Meg ogląda... · Merlin

Meg ogląda Merlina – 2×10 „Słodkich snów”

Drugi sezon obfituje w mroczne odcinki – mieliśmy już powstającego z grobu mrocznego czarnoksiężnika, mieliśmy odkrywającą swoje moce Morganę, mieliśmy łowcę czarownic i mieliśmy Merlina tracącego swoją miłość. Przed nami jest jeszcze kilka odcinków, które mają podobny klimat…

Ale Słodkich snów do nich nie należy. Tutaj mamy starą jak świat fabułę z eliksirem miłości, którego czar może przerwać tylko pocałunek ukochanej. Ale trzeba też przyznać, że czarne charaktery w Słodkich snów – król Alined i jego sługa Trickler – są jednymi z tych antagonistów, których chciałabym widzieć częściej.

A skoro mamy Święto MiłościTM, warto omówić odcinek Przygód Merlina, który też jest o miłości.

Opis Fabuły:

W Camelocie zbierają się władcy pięciu królestw, którzy mają przeprowadzić ze sobą rozmowy pokojowe. Wśród nich jest król Olaf wraz ze swoją córką, Vivian; oraz król Alined, który przybył ze znającym magię sługą, Tricklerem. Alined zamierza sabotować rozmowy pokojowe, wykorzystując nadopiekuńczość Olafa wobec córki. Vivian jest dość antypatyczną, rozpuszczoną pannicą, ale Tricklerowi udaje się zdobyć pukiel jej włosów i rzucić na Artura miłosne zaklęcie. Książę zaczyna zachowywać się jak zakochany młokos, porywający się na coraz to bardziej zuchwałe gesty. Teraz Merlin musi odczynić urok, zanim Olaf nie wypowie wojny Camelotowi.

Co Z Tego Pamiętam:

Prawdę mówiąc czekałam na ten odcinek… co jest w sumie dziwne, bo nie należy on do jakichś bardzo przeze mnie lubianych.

Pamiętałam ogólny zarys fabuły, ale przede wszystkim Alineda i Tricklera (chociaż byłam przekonana, że jego imię to Trickster). Zwłaszcza scena występu Tricklera przed Utherem i jego gośćmi (już chociażby przez to, że Trickler uprawia magię, ale potrafi to ukryć pod płaszczykiem kuglarstwa) zapadła mi bardzo w pamięć.

Po latach oglądałam odcinek Panny Marple, który był adaptacją Dlaczego nie Evans?, i z jakiegoś powodu aktorka, która grała Frankie Derwent, Georgia Tennant, wydawała mi się znajoma. Sprawdziłam ją i odkryłam, że grała lady Vivian w tym odcinku.

Wnioski Ogólne:

Historia o postaci, która nagle pada ofiarą eliksiru miłosnego i przez to sprowadza na siebie kłopoty, jest stara jak świat i choć często sprowadza się ją do komedii (gdzie ofiara eliksiru traci głowę i nie widzi nic poza obiektem swoich westchnień), o tyle zdarzają się też bardziej poważne fabuły z tym motywem. Zwłaszcza że zwykle sam eliksir miłosny używany jest w celach manipulacji drugą osobą. Widzieliśmy już to przy okazji Pięknej i bestii, gdzie lady Catrina zaczarowała Uthera, aby się z nią ożenił, a tutaj mamy sytuację, w której eliksir miłosny używany jest po to, aby wywołać wojnę.

Słodkich snów to jeden z tych odcinków, w których posuwany jest do przodu wątek miłości między Arturem a Gwen, która to miłość wydaje się być skazana na niepowodzenie (no bo wiecie – on jest księciem, a ona służącą, i to byłby taki mezalians, że hej). Lady Vivian jest zresztą pierwszą z wielu księżniczek, które pojawią się jako potencjalne, „właściwie” kandydatki na żony dla księcia. Jest przy tym najmniej sympatyczną kandydatką, gdyż od samego początku sprawia wrażenie rozpuszczonej i niezbyt uprzejmej pannicy. Artura ten charakterek odstręcza skuteczniej niż groźba kary ze strony Olafa.

