Meg ogląda... · Merlin

Meg ogląda Merlina – 2×11 “Przebudzenie wiedźmy”

Powoli, powoli zbliżamy się do roli, jaką Morgana będzie pełniła od trzeciego sezonu aż do końca serii.

Nie tylko po raz kolejny stanie przeciwko Utherowi, lecz także powróci kwestia proroctwa, jakoby Morgana i Mordred mieli przyczynić się do upadku Camelotu.

Pojawi się również potencjalny love interest dla Morgany.

Opis Fabuły:

Grupa bandytów pod przywództwem niejakiego Alvarra napada na konwój jadący do Camelotu. Alvarr i jego ludzie przebierają się za rycerzy Uthera i przedostają do zamku – wraz z nimi jest Mordred, który pomaga im dostać się do komnaty Morgany. Alvarr i Mordred proszą królewską wychowanicę o pomoc w zdobyciu potężnego magicznie kryształu Neahtid, który znajduje się w skarbcu, a który został wykradziony lata temu druidom. Morgana wykrada kryształ i dostarcza go Alvarrowi, tymczasem Artur wyrusza wraz z rycerzami i Merlinem, aby go odnaleźć.

Co Z Tego Pamiętam:

To w zasadzie jeden z tych odcinków, którego prawie nie pamiętałam. Jedyne, co kojarzyłam (ale tak piąte przez dziesiąte), to to, że Merlin przeszkadza Mordredowi w ucieczce; i że zagląda do kryształu Neahtid i widzi, co się stanie, kiedy Wielki Smok zostanie uwolniony.

Wnioski Ogólne:

Alvarr przedstawiony nam jest jako rewolucjonista, który nienawidzi Uthera za to, że zabił jego rodzinę i prześladuje użytkowników magii. Już w swojej pierwszej scenie podstępem wprowadza rycerzy Camelotu w zasadzkę i doprowadza do ich śmierci. Chce też, aby ostatni z nich przed śmiercią błagał go o litość.

Wielokrotnie zdarza się Alvarrowi zabijać bezceremonialnie strażników i rycerzy Camelotu, a podczas jednej z rozmów z Morganą stwierdza nawet, że jeśli on i jego ludzie chcą coś zmienić, nie mogą pozwolić sobie na litość. I o ile można zrozumieć tę bezwzględność wobec zbrojnych, którzy podlegają Utherowi i wykonują jego rozkazy, o tyle rzadko kiedy mamy okazję zobaczyć, aby to akurat rycerze robili coś złego (w zasadzie to dość często są to pierwsi ludzie, którzy ruszają ratować obywateli Camelotu przed jakimiś potworami, a potem giną). To, że tak często Alvarr używa przemocy i że na początku wydaje się wykorzystywać uczucia Morgany do swoich celów, ma potwierdzać słowa Gajusza o nim, jako charyzmatycznym fanatyku. To, czy ten zabieg działa, czy nie, to już kwestia interpretacji.

Ten odcinek chce nas też przekonać o tym, że Mordred staje się coraz bardziej krwiożerczy po wydarzeniach z poprzednich dwóch swoich wystąpień. W swojej ostatniej scenie w drugim sezonie w zasadzie przebija strażników Camelotu włócznią… co jeszcze jest zrozumiałe, bo gdyby go schwytali, pewnie czekałby go marny los. Problematyczność Mordreda zasadza się głównie na jego reakcjach na śmierć strażników i rycerzy. Pamiętajmy, że druidzi mają być osobami miłującymi pokój i używającymi magii do pomocy innym, a tymczasem zarówno na masakrę w scenie otwierającej odcinek, jak i w innych scenach mordów ludzi z Camelotu, Mordred reaguje z uśmiechem. Oczywiście, można to zrzucić na karb przemocy, jakiej był świadkiem i jakiej sam doświadczył, ale jest to jednak niepokojące i można to odczytać, jako prostą drogę do psychopatii.

Ponieważ Morgana już przyjaźni się z Mordredem i jest wobec niego opiekuńcza; a także przez całe życie widziała okrucieństwo Uthera, od razu przystaje do Alvarra, który chce wykraść Neahtid i użyć go jako broni przeciwko królowi. Ponadto ze zwolennikami Alvarra i z Mordredem Morgana czuje się wolna i spokojna – nie musi ukrywać tego, że ma magię, bo jest wśród innych użytkowników magii. Na początku rzeczywiście wydaje się, że Alvarr manipuluje Morganą (zwłaszcza że wciąż ma wśród bandytów ukochaną), ale niektóre jego późniejsze zachowania można potraktować jako powolne zakochiwanie się w wychowanicy króla. Sam też staje się katalizatorem do tego, aby Morgana ostatecznie odwróciła się od Uthera.

I wiecie, sam kryształ Neahtid miał potencjał jako McGaffin, zwłaszcza jeśli chodzi o wątek przeznaczenia Morgany i Mordreda. Tak się bowiem składa, że ma on moc pokazywania tego, co było, co jest i co będzie, a Wielki Smok twierdzi, że Mordred i Morgana w przyszłości zawiążą sojusz przeciwko Camelotowi. Sam Merlin w którymś momencie spogląda w kryształ i widzi, co się stanie, kiedy Wielki Smok zostanie uwolniony. Kiedy zaś chłopak mówi o tym Gajuszowi, medyk uspokaja go, mówiąc, że to tylko wizja potencjalnej przyszłości i to ludzkie wybory decydują o tym, czy wizja się spełni, czy nie. Można było to podpiąć pod przepowiednię Wielkiego Smoka i kazać Merlinowi się zastanowić, czy może właśnie jego decyzje nie sprawiają, że Morgana i Mordred schodzą na Ciemną Stronę Mocy. W zasadzie tym razem Merlin nie ma już tego samego rozdarcia, co przy pierwszym spotkaniu z Mordredem, właśnie dlatego, że wierzy w przepowiednię Wielkiego Smoka. Merlin nie próbuje zrozumieć chłopca, nie próbuje go przekonać do tego, że zabijanie jest złe; po prostu sprawia, że dziecko się potyka i prawie zostaje złapane. Nic więc dziwnego, że Mordred mówi do niego, że mu tego nie zapomni i nie wybaczy.

Zapamiętajcie to ostatnie zdanie. Bo następnym razem, kiedy zobaczymy Mordreda będzie… no, cóż, osobliwy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Wielkiego Smoka, ponieważ zaczyna się on coraz bardziej niecierpliwić i pyta o to, kiedy Merlin go uwolni. Czarownik nie jest – ze zrozumiałych powodów – skłonny do tego, aby to zrobić i stwierdza, że wypuści smoka, kiedy “Camelot będzie bezpieczny”. Potwór przyjmuje to do wiadomości i udziela wciąż chłopakowi pomocy, ale czuć, że nie będzie czekać w nieskończoność. Merlin czuje presję, aby jednak nie łamać obietnicy, zwłaszcza że Wielki Smok może się z nim porozumiewać telepatycznie.

Tak więc po tym, jak Uther skazuje Alvarra na śmierć, Morgana po raz kolejny wygarnia mu jego zachowanie (czego w sumie nigdy za wiele w tym serialu). O ile jednak w poprzednim sezonie się pogodzili, o tyle tym razem Morgana wyrzeka się króla i go zdradza, pomagając Alvarrowi uciec (niestety, pomimo tak wielkiej podbudowy dla tej postaci, Alvarr nie wraca już do serii). Ale dopiero w następnym odcinku Morgana przejdzie na ciemną stronę. I będzie to naprawdę głupie.

Leave a Reply