecznie rozumieją w pełni pewne zachowania i mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że robią coś źle. Tak czy inaczej, upiorne dzieciaki dają niezły efekt i nic dziwnego, że pojawiają się w horrorach.

Na pierwszy rzut oka tytułowe opętane dzieci wydają się nie do końca rozumieć, że ich rodzice nie żyją. Widać to zwłaszcza podczas pogrzebu kolonistów. Przez większość czasu dzieci ciągle chcą się bawić, ale kiedy tylko Kirk pyta je o rodziców, nagle zaczynają unikać tematu. Ma się wrażenie, że nie przepadały za dorosłymi, ponieważ byli oni ciągle zajęci pracą naukową.

A potem, w swojej tymczasowej kwaterze na Enterprise, dzieci zaczynają krążyć, trzymając się za ręce, i wypowiadać osobliwy wiersz; a zaraz potem pojawia się dziwna istota – Gorgan, który przyczynił się do śmierci kolonistów, bo byli “za delikatni” i w jakiś sposób zmanipulował ich dzieci, aby były mu posłuszne. Gorganowi zależy na powiększaniu swoich wpływów, toteż za sprawą dzieci postanawia skierować Enterprise na stację kosmiczną. Oczywiście, Kirk i reszta załogi są temu przeciwni, ale dzieci potrafią wywoływać złudzenia, uderzając pięścią w powietrze. Tak więc najpierw wszyscy na mostku widzą obraz Triacusa, mimo że Enterprise opuścił orbitę planety i kieruje się w stronę stacji; a potem spełniają się ich największe koszmary.

I tak po prawdzie to motyw największych lęków bohaterów manifestujący się poprzez różne wizje to coś, co daje spory potencjał na opowiedzenie ciekawej historii. W końcu można wiele powiedzieć o o bohaterach, pokazując to, czego się najbardziej boją. Byłby to całkiem ciekawy wgląd w psychikę załogi Enterprise

No właśnie – byłby. Ale nie jest, bo te lęki wyglądają jakoś tak… miałko?

Jeszcze w przypadku Kirka i Scotty’ego te wizje były całkiem sensowne – Kirk boi się, że straci Enterprise i dowództwo na nim, toteż jego lęk manifestuje się w tym, że załoga jest zbyt przerażona, aby wykonywać rozkazy w krytycznej sytuacji; z kolei Scotty boi się przeciążenia maszynerii statku i zniszczenia go – i od biedy można uznać, że lęk Uhury nie jest znowu taki zły (chociaż podejrzliwie spoglądam na to, że jedna z niewielu postaci kobiecych w głównej obsadzie boi się być stara i brzydka… ale wiem, że chodzi tutaj też o lęk przed śmiercią), jednak Sulu widzi noże otaczające Enterprise i to wydaje mi się takie wyjęte z czterech liter, bo ani nie mówi nic o jego charakterze, ani nie ma za bardzo sensu. A tego, czego lęka się Spock, w ogóle nie widzimy.

Sam Gorgan jest takim sobie czarnym charakterem. W założeniu miał być jakąś pradawną siłą, która chce siać zniszczenie, wchodzi ludziom do głów i manipuluje dziećmi, aby osiągnąć swoje cele. Nie powiem, niektóre jego elementy wyszły dość upiornie, jak efekt wielu głosów, kiedy wypowiada kwestie, oraz fakt, że wykorzystuje do swoich celów dzieci, użyczając im swoich mocy. Poza tym sam wątek jaskini i kolonistów, którzy w pewnym momencie zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje i postanowili popełnić samobójstwo, nadaje całej sytuacji dodatkowej grozy. Niemniej jednak – jak wspomniałam wyżej – potencjał fabularny mocy Gorgana nie został dobrze wykorzystany, a i sam złoczyńca nie ma w sobie dość siły przebicia, żeby wzbudzać właściwe emocje w widzu. Być może jest to wina tego, że grany był nie przez zawodowego aktora, tylko prawnika Melvina Belli, który został zatrudniony poniekąd dlatego, że jego syn grał jedno z dzieci kolonistów.

Tak czy inaczej, Spockowi udaje się doprowadzić kapitana do porządku i panowie ukuwają plan na to, jak powstrzymać Gorgana. Robią to poprzez pokazanie dzieciom starego filmu rodzinnego, na którym rodzice się z nimi bawią. Tym samym dzieci przypominają sobie, że dorośli nie byli tacy źli i zaabsorbowani pracą, jak im się dotąd wydawało. Po scenach pikniku i wspólnych zabaw na filmie pojawiają się nagrania grobów świeżo pochowanych kolonistów. Dochodzi więc do konfrontacji dzieci z tym, że ich rodzice nie żyją – prawdą, której przez prawie cały odcinek unikały – i że to wina Gorgana. Gorgan, co prawda, próbuje się bronić, ale już za późno – jego władza nad dziećmi została przerwana. Kiedy doktor McCoy przybywa na mostek, cieszy się tym, że dzieci płaczą, bo to oznacza, że rozpoczął się u nich proces żałoby i że można im pomóc.

Teraz czas na pewną ciekawostkę. W tym odcinku bowiem pojawia się mały wątek polski. Najpierw na jednym z grobów widzimy nazwisko “Jankowski”, a podczas odtwarzania filmu da się usłyszeć jakieś polskie słowa. Po reakcji dzieci na nagrane groby można wywnioskować, że mała Mary ma na nazwisko Jankowski, tak więc całe dwie dekady przed doktor Pulaski mieliśmy polską reprezentację w Star Treku.

A skoro mowa o doktor Pulaski, to w następnym odcinku jej aktorka wcieli się w postać pewnej badaczki asystującej ambasadorowi, na którego patrzenie gołym okiem powoduje szaleństwo.

Leave a Reply