
Cofnijmy się do roku 2012.
Konkretnie to do lata 2012, kiedy to do kin wchodził film, który jak na tamte czasy był czymś niespotykanym. Film, który miał być zwieńczeniem dotychczasowych wysiłków Marvela w budowaniu nowego uniwersum i odwzorować to, co nieraz ma miejsce w komiksach – superbohaterów, którzy zwykle działają osobno, sprzymierzających się przeciwko wspólnemu wrogowi.
Po obu Iron Menach, Thorze, Niesamowitym Hulku i Kapitanie Ameryce wreszcie przyszedł czas na to, aby ci bohaterowie się spotkali. Dzisiaj, oczywiście, ta innowacyjność już zdążyła nam się przejeść, ale w 2012 roku Avengersi byli na ustach wszystkich. Oglądanie tego filmu wtedy było niesamowitym przeżyciem i nic dziwnego, że wiele franczyz próbowało go naśladować.
Przyjrzyjmy się więc Avengersom po latach.
Opis Fabuły:
TARCZA bada Tesseract – niebieską kostkę o niesamowitej mocy – kiedy nagle zostaje odnotowana dziwna aktywność tajemniczego obiektu. Niebawem otwiera się portal, z którego wychodzi uzbrojony w magiczne berło Loki. Za pomocą swojej broni nordyckiemu bogu kłamstw udaje się przejąć kontrolę nad kilkoma agentami TARCZY (w tym – Hawkeyem) i przejąć Tesseract. Aby odzyskać kostkę, dyrektor Fury postanawia zebrać ekipę unikalnych jednostek, które byłyby w stanie pokonać nordyckiego boga. Posyła więc Czarną Wdowę do Kalkuty, aby zwerbowała Bruce’a Bannera, i agenta Coulsona, aby rozmówił się z Tony’m Starkiem, a sam spotyka się ze Steve’m Rogersem. Banner i Rogers zostają przeniesieni do bazy TARCZY, Helicarriera, gdzie specjaliści agencji odkrywają, że następny cel Lokiego to Stuttgart. Podczas próby przechwycenia Lokiego do akcji wkracza nie tylko Iron Man, lecz także Thor, który ma za zadanie sprowadzić brata do Asgardu na sąd. Tak też rozpoczyna się niełatwa współpraca Mścicieli.
Wnioski Ogólne:
Oczywiście, z założenia Avengersi powinni być oglądani, kiedy już się ma za sobą filmy Pierwszej Fazy MCU, jednak całkiem nieźle ten film radzi sobie z ponownym przedstawieniem postaci, z których będzie się składać nasza Drużyna Marzeń; oraz na czym będą polegać ich story arki.
Tak więc najpierw spotykamy Clinta Burtona – Hawkeye’a – który spogląda z góry na badaczy Tesseractu, stwierdza, że dziwne zachowanie kostki musi być związane z tym, co dzieje się “po drugiej stronie” portalu, który ona otwiera; a potem – za sprawą berła Lokiego – zostaje na pewien czas marionetką boga kłamstw. Przez pierwszą połowę filmu Burton będzie pod wpływem berła, ale kiedy wreszcie zostanie wyzwolony, będzie czuł przemożne poczucie winy i chęć odegrania się na Lokim.
Następnie widzimy Natashę Romanoff – Czarną Wdowę – która udaje przed rosyjskimi przestępcami (w tym Jerzym Skolimowskim, grającym ich przywódcę) ofiarę, aby wyciągnąć od nich informacje. Po telefonie od Coulsona (i dowiedzeniu się, że Burton został przez Lokiego pojmany) szybko obija mordy swoim porywaczom i na rozkaz Fury’ego idzie rozmawiać z Bannerem (co napawa ją pewnym niepokojem). Z jednej strony więc Natasha motywowana jest chęcią uratowania starego przyjaciela – Clinta Burtona – a z drugiej boi się trochę Hulka, ale będzie musiała z nim współpracować.