Ale pod wpływem eliksiru miłości Artur jest szaleńczo zakochany w Vivian, a że ona przez dłuższy czas odrzuca jego awanse, Alined dochodzi do wniosku, że trzeba i ją zaczarować. Przez cały czas trwania uroku Artur zachowuje się głupio i nierozważnie. W zasadzie w dużej mierze to Merlin ratuje księciu tyłek, ukrywając za pomocą magii Vivian, kiedy akurat Olaf postanawia przeszukać komnatę Artura. Gdy wreszcie romans Artura i Vivian zostaje odkryty i Olaf wyzywa księcia na pojedynek, Artur podczas pierwszych dwóch konkurencji jest zbyt odurzony eliksirem miłości, aby skutecznie walczyć.

Z powodu błędu Merlina Ginewra myśli, że rzeczy, które zaczarowany książę mówi o Vivian dotyczą jej. Niestety dziewczyna szybko doznaje zawodu, bo Artur nie pojawia się na umówione spotkanie, a potem Gwen dowiaduje się od Morgany, że książę jest zakochany w Vivian (i w sumie bardzo trudno ogląda się te sceny, kiedy Gwen przygotowuje się do spotkania, a potem czeka z kolacją przy świecach, bo widzimy, że w tym czasie Artur zajęty jest Vivian). Oczywiście, pocałunek prawdziwej miłości jest tym, co może zdjąć z niego czar, ale Merlin musi Ginewrę przekonywać do tego, że Artur jest zaczarowany, zanim ona się zgodzi.

Ogólnie rzecz biorąc jest to dość sztampowy odcinek, ale jest jedna rzecz, która mi się w nim podobała i którą chciałam zobaczyć w kolejnych sezonach (niestety, nigdy to marzenie się nie spełniło). Mianowicie chodzi mi o samych czarnych charakterów, czyli króla Alineda i jego trefnisia, Tricklera. We wcześniejszych odcinkach dowiedzieliśmy się o królu Cenredzie (który jeszcze pojawi się osobiście w następnych sezonach) i poznaliśmy króla Odina, ale obaj nie zostali aż tak dobrze zarysowani jak Alined – w zasadzie to wiemy o nich tylko tyle, że Cenred jest tyranem i nie dba specjalnie o poddanych, a Odin chce się zemścić na Arturze. Cenreda przez długi czas nie będziemy widzieć, a Odin miał dotąd jedną scenę.

Tymczasem Alined od samego początku ma określoną charakterystykę – jest królem, który pragnie zakłócić rozmowy pokojowe, bo bogaci się na wojnie. Potrafi grać przed pozostałymi królami sympatycznego człowieka, któremu też zależy na pokoju, ale z drugiej strony wie o nich dość, aby skłócić ich przeciwko sobie. Ponadto jego sługa – tak jak Merlin – ma magię i Alined nie tylko o niej wie, ale też wykorzystuje ją do własnych celów. Do pewnego stopnia relacja między Alinedem i Tricklerem jest bardziej skrzywioną relacją między Arturem a Merlinem – tak jak Artur, król Alined cały czas pomiata swoim sługą, ale jest również okrutny.

Trickler też jest całkiem ciekawą postacią, różniącą się znacznie od większości czarnoksiężników knujących coś w Camelocie. Na pierwszy rzut oka wydaje się żałosny i służalczy, ale są momenty, kiedy potrafi być czarujący i sympatyczny. Jego żarty, jako trefnisia, nie są śmieszne, ale są do pewnego stopnia urocze. W dodatku trochę mu współczujemy tego, że musi pracować pod Alinedem.

To czarne charaktery, które pasują do takich bardziej komediowych odcinków, ale mają w sobie potencjał na przyszłe interakcje z głównymi bohaterami. Wyobraźcie sobie Alineda, który częściej próbuje różnych sztuczek, aby wywołać wojnę albo chociaż osłabić pozycję Camelotu; albo Tricklera, który jest tak samo sprytny jak Merlin (a nawet sprytniejszy), jeśli chodzi o ukrywanie i używanie magii. Być może nawet w którymś momencie Trickler mógłby zdać sobie sprawę z tego, że Merlin ma moce i mielibyśmy ciekawą relację między dwoma czarownikami w podobnym położeniu. I w przeciwieństwie do większości jednorazowych antagonistów z potencjałem, Alined i Trickler nie zginęli, tylko po prostu odeszli, bo nikt (oprócz Merlina i Gajusza) nie wiedział, co oni zrobili.

Tak czy inaczej Słodkich snów był ostatnim lekkim odcinkiem w drugim sezonie. Trzy następne będą miały bardzo mroczną tematykę. Na przykład, w kolejnym epizodzie Morgana spotka znów Mordreda i pomoże pewnemu druidowi wykraść z Camelotu pewien kryształ.

Leave a Reply