Bruce’a Bannera – Hulka – znajdujemy w Kalkucie, gdzie się ukrywa przed wścibskimi oczami i pomaga ludziom jako lekarz; jednocześnie z jego rozmowy z Natashą dowiadujemy się o jego alter ego i o tym, że już od roku “nie miał ataku”. Wiemy już z poświęconego mu filmu, że boi się samego siebie i specjalnie ukrywa się przed Rossem i jego planami stworzenia superżółnierzy. Teoretycznie zostaje zatrudniony przez TARCZĘ jako konsultant od promieniowania gamma (gdyż Tesseract wydziela takowe promieniowanie), ale wątek Bannera będzie polegał na tym, że po tak długim czasie samotności i uciekania, zarówno on, jak i Hulk, będą próbowali znaleźć swoje miejsce w drużynie.
Steve’a Rogersa – Kapitana Amerykę – zastajemy w siłowni, gdzie obija worki treningowe, wspominając świat, który stracił i to, że został nagle wybudzony ze swojej siedemdziesięcioletniej śpiączki. Steve Rogers jest człowiekiem wyrwanym ze swoich czasów, którego niemal wszyscy bliscy nie żyją i który ma wrażenie, że nie przystaje do współczesności.
Tony Stark – Iron Man – zostaje nam ponownie przedstawiony, najpierw używając swojej zbroi, aby załatać pod wodą dziurę w statku, a następnie, wraz z Pepper, włącza Wieżę Starka, która jest napędzana reaktorem łukowym i ma stanowić wzór dla innych, aby szukali odnawialnych źródeł energii (to, że wieża nosi jego nazwisko i wyróżnia się w Nowym Jorku, łechtając ego swojego konstruktora, to niezły bonus). Na początku nie jest zainteresowany Projektem Avengers i zbywa Coulsona, ale ostatecznie daje się przekonać do pomocy TARCZY. Jest trochę egocentryczny i narcystyczny i będzie się musiał zmierzyć z tą częścią swojej osobowości.
Wreszcie Thora spotykamy jak ląduje na helikopterze wiozącym Lokiego do TARCZY, aby sprowadzić brata do Asgardu na sąd (a Tesseract – do asgardzkiego skarbca). Motywacją Thora z jednej strony jest ogarnięty chorobliwą, wręcz ocierającą się o szaleństwo, ambicją Loki, a z drugiej – pragnienie ochrony Midgardu zarówno przed bratem, jak i przed tym, co ludzie mogą zrobić z Tesseractem.
Jeśli chodzi o gatunek, pod który podpada Avengers, jest to, oczywiście, Crossover (do pewnego stopnia również Crossover Kryzysowy, chociaż na pełnoprawny film MCU w tej konwencji będziemy musieli jeszcze poczekać). Do tej pory crossovery były raczej domeną telewizji, komiksów i – ewentualnie – książek; i jedynie filmy grozy Universala umiały wykonać udane crossovery ze swoimi postaciami. Crossovery działają najlepiej jak już się trochę zna postaci w nich występujące i jak łączone ze sobą franczyzy nie odstają za bardzo od siebie, jeśli chodzi o gatunek opowiadanej historii. To, co w crossoverach jest najciekawsze, to właśnie interakcje poszczególnych bohaterów i to, jak będą oni ze sobą współpracować.
I w zasadzie te interakcje między bohaterami są tymi najbardziej zapadającymi w pamięć scenami w Avengers. Kłótnia między Kapitanem Ameryką a Iron Manem, w której zderzają się ich odmienne osobowości i negatywne wyobrażenia o sobie nawzajem (“Zabrać ci tę zbroje i kim jesteś?”, “Wszystko, co w tobie niezwykłego, pochodzi z probówki.”). Rozmowa Czarnej Wdowy z Lokim o jej przeszłości i o tym, co znaczy dla niej agent Burton (a także późniejsza zmyłka Natashy, aby wyciągnąć od Lokiego jego plan). Scena, w której Tony Stark razi Bannera, bo chce wyciągnąć na wierzch Hulka, co spotyka się z krytyką ze strony Steve’a i staje się też zaczynem do rozmowy, że TARCZA coś knuje. Heroiczna śmierć Phila Coulsona, w której agent oskarża Lokiego o brak przekonań. Wreszcie ikoniczny moment, w którym Avengersi zbierają się w Nowym Jorku i kamera obraca się wokół nich.
(Ja sama byłam pod wrażeniem sekwencji, która jest jednym długim ujęciem, rozpoczynającym się od konfrontacji Avengersów z Nickiem Fury’m na temat broni, którą TARCZA zamierzała zbudować przy pomocy Tesseractu; potem, kiedy Iron Man pyta: “Zaraz, więc chodzi o mnie?”, skupia się na kłócących się Starku i Rogersie, aż w końcu przechodzi z przekrzykujących się postaci na berło Lokiego, aby zasygnalizować, że to ono wpływa na ich umysły i nakręca konflikty. Najlepsze jest to, że ujęcie zostaje nagle ucięte, kiedy kłótnię przerywa Bruce Banner i to właśnie na nim zaczyna się kolejna scena.)
Każdy krytyk w 2012 i później chwalił ten film za to, że Avengersi zaczynają jako grupa, która musi nauczyć się współpracować pomimo dzielących ich różnic; którzy muszą zacząć pracować jako drużyna, aby wspólnie pokonać potężnego przeciwnika.
Oczywiście najbardziej jaskrawym konfliktem jest ten między Tony’m Starkiem i Steve’m Rogersem – konflikt, który wydaje się mieć podłoże ideologiczne, ale ma też podłoże bardziej osobiste (bo dla Kapitana Iron Man jest tylko celebrytą, który pragnie chwały, a dla Iron Mana Kapitan Ameryka to starzec nie przystający do heroicznych opowieści, którymi raczył Tony’ego ojciec). I właściwie od tej słynnej wymiany zdań między Tony’m a Steve’m można mówić o takim podziale między fanów Iron Mana i fanów Kapitana Ameryki… w którym to podziale trochę naturalne jest, że jak lubisz jednego, to nie lubisz drugiego.
Ale są też dwa inne konflikty, które również odgrywają tutaj ważną rolę.
Pierwszy z nich to lęk Czarnej Wdowy (a także całej TARCZY) przed Hulkiem, który to lęk Loki również wykorzystuje. A biorąc pod uwagę to, że Banner siedzi z boku i stara się jak może służyć swoją wiedzą, tak TARCZY, jak i Avengersom, jest to trochę smutne. Jednocześnie zarówno Iron Man, jak i Kapitan Ameryka (a potem nawet Czarna Wdowa i Thor) próbują sprawić – każdy na swój sposób – aby Banner poczuł się lepiej. Tony nawiązuje z nim więź jako naukowiec i porównuje sytuację z Hulkiem ze swoim reaktorem łukowym, który stał się jego drugą naturą. Steve z kolei po zapoznaniu się z sytuacją Bannera, jest wobec niego przyjacielski i na pytanie naukowca, co o nim słyszał, Kapitan odpowiada: “Że jesteś bardzo bystry. A dalej nie słuchałem.” (Nawet scena, kiedy Tony razi prądem Bruce’a, choć potem wyrwana z kontekstu przez co poniektórych, może być odczytana jako Kapitan karcący Iron Mana za nękanie Bannera dla swojej niezdrowej ciekawości.) Czarna Wdowa z kolei powoli, powoli zaczyna widzieć tragizm Bannera (zwłaszcza, że w pewnym momencie wyznaje on wszystkim, że próbował nawet popełnić samobójstwo), a Thor z człowieka, który walczy z Hulkiem staje się jego towarzyszem broni. Kiedy zaś dochodzi wreszcie do bitwy o Nowy Jork i Banner dołącza do reszty Avengersów po długiej wędrówce, daje nam się do zrozumienia, że teraz załoga jest w komplecie; teraz można poważnie myśleć o pokonaniu Chitauri, bo i Banner, i Hulk są na swoim miejscu.
Drugim znaczącym konfliktem jest ten między Thorem a Nickiem Fury’m – i jest to konflikt ściśle związany z Tesseractem i tym, co TARCZA zamierza z nim zrobić. Otóż, po sytuacji z Thora, gdzie nordyccy bogowie zrobili rozróbę w małym miasteczku w Nowym Meksyku, Fury zdał sobie sprawę z tego, że Ziemia może stać się celem ataków kosmitów, dlatego TARCZA jest usprawiedliwiona w tym, aby użyć Tesseractu do produkcji broni. Thor z kolei nie ufa Fury’emu i martwi się, że broń, którą zbuduje, zniszczy Midgard. Tak naprawdę Thor nie ufa ludzkości w ogóle, bo choć zna wśród nich godne szacunku jednostki, jako bóg postrzega ich jako dość destrukcyjną rasę, która nie powinna mieć w swoich rękach asgardzkiego reliktu (można nawet się zastanowić, czy to przekonanie Thora nie wzmocniło się po tym, jak Loki zwrócił mu uwagę na to, że ludzkość się nawzajem wyrzyna).
Loki jako manipulator (do tego wyposażony w broń, która pozwala mu przejmować władzę nad innymi), który potrafi wgryźć się w psychikę innych i słowami wzbudzić w nich niepokój lub konflikt, jest tutaj wręcz idealnym przeciwnikiem. I choć trochę stracił w moich oczach, bo jego motywacją są sztampowe władza i zemsta (a i późniejsza obsesja fandomu na punkcie tej postaci sprawiła, że miałam go na jakiś czas dość), to teraz wydaje mi się znów genialną postacią. W jednej konkretnej scenie jest nawet przerażający. Teoretycznie TARCZA ma go w garści, ale jego obecność wzbudza niepokój, bo wiadomo, że facet coś knuje. No a potem… potem, podczas rozmowy z Natashą, najpierw wywleka na wierzch jej przeszłość, a następnie rysuje przed nią przerażającą wizję tego, co każe zrobić Burtonowi, zanim go uwolni spod mocy berła. I jest to naprawdę pełna napięcia scena w najlepszym wydaniu.
(Jednocześnie Loki jest tutaj na usługach Thanosa i od powodzenia jego misji zależy nie tylko to, czy dostanie on tron Asgardu, ale też czy Thanos go nie ukarze. Jest to zaczyn do pewnej eksploracji tej postaci. Powstawały nawet teorie o tym, że robił, to co robił, nie całkiem świadomie; że berło też w jakiś sposób na niego działało.)
Tak czy inaczej, to jest Loki, którego pokochały miliony, i choć miał potem jakiś rozwój postaci, teraz największym sukcesem na Disney+ jest serial o tym jak wersja Lokiego właśnie tuż po wydarzeniach z Avengers, ma własne przygody z podróżami w czasie.
Tak więc w połowie filmu cała grupa się ze sobą kłóci, a Kapitan Ameryka chce nawet “załatwić” spór z Iron Manem raz na zawsze w walce i mówi mu: “Zakładaj zbroję.” Ale nagle opętani przez berło Lokiego ludzie atakują Helicarrier i trzeba ich powstrzymać. Wtedy Kapitan Ameryka mówi znów do Iron Mana: “Zakładaj zbroję.”, ale tym razem to ma zupełnie inny wydźwięk. Tym razem trzeba walczyć z “tymi złymi”, a więc panowie łączą siły. Pierwsza współpraca między tymi dwoma bohaterami – prawdziwa, pełnoprawna współpraca łącząca się ze wzajemnym zaufaniem – ma miejsce, kiedy naprawiają uszkodzony silnik Helicarriera, a potem walczą z ludźmi Lokiego. Tymczasem Czarna Wdowa zostaje na chwilę uwięziona z właśnie przemieniającym się w Tego Drugiego Bruce’m i próbuje go uspokoić… ale i tak w końcu zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie w stanie sprowadzić Bannera do poprzedniej postaci, tak więc postanawia przed Hulkiem uciec. Wtedy z kolei wkracza Thor, który również próbuje przemówić Hulkowi do rozumu i dopiero, kiedy to nie zdaje egzaminu, próbuje go spacyfikować podczas walki. Kiedy zaś Burton doprowadza do uszkodzenia drugiego silnika, Natasha idzie go unieszkodliwić – nie udało jej się przemówić do rozsądku Hulkowi, ale uda jej się wybudzić przyjaciela z zaklęcia, które go opętało.
Ogólnie rzecz biorąc obrona Helicarriera kończy się fiaskiem – Loki ucieka, Hulk i Thor znikają, baza TARCZY poniosła ogromne starty, zarówno w technologii, jak i w personelu, a w dodatku z ręki Lokiego ginie Phil Coulson – agent, który miał mniejszą lub większą styczność z przyszłymi Avengersami i jest postacią, z którą zarówno oni, jak i widzowie się w pewien sposób zżyli. Coulson dał się poznać jako dobry człowiek, który może i na początku robi wrażenie kogoś, kto ślepo podąża za rozkazami, ale ostatecznie zawsze wspiera bohaterów w walce z “tym złym”, a nawet potem oferuje pewną pomoc (na przykład, nie tylko oddaje notatki i sprzęt Jane Foster, ale i proponuje jej kontynuowanie badań z zasobami TARCZY). Tak więc to jego śmierć tytułowi Mściciele muszą pomścić; to ta śmierć – śmierć dobrego człowieka i ich wspólnego przyjaciela – sprawia, że są tym bardziej zdeterminowani, aby Lokiego dorwać i powstrzymać.
Jest promyk nadziei – z jednej strony Avengersi zyskali nowego sprzymierzeńca w postaci Hawkeye’a, a z drugiej – dzięki małej introspekcji Tony Stark zdaje sobie sprawę z tego, że Loki chce wykonać swój plan przy użyciu Wieży Starka. Tak więc wszyscy Avengersi – i ci na Helicarrierze, i ci nieco zagubieni – wyruszają, aby powstrzymać Lokiego i jego armię.
I ta walka z Chitauri nie tylko jest świadectwem tego, jak ta drużyna się ze sobą zżyła, ale też w przyszłości będzie miała swoje konsekwencje, nie tylko w filmach MCU, ale i w serialach (między innymi, w Agentach TARCZY i Daredevilu). Bo choć widzimy, że Avengersi jednak próbują najpierw ewakuować cywilów (a i sama walka kończy się dość optymistyczną wygraną), o tyle później będziemy się dowiadywać, że zniszczenia poczynione podczas tych walk wpłyną na to, że poszczególne dzielnice Nowego Jorku (jak Hell’s Kitchen) trochę podupadną. Poza tym sama świadomość, że kosmici i superbohaterowie istnieją naprawdę, też będzie miała wpływ na społeczeństwo w MCU. To nie będzie zresztą pierwszy raz, kiedy wydarzenia z jednego filmu odcisną się na całym uniwersum.
Ale wtedy, w 2012 roku, walka z Chitauri napawała optymizmem, bo oglądaliśmy jak bohaterowie, których widzieliśmy już w innych filmach Marvela, łączą siły i pokonują kosmitów w iście przezajebisty sposób. Tę walkę wieńczy wreszcie poświęcenie Tony’ego Starka i przez chwilę wszyscy się martwią, że Iron Man nie przeżył. Ale kiedy się znów budzi, to już czuć, że to zwycięstwo i początek czegoś niesamowitego. Dość powiedzieć, że w 2012 roku niby Avengersi poszli każdy w swoją stronę, ale my zapragnęliśmy widzieć więcej interakcji między nimi. Zwłaszcza że ostatnia scena filmu przed napisami końcowymi pokazuje Tony’ego Starka i Pepper Potts projektujących Wieżę Avengers na miejsce Wieży Starka.
Właśnie ten optymizm sprawił, że Avengers trafiło na moją listę ulubionych filmów Marvel Cinematic Universe.
Tak oto zakończyliśmy omawianie Pierwszej Fazy MCU. Drugą Fazę zaś otwiera film wieńczący trylogię Iron Mana.